"
I give my life to the cause.




STREFA CHILL OUT
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

STREFA CHILL OUT Empty




FOAM PARTY

STREFA CHILL OUT 331ad750a1f8e27b9ae19ab1f012f04a84bb8873

strefa chill out

Zmęczony ciągłą zabawą potrzebujesz odpoczynku? W tej strefie znajdują się rozstawione wygodne leżaki z miękkimi poduszkami i przewieszonymi przez oparcia ręcznikami. Przy nich napełniono wodą małe, dziecięce basenki, w których pływają gumowe kaczuszki. Wylegujący się tu studenci moczą w nich stopy rozkoszując się kolorowymi drinkami ze strefy gastronomicznej i rozmawiając żywo o swoich planach na ten rok akademicki. Gdzieś po prawej stronie strefy rozlegają się przerywane śmiechy - stojąca tam fotobudka z przeróżnymi rekwizytami robi furorę pośród grupek studentów chętnych na pamiątkowe zdjęcia. Może zbierzesz kilka osób i też zrobicie sobie zdjęcie w marynarskich czapkach lub basenowych goglach?




Powrót do góry Go down
Pią 14 Sie 2020 - 21:42
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA CHILL OUT Empty



//ze strefy dance

Może i trochę niegrzeczne było, że Selina po tym, jak przyszli jej znajomi to zaraz od nich uciekła, skuszona możliwością potencjalnej randki, ale wiedziała, że to było chyba najlepsze, co mogła w takiej sytuacji zrobić. Kiedy oddalała się od swojej grupki nie miała pojęcia o tym, czy jej plan wypali - czasami mężczyźni nie rozumieli takich subtelnych sugestii, byli w dużej mierze niedomyślni i w ogóle nie zwracali na takie szczegóły uwagi. Nie zauważali znaczących spojrzeń, a mowa ciała była dla nich zupełnie czymś nieznanych i nie potrafili wyczuć, że coś jest na rzeczy, jeśli kobieta na nich wymownie spoglądała, trzepocząc przy tym filuternie rzęsami, kokieteryjne odrzucała włosy czy też wypinała pierś do przodu. Cóż, najwyżej przekona się o tym, czy facet był spostrzegawczy, czy nie. Bo nie, nie był dla niej kimś obcym i chciała zagadać do niego już od dłuższego czasu; niestety, do tej pory nie sprzyjało jej szczęście, by do tego doszło. Widywała go gdy czasami przychodziła do The Blade and Chalice, by odwiedzić Faye i Haydena - ale zwykle jak był sam to szybko wychodził, a gdy zostawał na dłużej to siedział ze swoją paczką znajomych. Nawet Selina nie była aż taka chamska, żeby się gdzieś specjalnie wpychać, wiedziała jak głupio byłoby podejść  do kogoś i zagadać, gdy przebywało się w innym towarzystwie. Ale teraz… nie, nie przejmowała się tym. W ogóle. Miała okropny humor, była nieswoja, chciała o wszystkim zapomnieć, chociażby na chwilę i potrzebowała, żeby ktoś rozproszył jej uwagę. Nienawidziła się tak czuć, a jedyne sposoby na to, by zaradzić na jej problem były tylko dwa: faceci i alkohol. Nieważne, czy osobno, czy w połączeniu, to po prostu działało. Nie miała zamiaru oczywiście go paskudnie wykorzystywać do swoich zachcianek ani do niczego zmuszać, ale nie można nie zgodzić się z tym, że takie sytuacje były korzystne dla obu stron. Zresztą, była bardzo ciekawa, gdzie taka rozmowa z nim mogłaby ją zaprowadzić. Zawsze mogła się przecież mylić i pomimo tego, że wizualnie jej się bardzo podobał i czuła dziwne przyciąganie w jego stronę, do tego stopnia, że prawie non stop przygryzała i oblizywała usta, to  zawsze mogło wyjść tak, że się nie dogadają i w ogóle nie będą mieli ze sobą nic wspólnego, żadnego punktu zaczepienia. Ale czy nie wszystko w życiu wiązało się z takim ryzykiem? Nigdy nie można było być niczego pewnym, ale to nie był dla Seliny powód, by bała się sięgać po to, czego chciała. Nie należała też do ludzi nieśmiałych ani wstydliwych, nie była kimś, kto peszył się z byle powodu albo rumienił.  Zaryzykowała, że tam pójdzie, że będzie musiała wziąć tego okropnego, rozcieńczonego drinka i potem go wypić, bo niestety, ale żadnej innej alkoholowej opcji  nie miała i albo do niej dołączy, wykazując nią również jakieś zainteresowanie jej osobą albo po prostu ją zignoruje. Opcje były dwie, a Selina chciała sprawdzić, która z nich okaże się tą prawdziwą. Dlatego podeszła tam, licząc na to, że chłopak też ją zauważy - rzuciła mu nawet znaczące spojrzenie niebieskich tęczówek, gdy to robiła, poprosiła o jednego z drinków, przyozdobionych kolorową parasolką i jak już go dostała, to odeszła powolnym krokiem, jak gdyby nigdy nic do strefy chill out. Z gracją usiadła na jednym z leżaczków, które się tam znajdowały, sącząc swój kolorowy, alkoholowy napój przez słomkę i starała się przy tym zbytnio nie krzywić. Najchętniej to by go w ogóle gdzieś wylała, ale już trudno. Nie pozostawało jej nic innego jak zaczekać, licząc na to, że nieznajomy za nią przyjdzie i ją poratuje swoim czarującym towarzystwem. Naprawdę tego chciała.
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 23:25
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

STREFA CHILL OUT Empty



|ze strefy gastro

Nie był do końca pewien, czy pozostawienie całej reszty zgrai samej sobie było posunięciem rozsądnym. Colt nie był jednak ich ojcem, a oni wszyscy byli na tyle dorośli, że chyba mógł liczyć na to, że też i w taki sposób się będą zachowywać. Wyłączył nawet telefon, żeby w razie czego nie musieć się przejmować zupełnie niczym. Niech ściągają tutaj Jen, jak wpadną w tarapaty, o. Właściwie to oprócz tego, było jeszcze mnóstwo innych powodów, jednak je również całkowicie zignorował. Trochę to nie było w jego stylu, tak działać całkowicie pod wpływem impulsu. Zawsze wszystko najpierw musiał przemyśleć, zaplanować, a dopiero potem robić. Czasami jednak w życiu człowieka nadchodziły takie chwile, kiedy nawet nie było czasu, żeby o czymkolwiek myśleć. Gdyby Colt stał tak, jak ten słup soli, albo jakiś inny słup, to jego jedna jedyna szansa by przepadła. Nawet gdyby chciał pomyśleć, to nie miał kiedy, bo jego nogi same go niosły w stronę dziewczyny, którą widział gdy wcześniej stał z resztą Rycerzy. Nie, nie był żadnym stalkerem, ani niczym takim. Po prostu... po prostu mu się spodobała i tyle. Nie było w tym żadnej wyższej filozofii, ani też ukrytych podtekstów. Jasne, przy bliższym poznaniu mogła się okazać najgorszym koszmarem, jednak nie mógł tego wiedzieć, dopóki sam by się nie przekonał. Miał jedną szansę i miał zamiar ją wykorzystać. Chociaż z natury był strategiem, to nie miał żadnego problemu z improwizacją. A tak, teraz, właśnie w tym momencie miał zamiar improwizować. Pojęcie nie miał, co może powiedzieć, a do tego był pozbawiony jednej z rzeczy, która zawsze w takich sytuacjach była bardzo przydatna - dobrego alkoholu. Nie, żeby Colt był alkoholikiem, bo zdecydowanie nim nie był, ale kto nie lubił wypić czego dobrego? Okej, co prawda taki Maurycy był w stanie się zadowolić najtańszym i najpaskudniejszym wińskiem, którego zapach wywoływał łzy Colta, ale on był tym jednym jedynym wyjątkiem, który nawet po spróbowaniu pysznych (czy alkohol powinien być pyszny?) koktajli, wciąż zadowalał się byle czym. Przez to, że na imprezie alkohol był okropny, Colt nawet nie mógł zaproponować brunetce drinka. Chociaż już w momencie gdy zauważył jej wyraz twarzy, kiedy piła, był dla niego znakiem, że być może znajdą porozumienie chociaż w tej kwestii. - Ktokolwiek zatrudnił tego barmana, nie powinien już nigdy organizować imprez, a sam barman powinien zmienić pracę - zagadnął, bo chociaż to nie było może najbardziej oryginalne zaczęcie rozmowy, ani też zbyt inteligentne. Zawsze można było zwalić to na to, że Colt był nietrzeźwy, chociaż prawda była zupełnie inna. - Chociaż można było się tego spodziewać, to część mnie i tak jest rozczarowana tym, co tutaj można wypić - powiedział i to wcale nie było kłamstwo. To go wręcz fizycznie bolało i pewnie gdyby nie był tak bardzo zajęty wpatrywaniem się w dziewczynę i podziwianiem jej, a także zastanawianiem się jak bardzo miękkie i puszyste muszą być jej włosy, to jakaś łezka mogłaby mu z tego powodu popłynąć. Były jednak sprawy ważne i ważniejsze, a chociaż Colt był prawdziwym miłośnikiem alkoholi i jego serce krwawiło za każdym razem, kiedy miał jakąkolwiek styczność ze złymi trunkami, to był również miłośnikiem wszystkiego co piękne, a przecież aktualnie miał przed swoimi oczami prawdziwe cudo.
Powrót do góry Go down
Czw 20 Sie 2020 - 23:20
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA CHILL OUT Empty



Selina też nie planowała tego, że do niego podejdzie (może nie do niego, tylko bardziej zarzuci przynętę, ale wszystko zależało od niego, czy ją złapie) i nim przemyślała to, co chcę zrobić, już tam po prostu była, już rzucała mu zalotne spojrzenie, które było takim niemym zaproszeniem do rozmowy. Chociaż... nie, nie chodziło jej tylko o rozmowę, nie było co się tak okłamywać i mydlić sobie oczu, bo zdecydowanie chodziło jej również o flirt. Też z reguły starała się być opanowana i nie podejmowała pochopnych decyzji, wszystko wolała najpierw przemyśleć i dokładnie przeanalizować, ale potrafiła dostrzec, kiedy liczyła się ta szybka reakcja, kiedy musiała działać, bo inaczej wiedziała, że nawet nie miałaby szansy na wygraną. A tutaj chciała wygrać, nawet bardzo. Nie wiedziała tylko czy faktycznie tutaj zdziała cokolwiek, ale coś jej wewnętrznie mówiło, że nie myliła się co do słuszności tego, by tam podejść - dokładnie widziała jak spojrzał na nią przy barze. Przynajmniej taką miała nadzieję, że jej się nic nie przewidziało, ale miała już nieco doświadczenia, więc potrafiła rozpoznać, kiedy ktoś był nią zainteresowany, a kiedy miał ją kompletnie gdzieś. Tym razem się jej poszczęściło i musiała bardzo się starać, by ukryć uśmieszek pełen satysfakcji, który wkradał jej się na twarz, gdy zobaczyła, jak ku niej szedł. Tak, był to dla niej triumf i wygrana, ale rozgrywka trwała nadal, to był dopiero początek wieczoru, noc była jeszcze młoda. Mogło się przecież okazać, że nie zgrają się w jakikolwiek sposób i wyjdzie, że brunetka wykazała się teraz największą głupotą i sparzy się na sam koniec. Selina nie zdawała się tym jednak przejmować i cały ten podły humor, który czuła wcześniej powili ją opuszczał, tak samo jak i przygnębiające myśli, bo mogła zająć się czym znacznie bardziej ciekawszym i chciała poświęcić temu całą swoją uwagę. A dokładniej mówiąc, jemu. Nie mogła sobie jednak odmówić tego, by udawać, że jego pojawienie się było dla niej czymś niespodziewanym i wcale nie oczekiwała, że to właśnie zrobi; jak tylko do niej podszedł wstała z gracją z leżaka, nasuwając przy tym okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy, by mu się nieco lepiej przyjrzeć i rozciągnęła wargi w pięknym, szerokim uśmiechu. Też stojąc tak przed nim, zdała sobie sprawę z tego, że była przy nim tak niska, że musiała zadzierać wysoko głowę, by móc spojrzeć mu w oczy - które, swoją drogą, były urzekającego, niebieskiego koloru. - No cóż, ciężko jest mi się z tym nie zgodzić. Barman powinien serwować lemoniadę dla dzieci, bo o robieniu dobrych drinków to nie ma pojęcia. Już nie mówiąc o tym, że nie ma tu nawet dobrego alkoholu - westchnęła i skrzywiła się na sekundkę, wyrażając tym wielkie niezadowolenie spowodowane słabym drinkiem, który trzymała właśnie w dłoni. - Najchętniej bym to w ogóle gdzieś wylała - niezadowolona ułożyła usta w dzióbek na prawą stronę i pokręciła głową. - Wiesz, też nie spodziewałam się nie wiadomo czego, ale liczyłam na to, że chociaż będą mieli jakieś dobre koktajle alkoholowe. Na przykład truskawkowe. A w zamian dostałam tanią wódkę rozcieńczoną jakimś owocowym syropem. I zero truskawek - wywróciła błękitnymi tęczówkami ku górze, zawiedziona tą całą sytuacją. Musiała jednak przyznać, że całkiem dobrze zaczął, bo od rzeczy, która najwyraźniej ich łączyła - oboje uważali, że na tej imprezie podawali dość marny alkohol i zaczęła zastanawiać się nad tym, czy też miał takie wybredne podniebienie jak ona. Bo tak, Selina w przeciwieństwie do Maurycego nie zadowalała się byle czym, ale za to potrafiła docenić dobrze przyrządzone drinki. Oj, bardzo potrafiła to docenić. W międzyczasie przyglądała mu się ukradkiem, napawając swoje oczy tymi pięknymi widokami, ale starała się to robić w taki sposób, żeby nie wyszło, że perfidnie się na niego gapi i dojdzie jeszcze do tego, że nim się zorientuje, to zacznie robić maślane oczka. Nie potrafiła jednak przestać i jej spojrzenie raz po raz ślizgało się tak po jego sylwetce w tą i z powrotem; tak, Selina też bardzo doceniała ładne, męskie umięśnienie. Odchrząknęła raptownie, starając się oderwać wzrok i spojrzeć nieco wyżej, niż tylko na to co miała prosto przed nosem. Ale nie było jej co winić, że ciężko jej było to zrobić. Nie z taką klatą!
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 0:43
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

STREFA CHILL OUT Empty



Problem w kontaktach z drugim człowiekiem był taki, że nie zawsze można było być pewnym, czy odbierze sygnały tak, jak powinien. Czy ten uśmiech jest posłany w twoją stronę, czy może to po prostu zwykły uśmiech, bo ktoś ma dobry humor? Czy patrzy na ciebie, czy może to tylko twoja wyobraźnia płata ci figle, a ten ktoś patrzy po prostu po ludziach? Zawsze pojawiało się tyle pytań, tyle niewiadomych, że w tym momencie Colt naprawdę żałował, że nie ma pod ręką jakiegoś dobrego trunku. Nie, żeby potrzebował jakiegoś rozluźniacza, bo jednak nie miał problemów z nawiązywaniem znajomości, ale po prostu po wypici dobrego koktajlu człowiekowi od razu było lepiej. Nie stanowiło to jednak aż tak wielkiego problemu, żeby postanowił sobie tak po prostu odpuścić. Oczywiście istniało tutaj mnóstwo różnych scenariuszy, które mogły się wydarzyć, ale nie było czasu, żeby je wszystkie roztrząsać. Zwłaszcza, że jego droga nie była aż tak długa i już po chwili stał przed dziewczyną. Ciężko było w to uwierzyć, ale z bliska była jeszcze bardziej urokliwa niż z daleka; zwłaszcza, kiedy na jej twarzy pojawił się uśmiech, a niebieskie oczy przestały być zasłaniane przez okulary. Nie mógł jej odpowiedzieć tym samym, przez co wraz z uśmiechem na jego policzkach pojawiły się dołeczki. - Gdyby alkohol był dobry, to jakoś można byłoby przeżyć ten brak umiejętności miksologii. A tak? Nie ma ani jednego, ani drugiego - pokręcił głową i westchnął ciężko. Gdyby alkohol był dobry, to Colt nie narzekałby na brak drinków, tylko po prostu wypiłby go bez mieszania. Jednak w tym wypadku nie mógł na nic liczyć - nie oczekiwał wiele, a i tak się rozczarował! - Ja swojego wylałem. Co prawda to nie było zbyt eleganckie zachowanie, ale trudno - stwierdził, wzruszając ramionami. Jasne, Maurycy się burzył, że jak tak można, ale Colt wolał nie pić nic, niż pić cokolwiek. Szanował zarówno samego siebie, jak i swoje podniebienie. - Barbarzyństwo. Co to za koktajl truskawkowy bez truskawek? Jasne, może dodać coś do smaku, ale jak mają być truskawki, to powinny tam być. Myślałem, że nie mogę tym gardzić bardziej, ale w tym momencie tak właśnie się stało - powiedział, naprawdę tak uważając. Jak już Colt robił koktajle alkoholowe z owocami, to zawsze dodawał do nich owoce. Co prawda nie robił ich zbyt często, bo w Norze nie mieli blendera, a jak gdzieś był, to jemu nie chciało się go szukać, ale jak już robił - to na bogato. - Mógłbym zaproponować, że zrobię Ci lepszy, ale obawiam się, że znalezienie o tej porze jakiś truskawek mogłoby być dosyć problematyczne - niestety nie miał truskawek, a wszystkie sklepy już dawno były pozamykane. Dlatego też, choć jego serce naprawdę ranił widok takiej ładnej i niepocieszonej niewiasty, to nie był w stanie w żaden sposób temu zaradzić. Niby mógł zrobić jej coś innego, jednak czy to w jakikolwiek sposób poprawiłoby jej humor? Aż w tym momencie zarówno Coltowi, jak i mi w głowie włączyła się piosenka lykke li so sad, so sexy, która chyba idealnie opisywała stojącą przed nim dziewczynę. I nie, nie przeszkadzało mu zupełnie to, że była taka niewysoka - już dawno się przyzwyczaił do tego, że większość ludzi, która go otacza jest niższa. Nie, to było tylko jej dodatkowym atutem, bo wraz z ciemnymi włosami otaczającymi jej idealną twarz i niebieskimi oczami, prezentowała się po prostu zniewalająco pięknie. Jak jeszcze dodało się do tego całą resztę jej postury, której ciężko było nie zauważyć skoro była ubrana w strój kąpielowy, to... cóż, Colt był aktualnie w stanie zrobić każdą jedną rzecz, o jaką by go poprosiła.
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 13:21
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA CHILL OUT Empty



Dobrze, że w takim razie żadne z nich nie pomyliło się co do odpieranych przed siebie sygnałów i zostały odczytane tak, jak być powinny. Ryzyko zawsze istniało, nawet jeśli znało się kogoś całe życie to nigdy nie można było być pewnym, że wie się o nim dosłownie wszystko i doskonale się wie, jak takie zachowanie mogłoby zostać odebrane. To był w sumie powód dlaczego Selina tak bardzo lubiła poznawać nowych ludzi - zawsze była to jakaś kolejna, nowa historia, która tylko czekała na jej odkrycie, coś, co jeszcze się nie wydarzyło. Co prawda nie miała tak ze wszystkimi, bo tak samo jak w przypadku alkoholu była też wybredna względem ludzi, ale w tym przypadku zdecydowanie była ciekawa i chciała go po prostu poznać, a co z tej rozmowy wyniknie? Tego to już nie wiadomo i to zależało tylko i wyłącznie od nich. Może i faktycznie jakiś dobry trunek by im się tutaj przydał, skoro byli na imprezie, byłby bardzo dobrym dodatkiem i wypicie dobrego koktajlu by im nie zaszkodziło, ale na pewno Selina nie potrzebowała go do tego, by się rozluźnić albo dodać sobie odwagi. Nie, to nie była mała dziewczynka, która płoszyła się i zawstydzała jak tylko miała podejść do jakiegoś faceta i zagadać, albo gdy to do niej podchodził ktoś i ją zaczepiał. Była w stanie przeżyć ten brak dobrego alkoholu jak długo będzie miała jakieś miłe towarzystwo, a im dłużej stała z nim i rozmawiała, tym bardziej upewniała się w tym, że bardzo dobrze trafiła. No dobra, może też trochę udział w tym miało to, że miała bardzo ładne widoki - był przystojny, to trzeba było przyznać, ale jak się uśmiechnął to nic nie mogła poradzić już na to, że sama uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wpatrując się w niego jak w obrazek. Już nie wspominając o tych cholernych dołeczkach w jego policzkach, które były totalnie urocze i przez które trochę stopniało jej niezłomne serduszko. - A my nie mamy ani dobrego barmana ani dobrego alkoholu. Podejrzewam, że to jest jakiś zwykły student, który w życiu nie miał shakera w ręce i chciał po prostu zarobić - zgodziła się, bo również była tym faktem mocno rozczarowana, a zbyt dużych oczekiwań nigdy względem takich imprez nie miała. Jasne, wiadomo, że nie będą podawać tutaj wysokopółkowych trunków, ale liczyła na to, że chociaż odrobinę bardziej się postarają. Ale kto wie, może tylko oni mieli takie wysokie standardy co do jakości alkoholu, a inni potrafili zadowolić się byle czym. Co trochę Selinę żenowało. Zachichotała pod nosem, patrząc na niego spod kruczoczarnych rzęs, bo tak się złożyło, że akurat widziała tą scenę. - Wiem, widziałam. Ale prawdę mówiąc wcale się nie dziwię, bo ten alkohol naprawdę jest okropny - jęknęła, spoglądając na swój kubeczek i poruszyła nim delikatnie, kręcąc nadgarstkiem, aż parasolka i słomka, które się w nim znajdowały, zaczęły obijać się o ścianki. Też szanowała swoje podniebienie i nie była aż tak zdesperowana, by wlewać w siebie takie okropności. - No dokładnie! A w zamian co? Jakiś tani syrop owocowy, który niby ma to zastąpić. To żenujące, że nawet nie chciało im się zrobić tego z owoców tylko z jakiegoś paskudztwa pełnego chemii i konserwantów - parsknęła, bo ewidentnie było widać, że jeśli chodziło o alkohol i dodatki do niego to zbytnio się jakoś nie wykosztowali. Chyba większość władowali w te maszyny do piany i dmuchane zjeżdżalnie, niż to, ale z drugiej strony jakoś nie spodziewała się, żeby specjalnie dużo na zrobienie tej imprezy dostali. Musiała jednak przyznać, że jego reakcja była iście rozczulająca, przez co znowu się uśmiechnęła. Uniosła do góry leniwie prawą brew i oblizała dolną wargę koniuszkiem języka, gdy usłyszała jego propozycję. - Nie musiałby być z truskawkami - odpowiedziała całkiem poważnie, pomimo to, że pewna nie była tego, czy mówił to na serio, czy tak po prostu, dla samego gadania i puszcza jej jakiś bajer. Z facetami nigdy nie wiadomo, prawda? Jeśli jednak nie to ona tam byłaby bardzo chętna zwinąć się stąd i napić się jakiegoś dobrego, co takiego stało na przeszkodzie? Zresztą, do pocieszenia nie potrzebowała koniecznie truskawek. Wystarczyłoby jej do tego dobre towarzystwo - na które, wydawało jej się, że już trafiła - a dobrym drinkiem by po prostu nie pogardziła, jeśli faktycznie miałaby możliwość, by taki wypić. No i muszę tutaj przyznać, tak jak i Selina, że piosenka lykke li idealnie do niej pasowała i dodam od siebie, że właśnie jej słucham, pisząc tego posta, hehs. Ona z kolei nie była przyzwyczajona do tego, że musiała aż tak wysoko zadzierać głowę do góry i bez swoich szpilek czuła się trochę tak, jakby chodziła boso, ale pomimo to jego wysoka postura bardzo jej się podobała, już nie wspominając o tych elementach, które zwykle zakrywało ubranie. Aż miała ochotę wyciągnąć rękę i go dotknąć, ale dzielnie trzymała je przy sobie, trenując swoją silną wolę. Chociaż nie wiedziała jak długo będzie w stanie wytrzymać, bo widziała to jak sam jej się przyglądał i zważając na to, jak mało ubrań mieli aktualnie na sobie to co jej się tu dziwić, że jej takie niegrzeczne myśli do głowy przychodziły?
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 14:59
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

STREFA CHILL OUT Empty



Prawda była taka, że gdyby nie postanowili zaryzykować, to potem na pewno by żałowali. Colt nie lubił sobie wypominać, że nie wykorzystał jakieś szansy, zwłaszcza, iż przecież cały czas żył z perspektywą, że jego życie może się skończyć w każdej chwili. Nie, żeby marzyła mu się śmierć, bo zdecydowanie bardziej wolał życie, ale mając na uwadze swoją misję uważał, że każdą okazję trzeba wykorzystać i niczego nie żałować. Życie było krótkie, trzeba było się nim delektować, zarówno pod względem trunków, jak i towarzystwa, a teraz był pewien, że trafił w dziesiątkę. Być może nawet w jedenastkę! Była ładna, uroczo się uśmiechała, a do tego nie zadowalała się byle jakim alkoholem. To była naprawdę miła odmiana, bo większość ludzi, który znał, nie była w stanie odróżnić jednego koktajlu od drugiego, co go wręcz fizycznie bolało. Tym razem jednak mu się poszczęściło, bo chociaż miał w planach znaleźć jakieś miłe towarzystwo na wieczór, to nawet w najpiękniejszych snach nie marzyło mu się, że będzie ono aż tak doborowe. To było trochę tak, jakby był ślepą kurką, a ona ziarnkiem, które znalazł. - Niestety pewnie tak właśnie jest. Nie każdy zresztą rozumie, że robienie drinków to prawdziwa sztuka. Większość tutaj obecny i tak zadowoli się najtańszym winem, albo czystą wódką, bo ważne, że kopie - aż mu się smutno zrobiło, że tak właśnie wygląda rzeczywistość. Nawet Maurcy, którego Colt sam uczył, któremu pokazał jak dobre są prawdziwe drinki, nie miał nic przeciwko piciu takiego pseudoalkoholu. Tak, to było smutne. Tak samo jak to, że niektórzy pewnie uważali Colta za alkoholika, podczas gdy on był po prostu prawdziwym miłośnikiem alkoholu. Słysząc jej słowa uniósł jedną brew do góry, a przez jego twarz przemknął uśmieszek. - Cóż, zdecydowanie tego nie żałuję - stwierdził, bo chociaż było w jego życiu parę rzeczy, które żałował, że miały miejsce, to jednak tego do tej listy by nie dopisał. - Niektórzy uznali to za stratę, ale czy faktycznie tak było? - zapytał, iście filozoficznie, ale dobrze wiedział, że na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: nie. Nie żałował, jakby miał szansę, to by drugi raz to zrobił, o. - Można było się tego spodziewać, skoro nawet alkohol nie jest wysokiej jakości. Żeby nie mówić już najniższej. Jest teraz globalne ocieplenie, więc truskawki to drogi towar - pokiwał głową, ze smutkiem trochę. Teraz to już w ogóle żałował, że nie zabrał ze sobą jakieś butelki. Albo, że nie wypił więcej przed wyjściem. - Tak czy inaczej, to prawdziwy skandal. W końcu to Belgrave, uczelnia prestiżowa, więc chyba można byłoby założyć sobie, że nawet alkohol jest na imprezach na poziomie. Rozczarowanie za rozczarowaniem - tak właśnie było, o. Colt naprawdę zbyt wiele nie oczekiwał, mogliby dać chociaż jakąś dobrą wódkę, a oni tutaj dawali nie dosyć, że słaby trunek, to jeszcze wymieszany nie wiadomo z czym takim - pewnie wodą rozrobioną z sokiem z koncentratu. Jeżeli to nie było czystym barbarzyństwem, to nie wiedział co nim było. Więc tak, naprawdę jej współczuł, pewnie głównie dlatego, że uważał, że ładne dziewczyny nie powinny się smucić i każde ich marzenie powinno być spełniane. Uśmiechnął się na jej słowa. Tak, w przypadku większości śmiertelników takie słowa byłby po prostu gadaniem na podryw, ale w przypadku Colta było to po prostu prawdą. Był bowiem pewien, że co jak co, ale nawet z zamkniętymi oczami zrobiłby jej lepszy koktajl niż to, co tutaj dostała. - W takim razie może jest jeszcze szansa na uratowanie tego wieczoru - przyznał, kiwając głową. Okej, był wręcz tego pewien, ale nie chciał zabrzmieć jak jakiś napalony studenciak. Chociaż w sumie trochę nim był. - I nie wiem, czy to nie zabrzmi jakbym był pedofilem proponującym dziecku cukierki, ale mogę mieć jakiś alkohol w mieszkaniu - to było oczywiście wielkim niedopowiedzeniem, bo Colt miał w mieszkaniu mniej więcej tyle rodzai trunków, ile można znaleźć w porządnym barze. Propozycja była jednak jak najbardziej poważna, chociaż obawiał się, że może lekko zbyt śmiała? W końcu nawet jeszcze nie poznali swoich imion, a on już ją zapraszał do domu na drinka. Uznał jednak, że skoro ciężko było nie zauważyć, że są sobą nawzajem zainteresowani, to co szkodzi spróbować? Nie miał przecież zamiaru jej uprowadzić, zamknąć w piwnicy i uczynić swoją seksualną niewolnicą. Zupełnie nic z tych rzeczy. Chciał po prostu spełnić jej życzenie, żeby mogła się napić dobrego drinka w dobrym towarzystwie. Tak, uważał samego siebie za dobre towarzystwo, czasami wręcz idealne. Byłoby więc naprawdę miło, gdyby mogli spędzić trochę czasu z dobrym alkoholem i z sobą nawzajem. Do tego Colt zdecydowanie by nie pogardził, jakby mógł na nią popatrzeć trochę dłużej, w lepszym świetle, żeby móc popodziwiać to dzieło sztuki, którym była.
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 16:41
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA CHILL OUT Empty



Mogliby sobie podać ręce z Seliną, bo choć dziewczyna o tym jeszcze nie wiedziała to jej życie również wisiało na włosku i nie znała daty ani godziny, kiedy upomni się o nią matka - czy będzie to dzisiaj, jutro, czy może za miesiąc. Ale nawet o tym nie wiedziąc, miała takie podejście, że parła odważnie do przodu i korzystała z życia jak tylko mogła. Dobrym przykładem było właśnie to, że generalnie jej życie osobiste ograniczało się własnie do takich krótkoterminowych romansów, które bardziej mogłaby nazwać one stand night i jak można się domyślić, te spotkania nie obejmowały samych rozmów, albo nie zawierały ich wcale. W pewnym stopniu jej problem polegał na tym, że miała trudności z zaangażowaniem się, ale nie tylko - jakoś nigdy też nie spotkała nikogo przed kim naprawdę chciałaby się otworzyć, a tego kogoś nie interesowałoby tylko to, by ściągnąć z niej majtki. Selina nie sądziła, żeby na świecie w kwestii alkoholu istniał drugi tak wybredny człowiek jak ona, ale jak widać, życie potrafiło zaskakiwać i robić niespodzianki, a ta zdecydowanie należała do tych udanych. Z kolei jeśli chodziło o odróżnienie jednego drinka od drugiego to z tym nie było u niej problemu, bo w życiu wypiła ich naprawdę wiele (tych lepszych i tych gorszych) i była specjalistką jeśli chodziło o rozpoznanie chociażby drogiej butelki wina od taniego ścierwa, które można było kupić w sklepie za rogiem. Co tu dużo mówić, trafił swój na swego i może to było przeznaczenie, a może zwykły przypadek, że spotkali się właśnie tutaj? Kto wie! - Nienawidzę czystej wódki - sarknęła, marszcząc przy tym nosek z obrzydzeniem. Selina była miłośniczką alkoholu, ale jednak czysta nie była czymś kompletnie dla niej, nieważne jak droga by była. - W drinku? Okej. Ale tak solo? No nie bardzo - wyjaśniła, żeby było wiadomo, że nie miała na myśli, że nie lubi wszystkiego, co wódkę zawierało, tylko wódkę samą w sobie. - Ale z tym, że robienie drinków to jest sztuka to muszę się zgodzić. Bardzo doceniam dobrze przyrządzone drinki - dodała, unosząc podbródek i puściła mu przy okazji perskie oczko dla efektu. Dla niej drinki naprawdę były wielką sztuką, wręcz rzemiosłem, które wręcz trzeba było doceniać. - No nie wiem... tacy ludzie chyba nie dbają o swoje podniebienie - skomentowała. Jeśli chcieli się tym truć, to okej, ich sprawa. Selina jednak miała nieco wyższe wymagania i potrzeba było nieco bardziej się postarać, jeśli chodziło o jej kubki smakowe. Nie to, żeby była jakąś materialistką, ale bardziej chodziło tutaj o to, że ceniła sobie jakość. Czy to jedzenia, czy ubrań czy kosmetyków, które używała. - Wiem, ale i tak zawsze robię sobie zapas do domu, bo je uwielbiam - wzruszyła ramionami, bo trzeba było tutaj zaznaczyć, że Sel była wielbicielką truskawek. - Czy takie o, czy w formie koktajlu alkoholowego czy w czekoladzie. W każdej postaci - krótko wyjaśniła i przez to jeszcze bardziej była rozczarowana tym, że dostała takie świństwo w kubku, a nie prawdziwe, truskawkowe cudo. Też trochę żałowała tego, że przed nie napiła się czegoś lepszego, a jeszcze bardziej, że swoją ukochaną piersiówkę, w której z pewnością znajdował się dobry i drogi alkohol, zostawiła w domu. - Prawda? A co roku jest zawsze to samo, nie pamiętam kiedy na jakiejś studenckiej imprezie podawali dobry alkohol... Dlatego też w sumie często wpadam do The Blade and Chalice, tam znają się na rzeczy. I mają dobre drinki - uśmiechnęła się pod nosem, gdy to mówiła, bo doskonale wiedziała o tym, że też tam wpadał. A przyszło jej do głowy, że jakby podawali tam słaby alkohol to przecież by tam nie przesiadywał, prawda? Albo wchodził i wychodził ze zgrzewkami przepełnionymi alkoholem. Cóż, Selina miała wiele marzeń, ale aktualnie przez to, co powiedział, miała teraz w głowie tylko to, by faktycznie zwinąć się stąd, znaleźć dobrych alkohol no i cóż... spędzić miło czas. Czy to na rozmowie czy też innych rzeczach. - Tak mówisz? - kokieteryjnie uniosła ku górze jedną brew, a usta wykrzywiły się w zadziornym uśmieszku. Nie był osamotniony w tym odczuciu, bo ona też miała swoje za uszami i musiała przyznać, że byłaby trochę zawiedziona, jeśli z tego wieczora nic by się nie wywiązało. Coś błysnęło w jej błękitnych tęczówkach z granatowymi obwódkami, kiedy usłyszała jego propozycję i jej uśmiech się powiększył. Przestąpiła z nogi na nogę, przekrzywiając przy tym zawadiacko głowę. - Jestem już dużą dziewczynką i chętnie spróbowałabym tego alkoholu, który masz w domu - orzekła, dumnie unosząc podbródek ku górze. Może i jego propozycja była śmiała, bo dopiero co się przecież poznali, ale jak najbardziej w guście Seliny. Lubiła zdecydowanych i stanowczych facetów, którzy działali od razu, a nie zachowywali się jak przedszkolaki, które nie potrafiły zaprosić dziewczyny do siebie i robiły to tak niemrawo, że zabijały całą atmosferę. Szatyn jednak nie miał z tym najmniejszego problemu, co bardzo jej się spodobało. Tym bardziej chciała pojechać do niego i lepiej go poznać, jeszcze mając przed sobą perspektywę wypicia dobrego alkoholu. W takim razie może faktycznie wypadałoby się sobie przedstawić, skoro zapraszał ją do swojego domu, bo stali tak i rozmawiali, a że wszystko wskazywało na to, że ten wieczór spędzą w swoim towarzystwie. - Tak w ogóle, skoro zapraszasz mnie do siebie to chyba powinnam się przedstawić. Jestem Selina - powiedziała i wyciągnęła w jego kierunku wolną dłoń. Nie, żeby to była również okazja do tego, żeby go dotknąć i sprawdzić, czy od czegoś tak normalnego jak podanie sobie ręki nie podskoczy jej temperatura.
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 18:22
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

STREFA CHILL OUT Empty



Trzeba się było rozkoszować życiem, póki trwało, prawda? Co prawda Colt nie miał pojęcia czy faktycznie miałby takie podejście, gdyby nie to, kim był, ale nie było sensu zastanawiać się nad tym, co by było gdyby. Liczyło się, to, że najwyraźniej nie tylko zamiłowanie do dobrego alkoholu ich łączyło, ale również podejście do życia: zawsze dążyć do wyznaczonych celów. Do tego oboje też mieli podobne podejście do związków, chociaż jakby chciało się zagłębić w ten temat, to wyszłoby, że z zupełnie różnych powodów. Coltowi naprawdę marzył się związek z prawdziwego zdarzenia, pełen romantycznej miłości i namiętnego romansu, jednak ciężko było stworzyć coś takiego, gdy było się wilkołakiem. Raz też popełnił ten błąd i pozwolił swojej dziewczynie poznać sekret, a potem stać się jego częścią i wiedział, że drugi raz takiej decyzji by nie podjął. Można było jednak powiedzieć, że ta dwójka wbrew pozorom miała mnóstwo cech, które się ze sobą pokrywały i aż dziwne było, że dopiero teraz na siebie wpadli. Co prawda raczej żadne z nich nie zastanawiało się aktualnie nad tym, czy mają coś ze sobą wspólnego, albo czy w ogóle do siebie pasują, bo to przecież nie było w ich stylu. Mogli rozmawiać o alkoholach, mogli się świetnie bawić, ale przecież nawet w grę nie wchodziło, że to mogłoby być coś innego, niż zwyczajna przygoda dla ich obojga. - Czysta wódka jest po prostu... - przerwał, szukając odpowiedniego słowa, którym mógłby ją opisać. - Dobra jeżeli szybko chcesz się upić, ale nie ma w tym żadnej przyjemności - powiedział w końcu. Okej, to nie było jedno słowo, ale chyba i tak idealnie opisywało samą wódkę. Colt osobiście ani za nią zbytnio nie przepadał w jej najczystszej postaci, a żeby się upić to musiałby wypić naprawdę bardzo długo. Właściwie to już nawet nie pamiętał jak to jest się porządnie upić! - Zdecydowanie dobra jako składnik - przytaknął, bo tutaj nie było nawet co się sprzeczać. Wódka czysta nie była dobra, ale jak ktoś ją dobrze wymieszał z innymi rzeczami, to stawała się płynnym ideałem. - Bardzo ciężko się z tym nie zgodzić. Jednak niestety niektórzy i tak będą pili tylko i wyłącznie po to, żeby się napić, a nie delektować się smakiem - westchnął z prawdziwym smutkiem, ponieważ to było rzeczą, która go niezmiernie i od zawsze smuciła. Colt doceniał dobre drinki; lubił próbować nowe rzeczy, a do tego po prostu lubił je pić. Nie jednak po to, żeby się upić, bo w jego przypadku było to mocno średnio wykonalne, ale właśnie po to, żeby się nimi delektować! Czasami wystarczył jeden odpowiedni drink, żeby wszystko stało się lepsze. Trochę jak za pomocą takiej czarodziejskiej różdżki! - Cóż, przynajmniej tacy ludzie są zazwyczaj bardzo ekonomiczni. Wystarczy im jedno tanie wino i przestają odróżniać gdzie przód, a gdzie tył - tak to właśnie było. Nie mieli czasu, żeby smakować, bo po prostu ich głowa zbyt długo nie wytrzymywała. Z jednej strony Colt nimi trochę gardził, ale z drugiej współczuł, bo nigdy nie będzie im dane zasmakować idealnych kompozycji koktajlowych. - Och, czyli nie jesteś tylko fanką dobrych alkoholi, ale również truskawek? Zapamiętam - pokiwał głową, notując sobie w swoim myślowym notesie te dwa fakty. Nie, żeby tutaj planował nie wiadomo co, ale skoro już się poznali, skoro znaleźli wspólny język, to może kiedyś ta wiedza mu się przyda? Nigdy nie wiadomo co się jeszcze wydarzy! - Ach tak, The Blade and Chalice. Tam ktoś naprawdę zna się na alkoholu. No i skrzydełka. Nie można zapomnieć o nich - może nie powinien tego mówić, skoro TB&C było jego, ale... cóż, bywał tam tak rzadko służbowo, że duża większość społeczeństwa Belgrave nie miała pojęcia czy to lokal. Tak czy inaczej, w tej kwestii i tak nie mógłby się nie zgodzić, zwłaszcza, że sam nie tylko zaopatrywał lokal, ale i samego siebie. Pewnie też i jemu Selina gdzieś mignęła, nie raz, nie dwa, ale może dobrze się stało, że nigdy tam na siebie nie wpadli, zwłaszcza, że Colt najczęściej bywał tam w towarzystwie innych Rycerzy, a nie do końca miał ochotę, żeby ta zgraja nieokrzesanych dzikusów patrzyła mu na ręce i widziała z kim rozmawia. - Bardzo możliwe, że znam rzecz albo dwie. Czy może raczej nie rzecz, ale przepis - to było co prawda niedopowiedzeniem, bo znał naprawdę mnóstwo przepisów na idealne drinki, ale... nie mógł tak od razu wszystkich sekretów zdradzać, prawda? Jak miło będzie zaskoczona, kiedy okaże się, że nie tylko ma mnóstwo alkoholu, ale także robi fenomenalne drinki! - Nie śmiałbym twierdzić inaczej. Co więcej, jestem pewny, że w każdej sytuacji dałabyś sobie znakomicie radę i nie potrzebowałabyś przy tym nikogo - stwierdził, może tutaj trochę zgadując, jednak tak właśnie mu się wydawało: że ma do czynienia z kobietą, która nie tylko wie czego chce, nie tylko potrafi o to walczyć, ale także po prostu umie sobie poradzić. Nie było się tutaj też co oszukiwać - Colt miał słabość do takich kobiet. Nie dlatego, że lubił być zdominowany, tylko po prostu nie było dla niego bardziej pociągającego niż silna kobieta, która była nie tylko piękna, ale też i inteligentna. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę, żeby uścisnąć jej dłoń. - Colt. Niby przedstawiać się powinno na początku konwersacji, ale takie konwenanse są czasami nudne - powiedział, gdy w końcu ujął jej dłoń w swoją. Niby to nie było nic wielkiego, zwykły uścisk ręki, który przecież ludzie wykonują codziennie z mnóstwem innych; jednak w połączeniu z całą tą sytuacją, ta bliskość wydawała się wręcz intymna; wywołująca to bliżej nieokreślone i dziwne wrażenie, jakby nagle cała powierzchnia skóry zaczynała przyjemnie mrowić. Jeżeli wcześniej Colt miał jakiekolwiek wątpliwości, czy dobrze zrobił (a pewnie nie miał), to teraz wszystkie myśli ulotniły się całkowicie z jego umysłu.
Powrót do góry Go down
Pią 21 Sie 2020 - 20:11
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA CHILL OUT Empty



Byli tym kim byli; życie uformowało ich w taki sposób, jaki uformowało, miało również na to wpływ to, jakich dokonali w nim wyborów i właśnie one doprowadziły ich do tej chwili. Do tej imprezy, do tego, że stali teraz przed sobą i rozmawiali, wpatrując się w siebie nawzajem jak urzeczeni. Nie wiedziała czy ich znajomość potrwa ten jeden wieczór czy może dłużej, czy to jej wystarczy, bo nie było powiedziane, jak to się skończy, czy zdecyduje się na to, by przerwać to w momencie zanim dobrze się zacznie. Tak naprawdę pomimo swojego dość swawolnego podejścia do tej kwestii to sama marzyła o wielkiej, romantycznej miłości, tak namiętnej, że wywoływałaby żar pod skórą i na samą myśl zapierałaby dech w piersi; to było jednak coś, na co nie mogła sobie pozwolić, bo prawda była taka, że sama skrywała sekret, którego waga i ciężkość mogłaby tą drugą osobę przytłoczyć. Nie chodziło wcale o brak czasu, o dni wypełnione obowiązkami, tylko o to, że nie chciała być z kimś, kogo musiałaby okłamywać, ukrywać przed nim jakieś tajemnice, tylko chciałaby być w pełni szczera i w pełni sobą. To nie byłoby fair. Zresztą... i tak nie mogłaby być z kimkolwiek, narazić życia tej osoby na niebezpieczeństwo, jakim było bycie z nią. Była Welesem, nic, co się z nią wiązało nie było bezpieczne, a na pewno nie jej matka, która była zdolna do wszystkiego. Nie mogła nikogo tak narazić. Dlatego wolała trzymać dystans, a takie znajomości traktowała jako zabawę, nic poważnego. Tak jak właśnie teraz. To była przygoda na jeden wieczór, może na parę dni. Choć musiała przyznać, że dogadywali się tak dobrze, że była ciekawa, czy dogadaliby się również w innych kwestiach niż tylko alkohol. - No właśnie. A ja jednak lubię się delektować alkoholem - wzruszyła ramionami, zgadzając się z nim, bo idealnie opisał jej odczucia. Wódka dość szybko potrafiła zmieść człowieka z planszy i z tego też powodu Selina gdy była w naprawdę podłym nastroju piła właśnie ją. Trochę był to masochizm, ale był to jedyny sposób, żeby szybko się upić i po prostu zapomnieć, nieważne jak paskudne i bolesne doświadczenie by to było. A ona, w dodatku, miała naprawdę słabą głowę. - To z pewnością. Jako składnik potrafi zdziałać cuda. Ale osobno? Podziękuję - skrzywiła się, potrząsając głową. Wiele jej ulubionych drinków wódkę zawierało, ale żeby miała ją pić osobno, tak dla przyjemności? No... nie. - Nie rozumiem takich ludzi. Ja zawsze piję alkohol dla smaku, a nie, żeby się upić - może i mówiła tutaj jak jakaś stara alkoholiczka, ale ona po prostu była smakoszką i alkohole jej smakowały. Może ktoś inny już dawno wysłałby ją na jakieś spotkanie AA, ale Selina już po prostu miała takie podejście do alkoholu. Każdy miał jakieś hobby, jakieś zainteresowania, prawda? I to było jedno z jej zainteresowań, jak nie największych. Innym endorfiny szczęścia przynosiło zjedzenie tabliczki czekolady, a jej wypicie dobrego drinka, po prostu. Zaśmiała się pod nosem, słysząc jego słowa. - To prawda. Taki ktoś wypije jedno tanie wino albo szampana i na tym koniec. Tylko gdzie w tym cała zabawa i czerpanie przyjemności? - westchnęła, chociaż trochę hipokrytka z niej tutaj była, bo sama nie mogła pochwalić się tutaj zbyt mocną głową. Naprawdę wystarczało niewiele, by świetnie się bawiła, ale też takimi drinkami, winem czy szampanem nie upijała się z taką prędkością, jak właśnie wódką, która niemal od razu uderzała jej do głowy. Słysząc jego kolejne słowa uśmiechnęła się słodko i spojrzała spod ciemnych rzęs; trochę brzmiało to jak obietnica, ale zawsze mógł to być kolejny bajer, który jej sprzedawał. Nie przejmowała się tym jednak wcale, czy faktycznie to zapamięta, bo dla niej było ważne było tu i teraz, nie liczyło się nic więcej. Ale kto wie, może faktycznie ta wiedza mu się kiedyś przyda? Hehe. - A Ty lubisz coś jeszcze oprócz dobrego alkoholu? - zapytała, bo może też miał coś takiego, co było jego takimi truskawkami, a chciała nieco więcej się o nim dowiedzieć. - O tak, skrzydełka również są wyśmienite - potwierdziła, bo również ich była wielką fanką. Pojęcia nie miała jednak o tym, że to on był właścicielem jej ulubionego lokalu i w dodatku szefem jej przyjaciół, Haydena i Faye. Kto wie, może teraz jak w końcu się poznali, to nie będą się tak rozmijać w tym barze, jak tylko tam na siebie wpadną? Może ich przygoda tak szybko się nie skończy, jak oboje na początku przypuszczali. - Och - zatrzepotała kruczoczarnymi rzęsami, wyraźnie zaintrygowana, bo cóż... jeśli to co mówił było prawdą i nie tylko miał dobry alkohol, ale też znał się na przyrządzaniu drinków to właśnie trafiła jej się randka marzeń. - W takim razie tym bardziej musisz pokazać mi, co potrafisz - odpowiedziała znaczącym tonem, wspierając swoją drobną dłoń na biodrze. Mogło to zabrzmieć trochę tak, jakby nie miała tylko na myśli drinków, ale również też inne rzeczy, ale no... prawda była taka, że właśnie nie miała tylko ich na myśli, a ich rozmowa tylko samą rozmową nie była. Tak jak całe ich spotkanie. Przynajmniej ona tego nie chciała, żeby była tylko tym. - Bardzo dobrze myślisz - odparła z uznaniem, kiwając głową z dumną miną. Jego słowa z pewnością połechtały jej ego i nie mogła mu tutaj poskąpić pięknego, szerokiego uśmiechu, który mu zaraz posłała. Zwykle mężczyźni bali się silnych i twardych kobiet, pragnęli tylko biednych niewiast, którymi mogliby się zająć i zaopiekować. Selina zdecydowanie taka nie była - zawsze potrafiła o samą siebie zawalczyć, zadbać o siebie i nie potrzebowała nigdy niczyjej ochrony. Odniosła takie wrażenie, jakby jemu to się właśnie podobało i była to dla niej naprawdę miła odmiana, bo zwykle spotykała się z czymś zupełnie odmiennym. Zresztą, on też wywierał na niej takie wrażenie, jakby również nie był kimś słabym, bez własnego zdania, ciągle błagającym o czyjąś pomoc. A cóż tu dużo mówić - ją kręcili stanowczy, zdecydowani, pewni siebie, inteligentni faceci i wychodziło na to, że był właśnie jednym z nich. Już nie wspominając o tym, że miał gust w kwestii alkoholu. Czyżby Selina w końcu spotkała na swojej drodze ideał? Miała ochotę się uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy jej się to czasem nie śniło. - To prawda. Nudne i sztywne, a ta za pewnością taka nie jest - zgodziła się, ściskając jego dłoń, która była tak duża i przyjemnie ciepła, że Selina bardzo, ale to bardzo nie chciała zabierać swojej. Cała ta atmosfera między nimi zrobiła się teraz tak gęsta, że nawet zwykły uścisk dłoni nie był tym, czym był zazwyczaj; czymś niezwykłym i tak intymnym, że sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Nawet nie zorientowała się, kiedy odruchowo pogłaskała kciukiem wierzch jego dłoni i przygryzła delikatnie zębami dolną wargę. Opamiętała się dopiero po dłuższej chwili i wysunęła rękę, niemal zakłopotana tym, co zrobiła. Odchrząknęła głośno. - W takim razie chodźmy. Bo trochę nie mogę doczekać się tego twojego drinka, Colt - uśmiechnęła się zaczepnie. Musiała przyznać, że bardzo podobało jej wypowiadanie jego imienia, tak jak jego imię samo w sobie. Odwróciła się na pięcie i nawet nie oglądając się za siebie, skierowała swoje kroki ku wyjściu, wyrzucając tego okropnego, paskudnego drinka po drodze do kosza. Dokładnie tam, gdzie było jego miejsce.

//zt x2 do Nightningale Street #7 <3
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 0:36
Bractwo
Bractwo
Sebastian Hawthorne
Sebastian Hawthorne

STREFA CHILL OUT Empty



//Strefa Dance

Sebastian tańczył sobie, kiedy nagle ktoś do niego podszedł. Okazało się, że to Hayden. W sumie to wcale się go tutaj nie spodziewał. Nie myślał, że jest imprezowiczem. No wydawał mu się raczej na bardziej takiego ułożonego chłopca niż na kogoś kto lubi imprezy. Widać pozory mylą. Spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął pod nosem.
- No proszę... ty i impreza... nie powiedziałbym. - Zaśmiał się po czym wysłuchał jego słów. Po czym uniósł lekko brew w górę. Jeżeli ona myślała, że będzie go w stanie pokonać, no to proszę bardzo. On uwielbia takie pojedynki, dla niego to wręcz zabawa, a nawet coś co podkręca u niego adrenalinę.
- A proszę bardzo... uwielbiam takie akcję... w liceum należałem do ekipy tanecznej... wygrywaliśmy wiele turniejów tanecznych, więc taki pojedynek dla mnie to chleb powszedni. - Sebastian i przegrana? To u niego mało prawdopodobne. Wręcz przeciwnie mogłoby się zrobić mu szkoda Annabelle, kiedy ta zdałaby sobie sprawę z tego, że on jest lepszy od niej. A przecież jak na razie to ona jest do tej pory kapitanką Hellcats. I jakby to wyglądało gdyby jej stanowisko zostało zakwestionowane? On musiałby objąć to stanowisko. Zresztą i tak zamierza się o to ubiegać, już nie długo tylko niech trochę pobędzie w drużynie. Przejął od niego kubek z trunkiem i upił łyk, zmarszczył brwi i spojrzał na niego.
- Faktycznie to jest lepsze... dzięki. - Chciał już coś powiedzieć, gdy ten go po prostu za sobą pociągnął nie czekając na jego odpowiedź, złapał ubrania i powiedział.
- Szczerze... to mogliby je nawet spalić, mam to gdzieś... - Zaśmiał się, a po drodze pewnie zgarnęli coś do jedzenia, Sebastian schował gdzieś ubrania i ruszyli dalej, i tak trafili do strefy Chill out. Więc Sebastian rozejrzał się i powiedział.
- Myślę, że to spoko miejsce na odpoczynek... - Uśmiechnął się spoglądając na niego po czym usiadł się na jednym z leżaków i zaczął dalej jeść to co sobie wziął.
- Zresztą nawet jakbym przegrał ten pojedynek, to co? - Spojrzał na niego kątem oka rozkładając się wygodnie na leżaku.
@HAYDEN SEIGNER
Powrót do góry Go down
Pon 24 Sie 2020 - 23:57
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

STREFA CHILL OUT Empty



   Faktycznie, Haydenowi daleko było do imprezowicza, a przynajmniej do takiego stereotypowego bywalca wszelkich imprez. Nie czuł się na nich zbyt komfortowo i zdecydowanie wolał przebywać w mniejszym gronie. Był towarzyski, ale na takich eventach działo się za dużo rzeczy, by mógł to wszystko ogarnąć, a on lubił kontrolować sytuację i być przygotowanym na każdą ewentualność. Sytuacja w strefie disco też zaczęła go nieco przytłaczać. Nie chciał mieć nic wspólnego z Annabelle i jej dwoma kolegami, muzyka też nie była wybitna a alkohol godny pożałowania. Całe szczęście wziął coś lepszego ze sobą. Jak widać jego przeczucia były jak najbardziej trafne.
   Nie oglądał się za siebie, tylko prowadził chłopaka, żeby ten nie skompromitował się jeszcze bardziej. Puścił go dopiero gdy znaleźli się w jakimś spokojniejszym miejscu. Od razu się przeciągnął i napił kilka łyków swojego drinka. Alkohol zaczął już powoli przejmować nad nim kontrolę, ale Hayden ciągle myślał zbyt trzeźwo.
   – Nieważne czy byś wygrał, czy przegrał, spory z Annabelle skutkowałyby pewnie uprzykrzeniem życia – stwierdził, wzruszając ramionami. W sumie to nie wiedział, czy dziewczyna byłaby na tyle zawzięta i mściwa, by niezależnie od wygranej zrobić chłopakowi piekło na uczelni. On sam doskonale znał osoby, które mogły być do tego zdolne. Z resztą jak nie Annabelle to któryś z jej przydupasów na pewno by się do czegoś takiego posunęli. – No chyba że lubisz sobie robić wrogów w pierwszy tydzień roku akademickiego – powiedział, krzyżując ręce na piersiach, starając się tym samym nie wylać zawartości swojego kubka. Nie pijał dużo alkoholu, ale jeśli już to robił, to nie chciał, by ten się marnował i lądował na ziemi.
   Zmrużył oczy, przyglądając się chłopakowi. Zupełnie nie wiedział, co takiego w nim było, że zdecydowano się zaprosić go do Bractwa. Szybko jednak naszło go, że on sam również nie wyróżniał się niczym specjalnym, gdy pojawił się tutaj te trzy lata temu. Dziwnie się czuł z takim obserwowaniem, ale jak mus, to mus.
   – Skąd pochodzisz i czemu przyszedłeś na studia akurat tutaj? – zapytał z ciekawości.

@SEBASTIAN HAWTHORNE
Powrót do góry Go down
Wto 25 Sie 2020 - 1:02
Konto specjalne
Konto specjalne
Mistrz Gry
Mistrz Gry

STREFA CHILL OUT Empty



Jacob rozejrzał się dookoła

siorbiąc piwo z czerwonego kubeczka. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że był trzeźwy. Jego mętny wzrok lustrował pozostałych uczestników imprezy. Zatrzymał się na sekundę na chłopaku, który postanowił pobłogosławić wszystkich darmowym pokazem striptizu. Blondyn przechylił głowę, uważnie obserwując to zjawisko. Po chwili jednak potrząsnął głową i przekierował wzrok dalej, w stronę baru z alkoholem. Chwiejnym krokiem ruszył w tamtą stronę.
Przyszedł na imprezę sporo spóźniony, a także już wstawiony. To cud, że pamiętał o dresscodzie. Założył różowe spodenki do pływania, a na ramiona narzucił koszulę w hawajskie kwiaty. Zabrał też okulary przeciwsłoneczne, które większość nocy trzymał wsadzone w kieszonkę koszuli. Teraz jednak wyjął je i włożył na nos, chichocząc z tylko sobie znanego powodu. Gdy znalazł się przy barze, łokciem potrącił drobną blondynkę siedzącą na stołku barowym. Wybełkotał przeprosiny i zamówił kolejne piwo. Nie był pewien czy tak szybko je dostał, czy na chwilę się wyłączył. Gdy jednak spojrzał na barmana kolejny raz, ten już przesuwał kubeczek w jego stronę. Jacob wziął go do ręki, przy okazji rozlewając odrobinę na stojącego obok chłopaka. - Blai - zaczął, jednak przerwała mu czkawka. Zapominając co chciał powiedzieć do chłopaka, którego kojarzył z siłowni, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę parkietu. Przez chwilę jego pijany mózg rozważał powtórzenie pokazu chłopaka, którego wcześniej obserwował, jednak stwierdził, że to nie najlepszy pomysł. Bractwo Sigma Sigma Delta wypominało by mu to przez kolejne lata studiów, a był dopiero na drugim roku. Nie chciał przechodzić tej katorgii przez następne trzy lub cztery lata. Przechodząc obok kilku osób, które kojarzył z Bractwa, puścił do nich oko. A przynajmniej próbował, ponieważ w jego stanie najprawdopodobniej po prostu mrugnął oczami. I nie, nie chodzi o barctwo Sigma. Jacob Whittaker należał również do Zamkniętego Bractwa Niebieskiej Róży. Dostał się w połowie pierwszego roku studiów, kiedy to przeszedł pomyślnie wszystkie testy jako Neofita. Z racji tak krótkiego stażu nadal był jedynie Akolitą, jednak planował to zmienić jeszcze w tym roku.
Jego wzrok przykuły kolorwe światła tworzące koła na parkiecie. Niebieskie goniło zielone, zielone było tuż za czerwonym... Jaskrawe światła wirowały na parkiecie coraz szybciej, a Jacob coraz bardziej tracił kontakt z rzeczywistością. Czerwony kubeczek już dawno leżał na ziemi, a blondyn tańczył beztrosko wsłuchując się w rytm bębniącej muzyki. Gdzieś zgubił także koszulę, ale nie przejmował się tym. Okulary zsunęły mu się lekko, jednak nie zauważył tego. Przymknął oczy i tańczył jakby nikt inny nie istniał. Przez jego głowę przewijały się różne myśli, jednak jedna utkwiła szczególnie. W głośnikach rozbrzmiewała znana chyba każdemu piosenka o fajerwerkach. Młody Whittaker niewiele myśląc przy kolejnym refrenie, zaczął inkantację. Uśmiechał się przy tym szalenie i gdy wyrzucił ręce do góry, z jego dłoni trysnęło kolorowe światło. Początkowo nikt nie zwrócił uwagi na świst dobywający się z parkietu. Jednak po chwili kilka osób krzyknęło gdy na niebie rozległ się huk i kilkanaście kolorowych fajerwerków rozświetliło noc. Opuszki palców Jacoba podejrzanie świeciły, a chłopak nie zaprzestawał rzucania zaklęcia, śmiejąc się. Wpatrywał się wysoko w niebo, podziwiając swoje dzieło i nie zwracając uwagi na zdezorientowane szepty, a także na policyjne syreny wyjące w oddali...

PEOPLE OF BELGRAVE:

THE HERMETIC ORDER OF THE BLUE ROSE:


THE KNIGHTS OF SAINT CHRISTOPHER:

Każda z grup ma czas maksymalnie 2 dni na odpowiedź ostatnim postem. Post będzie zakańczał całą rozgrywkę na evencie. Po wydarzeniach na imprezie: ludzie mogą podjerzewać, że magia istnieje; Bractwo musi zmierzyć się z nieposłusznym Akolitą; wilkołaki dowiadują się o istnieniu magii na uniwersytecie Belgrave. Prosimy obserwować ostatnie posty w każdej ze stref, tak aby nie doszło do kolidujących wydarzeń (przykładowo: Bractwo w strefie tanecznej wyprowadzi pijanego członka, a wilkołaki będące w strefie gastronomicznej uznają, że to oni złapali Akolitę).
Po napisaniu ostatniego postu prosimy zgłosić się po dopisanie punktów wygranych w konkursach (pijany Twister) lub tych za 5 postów fabularnych na evencie w tym temacie.


Powrót do góry Go down
Sob 29 Sie 2020 - 18:47

Sponsored content

STREFA CHILL OUT Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» STREFA FUN
» STREFA DANCE
» STREFA GASTRONOMICZNA

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.