"
I give my life to the cause.




STREFA GASTRONOMICZNA
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

STREFA GASTRONOMICZNA Empty




FOAM PARTY

STREFA GASTRONOMICZNA F4c3e7d32fdd039abd70f1f8fd468c1329a95306

strefa gastronomiczna

Wchodząc na imprezę, należy przejść na sam tył domu Delt, mijając rozbawionych, głośnych studentów, aż na ich taras. To tam znajduje się pierwsza strefa imprezy: strefa gastronomiczna. Na rozstawionych białych stolikach stoją pysznie wyglądające słone i słodkie przekąski. Papierowe talerzyki w kolorach obu stowarzyszeń studenckich są niedbale rozrzucone wokół pater z jedzeniem. Kątem oka można dostrzec znane chyba wszystkim czerwone kubeczki w rękach większości studentów. Mimo tego, że piwo jest głównym bohaterem tej imprezy, na końcu tarasu rozstawiono mini barek. Dwóch ubranych na czarno barmanów miksuje kolorowe drinki uśmiechając się do każdego kto dzielnie czeka w kolejce. Z lewej strony dobiegają głośne krzyki. To tam bractwo Sigma Sigma Delta urządza konkurs na picie piwa z beczki... do góry nogami. Schodki tarasu prowadzące do ogrodu skutecznie zatrzymują pianę przed dostaniem się do jedzenia, jednak to dopiero początek tej nocy.




Powrót do góry Go down
Pią 14 Sie 2020 - 21:43
Rycerze
Rycerze
Hayley Anderson
Hayley Anderson

DODATKOWE INFO :
Lost forever, nine by nineteen.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Strój:

Witamy ponownie na uniwerku! Ehh... whatever. Przyszła na imprezę, bo jak zwykle, trzeba wszystko wrzucić na social media, tak więc nic dziwnego, że w swoim żółtym staniku miała telefon w wodoodpornej obudowie. W końcu ktoś musi wszystko dokumentować, si? Jednak na razie impreza miała się dopiero rozkręcać, wszyscy trzeźwi jeszcze byli w miarę. Well, niektórzy już zaczęli przed imprezą, no ale proszę was. Takimi to nawet nie warto sobie gitary zawracać. Do momentu aż się wszystko nie rozkręci, warto najpierw ogarnąć gastro. Po staniu w kolejce w barze, w końcu się dopchała i poprosiła o bezalkoholowe mohito z syropem z marakui. Biedny los studenta, który nie pije. Barman popatrzył się na nią jak na idiotkę, ale zrobił to o co poprosiła, następnie podeszła zobaczyć jak idzie konkurs picia piwa. Wyciągając w międzyczasie telefon ze stanika, sprawdzając czy nie ma jakiejś wiadomości od reszty paczki. Gdzie rzesz oni byli? To niemożliwe, że przyszła tu pierwsza. Jeśli nikt się zaraz nie pojawi, to chyba napisze do tych debili, gdzie się szlajają bez niej.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 1:11
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Kiedy Carter usłyszał o imprezie w domu delt to nie było mowy o tym by mógł to przegapić, tym bardziej że sigma urządziła konkurs w piciu piwa, nie było innej opcji, musiał wziąć w tym udział. Przeczekał w kolejce i wziął sobie piwo na rozgrzanie, odchodząc od baru zauważył znajomą postać. To była oczywiście Hayley. Nie zdziwiło go to wcale, ona zawsze zjawiała się na imprezie aby uwiecznić wszystko na filmie, a po tym uprzykrzać życie tym co na imprezie odwalili jakiś numer. Przy niej zawsze można było liczyć na najświeższe upokorzenia. No i oczywiście, Carter gdy ja widział po prostu nie mógł się powstrzymać by nie powiedzieć jej czegoś na podryw. I to nawet nie po to żeby ją poderwać, znał ją na tyle że wiedział iż to byłoby to bezcelowe, ona po prostu zawsze strzelała śmieszne miny gdy tylko ktoś próbował jej słodzić.
- Hej piękna. Jak leci? Wiesz że wyglądasz obłędnie? - Uśmiechnął się do niej zalotnie po czym poczekał na jej reakcję. - Dzieje się coś ciekawego? Oczywiście oprócz zawodów picia piwa, w których niezwłocznie zamierzam wziąć udział. - Wiedział że ona to wszystko nagra. Nie musiał nawet wygrać, ważne żeby nie był na ostatnim miejscu, potem przez kolejny miesiąc musiałby się mierzyć z jej docinkami jak i pewnie resztą ekipy, zapewne.
- Hej! Czekajcie na mnie też biorę udział! - Zawołał. Po czym bezzwłocznie udał się do znajomych z bractwa.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 2:05
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Ester Torres
Ester Torres

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Strój kąpielowy:
Wakacje w końcu dobiegły końca. Ile ono mogło trwać. Ześwirowałaby, gdyby musiała spędzić kolejny tydzień u swojego ojca. Ten kto raz zaznał wolności życia dorosłego, ten zawsze będzie chciał do niej wrócić. Pomimo, iż to głównie dzięki niemu, wpadła na pomysł, by zacząć studia, to jednak ich relacja znacznie lepiej się układa na odległość. Szczególnie, jeśli sam widok jego twarzy wywołuje dramatyczne wspomnienia.
Szybko, jednak odrzuciła te niepokojące myśli na bok, ciesząc się z tych kilku miesięcy spokoju. Dress code ze strojem kąpielowym, był najlepszym co mogło ją spotkać. Jej szafa aż pękała od nich, choć głównie były to stroje przeznaczone do profesjonalnego pływania. Kolorowy strój, w który ostatecznie zdecydowała się ubrać, nie należał do typowo sportowych strojów, będąc idealną równowagą pomiędzy swobodą ruchu i pokazywaniem ciała.
Nie ma to jak zacząć imprezę od dobrego alkoholu. Gdy wreszcie dopchała się do baru, poprosiła o brandy z colą zilodem, uważnie przyglądając się każdemu ruchowi barmana. Po otrzymaniu drinka, wyciągając ze swojej czarnej torebki symboliczny napiwek dla uśmiechającego się do niej barmana. Bruhając pod nosem za to, że nie ma dziś przy barze żadnej barmanki, rozglądała się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Widząc Hayley, z Carterem, pewnym krokiem podeszła do znajomych. Nim się, jednak przebiła przez tłum ludzi, mężczyzna zdążył się już ulotnić. Zaśmiała się złośliwie, po czym rzekła do dziewczyny:
- Wow, semestr się dopiero zaczął, a on już przede mną ucieka. Nie dziwota, pewnie wstydzi się, że zobaczę jak mała jest ta jego legendarna męskość, którą skrywa pod swoimi shortami.
Carter Williams, typowy podręcznikowy przykład mężczyzny, który nie bawi się w skrywanie swojej typowo męskiej natury. Myśli, że skoro ma pieniądze i urok, to każda dziewczyna jest jego. Uwielbiała pokazywać mu, jak bardzo się myli, uderzając w jego męską dumę, przy każdej możliwej okazji. Niemniej jeśli chodzi o robienie pranków, trudno o lepszego wspólnika zbrodni.
Hayley Anderson znała jeszcze trochę, za nim stała się oficjalną częścią ich paczki. Ester znana ze swojego nawyku dawania niemałych napiwków barmankom i kelnerkom, szybko stała się rozpoznawalna wśród klienteli baru The Blade and Chalice, w którym pracowała Hayley. Od czasu jej dołączenia do Alfabeciaków, wielokrotnie dokumentowała jej dowcipy, zawsze dając jej cynk, by miała kamerę w gotowości. Chyba, że to ona jest jego potencjalnym celem.
- Hejka Hayle! Wydarzyło się coś godne uwagi twojej la cámara ?
Rzuciła okiem na zbierające się widowisko, spowodowanym przygotowania do konkursu picia piwa. Czy nie można znaleźć lepszej typowo męskiej konkurencji, by upokorzyć paru pewnych siebie samców? Nawet jeśli musiałaby pozwolić paru z nich przytrzymać jej nogi, widok ich naburmuszonych min będzie tego wart.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 10:50
Rycerze
Rycerze
Hayley Anderson
Hayley Anderson

DODATKOWE INFO :
Lost forever, nine by nineteen.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Szczęście Hayley. Oczywiście, że ze wszystkich ludzi na kampusie, z całej ich alfabeciakowej paczki, pierwszy musiał do niej podbić Carter z swoim słodkim do porzygu tekstem. Cóż, lepszy rydz niż nic. W końcu stała tu sama a tak przynajmniej się z kimś pokręci, dobrze widzieć jednak tą znajomą twarz w tłumie czy coś. Oh wait, dobrze widzieć twarz Cartera? Czyżby Hay upiła się tym bezalkoholowym drinkiem? Oderwała wzrok od telefonu i wzniosła oczy ku niebu, jakby prosiła Boga, w którego nie wierzy, o interwencje, a jej usta wygięły się w grymas, jakby zjadła cytrynę, by następnie jednak spojrzeć na Williamsa.
- Czy kiedykolwiek wyrwałeś jakąkolwiek laskę na ten tekst? - spytała z pożałowaniem, posyłając mu pełne zwątpienia spojrzenie. - Nie, jeszcze nic wartego uwagi... Cóż powodzenia. - odpowiedziała, szykując telefon. Carter pewnie wymięknie szybko i będzie można mu docinać, że cieeenias. I jak na zawołanie, przyszła osoba, która magicznie mogła sprawić, że porażka Cartera będzie jeszcze bardziej gorzka.
- A daj spokój.... sądzisz, że jakakolwiek laska idzie z nim do łóżka z własnej, nieprzymuszonej woli? - spytała, popijając drobnego łyczka drinka. Nie żeby Hayley była szczególnie obeznana w tematach podrywu i przygód na jedną noc, ale Carter wydawał się kompletnie... przerysowaną postacią. Ten typ słabego casanovy, który czasem pojawia się w powieściach. Serio, jakakolwiek dziewczyna na to leci? Czasem zaczynała wątpić w inteligencje swoich koleżanek z uczelni, ale odzyskiwała tę wiarę przy Ester.
- Jeszcze nie. Nudy, ale liczę, że pięknie upokorzysz Cartera w tym konkursie - rzuciła z szerokim uśmiechem na ustach, patrząc na dziewczynę.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 12:01
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Hay i jej pełen pożałowania wyraz twarzy, to mu się chyba nigdy nie znudzi. Kiedyś nawet próbował do niej startować było to jednak kompletnie bezcelowe bo wyraźnie można zobaczyć że nie jest zainteresowana, co wcale nie zmieniało faktu że słodzenie jej było po prostu zabawne. A poza tym nie ma brzydkich kobiet co nie? Czasem po prostu trzeba większych ilości alkoholu.
- A ja wiem? Być może, trochę tekstów w zasobniku, ciężko spamiętać które działały, a które nie. - Uśmiech nie zszedł mu z twarzy, był przygotowany na to że będzie chciała go zgasić. - Dzięki, to lecę.
No i poleciał się zapisać, okazało się jednak że trochę się pospieszył, bo jest spora kolejka, więc postanowił się zapisać i poczekać na swoją kolej. Zbił piątkę z paroma osobami po czym postanowił wrócić do Hayley. Wracając, dostrzegł kolejną znajomą twarz. Musiał jej coś wykręcić i usłyszeć jej legendarne "bruh". W sumie znał ją na tyle że nie powinno być to trudne. Podszedł do nich tak by Ester go nie zauważyła po czym powiedział.
- Proszę, proszę. No to mamy już dwie ślicznotki w komplecie, ta impreza zapowiada się coraz lepiej. - Ester to była taka dziewczyna co każdego samca by chciała gasić, przyzwyczaił się. Czasem ma wrażenie że jest kompletnie aseksualna, nie przeszkadza mu to jednak w słodzeniu jej również. Tak dla zasady, bo dlaczego by nie. Ciągle jednak wypatrywał obiektu swoich westchnień Faye. Wiedział że ona też nie przepuści okazji na imprezę, zresztą to zazwyczaj ona wyciąga całą paczkę na imprezy.
- Widziałyście jeszcze kogoś z paczki? Czy jak na razie jesteśmy tylko my?
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 12:43
Rycerze
Rycerze
Ines Johnson
Ines Johnson

DODATKOWE INFO :
Bite My Furry Ass

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Być może należała do mniejszości, która uznawała koniec wakacji za całkiem lubiany czas w roku. Oczywiście, oznaczał on koniec nurkowania, smażenia się na plaży czy zdzierania kolejnej pary butów w czasie wędrówki po bałkańskich skałach, ale przynajmniej na nowo mogła wrócić na "trop" i spotkać się z gronem znajomych, którzy na przestrzeni lat okazali się o wiele prawdziwszymi niż cała zgraja, z którą pozowała do zdjęć na Instagramie. Nic dziwnego, że na kampus wracała pełnym energii krokiem, a pierwszą z imprez witała w wyśmienitym nastroju. Na wielki powrót wybrała trzyczęściowy komplet w stylu tie dye, zgodnie z aktualnymi trendami, co pozwalało jej zerkać nieco z góry na wszelkie "przedpotopowe" neony czy miliony pasków towarzyszących strojom, w których sama jeszcze niedawno się gubiła. Duże, lustrzane okulary przeciwsłoneczne zasłaniały ciemne oczy, których makijażu zniszczyć nie mogłaby żadna ilość wody. Podobnie żaden płyn nie powinien źle wpłynąć na niemalże przyklejony do dłoni telefon, który przeżył już swój udział topienia drinkami czy pływania razem z nią w basenie, gdy któryś z idiotów postanowił ją tam wepchnąć nie zważając na elektronikę. Obiektyw aparatu był w tym momencie skierowany na jej twarz, gdy korzystając z odpowiedniego oświetlenia uwieczniała kolejne obdarowanie imprezy swoją obecnością. Przez chwilę pozwoliła sobie nawet na złapanie w kadr jednego z gospodarzy, brunetkę należącą do ΔΒΘ, która zawołana wyszczerzyła się i zapozowała z v-signem. Bi-radar Ines zapiszczał, wykrywając potencjał na inną queer osobę. Być może później spróbuje ją znaleźć i przekonać się, czy i tym razem jej szósty zmysł nie zawiódł, choćby z czystej ciekawości. Póki co jednak większy priorytet otrzymało od niej zupełnie inne pragnienie, które skierowało ją między korzystających z wodopoju studentów. Z uśmiechem na ustach i sporadycznym powitaniem znajomych twarzy przecisnęła się między zebranymi, by zagadując ich móc niby mimochodem zbliżyć się do baru.
- Hej, hej. Dla mnie… Sex on the Beach - rzuciła z zawadiackim uśmiechem posłanym barmanowi. - Albo cokolwiek owocowego z właściwą ilością procentów.
Wiara w umiejętności barmańskie zatrudnionych przez siostrzeństwo mogła nie być najlepszym posunięciem, ale w najgorszym wypadku będzie musiała wyzerować zaproponowany jej napój. Zdarzały się gorsze tragedie. Oczekując na własne zamówienie pozwoliła sobie zlustrować tłum wzrokiem, nie zatrzymując się na nikim szczególnym do momentu, gdy jej spojrzenie nie osiadło na znajomej postaci blondynki.
- Jeszcze jeden drink, ok? Ślicznie proszę - odwróciła się jeszcze na chwilę ku barmanowi, używając całości posiadanego uroku osobistego, by w jej rękach znalazła się nie jedna, a dwie szklanki wypełnione kolorowym płynem. Z telefonem schowanym za materiał topu, unosząc wysoko drinki, by przypadkiem nikt nie potrącił jej łokcia wylewając drogocenny napój bogów, przepchnęła się sprzed blatu ku Sept, skutecznie ignorując rzucone gdzieś za plecami "Ines". Ktokolwiek miał do niej sprawę mógł zaczekać, jeśli sprawa była tak pilna mógł znaleźć ją później, a przecież panował tu taki zgiełk, że łatwo mogła zasłonić się nim przed ewentualnymi oskarżeniami. Raczej nie trudno było zauważyć, że zbliża się do Sept, niemalże naturalnie przyciągając ku sobie spojrzenia. Powstrzymała się przed jakąkolwiek większą wylewnością, nawet jeśli kusiła ona mocno. Nigdy nie wstydziła się pokazać światu, że coś czy ktoś były "jej", a jednak tym razem hamowała podobne zapędy.
- Hej. Uściskałabym cię, ale jak widzisz mam pełne ręce - zaśmiała się, podając jej jeden z drinków. Owocowy, tak jak zresztą obie lubiły. - Proszę. Przy odrobinie szczęścia nas nie otrują.
Nie żeby było to takie łatwe, zwłaszcza gdy wilcze zmysły pozwalały wyczuć nietypowe aromaty bez problemu, a ich "skóry" nie zamierzały ot tak dać zabić swych czempionów.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 13:28
Rycerze
Rycerze
Sept Savoie
Sept Savoie

DODATKOWE INFO :
Bruh

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Nie tylko Ines cieszyła się z końca wakacji. Sept odliczała dni i godziny do dnia, aż w końcu będzie mogła wrócić na kampus. Powrót do domu po pierwszym roku studiów okazał się... katastrofalny. Co prawda tylko pierwszy miesiąc spędziła w ojcem, ale był to tak zły okres, że drugą połowę wakacji spędziła na bezcelowych podróżach po Stanach, a nawet odwiedziła Paryż, który zawsze koił jej stargane nerwy. Jednak nie potrafił jej w pełni wyciągnąć z emocjonalnego rozstrojenia, ani nawet zrelaksować na tyle, by mogła o czymkolwiek pomyśleć. Przez to też te pierwsze dni na kampusie Sept zachowywała się nieswojo, stroniąc od innych bardziej niż rok temu, kiedy to była tylko świeżakiem, nie tylko w kwestii studiów.
Na imprezę zawitała z wymalowaną na twarzy niechęcią. Wciąż powtarzała sobie w myślach "co ty tu do najświętszego chuja robisz?". Zwykle takie zbiegowiska były na szarym końcu jej towarzyskich planów, a dodając do tego stroje kąpielowe... Zerkając w stronę basenu uznała, że wizja utopienia dziś kogoś wkurwiającego była bardzo możliwa i całkiem zachęcająca. Tylko no właśnie, czemu aż tak wychodziła ze swojej strefy komfortu? A no, odpowiedź wkrótce sama objawiła się przed jej oczami.
Sept schowała dłonie w kieszeniach swoich chłopięcych szortów. Nie byłaby sobą, gdyby ubrała zwykły, choćby jednoczęściowy kostium, nie. Musiała mieć coś, co ma kieszenie, by móc ukryć drżenie dłoni, które pojawiało się od czasu do czasu. Ale za to już góra stroju, pasująca tęczowymi barwami do dołu odkrywała nieco więcej, dzięki swojemu prostemu krojowi. I tak stojąc, jak zagubiona sierota, zerkała w stronę baru, na Ines. Nawet z daleka był to spektakularny widok. Ten kostium... Po chwili Sept zorientowała się, że aż rozdziawiła buzię, więc potrząsnęła łbem krytycznie.
Weźże się w garść i zamknij pysk, zanim zaczniesz się ślinić jak jakiś psychol.
Zauważona przez dziewczynę, posłała jej nieco krzywy uśmiech, który był totalną mieszanką niepewności, nieśmiałości i zażenowania własną reakcją. No ale jak tu nie chcieć podziwiać takiego ciała bogini, która to właśnie Sept obdarzyła swoją uwagą, a nie kogoś innego? Gdyby tylko w tym momencie Savoie była w formie wilkołaka, pewno siedziałaby grzecznie na futrzastym tyłku, sapiąc i skomląc jak najradośniejsze psowate pod słońcem, nie mogąc powstrzymać merdającego we wszystkie strony świata ogonem. Pewno byłby to dosyć przerażający widok dla wielu, a dla Rycerzy zapewne całkiem uroczy.
Jej ekscytacja rosła z każdym krokiem Ines skierowanym w jej stronę. Aż w końcu doszło do epicentrum, gdy dziewczyna stała już tuż przed nią. Sept aż chciała wyszczekać radosne "ha, to do mnie przyszła, nie do was, żałosne podludzie!". Wzięła od Ines drinka, odmrukując jej coś niewyraźnie z początku i maskując głupkowaty uśmiech kilkoma łykami alkoholu z owocowymi aromatami, trzymając naczynie obiema dłońmi.
- Spróbowaliby. - mruknęła zadziornie, w końcu kierując całą swoją uwagę na Ines, nawet się nieco do niej bardziej przysuwając. Trzymając drinka w jednej dłoni, drugą przybliżyła do Ines, delikatnie opuszkami palców dotykając jej biodra tuż nad dolną częścią jej stroju, jakby ostrożnie sprawdzając, czy może sobie pozwolić na to i więcej.
- Podoba mi się Twój kostium. - wymruczała cicho, dla efektu niespiesznie prześlizgując się wzrokiem po ciele Ines, by na końcu spojrzeć jej w oczy.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 14:43
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Ester Torres
Ester Torres

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Ester przytaknęła na słowa Hayley, biorąc dużego łyka jej drinka:
- Tylko idiotka pokroju naszej perra Anabell byłaby w stanie polecieć na tego beznadziejnego podrywacza. Trudno jednak ją dziwić, skoro jej matka, sama poleciała jak kłoda, na Cartera Seniora. Jaka matka, taka córka...
Widząc nadchodzącego Cartera, przerwała jego obgadywania, biorąc kolejnego dużego łyka napoju. Przyszedł i od razu obdarzył ją tanim komplementem. Staje się coraz bardziej żałośnie przewidywalny. Niewzruszona, obróciła się w kierunku Cartera, patrząc na niego pełnym złośliwości wzrokiem, szykując się do ofensywny. Na pewno tak łatwo mu nie podaruje, użycia sformułowania "w komplecie".
- Znasz tylko dwie ślicznotki na całym kampusie. Czyżby twoja nowa siostrzyczka musiała wstrzyknąć sobie tyle botoksu w twarzy, by odstraszyć swoim wyglądem naszego alfe? Nie wspominając już o tysiącach kobiet, których tak nazwałeś.
- Pobre compañera - rzekła żartobliwie obracając się do Hayley - Od tego niespodziewanego rozstania zaczyna majaczyć. Może wartoby go umówić na spotkanie, z jakimś psychologiem uniwersyteckim, póki jeszcze nie zaczął szukać pocieszenia u mężczyzn.
Po tych słowach, jak gdyby nigdy nic, wyciągnęła telefon, spoglądając przelotnie, czy ma jakąś wiadomość od reszty Alfabeciaków, po czym schowała go z powrotem do torebki:
- Wychodzi na to, że jeszcze nikogo poza nami nie ma z naszej paczki.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 14:49
Rycerze
Rycerze
Maurice Teague
Maurice Teague

DODATKOWE INFO :
niż wciągać kreski

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Powrót na uniwersytet był wyjątkowo przyjemnym etapem w życiu Maurycego. Spędzenie wakacji w rodzinnym domu było istną katorgą. Ojciec nadal nie odzywał się do swojego syna, będąc obrażonym, że ten nie chciał pójść do wojska, więc rozmawiał ze swoją matką, która jednak po kilku dniach ograniczyła rozmowy do „Maurice! Obiad!”. Z dziadkami się nawet nie widział, a jedyne co robił pożytecznego przez całe wakacje, to wylegiwał się nad basenem i ewentualnie zahaczał o jakieś imprezy z ludźmi z liceum. Słysząc jednak o imprezie u ΔΒΘ, nie mógł przepuścić okazji na poznanie kolejnej pięknej pani, z którą mógłby spędzić przyjemną noc lub wyjątkowo przystojnego pana.
Maurycy należał do tego grona osób, które słysząc słowo impreza, dobre kilka godzin szukała odpowiednich ubrań. Wszyscy Rycerze już raczej przywykli do wiecznie panującego bałaganu w pokoju Maurycego oraz niesamowitej ilości ubrań, jaką ten upychał do szafy. Nikogo też dziwnego, że na samo wyjście ubierał się dwie godziny, co chwile rzucając na prawo i lewo, wulgarnym stwierdzeniem, że coś jest wygniecione, albo nie pasuje go jego końcowego outfitu. Koszula w kwiatowe wzory, do tego czarne spodnie. Założył na lewy nadgarstek zegarek, a także zgarnął swoje przeciwsłoneczne okulary, by dopełnić swoją stylówkę.
Na miejscu imprezy pojawił się nieco później, niż przypuszczał. Mimo wszystko był dobrej myśli, że dzisiejszego dnia wyjątkowo nie urwie mu się film, a tym bardziej będzie pamiętać imię osoby, z którą dane mu będzie spędzić przyjemną resztę nocy. Nigdy nie ukrywał tego, że przeważnie interesowały go przelotne znajomości. Jeżeli już jakimś cudem lądował w związku, to jego druga połówka, wytrzymywała z nim maksymalnie dwa miesiące (była jedna odważna co wytrzymała 3, ale potem nawet nie chciała znać Maurycego). Pojawiając się w progu, spotkał swoich znajomych z weterynarii, od których nawet dostał kubeczek z alkoholem. Pogadali chwilę, a następnie Maurycy ich przeprosiłby poszukać innych Rycerzy. Domyślając się, gdzie mogą być wszyscy pozostali kompanii, skierował się do baru.
Miał ochotę na dużo więcej alkoholu, niż jeden kubeczek wciśnięty przez znajomych z kierunku studiów, na którym się znajdował. Przechodząc przez dom, dostrzegł wiele różnych, mniej lub bardziej znanych osób, w tym ludzi pijących piwo z wielkiej beczki, czy układających kieliszki na polach do twistera. Zaciekawiony całym tym przedsięwzięciem w głowie pojawiała mu się myśl, by zaprosić do gry także pozostałych rycerzy. Wiedział, że nie odmówią z dwóch prostych powodów. Pierwszym była rywalizacja, a druga to darmowy alkohol. Jedyną osobą, która jakkolwiek mogła narzekać, był Colt, który pewnie oceniać, jakiej to słabej jakości są shoty, ale dla Maurycego ważne było tylko to, że jest to darmowy alkohol.
Dochodząc już do tarasu, dostrzegł dwie znajome twarze. Niezbyt zastanawiał się, czy dziewczyny są zajęte sobą i czy życzą sobie rozmowę z kimś innym. Podszedł najpierw do barmana, zamawiając whiskey. Ze szklaneczką napoju, skierował się w stronę swojej drugiej rodziny, od razu przechodząc do sedna sprawy.
– Ej, widziałem, jak rozkładają pijanego Twistera. Rozumiem, że dwa razy nie muszę was namawiać na małą rywalizację, prawda? – posłał obu dziewczynom szeroki uśmiech, by potem móc upić łyk alkoholu.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 17:04
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



[#3] + outfit (minus lampa na głowie), bo Colt jest body positive

Chociaż nie udało mu się zaciągnąć na imprezę Jen, to Colt nie pojawił się w domu siostrzeństwa sam. Towarzyszyła mu Lucy, która chociaż czasami irytująca, była doskonałym towarzystwem i kompanem. Zresztą przybywali tutaj po części służbowo, a przynajmniej tak właśnie sobie to tłumaczył. Czy jednak łączenie przyjemnego (czyli picia) i pożytecznego (czyli pilnowania niewinnych przed złą magią) było czymś złym? Oczywiście, że nie. Rycerze zasłużyli sobie na wieczór na imprezie i kłamstwem byłoby powiedzenie, że któreś z nich nie miało zamiaru z tego skorzystać. Co prawda Colt miał naprawdę wielkie wątpliwości, że podczas takiego wydarzenia dostanie jakiś dobry alkohol, ale był w stanie się przynajmniej ten jeden raz przemęczyć. Najwyżej nadrobi później, prawda?
Colt nie potrzebował wiele czasu, żeby się wyszykować, bo trochę nawet nie miał w co się szykować. Strój kąpielowy to strój kąpielowy, a z racji tego, że był body positive, to nie miał zamiaru występować w czymś innym niż spodenki kąpielowe. Było tylko jedno miejsce, do którego Rycerze mogli się udawać po przyjściu na takie wydarzenie - bar. Tam też udał się i Colt z Lucy, bo po pierwsze na pewno chcieli się napić czegoś dobrego, a po drugie - było bardziej niż pewne, że tam właśnie spotkają całą resztę swojej futrzastej rodzinki. - Chcesz jakiegoś ekskluzywnego drinka od profesjonalnego barmana? - zapytał swoją towarzyszkę, bo nawet jak już zauważył Ines, Sept i Maurycego, to głupio byłoby do nich podchodzić bez jakiegoś napitku w ręce. - Co prawda wątpię, żeby potrafili zrobić coś dobrego, no ale... - tak, Colt był bardzo negatywnie nastawiony do obecnego tutaj barmana i miał pewność, że on sam zrobiłby lepsze drinki. Niestety, aktualnie nie był barmanem, więc zarówno on, jak i Lucy, musieli zadowolić się tym, co mogli dostać. Zamówili więc sobie coś, pewnie jakiś specjał barmana, który na pewno żadnego swojego specjału nie miał i musiał kombinować na szybko, a potem udali się w stronę reszty. Po drodze Colt powąchał jeszcze swojego drinka, upewniając się tylko w tym, że na pewno nie będzie to nic dobrego. Niby był na to przygotowany, ale i tak go to rozczarowało! - Mógłbym powiedzieć, że rywalizacja w piciu alkoholu jest bezsensowna, ale to by była trochę hipokryzja z mojej strony - powiedział, bo chcąc nie chcą usłyszał ostatnie słowa Maurycego. Poklepał swoje małe, futrzaste dziecko po głowie na powitanie, pewnie psując mu jego idealną fryzurę, ale no trudno. Zmierzył spojrzeniem Ines i Sept, bo ciężko jednak było nie zauważyć tego napięcia seksualnego, które od nich biło. - Już sobie wynajęłyście jakiś pokój, czy jeszcze długo będziemy musieli obserwować wasz etap ślinienia się do siebie? - zapytał, tak z czystej ciekawości. On sam nie był zbyt wielkim fanem związków i chyba z Maurycym mogliby zbić sobie z tego powodu piąteczkę. Chociaż w przypadku Colta było to bardziej dlatego, że jego ostatnia dziewczyna skończyła martwa. Wystarczyło, że narażał własne życie dla dobra sprawy, nikt więcej nie musiał być z tego powodu w niebezpieczeństwie. Taki właśnie był szlachetny! Nie oznaczało to jednak, że miał coś przeciwko przelotnym romansom. Właściwie trochę po to tutaj przyszedł... Dobrze, że był wysoki, więc mógł nad głowami tych wszystkich ludzi wypatrywać sobie kogoś ciekawego. Upił łyk swojego drinka, krzywiąc się przy tym mocno. - Paskudztwo - mruknął, ledwo mogąc przełknąć to coś, co koło drinka nawet nie stało. Och, jakże teraz żałował, że sobie sam jakiejś butelki nie przyniósł!
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 17:49
Rycerze
Rycerze
Hayley Anderson
Hayley Anderson

DODATKOWE INFO :
Lost forever, nine by nineteen.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Pojawienie się Ester bez wątpienia było wybawieniem dla Hayley, kiedy Ester była, to wiadomo, że będzie dobrze się bawić i będzie zdecydowanie co wrzucić na insta. W końcu kto jak kto, ale panna Torres była idealną kandydatką do łamania męskiej dumy w absolutnie każdym momencie, w każdej okazji. A co może być lepszego do kamerowania, niż smutny Carter, który przegrał z Ester konkurs większe jaja. To jest czyste złoto i powinno być sprzedawane za miliony, a Hay udostępnia za darmoszkę.
- Cóż, jakie lata, taki casanova - skwitowała krótko Hayley, ucinając obrabianie dupy Carterowi, widząc, że ten już zdążył wrócić jeszcze za nim w ogóle zaczął.
- Co, już przegrałeś walkowerem? Ester jeszcze nie zdążyła skopać ci dupy. - jeśli "alfa" się poddawał jeszcze przed rozpoczęciem zmagań, to w ogóle nie było zabawne tylko żałosne. Pfff... jak można tak popsuć widowisko. Zawód na sto dwa. Jednak drobnym wynagrodzeniem tego, była "dyskusja" między Ester a Carterem. To zawsze było wspaniałe do oglądania, nic tylko wziąć popcorn i słuchać.
- Proszę cię, dla niego każda jest ślicznotką... i żadna za razem. - Hay wywróciła oczami i spojrzała na Ester z udawanym przejęciem, kiedy ta wspomniała, że trzeba Carterowi załatwić wizytę u psychologa... upss... zaraz wiedziała, że to jebnie, bo co jak co, ale Carter nie lubił sugestii, że mógłby zarywać do facetów.
- Też nikogo nie widziałam z naszych, bałam się już, że umarliście... ale by było przykro. - stwierdziła niewzruszonym głosem, by następnie pociągnąć większego łyka swojego drinka.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 18:38
Rycerze
Rycerze
Tate Herring
Tate Herring

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



#1

Lato minęło jak z bicza strzelił i nadszedł najwyższy czas, by pożegnać się z wakacyjną beztroską. Co prawda Tate nie ruszyła się z miasteczka nawet na jeden dzień, ale i tak kilka miesięcy spędziła na obijaniu się. Trochę czytała, nauczyła się patrzyć kawę w tygielku, a jej szafka na świeczki zapachowe zaczęła pękać w szwach. Przez jakiś czas rozważała też przemalowanie salonu na jakiś neutralny kolor, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie chciało jej się. Zwykle opuszczała miasto, chociaż na tydzień, żeby spotkać się z rodzicami, ale państwo Herling przeżywali obecnie drugą młodość i wybrali się na wycieczkę po Europie. Kontaktowała się z nimi co kilka dni, słuchając godzinnych wykładów na temat zabytków i muzeów, jakie odwiedzili. Odrobinkę im zazdrościła, ale równocześnie nie chciała nigdzie wyjeżdżać. Uważała, że chociaż kilku Rycerzy powinno zostać na miejscu, tak na wszelki wypadek. Być może zakrawało to o paranoję, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Na imprezie pojawiła się nieco spóźniona, co chyba nie powinno nikogo dziwić. Ubrana w prosty strój kąpielowy, który zakrywał wystarczająco wiele, ale odkrywał to, co powinien, zaczęła szukać wzrokiem Rycerzy. Bardzo szybko odnalazła kilka znajomych twarzy, ale zanim podeszła grupy, postanowiła zamówić coś do picia. Niskoalkoholowego oczywiście, bo ostatnia impreza, w której uczestniczyła okazała się mieć opłakane skutki. Głównie dla jej godności i ego. Zupełnie pijana, z garnkiem na głowie biegała po kampusowych trawnikach i krzyczała jakieś niezrozumiałe zlepki słów w obcym języku. Przynajmniej taką wersję zdarzeń przedstawiono jej następnego ranka. Najwyraźniej alkohol i  uwielbienie względem Nordów, wzięły górę, a pijana Tate postanowiła pobawić się w wikinga. Jako że nie chciała serwować powtórki z rozrywki, zamiast pełnoprawnego drinka, zamówiła u barmana colę z nikłymi ilościami alkoholu, ot, żeby przynajmniej mieć co sączyć.
- Zostawcie je w spokoju - wyłoniła się zza pleców Colta z promiennym uśmiechem. - Znaczy, jeśli potrzebujecie tego pokoju, to mogę wam dać klucze do mieszkania. Wczoraj zmieniłam pościel - zaświergotała, mając nadzieję, że nie oberwie od żadnej z dziewczyn. Cieszyła się, że te dwie odnalazły wspólny język i to niekoniecznie w przenośni. Uważała to za całkiem urocze.
- Założę się na ogon Haughty'ego, że coś się tu dziś odpierdzieli. - Wilk nie był z tego stwierdzenia zbyt zadowolony. Starając się zignorować nagły przypływ złości, upiła łyk swojego drinka. Skrzywiła się niemiłosiernie, bo nadal wyczuwała w nim zbyt dużo alkoholu. Wyciągnęła słomkę ze szklanki - gdzieś czytała, że pijąc przez ten kawałek plastiku można się szybciej upić - po czym spróbowała trunku jeszcze raz, jakby miało to cokolwiek zmienić. Nie, nadal silny smak wódki dominował nad słodyczą coli. Westchnęła niezadowolona.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 19:10
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Ziewnął przeciągle kiedy zaczęła na siłę próbować mu ubliżyć. W sensie gdyby to był jakiś facet to by zarobił w zęby, albo ktoś spoza paczki, ale to była w końcu Ester. Wygadana jak zawsze i jak zwykle nie przepuści okazji żeby mu ubliżyć. - Znam ich całe mnóstwo Ester i dobrze o tym wiesz. Ja po prostu doskonale wiem jak Ci nadepnąć na odcisk i jak na razie widzę że się udało. - Roześmiał się po czym posłał jej powietrznego buziaka.
- A dla waszej wiadomości nic jeszcze nie przegrałem ani nie wygrałem, czekam na swoją kolei. A skoro i tak muszę czekać to lepiej w towarzystwie ludzi z naszej ekipy, nie sądzicie? Poza tym skoro i tak czekamy, a tak się składa że najlepszy towarzysz zbrodni i najlepsza kamerzystka ekipy jest tu ze mną. To czemu by tak nie odwali jakiegoś pranka. Co o tym myślicie. - W jego oku pojawił się niebezpieczny błysk w oku, kiedy Carter wpada na jakiś niecny plan. Co prawda jeszcze nie miał konkretnego pomysłu na to co dokładnie można by tu odwalić, ale wspólnymi siłami na pewno w mig coś wymyślą. A potencjalnych ofiar jest tu mnogość. Poza tym w ten czas może jeszcze ktoś z ekipy się pojawi na miejscu. Może zdąży się jego brat pojawić, on też jest zawsze dobrym towarzyszem zbrodni.
- Przez chwilę myślałem żeby odwalić komuś numer przy piwnej próbie, pełno tu cieniasów nie umiejących pić więc nawet nie zaważyłoby to na końcowym wyniku, a może coś przy barze? Tyle możliwości. - I nagle dotarło do niego. Przecież byli w strojach kąpielowych brak dostępu do ewentualnego sprzętu, pozostaje akcja w ciemno, chyba że...
- Ester, powiedz że masz ze sobą coś co się może nadać. Inaczej będziemy musieli lecieć na spontana. - Położył swoją dłoń na swoim tyle głowy z lekko zakłopotanym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 20:21
Rycerze
Rycerze
Lucy Flores
Lucy Flores

DODATKOWE INFO :
I am designer of my own catastrophy

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



#1

Lucy nie wiązała żadnych większych odczuć z powodu rozpoczęcia nowego roku akademickiego. Chociaż zapewne trudno było się dziwić, zważając na to, że większą część wakacji spędziła na miejscu. Z pominięciem krótkich wizyt u ojca, gdzie rozmowy domowników zwykle składały się z mimo chodnych powitań na korytarzu, gdy każdy śpieszył w swoją stronę i uprzejme rozmowy podczas nielicznych wspólnych posiłków. Czyli nic nowego. Rozpoczęcie roku miało jednak swoje plusy. Miasteczko uniwersyteckie na nowo zapełniało się studentami nabierając życia, a tym samym urozmaicało jej bardzo życie. W końcu co to za frajda, wykłócanie się dzień w dzień z tą samą ekspedientką w sklepie, gdy podczas roku pracuje tam kilkoro studentów na zmianę.
Nie trzeba było jej nawet przypominać o zbliżającej się imprezie. Planowała na nią iść nawet z wyprzedzeniem. Ludzie, zabawa i alkohol? W sam raz dla jej nadpobudliwej natury. Niespotykanie dla niej, Lucy pamiętała nawet o śnie, by nie zasnąć gdzieś pod stolikiem czy w krzakach. Postarała się domyć nawet plamy farby ze skóry, co zajęło jej o wiele dłużej niż faktyczne przygotowanie się do imprezy. Założyła na siebie proste zielone bikini, na co narzuciła znoszoną koszulę flanelową. Burzę rudych włosów związała przy karku w luźnego kitka.
Wbrew temu, co myślał Colt, Lucy liczyła na to by żadnemu durniowi nie zachciało się używać magii podczas imprezy. Miała nadzieje spędzić wieczór na zabawie z Rycerzami w normalniejszy sposób. Chyba że zacznie się nudzić, wtedy to nawet by wolała pobawić się w polowanie na magów.
-Tylko nie pogryź za bardzo biednego barmana. - Rzuciła w stronę Colta, kierując się z nim do baru. Jeśli miałaby być szczera to zadowoliłoby ją cokolwiek z procentami. Piła jednak z Coltem wystarczającą ilość razy, by rozumieć jego podejście do osób z mniejszym zamiłowaniem do alkoholu niż on. Uśmiechnęła się jedynie słodko do barmana (HA! Potrafi być miła, kiedy trzeba), w nadziei jej drink będzie się składał bardziej z alkoholu niżeli soku.
-Ja się piszę na rywalizacje! - Zgłosiła się na słowa Mauricego podnosząc do góry rękę, łutem szczęścia nie rozlewając przy tym trzymanego napoju. Bez znaczenia, o jaką rywalizacje chodziło, ale cokolwiek miałoby by być to chciała brać w tym udział. Uśmiechnęła się do zebranych Rycerzy, będąc w dobrym humorze. Przynajmniej jak na razie. W końcu Lucy bardziej przypominała bombę z krótkim lontem niżeli oazę spokoju. W tym momencie podobała jej się obserwacja przebiegającej rozmowy dotyczącej Ines i Sept, chociaż nie mogła się nie wtrącić, słysząc słowa Tate - Dajcie znać, jak skorzystacie z tych kluczy, to przekimam się w Norze, przypadkiem nie usłyszeć was gdzieś w kamienicy. - Wzięła spory łyk drinka, który wcale nie był aż taki zły. Może naprawdę barman się nad nią zlitował.
-Jeżeli masz racje, to mam nadzieje, że przynajmniej będzie to coś, przy czym można się rozerwać. Chociaż chciałabym zobaczyć Haughty'ego bez ogona.- Rzuciła przekąście w stronę Tate. Co jak co, ale tu prawie każda impreza kończyła się mniejszą lub większą hecą. A przynajmniej te, na których była Lucy. Nie zawsze z jej winy!
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 20:46
Rycerze
Rycerze
Ines Johnson
Ines Johnson

DODATKOWE INFO :
Bite My Furry Ass

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Jakkolwiek mało skromnie to brzmiało, była przyzwyczajona do przyciągania spojrzeń. Czyż nie taki był cel tego wszystkiego, poza komfortem bycia we własnym ciele. Nie wstydziła się atencji, nie chowała przed wzrokiem, a już zwłaszcza wtedy, gdy ten należał do jej obiektu zainteresowania. Doprawdy, gdyby tylko Sept pozwoliła na to, Ines pokazałaby jej pełnej krasie jak bardzo miała w tym momencie w poważaniu cały ten motłoch wokół nich. O tak, dałaby jej znacznie więcej niż słabo wymieszanego drinka na taniej wódce i sztucznych syropach owocowych. Przesunęła się, o parę centymetrów, traktując dotyka jako ciche zaproszenie.
- W takim razie był trafnym wyborem - odpowiedziała na komplement, jakby aprobata tamtej sama w sobie wystarczyła w ramach walidacji. Otwierała też już usta by dodać coś jeszcze, gdy do jej uszu doleciał dobrze znany głos Maurycego. Lepiej było przejść na przyjacielskie tory, nawet jeśli nie spodziewała się akurat z jego strony krzywienia nosa, gdyby usłyszał ich flirtowanie.
- Nigdy nie odmawiam wyzwania, zwłaszcza gdy trzeba się przy nim nieco pogimnastykować - odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. Żadną tajemnicą nie było, że wolny czas lubiła spędzać na ćwiczeniach, również tych rozciągających. Połączenie ich z piciem brzmiało aż zbyt doskonale i Ines zamierzała wykorzystać tę okazję, zwłaszcza, że mogła przy okazji wciągnąć do zabawy i Sept. - Nie porzucisz nas w starciu z tęczową matą, prawda? - rzuciła do tamtej, wciąż jednak dając jej szansę na odrzucenie propozycji.
Ich skromne trio już za chwilę miało się powiększyć oczywiście o kolejne osoby, a reszta rycerzy wyrosła jak spod ziemi by napsuć jej krwi. Mimo to nie odsunęła się, pozostawiając Sept decyzję ile dystansu tamta chciała wiedzieć między ich dwójką teraz, gdy zyskały bardzo wokalne towarzystwo. Doprawdy, czy czasem aż tak trudno było ugryźć się w język? Najlepiej tak, by przegryźć go na pół i połknąć oderwaną część, pozostawiając ich bez idiotycznych komentarzy na temat, który zupełnie ich nie dotyczył. I którego wciąż sama nie do końca rozumiała, wszak sposób w jaki rozwijała się ich relacja rozwijała się w sposób mocno niestandardowy. Tym bardziej nie chciała więc słuchać żadnych przytyków, które co prawda po niej samej spływały jak po kaczce, ale trudno było powiedzieć na ile dotykały Sept. Na wszelki wypadek pozwoliła sobie być złą za nie obie.
- Och Colt, jak miło że twoja troska o nas rozciąga się na nasze życie seksualne - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem, możliwie uroczym głosem, który mocno kontrastowało z dobrze im wszystkim znanymi oschłymi, żeby nie powiedzieć nieco sukowatymi, tendencjami. - Dzięki za propozycję Tate, ale seks na pościeli w wikingów to nie mój styl - kolejny krzywy uśmiech posłany został w kierunku Herring, nawiązując do jej niestandardowych zainteresowań, które wraz z kierunkiem studiów mogły niekoniecznie zyskać miano "praktycznych". W normalnych okolicznościach szanowała je co prawda, ale teraz, sprowokowana, nie mogła pozwolić sobie na kontratak, nawet jeśli nie zniżyłaby się do przemocy. Nawet bycie wilkołakiem, istotą jadącą nieraz na czystej adrenalinie i agresji, nie zdołało przełamać jej samokontroli w pełni. Lucy otrzymała od niej jedynie pełne niedowierzania spojrzenie, jakby jej dołączenie do tego cyrku było już poniżej wszelkiej krytyki.
- Wszyscy wiemy, że to nie Cîroc - wzruszyła ramionami widząc zniesmaczenie Colta. Doprawdy, trudno było spodziewać się czegokolwiek "smacznego" w drinkach na imprezie uczelnianej. W końcu żaden alkohol nie miał tutaj smakować dobrze, a jedynie szybko trzepnąć spragnione dobrej zabawy pod wpływem towarzystwo. Ona sama szczęśliwie zdążyła się przyzwyczaić do doznań smakowych porównywalnych z doprawionym syropem płynem do dezynfekcji. - Raczej Popov - westchnęła tylko, upijając kolejny łyk i starając się jak najszybciej przetransportować go ze szklanki do przełyku, byleby nie dotykał za długo języka. - Cokolwiek to jest pomoże znieść cringe pierwszorocznych uważających się za dorosłych. Ciekawe czy chociaż połowa dotrwa do północy… A wszyscy, w tym czy innym stanie, do następnego ranka.
Jej ostatnie zdanie nie dotyczyło już stricte stanu przytomności, a raczej kwestii, czy przez te następne kilka godzin nikt nie wyzionie ducha korzystając z magicznych uroków Belgrave. Najwyraźniej była równie optymistycznie nastawiona do sytuacji, co zwykle.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 21:15
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Ester Torres
Ester Torres

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Doprawdy, liczyła, że Carter chociaż trochę spróbuje obronić swoją męską dumę po jej ataku, zamiast udawać, że kompletnie go to nie obchodzi. No nic, lekcja dla niej by wpierw rzucać słabsze teksty, dając mu szansę na kolejny beznadziejny atak, zanim wytoczy cięższe działa. Napiła się niewielkiego łyczka drinka, z ogromnym znużeniem obserwując prowokacyjne ruchy Cartera:
- Bruh - rzekła przelotnie - potrzeba czegoś więcej, niż marny tekst desperaty, by mnie rozdrażnić. Polecam częstsze bicie twojego worka treningowego. Może to uciszy maniakalne głosy, twojego mózgu między nogami.
Zastanowiła się przez chwilę, czy to nie jest powodem, dla którego jego brat Gavin wydaje się bardziej szarmancki w rozmowach z kobietami. W jakikolwiek sposób kamuflował swoje męskie instynkty, pewnie połowa kobiet do kampusie oddałaby wiele, by podzielił się z Carterem tą wiedzą. Na szczęście Ester nie jest na tyle zdesperowana, by należeć do tej połowy.
Słysząc propozycję pranku, nie mogła powstrzymać niewielkiego uśmiechu. Skoro punkt upokarzania Cartera ma po części za sobą, pozostaje zrobić pranka i quota na tą imprezę pozostanie wypełnione. Zawsze może jeszcze podenerwować Annabell, choć bez tego się obejdzie.
- Cóż to zapytanie Carter. - rzekła niewinnym głosem sięgając do swojej torebki. Zastanawiała się przez chwilę, co z niej wyciągnąć. Środek na przeczyszczenie w beczce z piwem, był za mocnym żartem na niewinnych randomach. Szybko jednak znalazła idealną zabawkę, którą kupiła na zupełnie inną okazje.
Położyła na blacie kilkunastocentymetrowego robota pająka, trzymając w ręku jego kontroler. Pająk powolnym spokojnym krokiem zaczął kierować się w stronę Hayley:
- Wyobraźcie sobie pełne skupienie na piciu beczki piwa, kiedy czujecie ogromne mrowienie na plecach. Wydajesz siebie ogromny krzyk, może się trochę chrztusić, by po chwili dowiedzieć się, że to tylko sztuczny pająk.
Na samą myśl o tych potężnych umięśnionych facetach, krzyczących jak małe dzieci, Ester wybuchła ogromnym śmiechem.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 21:50
Rycerze
Rycerze
Sept Savoie
Sept Savoie

DODATKOWE INFO :
Bruh

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Nie można było powiedzieć, że się Sept podobało bardzo to, jak wielką uwagę przyciągała Ines swoją osobą. Owszem, sama wlepiałaby w nią wzrok cały dzień i noc, zwyczajnie podziwiając wdzięki dziewczyny, ale kiedy inni mierzyli ją tym znaczącym wzrokiem... Czuła wkurzające ukłucia małych igiełek zazdrości. Głosy też nie pomagały, podszeptując jak to "mogłaby mieć każdego i każdą, a wybrała takie ścierwo; pewno tylko jako zabaweczkę, kolorowy balonik, czekając, jak ten nadmucha się i pęknie" przy akompaniamencie szyderczych śmiechów. Przez lata co prawda nauczyła się je ignorować, ale nie oznaczało to, że czasami nie łapała się w ich okrutne sidła.
Na razie jednak jej demony były na tyle cicho, że łatwo było ich nie słuchać. Tym bardziej, że obok była Ines, która zdawała się być lekiem na całą tę psychozę. Psychozę, która jednak miała nie być taka spokojna przez resztę wieczoru... Gdy do jej uszu dobiegł głos Maurycego, dłoń trzymająca kubeczek z drinkiem zadrżała, a Sept odetchnęła głęboko. Chlupnęła resztę alkoholu na raz, wypijając go kilkoma dużymi łykami, nie zwracając już uwagi na jego smak. Potrzebowała zdecydowanie więcej alkoholu, jeśli ma przeżyć dzisiejszą imprezę i jeśli trzeba będzie, to sięgnie nawet po wódkę.
Pierwszą odpowiedzią Sept na pomysł pijanego twistera było ciche "hmr", ale po kilku sekundach doszedł do niej sens pierwszej wypowiedzi Ines na ten temat. O nie, tego NIE może przegapić, nawet jeśli o nią samą miałby się ocierać jakiś oblech.
- Może dołączę. - burknęła z lekkim uśmieszkiem w kąciku ust, nie ruszając się też ze swojego miejsca przy boku Johnson. Zerknęła przy tym znacząco na dziewczynę, jakby dając jej niemą odpowiedź, po co tak naprawdę tam ma zamiar iść. Po tym wyszczerzyła zęby w zadziornym uśmiechu tylko po to, by zaraz jej mina kompletnie zrzedła. Bo o to nadchodziły kolejne Wilki, a z każdą kolejną osobą, pewność siebie Sept spadała. Miała coraz większą ochotę odsunąć się od wszystkich na parę metrów, ale pozostawała w bezruchu. To była swoista walka, której nie chciała przegrać. Ale ta zgraja niekompetentnych durniów w ogóle jej w tym nie pomagała, robiąc głupie komentarze na temat obydwu dziewczyn.
Jestem oazą spokoju.
Brała głębokie wdechy nosem, tak też wypuszczając powietrze z płuc.
Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora. Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących tybetańskich mnichów.
Nie pomagało. Irytacja rosła, a wraz z nią i zdenerwowaniem, narastały głosy, szydząc i śmiejąc się z całej sytuacji, a przez nie poziom wściekłości podnosił się z niewyobrażalną prędkością. Zaczęło dzwonić jej w uszach przez głosy. Dłonie zaciskała w pięści tak mocno, że aż drżały, skryte w kieszeniach szortów, paznokciami zapewne przebijając sobie co i rusz skórę. Jej oczy wydały ją zupełnie, mieniąc się charakterystycznym błękitem. Widać też było, jak zaciska mocno szczękę, uparcie też wpatrując się w ziemię. Gdyby nie ludzie wokół, pozwoliłaby sobie na przemianę, wyładowując złość na martwych obiektach wokół. A może też i trochę na innych Rycerzach, nie byłby to zapewne pierwszy raz.
Głosy. Mają rację. Jest żałosna.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 22:36
Bractwo
Bractwo
Joy Rider
Joy Rider

DODATKOWE INFO :
patologiczna kłamczucha & burzycielka harmonii

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Była zdania, że zrobienie należycie efektownego wejścia smoka jest sztuką, którą niewielu rozumie i tylko bezmyślnie naśladuje: na szczęście dla wszystkich zebranych, ona była w tej dziedzinie niedościgniętą artystką. Jeżeli ktoś sądził inaczej, najprawdopodobniej po prostu nie mógł się pogodzić z tym faktem i zaklinał rzeczywistość, tudzież za bobasa zarył wesoło główką w podłogę i od tego czasu wygłaszał te swoje różnorakie wariackie sądy. Z pewnością nikt o zdrowych zmysłach nie mógł zaprzeczyć, że z miejsca ściągała na siebie ciekawskie spojrzenia. Nie tylko pojawiła się na imprezie spory kawał czasu po jej rozpoczęciu, to jeszcze prezentowała na lewo i prawo swoje wdzięki w zdecydowanie nieprzyzwoicie mało zakrywającym krwistym bikini, z którym kontrastowały sięgające ramion włosy, neonowo różowe zamiast zwyczajowego blondu. Błyskając ząbkami gdzie popadnie, co chwila odkrzykiwała do znajomych jakieś durne teksty w akompaniamencie niecenzuralnych gestów, po czym pierwsze co zrobiła, to skierowała się w stronę żarełka. Z prędkością błyskawicy pochłonęła kilka pączków, pokrywając miesięczne zapotrzebowanie na cukier i z natychmiastowo lepszym humorkiem - nie, żeby wcześniej był jakiś zły - zaczęła leniwie przesuwać ślepiami po gromadkach uczniaków. Przyszła tu w tylko jednym celu, jak zwykle z resztą, mianowicie: w celu zrobienia kłopotów. Nie dla siebie, oczywiście, jej wystarczyłby popcorn i uczucie dumy z własnoręcznie powołanego do życia burdelu. Kto by się spodziewał, że prócz urody, inteligencji i fachu w ręku miała również żyłkę do interesów! Aż sama była sobą zaskoczona.
Kątem oka dostrzegła jakieś żwawe ruchy, poprawiła dyskretnie trzymane w staniku skarby, odrzuciła do tyłu włosy niczym w rasowej reklamie szamponu i żwawym krokiem ruszyła ku świeżemu (lub też nie) mięsku.
- Oh, mam nadzieję że jeszcze uda mi się załapać na trójkącik. - Wyszczebiotała uroczo w stronę Ines i Sept, słysząc kierowane w ich stronę podteksty seksualne. Nie mogła się powstrzymać, widząc, jak tego typu żarty działają na Sept - podziwianie jej widowiskowych wybuchów gniewu było jedną z przyjemności, których Joy nigdy sobie nie odmawiała.
- Spokojnie, kocie, nie zamierzam ci zabrać dziewczyny.. A już na pewno nie w tak mało dramatycznych okolicznościach, phew. - No chyba że sama wpadnie w moje objęcia, co byłoby oczywiście zrozumiałe i sensowne. - Wzruszyła lekko ramionami i odrzuciła zalotnie włosy, posyłając Ines buziaka. Może i były współlokatorkami, może się nawet dobrze ze sobą bawiły, szczególnie na imprezach, ale to nie sprawiało automatycznie, że Joy była wobec niej lojalna. Jeśli miałyby na zajutrz się przez to pogryźć... tym lepiej! - Oh, chwila, a może już to zrobiła. - Szczerząc ząbki ruszyła migiem w stronę Maurice i Holta, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnym atakiem ze strony Sept.
- Panowie - zamruczała wesoło i zasalutowała, przy okazji zamawiając pierwszego z brzegu drinka z optymalną liczbą procentów. Nie chciała przecież odpaść z gry w momencie, gdy ta dopiero zaczynała robić się interesująca. - I panie. Zasalutowała ponownie w stronę Tate i Lucy, popijając wesoło napój. - Rozerwanie się? Wy też o tym wiecie? Co za idiota z tego Toma, że też nie potrafi trzymać języka za zębami. Wywróciła ostentacyjnie oczami, nachyliła się w ich stronę i szepnęła konspiracyjnie: - Na szczęście interweniowałam. Ryzykując własnym życiem, a już na pewno zdrowiem, udało mi się odebrać jego broń zagłady. - Klepnęła się w cycka, dumna ze zdobycia takiego cudeńka. Co prawda był on jej własnością od dłuższego czasu - jak to wspaniale szantażować osoby zajmujące się sprzedawaniem nielegalnego towaru - ale one nie musiały o tym wiedzieć.
- Jedno słowo i wprawię to maleństwo w ruch. Chyba, że same wolicie się tym pobawić. Albo może wy? - Spytała się chłopaków z niewinnym uśmieszkiem. Popijając z wolna drinka, od czasu do czasu zerkała dyskretnie na Sept, wyczekując dogodnego momentu, w którym będzie mogła wcielić swój uroczy plan w życie.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 1:33
Rycerze
Rycerze
Maurice Teague
Maurice Teague

DODATKOWE INFO :
niż wciągać kreski

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Maurycy był w pełni przyzwyczajony do bycia traktowanym jak dziecko. Jego niski wzrost, młoda aparycja i zachowanie, w żadnym stopniu nie pozwalały traktować go jak osoby dorosłej. W sumie to według prawa nadal był niepełnoletni, więc miał dobrą wymówkę do tego, by nie latać do sklepu po alkohol. Bycie nieletnim jednak w żaden sposób nie przeszkadzało mu w konsumpcji napojów wysokoprocentowych. I mimo że upijał się szybko, najczęściej odpadał pierwszy na wszystkich rycerskich imprezach, to zawsze był gotowy do kolejnych imprez.
Gdy reszta rycerzy zaczęła dołączać do zgromadzenia, Maurycy się ucieszył. Rycerze byli dla niego drugą rodziną, taką, która go w pełni rozumiała i w żaden sposób nie podważała jego decyzji. Nie obchodziło ich, z kim sypiał Maurycy, czy u kogo akurat nocował. Mieli gdzieś jego dawne życie oraz to, jak kiedyś im wspomniał, że miał trafić do wojska, a nie na weterynarię.
– A ja nigdy nie odmawiam przyjętych wyzwań – wyszczerzył się w stronę Ines, by potem tylko przerzucić wzrok na osobę, która raczyła położyć na jego świetnie ułożonych włosach swoją broń. Nie mając jednak zbytnio ochoty na kolejną kłótnię o włosach (a właściwie jedną z kilkudziesięciu), zwyczajnie odezwał się w stronę Colta – Cieszy mnie, że też chętnie weźmiesz w tym udział, daddy. dorzucił ostatnie słowo już intuicyjnie. Robił to już tak często, że zarówno Colt, jak i reszta Rycerzy była przyzwyczajona do tego, jak Maurycy zwracał się do swojego mentora.
Gdy Tate wyłoniła się zza pleców Colta, a tym samym stając niedaleko Maurycego, ten lekko zaśmiał się na jej słowa. Gdy jednak jego przyjaciółka spotkała się z odmową ten, dorzucił w jej stronę, odchylając się lekko do tyłu. – Jak one nie chcą, to ja chętnie przygarnę klucze! Obiecuje, że posprzątam! – oczywiście ostatnie jego słowa były kłamstwem, skoro on nawet w swoim małym pokoiku w Norze miał istny burdel. Jeżeli coś zaczynało się tam ruszać, to pewnie był to kawałek pizzy sprzed kilku miesięcy. W najgorszym wypadku stojące na biurku kubki po kawie, którą Maurycy pił hektolitrami, gdy zbliżały się egzaminy z biochemii albo jego ukochanej anatomii.
– Jak nie chcesz pić, ja to chętnie od Ciebie wezmę. – odpowiedział w stronę dwudziestosześciolatka. Nie gardził żadnym alkoholem, ważne, że kopało. Sam wypił kolejny łyk swojego napoju, by potem tylko zwrócić się do Ines. – Mam dziwne przeczucie, że połowa tych pierwszaków i tak wytrzyma dłużej niż ja. – I o ile Maurycy, gdy miał dobry dzień, to potrafił wypić całkiem spore ilości napojów wyskokowych, tak zwyczajnie doskonale zdawał sobie sprawę ze swojej słabej głowy. Miało to swoje plusy, zwłaszcza że jego skóra reagowała na magię zdecydowanie zbyt gwałtownie. Sam Maurycy tracił dość szybko kontrolę, a jeżeli już się zacznie się irytować, mogą wyniknąć z tego niemałe kłopoty.
– Czy chociaż jedna impreza, może się skończyć bez rozróby? – zapytał, znając oczywiście odpowiedź na zadane przez siebie pytanie. Ilekroć gdzieś wychodzili całą paczką, zawsze działo się coś, mniej lub bardziej, magicznego, co niestety dość mocno irytowało wszystkie wilki. Odsalutował Joy, gdy ta tylko dołączyła do grupki i znów upił łyk swojego napoju, lekko krzywiąc się, gdy alkohol zaczął go drapać w gardle.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 18:35

Sponsored content

STREFA GASTRONOMICZNA Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» STREFA FUN
» STREFA DANCE
» STREFA CHILL OUT

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.