"
I give my life to the cause.




STREFA DANCE
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

STREFA DANCE Empty




FOAM PARTY

STREFA DANCE 679e11ef4531f2e616eaf3f62fca488190a97a4c

strefa dance

Co prawda muzyka rozchodzi się po całym ogrodzie, czy też raczej całym kampusie, ale to tu słychać ją najgłośniej. Ci którzy chcą w spokoju porozmawiać, zdecydowanie muszą przenieść się z dala od tej strefy - najpopularniejsze kawałki imprezowe skutecznie zagłuszają głosy studentów, ale sprawiają za to, że większość śpiewa pięknie przy tym fałszując. Parkiet jest wydzielony kilkoma słupkami rozstawionymi w czterech końcach tej strefy pomiędzy którymi, pośród mieniącej się w światłach piany, tańczą grupy studentów. Pomiędzy dwoma głośnikami i kolorowymi lampami w tylnej części parkietu, ukryty za sporą grupką osób oblegających jego stanowisko, stoi DJ, przyjmujący propozycje kolejnych piosenek z dedykacjami. Nie wahaj się poprosić o dopisanie do listy Twojej.





Powrót do góry Go down
Pią 14 Sie 2020 - 21:41
Bractwo
Bractwo
Annabelle Wilcox
Annabelle Wilcox

DODATKOWE INFO :
Devil in a black dress

STREFA DANCE Empty



Pierwsza impreza w tym roku akademickim zapowiadała się naprawdę dobrze. Paru pierwszaków już starało się o jej numer, ale na razie po wakacyjnych przebojach miała dość romansów oraz romansików. Z drinkiem w dłoni Ann udała się do miejsca, gdzie wydzielono parkiet taneczny. Jednym łykiem wykończyła swój alkohol i wyrzuciła kubek do worka. Nie wypadało gospodarzom dokładać pracy po imprezie.
Wyszła na środek parkietu ubrana w swój najnowszy strój kąpielowy z kolekcji jakiegoś pomniejszego projektanta, ktorego nazwiska nie pamiętała. Koleś chciał się tylko wypromować na nazwisku jej ojca. Złoty wzór przedstawiający indyjskie mandale połyskiwał metalicznym blaskiem na tle czerwonego materiału bikini. Szczupłe biodra miała owinięte marokańskim szałem, a na nogach miała brązowe sandałki. Prosta stylizacja, ale o największym efekcie. Dokładnie tak, jak lubiła.
Tak samo jak lubiła tańczyć. Kiedy mogła zatracić się w muzyce zapominała o całym świecie, problemy znikały i była tylko ona, jej ciało oraz muzyka. Gdzieś z tyłu głowy zdawała sobie sprawę z tego, że pozostali uczestnicy imprezy o niej plotkują.
Komuś chciało się dokopać do informacji, że za dzieciaka została porwana przez własną matkę, a jej ojciec stara się o fotel senatora. To wszystko nie miało znaczenia tak długo, jak grała muzyka...
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 11:54
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Idris Safavi
Idris Safavi

DODATKOWE INFO :
Persian. Muslim. Gay. Makeup Artist. Anything else you'd like to know?

STREFA DANCE Empty



Spoiler:

Zapamiętać: Wrzucić numer Fajki na czarną listę. Tylko w ciągu ostatniej godziny i dwunastu minut zdążyła zadzwonić do niego osiem razy (nie odebrał) i wysłać dziesięć sms-ów o treści "No przyjdź, no", więc dla świętego spokoju, oraz ze zwykłego szacunku do baterii swojego telefonu odpisał krótkie "On my way". Ale w drodze bynajmniej nie był, bo przecież trzeba się w coś ubrać, tak? Stanąwszy przed szeroko otwartymi drzwiami szafy przewertował naprędce wzrokiem jej zawartość, by po chwili z wyjątkowo kobiecą manierą stwierdzić "No nie mam się w co ubrać". Tak, tak - impreza była typowo basenowa, więc można się było spodziewać widoku skąpych bikini u pań, nagich torsów u panów... Innymi słowy negliż i degrengolada, czyli wszystko to, od czego jako "pobożny" muzułmanin powinien trzymać się z daleka. Miał jednak z tyłu głowy świadomość, że jego nieobecność na pierwszej w tym roku i pierwszej dla niego imprezie integracyjnej będzie oznaczała suszenie głowy przez Faye i Annabelle przez najbliższy miesiąc. Jęknął w duchu, uszami wyobraźni słysząc ten lament, co definitywnie przekonało go do zaszczycenia innych swoją światłą obecnością. Zwłaszcza Carter będzie podskakiwał i klaskał z radości na jego widok, oj tak.
Z paczką "Alfabeciaków" zapoznał się tak jakoś ponad dwa tygodnie temu i chociaż ewidentnie odstawał od reszty, to tak wyszło, że zaczął kręcić się razem z nimi... Głównie za sprawą panny Blackthorn, która z jakiegoś powodu postanowiła przygarnąć Persa jako swoją personalną maskotkę, bez której nie chciała się nigdzie pokazywać. I ku jej uciesze (i ku wielkiej irytacji starszego z bliźniaków Williams) Idris zgadzał się im towarzyszyć wszędzie tam, gdzie spędzali czas. Jako nowy nabytek w zgranej i długo znającej się paczce czuł się niezbyt komfortowo, aczkolwiek robił wszystko co w jego mocy, by nie zamulać zbyt ostro i jednak szlifować swoje zdolności interpersonalne. I teraz nie miało być inaczej. Po kilkunastu minutach zastanawiania się nad doborem outfitu, Safavi zdecydował się w końcu ruszyć z miejsca i poszperać po półkach i wieszakach w poszukiwaniu czegoś, co - potocznie mówiąc - ujdzie. Początkowym jego zamysłem było ubranie się po prostu w jeansową kurtkę, spodnie i biały top, jednakże zrezygnował z niego chwilę po tym jak uświadomił sobie, że i bez tego nieprzystającego do okazji stroju będzie dość mocno rzucał się w oczy. Ostatecznie założył na siebie oversizową granatową koszulę w jasnoniebieski wzór i pasujące do niej szorty. Włosy, które normalnie nosił splecione w kok, tym razem zostawił zupełnie rozpuszczone i w artystycznym nieładzie. Nie czuł się zbyt dobrze z odsłoniętym torsem, dlatego też postanowił zapiąć dwa środkowe guziki koszuli, by zakryć tę część swojego ciała. Nie czuł się komfortowo paradując przed innymi z wyeksponowaną klatą - nie miał się też zbytnio czym chwalić. Niech Carter to robi.
Nie minęło pół godziny i Idris wreszcie dotarł na miejsce imprezy. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to skąpe stroje kąpielowe, nagie pośladki i silnie rozbudowane torsy. W duchu ucieszył się, że ma na sobie tę koszulę... W porównaniu do innych mężczyzn z metra cięty Pers o drobnej budowie ciała i praktycznie nieistniejącej muskulaturze prezentował się raczej zabawnie. Ruszył przed siebie wolnym krokiem, rozglądając się za znajomymi twarzami. Gdzieś w oddali zobaczył Cartera zbijającego piątkę ze znajomymi, aczkolwiek nawet przez myśl mu nie przeszło by podejść i się przywitać. Szukał bardziej przyjaznych facjat. Po drodze zgarnął szklankę coli z limonką i ruszył dalej, wypatrując Fajki. Byłby minimalnie niepocieszony, gdyby po tym maratonie połączeń i sms-ów okazało się, że przyszedł tutaj przed nią. Przechodził akurat w niedalekiej odległości od parkietu, kiedy na jego środku zobaczył znajomą postać - Annabelle. Gdy podszedł bliżej zauważył, że dziewczyna tańczy sama z zamkniętymi oczami. Kilka razy słyszał ten słynny tekst "dance like nobody is watching" i to sformułowanie idealnie oddawało sposób, w jaki panna Wilcox poruszała się w rytm muzyki. Nie chciał wyrywać jej z transu i przeszkadzać w czymś, co miało być jej prywatnym performancem, dlatego też postanowił odejść o parę kroków i oprzeć się o ścianę budynku, sącząc powoli przyniesiony ze sobą napitek.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 14:39
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA DANCE Empty



2.
outfit

Niektórzy mogli sobie pozwolić na to, żeby nazywać imprezę imprezą, ale członkowie Bractwa nie przychodzili tam jednak tylko dla samej zabawy - przynajmniej nie docelowo, ale to właśnie z nich wyławiali nowych, potencjalnych kandydatów do swojego zamkniętego stowarzyszenia. Imprezy były tylko pretekstem, służąc im między innymi do takich właśnie obserwacji, kto był godny tego, by obdarować go niebieską różą i liścikiem wypisanym na kawałku zdobionego papieru; czymś, co mogło zmienić życie każdego. Nie było jednak powiedziane, czy to będzie zmiana na lepsze, bo zawsze mogła zmienić czyjeś życie na gorsze. Wszystko zależało jednak od tego, czy taki ktoś przeszedłby test i okazałby się godny tego, by nauczać go magii. A nie każdy przecież zasługiwał.
Selina nie przychodziła tam jednak tylko i wyłącznie służbowo. Naprawdę byłaby głupia, jeśli by tak robiła. Dla niej przede wszystkim to była okazja do tego, by napić się trochę alkoholu (no dobra, może więcej, niż trochę), wyszaleć się na parkiecie, a może nawet poznać kogoś, kto byłby wart jej uwagi na tyle, że zechciałaby zabrać go do siebie na noc do domu. Była już przecież dużą dziewczynką, dla niej to nie było niczym złym, a na poważne związki, chodzenie za rączkę, na jakieś wystawne randki i kolacje nie miała po prostu czasu. Ciężko było czasami pogodzić sprawy Bractwa ze studiami prawniczymi i do tego jeszcze stażem w kancelarii, a że lubiła swoje życie takim, jakim dotychczas było, to nie miała zamiaru tego zmieniać. No chyba, że pojawiłby się ktoś godny jej zainteresowania, ale do tej pory nikt na jej drodze taki nie stanął. Niestety, Selina była kimś, kto dość szybko się nudził, mało kogo do siebie dopuszczał, więc takie romanse z krótkim terminem ważności były dla niej o wiele wygodniejsze.
Tym razem było trochę inaczej. Nie to, że nie chciała tam iść - bo chciała, jednak ogarniał ją chwilami pewien niepokój, przez który czuła ścisk w żołądku, między jej ciemnymi brwiami pojawiła się malutka zmarszczka i ciągle, nerwowo, poprawiała włosy, odgarniając długie pasma za uszy. Nie, takie zachowanie w ogóle do niej nie pasowało, ale na pytania przyjaciółki, czy wszystko jest w porządku, zbywała je tylko machnięciem ręki.  Tym bardziej miała powód do tego, żeby pójść na tą imprezę i upić się w umór, więc nawet tym lepiej, że musiały zjawić się tam wcześniej; co prawda Selina Deltą nie była, ale uznała, że to będzie jej dzień dobroci i może im pomóc z rozstawianiem tego wszystkiego. Dzięki temu dziewczyny miały też okazję do tego, żeby zrobić sobie mały before i popróbować co tam Delty miały do zaoferowania (oczywiście Selinę interesował tylko alkohol, a nie jakieś jedzenie), ale przejrzała wszystko, co tam mają i nie za bardzo ją to usatysfakcjonowało. Szczerze żałowała, że nie miała przy sobie swojej piersiówki w której miała dobrą szkocką i trzymała ją na cięższe czasy, a ewidentnie… no, to taki ciężki czas był, bo była nastawiona na dobry alkohol, na dobre drinki z parasolką i się zawiodła, a to nie był jeszcze nawet początek imprezy. Trzeba było jednak wybaczyć Selinie, ale no była przyzwyczajona do dobrych, drogich trunków, a nie jaboli, które kupowało się w monopolowym za rogiem.  Nie miała jednak innego wyboru, jak to przecierpieć, skoro chciała zapomnieć chociaż na chwilę o tym, że jej szanowna matka znowu miała pojawić się w Belgrave, a przecież to nie mogło oznaczać nic dobrego, prawda? I ona doskonale o tym wiedziała. Ale kto wie, istniała jeszcze szansa na to, że pozna kogoś, kto uratuje jej marny humor. Spowodowany oczywiście jej matką i dość miernym alkoholem. I nie wiadomo w sumie czym Weles była zawiedziona bardziej.
Była jednak dobrą przyjaciółką i nie pisnęła nawet słówkiem Faye o tym, jak marny mieli alkohol. Mieli się bawić, tak? O tym też trzeba było pamiętać. Już olać te sprawy Bractwa i szukanie kandydatów na Neofitów - naprawdę nie miała do tego głowy poza tym, żeby się upić, popływać w basenie i potańczyć, co właśnie miała zamiar zrobić, ciągnąc za sobą blondynkę na parkiet w stronę Annabelle, którą udało jej się przyuważyć wśród uczestników imprezy.  Selina w dodatku musiała przyznać, że może alkohol mieli słaby, ale muzę mieli akurat dobrą. - Hej, hej, ziemia do Wilcox - zawołała, zapewne wyrywając ją nieco z tego transu, ale musiała jakoś oznajmić o ich przybyciu. - Możemy się dołączyć? - zagaiła i nie czekając, sama zaczęła bujać się w rytm muzyki. Oczywiście zauważyła wcześniej to, jak Idris przyglądał się jej przyjaciółce, przez co obdarowała go podejrzliwym spojrzeniem, bo raczej go nie znała, co najwyżej z opowieści Faye, więc dla niej był to po prostu kolejny, mały i zagubiony szczeniak podbierający ścianę. Przy okazji wypatrywała też, czy nie pojawił się na imprezie ktoś na kim mogłaby zawiesić oko i do niego podbić, bo przecież po to tu też przyszła, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 18:45
Bractwo
Bractwo
Faye Blackthorn
Faye Blackthorn

DODATKOWE INFO :
sippin' wine in my free time

STREFA DANCE Empty



#2 outfit

Siedziała na słupku ogradzającym parkiet, a właściwie to opierała się o niego ledwo sięgając nogami podłogi. Stała praktycznie na palcach rozglądając się dookoła. Czarna koszula, którą podkradła Carterowi z szafy i zarzuciła na bikini, zsunęła się lekko z ramion. Faye sączyła właśnie kolejny kolorowy drink przez słomkę i wpatrywała się w imprezowiczów. Bujała lekko głową w rytm muzyki bębniącej z głośników. Męka związana z przygotowaniem całej imprezy, była tego warta. Zeszłoroczne wydarzenie nie było nawet w połowie tak dobre jak to, które zorganizowały Delty. Dziewczyny szybko wpadły na pomysł imprezy z pianą, którą pozostałe domy studenckie oraz administracja zaakceptowały. Możliwe, że zgodzili się nie ze względu na to jak dobrym była pomysłem, a na to, że rzadko zdarzało się, by Delty odpuszczały, nie dostając tego co chcą. Kto by się jednak tym przejmował. Uśmiechy obecnych osób, głośne rozmowy i tańczące pary świadczyły o tym, że był to strzał w dziesiątkę. Poprawiła swoje czarne bikini i szybko zerknęła na telefon. Idris już dawno powinien być na miejscu. Faye poznała go dwa tygodnie temu i bez wahania wciągnęła do paczki. Nie miała pojęcia czemu, ale od razu wiedziała, że się zaprzyjaźnią. Czuła również, że tego typu impreza najprawdopodobniej nie była w jego stylu. Mimo tego nie pozwoliłaby mu przepuścić takiej okazji do poznania nowych osoób i lepszego poznania się z "Alfabeciakami". Chwilowo jednak przewróciła oczami, widząc komunikat przeczytane pod jej ostatnią wiadomością. Wyzerowała drinka, odrzucając do śmietnika obok niebieską słomkę. Siegnęła ręką po kolejny kubeczek stojący obok słupka. Kolejki po alkohol były już całkiem spore, a mimo bycia organizatorem nie chciała się w nie wpychać, więc poprzednim razem zamówiła od razu trzy drinki. Zajrzała do kubeczka i oceniła niebieski płyn. Nie wyglądał niesmacznie, więc pociągnęła duży łyk. Wzdrygnęła się lekko.
Odwróciła się w stronę przyjaciółki, która dzisiaj była jakoś wyjątkowo nieswoja. Zgodziła się nawet pomóc w rozstawianiu całego przyjęcia, czego Faye kompletnie się po niej nie spodziewała. Zazwyczaj musi wysłuchać jej marudzenia, następnie wymówek, a koniec końców zrobić wszystko sama. Dzisiaj jednak Selina chętnie rozstawiała od południa wszystkie stoły, podłączała maszyny z pianą i pomagała wybrać Fajce strój kąpielowy. Były dwie opcje: darmowy alkohol na beforze mógł ją skusić do pomocy, lub coś zaprzątało jej myśli. Przyjaciółka wyczuła jednak, że nie warto pytać Seliny o powody jej zmartwień, a dać przestrzeń. Wzruszyła więc tylko ramionami, znów obracając się w stronę wejścia od strefy gastronomicznej. Cholera, gdzie on jest, przemknęło jej przez myśl. Połowa paczki nadal kręciła nosem gdy go przyprowadzała na każde wspólne spotkanie, więc zamierzała wykorzystać dzisiejszą imprezę do przekonania ich do chłopaka. Nie będzie mogła tego jednak zrobić, jeśli ten się nie pojawi. Zamiast Idrisa zauważyła w strefie gastronomicznej pozostałych przyjaciół z paczki, którym pomachała z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyzerowała szybko niebieskiego drinka i już miała iść w ich stronę, kiedy to Selina odżyła. Pociągnęła ją ze sobą na parkiet do tańczącej tam Annabelle. Faye musiała przyznać, że do tej pory nie zauważyła wyginającej śmiało ciało na parkiecie przyjaciółki.
- Nawet nie widziałam kiedy przyszłaś! - zarzuciła udawanym naburmuszonym tonem, starając się przekrzyczeć muzykę, do której też zaczęła bujać biodrami. Nagle przestała i pisnęła jak szalona, dezorientując obie przyjaciółki. Podbiegła w podskokach do stojącego nieopodal chłopaka w niebieskiej koszuli i uściskała go mocno.
- Już myślałam, że mnie wystawiłeś! - powiedziała krzyżując ramiona, jednak zaraz uśmiechnęła się i wzięła go pod rękę, prowadząc do tańczących dziewczyn. - Cudowna koszula. Musisz mi ją kiedyś pożyczyć. - paplała jak najęta. Czy to pod wpływem alkoholu czy swojego wrodzonego gadulstwa, tego nie wie nikt. Podeszła do dziewczyn i przedstawiła Idrisa Selinie. - Chcesz? - wyciągnęła rękę z kubeczkiem w stronę chłopaka. Szczerze powiedziawszy sama nie miała pojęcia jak znalazła się w posiadaniu kolejnego drinka, jednak nie zwracała na to większej uwagi.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 23:30
Bractwo
Bractwo
Sebastian Hawthorne
Sebastian Hawthorne

STREFA DANCE Empty



Ubiór

Sebastian dopiero co przybył do miasta. W sumie zastanawiał się co ma ze sobą dzisiaj zrobić, w końcu nikogo tutaj nie znał. Usłyszał, że dzisiaj ma być jakaś impreza. Więc pomyślał, że może to i być dobry sposób na to aby zaaklimatyzować się w nowym miejscu. I przy okazji poznać osoby, z którymi może będzie miał zajęcia. A kiedy ma poznać nowych przyjaciół jak nie na studiach, szczególnie na imprezie. Więc przygotował się do imprezy i kiedy nadszedł czas wyszedł z pokoju i ruszył. Kiedy znalazł się na miejscu, wziął głębszy wdech, poprawił włosy i ruszył na parkiet. Ustał gdzieś w kącie przyglądając się wszystkim. Po czym wziął sobie jakiś trunek i zaczął powoli tańczyć w rytm muzyki. Był akurat świetny w tańcu. Zresztą śpiewał też dobrze. W sumie to nie potrzebował nikogo do tańca, jemu tylko wystarcza muzyka i nic więcej. Widział pewną grupkę ludzi więc tańcząc tak sobie przyglądał im się od czasu do czasu.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 0:08
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

STREFA DANCE Empty



goła klata Haydena, nie patrzeć.

   Hayden, wbrew wszelkim pozorom, nie należał do osób, które lubiły imprezować, ale nigdy od zabawy nie stronił. Będąc na medycynie musiał się wyszaleć i dać upust wszelkim emocjom, które się w nim kotłowały. Impreza na początku nowego roku akademickiego wydawała się idealną okazją do tego aby zabawić się i przygotować ciało i umysł do czekającej go nauki i obowiązków. A tego miał sporo, bo nie dość że musiał się sporo uczyć, to jeszcze musiał spełniać swoje powinności względem Bractwa. Początkowo chciał udać się na miasto i bawić z obcymi ludźmi, ale szybko pomysł ten został zastąpiony innym. Impreza Delt miała mieć muzykę disco, a to wystarczyło, by Hayden zmienił swoje plany. Łatwo było go bowiem przekonać, jeśli wyciągano odpowiednie argumenty. Z resztą na imprezach można było poznać potencjalnych kandydatów do Bractwa i być może wpłynąć w pewien sposób na ich rekrutację. Do tej pory pamiętał swoje dołączenie do Bractwa Niebieskiej Róży. Przed studiami nie wierzył w magię, a przynajmniej nigdy nie traktował jej super poważnie, chociaż pochodził z Nowego Orleanu, miejsca gdzie magia płynie ulicami. Wszystko zmieniło się jednak w chwili, w której na łóżku dostrzegł niebieską różę i starannie wypisane zaproszenie. Początkowo myślał, że jest to jakaś inicjacja do klubu albo, że ktoś robi sobie z niego żarty, niemniej jednak stawił się w wyznaczonym miejscu i zrobił, co musiał. Teraz po tych kilku latach zaszedł w Bractwie wyżej, niż kiedykolwiek oczekiwał i nigdy, przenigdy nie żałował swoich czynów. No może jedna rzecz nie dawała mu spokoju, a mianowicie jego przyjaciel, ale nauczył się już z tym żyć.
   Tego dnia nie chciał jednak o tym myśleć. Zwłaszcza że jak na złość, Averil zawitał w jego pokoju jako jego nowy współlokator. Hayden miał ochotę uciec, zapomnieć się chociaż na tą jedną ostatnią noc, upić się i być może poszczęści mu się na tyle, że nie będzie musiał wracać na noc do pokoju. Nie był typem ostrego imprezowicza, ale tego dnia chciał dać sobie czas na przemyślenie sytuacji. Averil mocno pokrzyżował jego plany, które realizował już któryś rok z kolei. Nigdy nie wchodził mu w drogę, nie rozmawiali ze sobą zbyt długo, miał go jednak na oku, bo chcąc nie chcąc Spencer był jego najlepszym przyjacielem, nawet jeśli tamten go nie pamięta. Czasami blondyn zastanawiał się, czy nie lepiej by było, gdyby Selina albo ktokolwiek inny sypnął mu proszkiem w twarz i zmusił do zapomnięcia o przyjacielu. Pomysł ten wydawał mu się kuszący, ale jednocześnie nie chciał tego robić. Nie chciał tracić tej cząstki siebie, która reprezentowała jeden z najlepszych okresów w jego życiu. Nie mógł pozwolić sobie na taki rodzaj zapomnienia. Uważał też, że każde wspomnienie, nawet to najbardziej bolesne, jest potrzebne.
   Ogarnął się szybko, nie chciał tracić czasu na grzebanie się z rzeczami. Zabrał to, co było mu potrzebne. Nie wiedział, co pojawi się na imprezie i czego się spodziewać (poza muzyką, na którą był już mocno nastawiony). Miał nadzieję na dobry alkohol, ale tutaj coś mu mówiło, że może się rozczarować, dlatego zgarnął swój alkohol, który włożył do plecaka z ubraniem.
   Gdy pojawił się na miejscu impreza się rozkręcała. Z głośników nie leciało żadne disco, co nieco go rozczarowało, ale skoro już tu przyszedł, to nie mógł wrócić na mieszkanie tak szybko. Przebrał się i zaczął tworzyć swojego drinka. Uśmiechnął się pod nosem i rozejrzał po zebranych, bo zobaczyć kilka znajomych twarzy, w tym Selinę i Faye, którym pomachał. Kubeczek z drinkiem przystawił sobie do ust i upił kilka niewielkich łyków. Nie chciał stać jednak z boku, więc postanowił na chama wprosić się w znane sobie towarzystwo.
   – Wypatrzyliście już kogoś ciekawego? – zapytał, rzucając na powitanie.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 0:14
Bractwo
Bractwo
Annabelle Wilcox
Annabelle Wilcox

DODATKOWE INFO :
Devil in a black dress

STREFA DANCE Empty



Cóż, Annabelle miała zamiar świetnie się bawić tego wieczora i nie miała zamiaru pozwolić, żeby cokolwiek zniszczyło jej dobry nastrój. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że nie ucieknie przed obowiązkami Magistratusa, i że po tej imprezie powinna wskazać choć jednego dobrego kandydata do Bractwa, ale na razie nikt taki nie rzucił jej się w oko. Wszyscy byli całkiem przeciętnymi studentami bez grama charakteru, przynajmniej z pozoru. Mogła się mylić, ale na razie widziała po prostu pijaną ciżbę cieszącą się z kiepskiego alkoholu oraz mało wymyślnych drinków.
Tańczyła jakby nikt nie patrzył, mimo że wiedziała, że to nie jest prawda. Zapewne już wiele par oczu podziwiało, co Annabelle potrafiła zrobić ze swoim ciałem. Nieważne, że taniec nie pasował do muzyki. Ona miała własną, która dochodziła prosto z jej wnętrza. Tak, jakby chciała wytańczyć lata bólu oraz upokorzeń. Zarówno tego pochodzącego ze starych, ale wciąż bolesnych ran, jak i tych całkiem świeżych. Taniec i muzyka zawsze przychodziły jej z pomocą, gdy czuła się źle. Tym razem jednak nie dane było długo cieszyć się tańcem. Jakimś cudem głos Seliny przebił się do świadomości brunetki sprawiając, że ta po prostu stanęła w miejscu. Zobaczyła, że S. już się gibie w rytm muzyki, którą w zasadzie dopiero usłyszała.
- Tak, jasne - Po chwili zawiechy dotarło do Annabelle, co powiedziała jej kumpela z Bractwa i również wróciła do "gibania się", ale tym razem bez pasji do tego, co robiła. Ot, żeby zachować pozory. Kątem oka zauważyła też Idrisa, który chyba przyglądał się jej cały czas. Uśmiechnęła się do chłopaka. Fajnie, że przyszedł. Podejrzewała, że stała za tym Faye. Blondynka miała talent do wymuszania na ludziach rzeczy, których nie chcieli w danej chwili robić.
No i o wilku mowa... Faye podeszła zaraz za Seliną, żeby dołączyć do tańca na parkiecie... I miała na sobie koszulę Cartera.
- Widocznie do skradania się też mam talent... - Faye nawet nie dała szansy na przywitanie się z nią, gdy popędziła w kierunku Idrisa piszcząc. No tak i tyle było ze spokojnej imprezy.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 10:09
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Idris Safavi
Idris Safavi

DODATKOWE INFO :
Persian. Muslim. Gay. Makeup Artist. Anything else you'd like to know?

STREFA DANCE Empty



Postronne osoby patrzące w stronę podpierającego niezręcznie ścianę Idrisa mogłyby zanucić sobie pod nosem tekst jednej z piosenek zespołu Radiohead: "But i'm a creep, I'm a weirdo... What the hell am I doing here? I don't belong here.". Ten refren idealnie wpasowywałby się w tę scenerię... Chłopak rzucał się w oczy nie tylko przez swój wzrost, kolor skóry czy fakt, że stał niczym widły w gnoju, podczas gdy na parkiecie i poza nim ludzie przynajmniej podrygiwali do rytmu muzyki dudniącej głośno z olbrzymich głośników. Posyłał uczestnikom imprezy nieco zakłopotane, zawstydzone spojrzenia. Kwestia dumnego pokazywania swoich nagich ciał wśród amerykanów nie była niczym niezwykłym - plaże były wypełnione kobietami w skąpych strojach kąpielowych, które niewiele pozostawiały dla wyobraźni, zaś mężczyźni dumnie prezentowali swoją muskulaturę, spacerując po piasku w samych kąpielówkach... Aczkolwiek Safavi wychował się w kulturze, która nie zna i nie praktykuje podobnych obyczajowych swobód. Niewiele pamiętał z czasu spędzonego w Iranie, aczkolwiek dałby sobie rękę uciąć, że na tamtejszych plażach kobiety chodziły w strojach zakrywających całe ciało, a niektóre kąpały się po prostu w burkach i dla niego to było normalne a negliż - nie. Czuł się niemal winny, że patrzy na ledwo ubrane ciało koleżanki, ale nie miał możliwości podziania wzroku w jakimkolwiek innym kierunku, bo zewsząd atakowały go pośladki, dekolty i w ogóle fu. Tak więc z uporem maniaka patrzył na nieistniejący punkt znajdujący się nieco ponad głową Annabelle, tak by wzrokiem omijać partie jej ciała znajdujące się poniżej linii jej obojczyków, bardzo dobrze zdając sobie sprawę z tego, że robi z siebie dziwaka większego, niż na jakiego wyszedłby normalnie. Zaczął nawet żałować, że w ogóle dał się namówić na przyjście - miał stuprocentową pewność, że w jej trakcie będzie tym "socially awkward kid", który psuje wszystkim zabawę swoim zamulactwem, ale którego nie wypada wyprosić, bo kumpluje się z organizatorką imprezy. A może by tak udać chorobę i wyrwać się stąd, kiedy akurat Fajka nie będzie patrzeć? W sumie to miał możliwość i czas, by czmychnąć - w końcu jeszcze się nie widzieli. Jednakże w momencie, w którym postanowił odbić się plecami od podpieranej ściany, zauważył ją w towarzystwie innej dziewczyny. Obie skierowały się w stronę Annabelle, by się z nią przywitać i spędzić razem czas. Zanim Idris zdążył podjąć decyzję dotyczącą najbliższej przyszłości, a więc czy przynajmniej spróbować się "rozerwać" (to bardzo, bardzo źle brzmi w kontekście muzułmanina na potańcówce), czy może faktycznie spróbować niepostrzeżenie... Szlag, zauważyła go.
Rozpoznał to po podekscytowanym pisku, jaki wydała z siebie dziewczyna, która sekundę później skróciła dzielący ją od Persa dystans do alarmującego poziomu. Gdy zawiesiła mu się na szyi, chłopak jak gdyby skurczył się w sobie. Po raz pierwszy od... Od w sumie ZAWSZE pół naga dziewczyna go przytulała. Rozłożył ręce, starając się przypadkiem nie dotknąć dłońmi jej ciała, ograniczając się do delikatnego poklepania ją po ramieniu.
- Jakże bym mógł to zrobić... - bąknął minimalnie zmieszany, odsuwając się na rozsądną odległość dwóch kroków, próbując zachować twarz (bitch, really? Po takim pokazie luzactwa i umiejętności interpersonalnych jeszcze uważasz, że z tej "twarzy" coś zostało?) i uśmiechnął się do znajomej. Na wzmiankę o swojej koszuli parsknął nieco wymuszonym śmiechem i odrzekł.
- Mogę ci ją dać do przymierzenia choćby i w tej chwili, jeśli obiecasz, że zapniesz się pod samą szyję... Twoja koszula jest również... Eeee... Bardzo pasująca do ogólnego outfitu. Ładnie wyglądasz. - no mistrzem heheszkowatych żarcików i prawienia komplementów to on na pewno nie był. Posłał dziewczynie niezręczny, przepraszający uśmiech. Bardzo chciał, by wiedziała, że naprawdę stara się dopasować do tej imprezowej układanki, choć już na pierwszy rzut oka było widać, że jego próby były skazane na porażkę, jak próby przeciśnięcia kwadratowego klocka przez okrągłe okienko. Niby próbować można, ale what's the point and why bother?
Zanim zdążył grzecznie odmówić, w jego dłoniach znalazł się plastikowy kubek z bliżej nieokreślonym napitkiem, który - znając Faye - z pewnością nie był herbatą ziołową. Zanim jednak zdecydował czy chce go w ogóle próbować, czy może lepiej byłoby odstawić go gdzieś na bok, został zaciągnięty na parkiet, na którym tańczyła Annabelle i koleżanka Fajki, której Safavi jeszcze nie znał. Gdy zostali sobie przedstawieni, uśmiechnął się uprzejmie i skinął głową, jednocześnie delikatnie potrząsając dłonią Seliny (jeśli ta postanowiła uraczyć go uściskiem tejże). W tej samej chwili na parkiet wkroczyło dwóch mężczyzn, z których jeden skierował się w stronę ich grupy, a drugi zaczął tańczyć sam gdzieś na uboczu.
- Fajna impreza. - rzucił do Faye, posyłając po raz kolejny delikatny uśmiech... Upił drobny łyk z ofiarowanego mu kubka, bez większego zaskoczenia odkrywając, że był to alkohol. Niewprawiony w piciu Pers całą siłą woli zmusił się do nie pokazywania na twarzy jak bardzo nie smakował mu ów drink, ale mimo tego - ku własnemu zaskoczeniu - uniósł kubek po raz kolejny i wmusił w siebie drugi łyk. Wcisnąwszy w siebie odrobinę alkoholu, zaczął nieśmiało bujać się do dźwięków muzyki. Chwała Allahowi, że miał poczucie rytmu i przynajmniej tutaj się nie błaźnił.
Ufff... To będzie długa noc, oj długa.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 15:25
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

STREFA DANCE Empty



Nie no… to nie tak, że z Seliny był leń patentowany, wielka zrzęda i maruda, ale zwykle, po prostu, nie lubiła zajmować się takimi rzeczami. Tym razem było trochę inaczej, bo jej myśli zaprzątały niepotrzebne rzeczy i zamiast je roztrząsać, wolała czymś się zająć i na tym skupić, a w obecnej sytuacji był to jedyny sposób na chwilę zapomnienia. Dlatego też z taką ochotą robiła wszystko, o co Faye jej nie poprosiła - a to na pewno było podejrzane, bo zwykle musiała długo ją namawiać do zrobienia czegokolwiek. Jak Selina bez zająknięcia robiła wszystko o co ją poprosisz albo piła czystą wódę, której wręcz nienawidziła, to był sygnał, że coś było nie tak. Dlatego nie, nie robiła tego dla wypicia alkoholu, który był za darmo (i w dodatku był okropny jak na jej gust), tylko, po prostu, coś ją dręczyło. Z tego powodu odpowiednim ruchem ze strony Faye było to, żeby nie pytać, bo zwykle brunetka sama po jakimś czasie mówiła o tym, co ją trapiło, trzeba było tylko poczekać. W końcu każdy przecież pękał, a Selina nie była z kamienia i nie była pozbawiona jakichkolwiek emocji, chociaż pewnie większość ludzi tak właśnie o niej myślała. Co prawda dziewczyna lubiła to, że ludzie ją za taką postrzegali, ale nawet ta jej wielka niezłomność czasami się kruszyła i ku jej wielkiemu niezadowoleniu - obnażała delikatne wnętrze, które tak skrzętnie ukrywała.  
Tym bardziej nie miała w ogóle głowy do tego, żeby zajmować się sprawami Bractwa, więc chociaż nie powinna, postanowiła je zignorować. Tak samo jak Annabelle w ogóle żadnego godnego kandydata na Neofitę nie widziała, a i tak już zostało wybranych kilka osób, którym miały zostać rozesłane zaproszenia, a wśród tych ludzi, którzy byli już obecni nie dostrzegała nikogo, kto by się nadawał, więc uznała, że może odpuścić i odpłynąć w wir imprezy. I tak nic lepszego jej nie pozostawało, bo jak miała wybór i przyszłoby jej siedzieć samej ze szklanką wódki przed nosem, no to zdecydowanie bardziej wolała już zostać tutaj. Przynajmniej istniała jakaś szansa na to, że może dzięki temu uda jej się zapomnieć o wszystkim, chociażby na chwilę.  Dlatego w przeciwieństwie do Annabelle była zaangażowana w swój taniec, już nawet nieco, leciuteńko wstawiona po wcześniejszym próbowaniu trunków, które miały do zaoferowania Delty. Niestety, musiała przerwać pokaz swojego bujania biodrami, bo Faye zdążyła przyprowadzić swojego nowego kolegę, którym, jak się okazało, był właśnie ten osobnik, który, zdaniem Seliny, dość dziwnie przyglądał się Annabelle. Nie jak żaden perwers, tylko tak ostrożnie, jakby w ogóle nie wypadałoby mu tego robić.  Przez to stwierdziła, że był chyba po prostu nieśmiały no i jak się okazało, niegroźny, skoro znał obie jej przyjaciółki. Dlatego też nie zrobiła żadnej miny, która wyrażałaby dezaprobatę tylko również odpowiedziała mu uśmiechem; był w porządku, nie musiała się o nic martwić. Miała już taki nawyk, że przez to, że Faye i Annabelle były od niej młodsze to włączał jej się jakiś instynkt opiekuńczy nawet jeśli każda z nich świetnie by o siebie zadbała. Z Seliną jednak było coś ewidentnie nie w porządku tego wieczora i zapewnie ułożenie wszystkich gwiazd na niebie i księżyca na to wskazywały, choć jeszcze się na niebie nie pojawiły.  Była kompletnie rozkojarzona i nie za bardzo skupiała się na tym, co tam jej przyjaciółki paplały z nowo przybyłym; szczerze mówiąc, nie była też tym zbyt zainteresowana, mieli swoje towarzystwo, a Selina… no, potrzebowała dzisiaj czegoś nieco innego. Rozglądała się wokół, licząc na to, że może w końcu przyszedł ktoś wart jej uwagi i czasu, innymi słowy mówiąc, będzie jej randką na ten wieczór. Nie, Selina nigdy się nie patyczkowała jeśli chodziło o te sprawy i jak tylko jej jasne tęczówki spoczęły na wysokim mężczyźnie, który stał przy strefie gastro wiedziała dokładnie, jak spędzi ten wieczór. Może trochę brzydko to wyglądało z jej strony, bo akurat w tej samej chwili, kiedy postanowiła, że sobie od nich pójdzie podbił Hayden, ale trzeba przyznać, że ze swoim pytaniem trafił w dziesiątkę. Poprawiła nieco włosy, tak jak i kostium, nasuwając okulary przeciwsłoneczne na nos. - A owszem. Dlatego wybaczcie, ale pójdę po drinka. Złapię was później. Może - powiedziała na odchodne, uśmiechając się pod nosem, trochę jak lis, więc od razu było widać, że coś jest na rzeczy. Mina kombinatora. Oddaliła się powolnym krokiem, bo tak jak zapowiedziała - poszła po tego drinka, no i cóż - załatwić sobie randkę na ten wieczór.

//zt do strefy chill out.
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 22:57
Bractwo
Bractwo
Faye Blackthorn
Faye Blackthorn

DODATKOWE INFO :
sippin' wine in my free time

STREFA DANCE Empty



Przewróciła oczami słysząc niezręczne tłumaczenia chłopaka i wcisnęła mu do ręki kubeczek z kolorowym napojem. Mimo całej niezręczności jego komplementów, podziękowała mu grzecznie w żartach pozując jak do zdjęć, pokazując całą okazałość swojego dzisiejszego stroju. Po chwili uspokoiła się i rozejrzała dookoła. Kątem oka zauważyła jednego z członków Sigma, któremu zazwyczaj ślina leciała na jej widok. Postanowiła to wykorzystać i z uśmiechem wyciągnęła rękę po jego kubeczek z alkoholem. Chłopak bez chwili zawahania oddał jej swój napój za co przesłała mu w powietrzu buziaka. Łatwo poszło, pomyślała odwracając się z powrotem w stronę przyjaciół. Nie chciała odbierać swojego trunku Idrisowi. Miała nadzieję, że w ten sposób chłopak choć odrobinę się rozluźni. Nie zamierzała go do niczego zmuszać szanując jego wybory, jednak nie mogła patrzeć na to jak się męczy. Poznał dopiero jedną nową osobę, a już przestępował z nogi na nogę jakby zbierał się do ucieczki.
Po chwili zauważyła dołączającego do nich Haydena. Chłopaka znała zarówno z Bractwa, jak i z knajpy, w której razem pracowali. Blondyn podszedł do nich i jak gdyby nigdy nic rzucił dwuznaczne pytanie. To znaczy, dwuznaczne było jedynie dla nich. Z zakłopotaniem kiwnęła głową w stronę Idrisa, tak by zaznaczyć jego obecność. O sprawach Bractwa nie mogli przecież rozmawiać w obecności świadków, a właśnie to miał na myśli Hayden. Impreza miała nie tylko na celu rozerwać studentów przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego, ale też dać magom możliwość wypatrzenia kolejnych potencjalnych kandydatów na Akolitów. Faye nie zamierzała jednak zwracać na ten obowiązek większej uwagi. W końcu to była impreza. Mieli się bawić, zachłysnąć się resztkami wolności, które już za tydzień zostaną im bezlitośnie zabrane. Co prawda obserwowała tych, których zaproszenia zostały już przygotowane, by upewnić się, że są odpowiednimi kandydatami, jednak robiła to bez większego przekonania. Szczerze powiedziawszy, gdyby to ją ktoś obserwował na zeszłorocznej imprezie bez wątpienia do Bractwa by się nie dostała.
- Chodzi mu o… – zaczęła odwracając się w stronę Idrisa, chcąc wytłumaczyć te niezręczne pytanie, jednak przerwała.- O dokładnie to co wypatrzyła Selina. Skarbie, zadzwoń potem. – krzyknęła za odchodzącą przyjaciółką. Wyczuła co, a raczej kogo, wypatrzyła. Zdecydowanie chłopak trafił w jej gusta, więc Faye specjalnie nie zdziwiło, że postanowiła zostawić ich grupkę i udać się w jego stronę. Odwracając się z powrotem w stronę przyjaciół, ledwo usłyszała co powiedział Idris. Rzuciła szybkim mhm, ale jej wzrok zatrzymał się na kolejnym obserwującym ich chłopaku. Brunet stał niedaleko, tak jakby zamierzał się do nich przyłączyć, ale nie był do końca pewien czy może. Faye uniosła brwi. Była pewna, że go kojarzy. Doznała olśnienia przypominając sobie, że chłopak studiował z nią na jednym kierunku, a na dodatek pracował w The Blade and Chalice, mimo że rzadko miewali razem zmiany. No cóż, może zdecyduje się podejść. Wzruszyła ramionami i odwróciła głowę w stronę przyjaciół. Spojrzała na bujającego się Idrisa i z uznaniem pokiwała głową. – Dobra, to jakie macie na plany? Jakieś cele na dzisiejszy wieczór? – znacząco poruszyła brwiami upijając spory łyk z podarowanego kubeczka z niesmakiem odkrywając, że znajduje się w nim zwykłe piwo. – Mój to zdobycie czegoś lepszego niż to. – zmarszczyła nos unosząc kubeczek. Wypiła całość na raz (w końcu nic nie może się zmarnować) i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu kolejnego, lepszego napoju.
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 0:25
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

STREFA DANCE Empty



   Napił się kilka łyków przygotowanego przez siebie drinka i uśmiechnął lekko. Był w dość dobrym nastroju. Humor naprawdę zaczynał mu wracać i nie myślał już o Averilu, którego zostawił w pokoju. Rozmawiali trochę o tej imprezie, ale Hayden miał cichą nadzieję, że chłopak się tutaj jednak nie pojawi. Rozejrzał się po okolicy, próbując ogarnąć, kto przyszedł i czy są tutaj jakieś nowe twarze. Uwielbiał poznawać nowych ludzi, więc zapewne w końcu do kogoś się odezwie, ale póki co chciał się wczuć w zabawę i atmosferę. Nie miał pojęcia, jak zakończy się dla niego ta impreza, ale pewnym było to, że nie chciał wracać do swojego pokoju i musiał się postarać, żeby tak się nie stało.
   Uśmiechnął się, widząc zakłopotanie na twarzy przyjaciółki. Oczywiście nie chodziło mu o szukanie członków do Bractwa, a o szukanie ciekawego towarzystwa na ten wieczór. Pozwolił jednak dziewczynie na wybełkotanie usprawiedliwienia. Prawda była taka, że Hayden nie miał zamiaru stać się osobą, która zdradziłaby istnienie Bractwa i magii. Chociaż nawet jeśli coś by mu się wymsknęło, to pewnie bez problemu udałoby się problem zażegnać, zwłaszcza jeśli trzeba było ogarnąć tylko jedną osobę. Spojrzał na chłopaka, którego jeszcze nie miał okazji poznać, bo w ogóle go nie kojarzył, a na pewno by go zapamiętał.
   – Chyba cię nie znam, jestem Hayden – przedstawił się, wyciągając dłoń w kierunku chłopaka. Po tym szybko spojrzał na Faye z głupim uśmiechem na ustach. – Pytałem o to, czy już znalazłaś sobie jakiegoś pana na później – wyjaśnił, pijąc drinka. Alkoholikiem nie był, ale alkohol przyjemnie drapał go w gardło, a on wprost przepadał za tym uczuciem. Dlatego też pił kawę z cynamonem i jadł truskawki z miodem.
   Uśmiechnął się do Seliny i odprowadził ją wzrokiem. Nie interesowało go w sumie, kogo mogła sobie ona wypatrzyć, bo tej nocy chciał się skupić tylko na sobie. Przy okazji spojrzał na tańczącego gdzieś na parkiecie chłopaka, który zwrócił na siebie jego uwagę tym, że był ubrany. No ale podobno zakrywanie ciała skutecznie pobudza wyobraźnię…
   – Plany? Chcę się upić i wyszaleć, póki nie muszę wracać do nauki anatomii – mruknął. Anatomia bardzo go ciekawiła, ale uczenie się nazw angielskich i łacińskich osiemdziesięciu odgałęzień krwionośnych kończyny górnej najzwyczajniej w świecie go przerastało. Jego zdrowie psychiczne cierpiało okropnie, ale wiedział, że męki te były konieczne.
   – Ja przyniosłem swój alkohol, bo czułem że będą rozlewać rozwodnione piwo – powiedział, uśmiechając się chytrze. Ot taki był sprytny, żeby przynieść swój alkohol. Myślał, że jak będzie wstawiony dzięki swojemu alkoholowi, to później upije się tym, co znajdzie na miejscu, bo będzie mu przecież wszystko jedno.
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 1:19
Bractwo
Bractwo
Annabelle Wilcox
Annabelle Wilcox

DODATKOWE INFO :
Devil in a black dress

STREFA DANCE Empty



Annabelle kiwała się teraz w rytm muzyki bardziej z obowiązku, żeby nie wyglądać głupio, aniżeli z inspiracji czerpanej z didżejskiej składanki. W zasadzie przydałoby jej się więcej procentów we krwi, jeżeli miała dalej spędzać wieczór w towarzystwie swoich znajomych. Dopóki była w pobliżu Fajeczki to na pewno nie będzie narzekać na trudny dostęp do trunków, chociaż podzielała zdanie Seliny na ten temat. Przydałoby się coś lepszego, niż kubeczki wypełnione rozcieńczonym, tanim alkoholem.
Kiedy Idris za sprawą blondyneczki dołączył do ich skromnego towarzystwa, nie omieszkała go uściskać. Co prawda wiedziała jak został wychowany i jakie ma podejście do tak... wyzwolonego kobiecego towarzystwa, ale był zbyt uroczy, żeby go nie uściskać.
- Cieszę się, że przyszedłeś Idris. - Wiedziała, że zrobił to na pewno niezbyt chętnie i zaczynała podzielać jego zdanie. Było przewidywalnie... Mogłoby się coś wydarzyć ciekawego.
- Ruszaj na łowy Sel. Na pewno Ci się nie oprze. - Podniosła toast za udane polowanie przyjaciółki nieistniejącym kubeczkiem, co miało dać też do zrozumienia Fajce, że przydałoby się samemu zapolować, ale na coś do picia.
- Moim celem na dzisiejszy wieczór jest dobra zabawa. - Annabelle uśmiechnęła się szeroko, łapiąc za ręce Fajki i Idrisa chcąc ich nieco rozgrzać. Taka dobra muzyka w końcu się nie mogła zmarnować, a Pers miał niebywałe szczęście, bo do tańca miał aż dwie cheerleaderki, jako partnerki.
Niestety lub stety, odwracając się w zgrabnym piruecie "zahaczyła" włosami o twarz stojącego w pobliżu Haydena.
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 11:05
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

STREFA DANCE Empty



Im bardziej się zbliżał, tym muzyka stawała się głośniejsza. Już w połowie drogi mógł dostrzec dwie postaci których niekoniecznie miał ochotę w tej chwili widzieć. Annabelle z oczywistych przyczyn, oraz Idris, który właściwie sam w sobie nie był problemem, ale był świeżakiem i po prostu go irytował. A musiał przyjąć go do ekipy tylko dlatego, że Faye go lubi, a jeśli chce mieć u niej jakiekolwiek szanse to nie ma innego wyboru niż tolerować jego obecność. Z Ann nie chciał jeszcze zaczynać tej niezręcznej rozmowy, ale coś czuł, że chyba jej nie uniknie. No nic, raz kozie śmierć, spróbuje rozegrać to jak na razie po prostu jak Carter.
- No! Widzę że ekipa prawie w komplecie. Ester i Hayley są w gastronomicznej, szykują pranka, ja postanowiłem zajrzeć tutaj. Faye. Twój wygląd jak zwykle zapiera dech w piersiach ale w tej koszuli wyglądasz jak bogini. - W sumie nie miał pomysłu na to jaka konkretnie bogini but who cares? Bogini to bogini, right? - Ann, ty również wyglądasz oszałamiająco. Dwie ślicznotki w jednym miejscu, to dlatego tu tak jasno. - Miał nadzieję, że typowe zachowanie Cartera pozwoli mu odwlec trochę nieuniknioną rozmowę. Poza tym chyba nie będzie zaczynała rozmowy wśród tych wszystkich rozmów, no chyba że go do kibla zaciągnie... nie, to źle zabrzmiało. Znaczy to zabrzmiało dobrze, ale nie w tym aspekcie. Nieważne. Idrisa starał się ignorować na ile się dało, byle by nie musieć do niego nic gadać i narażać się na złowieszcze spojrzenia Faye. Niestety zapewne i to nie będzie na zbyt długo. Cóż począć...
- Wciąż nigdzie nie widziałem Blaina, Gavina i Doireann, wiecie coś o nich? - Choć będąc szczerym, aktualne miejsce przebywania Blaina go najmniej interesowało, no ale ekipa to ekipa.
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 19:52
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Idris Safavi
Idris Safavi

DODATKOWE INFO :
Persian. Muslim. Gay. Makeup Artist. Anything else you'd like to know?

STREFA DANCE Empty



Szybka akcja. Ledwo co dołączył się do grupy a już zaczął wypłaszać z niej ludzi. Jakie to było typowe... Odprowadził Selinę wzrokiem gdy ta dość szybkim krokiem ruszyła w stronę strefy relaksu, marszcząc przy tym minimalnie brwi. Zaraz jednak odwrócił się, by spojrzeć na obie swoje towarzyszki i na chłopaka, którego chyba dopiero teraz zauważył. Co z pewnością rzucało się w oczy, to fakt, że Idris bardzo się starał, by jednakowo omijać wzrokiem tak roznegliżowane ciała kobiet... Jak i mężczyzn. I tych ostatnich jakby trochę bardziej. Tak więc gdy Hayden podszedł o krok, by się przedstawić i wyciągnął ku Persowi swoją dłoń, ten w pierwszym momencie wywindował swoje spojrzenie w niebo. Zupełnie naturalne, prawda? Jeżeli ktoś na tę chwilę miał pewne wątpliwości co do stanu psychiki Safaviego, to po czymś takim zostały one natychmiastowo rozwiane. Diagnoza? No debil... Albo po prostu mega niezręczny towarzysko freshman. Ale to chyba w sumie bez różnicy? W końcu jednak ogarnął się, posłał chłopakowi przepraszający uśmiech i nieco zakłopotane swoim zachowaniem spojrzeniem, po czym w końcu uścisnął jego dłoń.
- Idris, miło poznać. - odpowiedział, potrząsając delikatnie rękę Haydena a puściwszy ją po krótkiej chwili, odsunął się o krok i wsadził dziób w kubek z tanim alkoholem, który wcisnęła mu Faye. Nie smakował mu, jak zresztą wszystkim innym uczestnikom imprezy, ale w tym momencie mu to akurat niezbyt przeszkadzało. Przynajmniej mógł w końcu zamknąć buzię na kłódkę i zająć się czymś, nie zwracając na siebie więcej uwagi, niż robił to w tym momencie. Kątem oka dostrzegł, że kilka osób tańczących na parkiecie przygląda mu się z zainteresowaniem, wymieniając między sobą uwagi, które u tej drugiej osoby wzbudzały atak chichotu. Nie przeszkadzało mu to. W czasach szkolnych zdążył przywyknąć do bardziej otwartych podśmiechujek, obgadywania i innych uszczypliwości. Jego wygląd, styl ubierania się, styl wysławiania, kultura w której się wychował, religia w którą wierzył, kraj z którego pochodził - to wszystko stanowiło idealną pożywkę dla bardziej pewnych siebie, silniejszych i zgłodniałych aprobaty szkolnej elity prześladowców, którzy prześcigali się w pomysłach na uprzykrzanie życia Safaviemu. Niewinne szepty przestały na nim robić wrażenie już dawno temu. Ponadto obgadujące go osoby na widok skierowanego w ich stronę spojrzenia tajemniczo milkły, powracając do tańca...
W momencie, w którym podnosił kubek z alkoholem do ust zauważył, że jest on pusty. Jak to się stało? Przecież jeszcze niedawno miał trzy czwarte kubka wyjątkowo niesmacznego drinka - gdzie on się podział? Nie zdążył jednak wyrazić swojego zaskoczenia dla tego faktu, gdy nagle poczuł kolejny uścisk. I tak samo jak w przypadku Faye, natychmiast odchylił ręce, by przypadkiem nie dotknąć ciała Annabelle. Przez ułamek sekundy nie bardzo wiedział jak zareagować, jednak tym razem - możliwe, że pod minimalnym wpływem wlanych w siebie procentów - poklepał pannę Wilcox po plecach.
- Też się cieszę... Poza tym jak mógłbym nie przyjść? Kilkanaście sms-ów i nieodebranych połączeń namówiłyby każdego. - ponad ramieniem Ann uśmiechnął się lekko do Fajki, a kiedy brunetka ostatecznie wypuściła go ze swoich ramion, ponownie odsunął się o krok. Przez pewną chwilę milczał, pozwalając znajomym na niczym nieskrępowaną rozmowę, coraz śmielej poruszając swoim ciałem w rytm muzyki. Gdy jednak usłyszał za sobą głos Cartera, zamknął oczy, zatrzymał się i bardzo powoli odwrócił w jego stronę, witając się z nim za pomocą nieznacznego skinienia głową. Nie było żadną tajemnicą, że starszy z bliźniaków Williams i założyciel grupy "Alfabeciaków" nie darzył go zbytnią... Wróć... Nie darzył go ŻADNĄ sympatią, aczkolwiek to uczucie było w dużej mierze odwzajemnione. Carter przypominał mu typowego samca alfa, pyszałkowatego, zakochanego w samym sobie i z wysoce przerośniętym ego i poziomem testosteronu. Czyli każdego z jego prześladowców w szkołach elementarnych i średnich, do których Safavi uczęszczał na przestrzeni lat. Nie mógł jednak odmówić mu umiejętności przywódczych - z tego co mówiły mu o nim Faye i Annabelle (a okazyjnie nawet także Hayley, o czym Carter miał się nigdy nie dowiedzieć), starszy z bliźniaków potrafił skleić do kupy zgrany team złożony z kompletnie różnych, często nieprzystających do siebie i wykluczających wzajemnie elementów... Było to jednak niepotrzebne idealizowanie dupka z charakteru, czego Pers nie miał w zwyczaju robić. Gdy chłopak postanowił zaszczycić trójkę znajomych swoją światłą obecnością... Atmosfera zrobiła się minimalnie niezręczna. Idris przesunął wzrokiem od Cartera po Faye, kończąc na Annabelle i minimalnie zagryzł wargi. Oczywiście, że plociuch naczelny o nazwisku Blackthorn opowiedziała mu kulisy całej dramy, był zatem dość dobrze poinformowany o obecnej sytuacji i... Nie czuł się z tą wiedzą komfortowo. W tej bardzo konkretnej chwili odczuwał ogromną potrzebę zapadnięcia się pod ziemię, albo wystrzelenia w powietrze, byleby tylko nie być świadkiem wydarzeń, które na bank miały się wydarzyć w przeciągu najbliższych kilkunastu sekund. Wyparował więc bez zbytniego namysłu, kierując spojrzenie w stronę blondynki.
- Faye, czy ja widziałem gdzieś przy wejściu poncz? Chyba jednak naszła mnie ochota na imprezowanie, a podobno najlepiej się bawi po odrobinie... Wiesz... Ponczu. - po ostatnim słowie poruszył brwiami, dając dziewczynie znać, że obecna sytuacja wymaga dość prędkiej ewakuacji, żeby przypadkiem nie zostać wciągniętym w środek potencjalnie niesympatycznych wydarzeń.
Poncz... No kurwa, inteligentnie, Safavi...
Powrót do góry Go down
Sro 19 Sie 2020 - 12:54
Bractwo
Bractwo
Sebastian Hawthorne
Sebastian Hawthorne

STREFA DANCE Empty



Sebastian odkąd tutaj przybył zajmował się w sumie tylko sobą. Bo niby z kim miałby tutaj gadać skoro nikogo nie zna, a każdy w dodatku jest zajęty sobą oraz swoimi znajomymi. A nie miał zamiaru wpychać się komuś w paradę i wciskać w czyjeś towarzystwo. To nie w jego stylu, on zazwyczaj trzyma się na uboczu, no chyba, że ktoś go zaczepi czy też zagada. No to wtedy raczej nie będzie kogoś ignorował. Nawet nie byłoby to kulturalne gdyby od tak nawet się do tej osoby nie odezwał. No chyba, że ta osoba okazała się strasznym bucem, to wtedy jeszcze dostałby od niego w pysk. Sebastian jest taką osobą, która nienawidzi zakazów, nakazów. Jest osobą, która zawsze chodzi swoimi ścieżkami. Ma tak od dziecka, może dlatego, że właśnie wychował się w domu dziecka. Nauczył się po prostu nie przywiązywania do innych, bo później jedynie tylko cierpi i tyle. Może też dlatego nie potrafi sobie nikogo znaleźć... Bo właściwie to do tej pory nie był z nikim w związku. Kiedy tak tańczył dopiero teraz zauważył, że większość ludzi zgromadzonych jest tutaj bez ubrań. - Niech to szlag, przecież to foam party... więc oczywiste, że ludzie będą tutaj bez ubrań. - Pomyślał po czym mruknął do siebie. - No trudno... zrobię ludziom tutaj mały pokaz. - Jemu nie trzeba dwa razy powtarzać. On potrafi się bawić i to jak. Dlatego też postanowił, że zrobi wszystkim pokaz, przynajmniej będą go mieli jak zapamiętać. A, że uwielbiał tańczyć i świetnie też to robił, to jeszcze bardziej go skusiło do tego co miał zamiar zrobić... W dodatku zaczęła lecieć piosenka do tego odpowiednia.
-Normalnie jakby wiedzieli co chcę zrobić...Normalnie magic mike na żywo. - Po czym zaczął tańczyć do piosenki *link*. A kiedy już był w samych bokserkach**link**
wział kilka głębszych wdechów i oparł się o jedną ze ścian uśmiechając się lekko i odłożył ubrania na parapet i zaczął tańczyć dalej pijąc swój trunek.
Powrót do góry Go down
Sro 19 Sie 2020 - 20:52
Bractwo
Bractwo
Faye Blackthorn
Faye Blackthorn

DODATKOWE INFO :
sippin' wine in my free time

STREFA DANCE Empty



Czy też wynikało to z ilości wypitego alkoholu, który powolutku powodował lekkie zawroty głowy, czy też ze zwyczajnej nieuwagi, Faye nie zauważyła jak Idris przypomina buraka patrząc na prawie nagie ciała uczestników imprezy. A w szczególności części męskiej. Umknęło jej też jego zakłopotanie wywołane zwyczajnym uściskiem dłoni Haydena.  Podążała wzrokiem za oddalającą się Sel jeszcze przez niewielką chwilę. Pokiwała głową jeszcze raz aprobując wybór starszej przyjaciółki, a odwracając się odruchowo podniosła swój kubek do toastu, podążając za Annabelle. Dopijając to nieszczęsne piwo skrzywiła się odrobinkę. Pokręciła głową na pytanie Haydena o "jakiegoś pana". Nie zawiesiła jeszcze na nikim oka. Zauważyła za to, że Hayden popija swojego drinka ze smakiem, więc wyciągnęła swoje chytre łapki w stronę jego kubka. Zakładając, że jako kochany przyjaciel, podzielił się z nią swoim magicznym płynem, stwierdziła, że faktycznie alkohol na tej imprezie mógłby być lepszy i podjął on dobrą decyzję przynosząc swój własny. No cóż, Delty już i tak nielegalnie wykorzystywały przekazany im budżet na rozpijanie pierwszorocznych studentów, więc imprezowicze nie powinni się spodziewać wysokiej jakości. Musiały kombinować, by firmy zaopatrujące ich w dzisiejsze napoje nie widziały potrzeby tłumaczenia w dokumentach co dokładnie przywoziły. Formalnie na imprezie Delt była tona coca coli.
Zmarszczyła lekko nos wysłuchując marudzenia Idrisa o jej nieodebranych połączeniach i smsach. Prawdę mówiąc, nie żałowała, że nękała go pół dnia. Przynajmniej się pojawił, a to już jakiś plus. Na dodatek z zadowoleniem stwierdziła, że co najmniej połowa jego kubeczka jest pusta, a sam chłopak zaczął odrobinę bujać się w rytm muzyki. Sama dołączyła, wsłuchując się w Backstreet Boys każących jej kołysać swoje ciało. Westchnęła słysząc Haydena narzekającego na rychły powrót do anatomii. Wiedziała, że ją również czeka nauka, tyle że o procesach tworzących i modyfikujących struktury poznawcze w umyśle. Machnęła ręką, tak by zwizualizować odpędzanie tej myśli. Pewnie zebrała za to kilka zdziwionych spojrzeń, ale Faye nie była osobą, która zwracała na takie rzeczy uwagę. Robiła to na co miała ochotę, dlatego bez wahania ujęła dłoń Annabelle i obróciła ją wokół siebie. Skrzywiła się gdy zobaczyła jak włosy przyjaciółki smagają stojącego obok blondyna. Przynajmniej teraz zwróci na nią uwagę.
Nagle usłyszała z tyłu znajomy głos i serdecznie się uśmiechnęła, obracając się w tańcu i tanecznym krokiem podchodząc do Cartera. Słysząc wzmiankę o koszuli, jego koszuli, zaśmiała się. Wzruszyła ramionami i wtrąciła się mu w pół słowa.
- Cóż, k t o ś ma dobry gust. – puściła do niego oko i zaczęła skakać do piosenki Avril Lavinge. Wiecie, tej starej, nie tego sobowtóra podstawionego po jej śmierci. Przewróciła oczami słysząc kolejne komplementy Williamsa. Chłopak miał w zwyczaju słodzić każdej żywej dziewczynie, więc nigdy nie brała jego uwag na poważnie. Na dodatek sytuacja w paczce, a szczególnie pomiędzy ich trójką, nadal była dość napięta, jako że Annabelle dopiero co zerwała ze swoim… bratem? Na tę myśl, Faye wzdrygnęła się lekko. Zreflektowała się jednak szybko wiedząc, że to nie była wina jej przyjaciół, a na dodatek sytuacja pomiędzy nimi powinna niedługo się uspokoić, jako że według obu partii związek był jedynie fizyczny. Musieli po prostu przedyskutować to co się wydarzyło i przejść nad tym do porządku dziennego. – Carter, skarbie, ilu dziewczynom już to dzisiaj powiedziałeś? – uśmiechnęła się pobłażliwie i pokazała mu język. Poczuła jednak na sobie wzrok Ann. Nie zamierzała się odwracać, by sprawdzić czy przyjaciółka, która jeszcze niedawno sama żartowała, że Faye powinna wziąć się za Cartera, aktualnie morduje ją wzrokiem. Z opresji uratował ją jednak Idris, wcinając się w rozmowę, tak że dziewczyna nie zdążyła nawet odpowiedzieć na pytanie o resztę paczki. Uniosła lekko brwi słysząc słowo „poncz”, jednak postanowiła w to grać.
- Możliwe, pysiu. – rzuciła bez większego przekonania, co dało się wyczuć w jej głosie. – Cieszę się, że interesujesz się innymi trunkami niż woda i chętnie oprowadzę cię po ich świecie. – wzięła Idrisa pod rękę. – Będę Twoim przewodnikiem. Przyjaciele, pan Safavi postanowił uraczyć swoje podniebienie kolejnym kolorowym drinkiem z plastikowego kubeczka. Pozwólcie, że oddalimy się do baru, w czasie kiedy wy ogarniecie t ę – tu zatoczyła wolną ręką kółko obejmujące Cartera i Annabelle. Kiedy chciała, potrafiła być bardzo subtelna. Przez większość jednak czasu była niesamowicie bezpośrednią osobą. – sytuację. Nie zabijcie się, to już będzie postęp. - Posłała im całusa, mrugnęła do Williamsa, żartobliwie ukłoniła się Haydenowi, zostawiając go na pastwę losu (a raczej dwójki skłóconych przyjaciół) i zaczęła oddalać się w stronę strefy gastronomicznej, ciągnąc za sobą zmieszanego Idrisa.
- Poncz kurwa? – zapytała prychając. Odchodząc minęła tego samego bruneta, którego widziała wcześniej. Już wiedziała co jej wtedy w nim nie pasowało. Chłopak był ubrany od stóp do głów w jeans, co najwyraźniej aktualnie postanowił zmienić rozbierając się na środku parkietu. Cóż, zostałaby pooglądać ten jakże sensualny striptiz... Wróć, stanęła jak wryta gdy koleś zaczął odstawiać scenę z Magic Mike'a. Czy ja dobrze widzę?, murgnęła kilka razy. Dobrze chociaż, że większość tu obecnych była pijana i widok chłopaka tańczącego na środku parkietu, jednocześnie rozbierającego się, zebrał wiele gwizdów i oklasków, a nie zdziwionych spojrzeń. No może oprócz jej, bo ona wyglądała tak jak w 30 sekundzie tego filmiku. – Zajebiste bokserki kolego. – krzyknęła i popędziła do baru, czując jak wypity do tej pory alkohol już opuszcza jej organizm. Dalsze tańce hulańce tego pana wywarłyby zbyt duże wrażenie na trzeźwej Fajce, jeszcze by zemdlała czy coś.

//zt. do strefy gastronomicznej
Powrót do góry Go down
Sro 19 Sie 2020 - 23:47
Bractwo
Bractwo
Annabelle Wilcox
Annabelle Wilcox

DODATKOWE INFO :
Devil in a black dress

STREFA DANCE Empty



Annabelle z boku przyglądała się zachowaniu Idrisa względem Haydena... O ile rozumiała, dlaczego zachowywał się w tak speszony sposób wobec niej oraz Faye, tak w przypadku faceta... Cóż, było to co najmniej podejrzane. Z drugiej strony miała wcześniej swoje podejrzenia na ten temat, gdy zwrócił jej uwagę, że odcień pomadki miała źle dopasowany do reszty makijażu. Zwykle żaden mężczyzna nie zwracał uwagi na coś takiego, pomijając fakt, że większość nie zwraca też uwagi na różnice między odmianami danych kolorów.
Zresztą nieważne kogo wolał Idris, kiedy naprawdę był świetnym kumplem na polu "damskich" zainteresowań.
I szczerze mówiąc mogłaby spędzić tę imprezę tylko z Idrisem oraz Faye, żeby było to najlepsze tego typu wydarzenie w tym roku. Niestety rzadko kiedy życie dawało dokładnie to, czego się oczekiwało albo tym bardziej tego, co się chciało. Niby człowiek wiedział, że spotkanie pewnych osób jest nieuniknione, ale do końca się łudził, że jednak się uda uniknąć konsekwencji swoich działań.
W ich kierunku przeciskał się przez tańczące ciała, nikt inny jak Carter Williams... Jej chłopak? Chyba już nie. Brat? Co za bzdura, ale jest też prawdą. A kim naprawdę był dla Ann? Żeby to ona sama wiedziała. Nie darzyła go uczuciami, które stosowne były dla brata i siostry. Czy byli przyjaciółmi? Kiedyś na pewno tak było. Czy jej się podobał? Cholera, jasne, że tak. I to się nie zmieniło.
Niestety kiedy jej matka pojawiała się na scenie życia Annabelle zawsze działo się coś złego. Bała się, że tym razem, również coś się wydarzy i tym razem się by się nie pozbierała.
Kiedy Carter zaczął swoją klasyczną gadkę, tylko wywróciła oczami. Było to "tanie" zagranie, ale mimo wszystko bolało. Pamiętała, co powiedziała Faye, ale mimo wszystko zaczęła odzywać się w Annabelle zazdrość. Uczucie, którego już dawno nie czuła i zawsze wstydziła się, gdy wracało.
Czy wbijała mordercze spojrzenie w Faye? Raczej nie, bo robiła wszystko byle nie patrzeć na blondynkę i Cartera. Z boku musiało to wyglądać co najmniej dziwnie, ale nie przejmowała się tym. Intensywnie myślała, jak wydostać się z całej sytuacji.
Jednak jej myśli zostały zepchnięte z właściwego toru, gdy usłyszała kolejne komplementy Cartera. Mimowolnie spaliła raka, żeby ledwo wykrztusić ciche "Dziękuję, ty też nieźle wyglądasz".
Już miała złapać Faye za rękę, żeby uciec z parkietu byle dalej, Idris palnął chyba najbardziej ikoniczną wypowiedź w swoim życiu.
Jaki kurna poncz?!
Chyba nie zamierzają jej tutaj zostawić. Oh.. Jednak zamierzali. Tyle, że ona chciała znaleźć się jak najdalej stąd. A w tle jeszcze jakiś brunet odstawiał pokaz z Magic Mike'a. Normalnie pewnie zrobiłaby wszystko, żeby zmiażdżyć jego pojęcie na temat tego, że potrafi tańczyć... Tyle, że została sama z Carterem i Haydenem, który chyba miał ją głęboko w swoim zgrabnym, blondwłosym tyłku.
RATUNKU!
Powrót do góry Go down
Czw 20 Sie 2020 - 10:47
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

STREFA DANCE Empty



   Hayden był okropnym człowiekiem. Roznegliżowane ciała go w ogóle nie interesowały. Napatrzył się na nie już podczas nauki na anatomię, więc obeznany był niemalże z każdą zagłębieniem i krągłością ludzkiego ciała, bez względu na to, czy było to na zewnątrz, czy wewnątrz. Z anatomią miał specyficzną relację, z jednej strony niesamowicie go interesowała, bo lubił się jej uczyć, ale z drugiej strony, gdy zbliżały się kolokwia, a on musiał ogarnąć pięćdziesiąt nazw nie tylko po angielsku ale i po łacinie, to niesamowicie go to irytowało. Chodził wtedy zły i wszystko mu przeszkadzało, bo nie mógł się skupić na niczym innym niż ścięgna czy trudne, wieloczłonowe nazwy naczyń krwionośnych. Jednym słowem dostawał ciśnienia.
   Idrisa nie znał i nie znał jego preferencji, ale wiedział, że są osoby, którym nagość najzwyczajniej przeszkadzała. On sam, gdyby byli w innych okolicznościach, też pewnie czułby się zniesmaczony. Bo o ile nagość mu nie przeszkadzała i mógł przejść obok niej obojętnie, to jednak czasami nie rozumiał wewnętrznej, ludzkiej potrzeby do rozbierania się. Nie był jednak osobą, która by komukolwiek czegokolwiek zabraniała. Uśmiechnął się do chłopaka, lubił poznawać nowe osoby i chociaż nie zakładał żadnych bliższych relacji, to nie zamykał się na nic. Z nowymi ludźmi wiązała się bowiem ta miła niewiadoma, że na początku nigdy nie było wiadomo, co wyniknie z takiego spotkania. No i tak sobie rozmyślał o tych swoich wszystkich sympatiach i antypatiach… gdy nagle dostał czyimiś włosami w twarz i o mało się nie popluł. Posłał Annabelle mordercze spojrzenie, chociaż w sumie sytuacja ta nie była zamierzona, tylko całkowicie przypadkowa. Czasami ciężko mu było dopasować odpowiednią reakcję do sytuacji. Szybko mu jednak przeszło i uśmiechnął się ponownie. No a potem pojawił się Carter…
   Hayden nie miał swoich grupek przyjaciół, bo nie były mu one potrzebne. Na dłuższą metę był indywidualistą, a natłok relacji mógł okazać się niezwykle poważnym problemem. Dodatkowo grupki miały swoje wewnętrzne relacje i spory, w których Hayden nie chciał mieć udziału. Jak można się więc domyślić, nie miał zielonego pojęcia, co działo się w między osobami, w których towarzystwie się właśnie znajdywał.
   Nim się zorientował odprowadzał Faye i Idrisa wzrokiem, pozostając w towarzystwie pozostałej dwójki. Atmosfera momentalnie się zmieniła, na nieco bardziej niezręczną. Głównie to on czuł się dziwnie, bo nie miał pojęcia, jaką rozmowę mógłby pociągnąć. Napił się ze swojego kubeczka. Whisky którą przyniósł ze sobą doskonale się spisywała. Powoli zaczynał czuć, jak alkohol rozgrzewa jego ciało. Było to całkiem przyjemne uczucie. Spojrzał na Annabelle, ale jego wzrok szybko utkwił w ciemnowłosym chłopaku, który zaczął się właśnie teraz rozbierać. Dopiero wtedy ogarnął, kto to był. Sebastiana zdążył już poznać w pracy, gdzie oprowadzał do po kuchni i pubie. Westchnął cicho.
   – Annabelle, zdążyłaś już poznać Sebastiana? Startuje do Hellcats – odezwał się w końcu, bo nie chciał stać tam w milczeniu. No i z Annabelle pewnie rozmawiał częściej niż z Williamsem, więc wydawało mu się logiczne zaczęcie tematu właśnie z nią.
Powrót do góry Go down
Czw 20 Sie 2020 - 11:28
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

STREFA DANCE Empty



Ktoś ma dobry gust, no ktoś na pewno. Zastanawiał się jedynie kogo mogła mieć na myśli. Cartera? Z racji tego że to jego koszula, czy może siebie, skoro to ona sobie ją wybrała. Równie dobrze mogła mieć na myśli ich oboje. Nie miało to zresztą większego znaczenia więc jedynie uśmiechnął się do niej ciepło. Kiedy jednak dostał pytanie ilu dziewczynom już to dzisiaj powiedział. Cóż dobrze że miała na myśli tylko dzisiaj, w przeciwnym wypadku pogubiłby się przy liczeniu.
- Wiesz, właściwie to zależy czy masz na myśli ten konkretny tekst czy też ile dziewczyn już dzisiaj zdążyłem skomplementować. W obu przypadkach jednak zawiedziesz się bo ten konkretny tekst powiedziałem dzisiaj tylko tobie, a jeśli chodzi o ilość dziewczyn które komplementowałem. Łącznie 4. Ty, Ann, Hay oraz Ester. Tej ostatniej dwójki możesz się domyślić reakcji. - Roześmiał się. To było oczywiste że komplementuje je celowo. Ich reakcje są po prostu zdecydowanie zbyt zabawne by sobie darować. Hayley - Cringe. Ester - "Bruh". Z rozmyślań wyciągnął go Idris, miał cichą nadzieje że uda mu się go zignorować, ale ten nagle wyjebał z PONCZEM. Jakim kurwa znowu ponczem? Ten to zawsze musi coś odjebać, a Carter musi to znosić, bo Faye...
- Nie wiem o chuj ci chodzi z tym ponczem ale tak długo jak ten twój poncz będzie miał zawartość alkoholu to na zdrowie. - Może przynajmniej zaczniesz się zachowywać jak człowiek. Dodał w myślach. Powiedziałby to na głos, ale wolał sobie oszczędzić lektury od dziewczyn, dlatego ugryzł się w język. Kątem oka zobaczył typa który postanowił odwalić striptiz. Ale nie tam jakiś normalny, wyglądało to jakby odwalał scenę z Magic Mike'a. Musiał myśleć że tak będzie stylowo czy coś. W oczach Cartera jednak wyglądało to zupełnie inaczej.
- Oto jak "koncertowo" zrobić z siebie debila. Nie dość że przyszedł ubrany na piana party to jeszcze odwala taki numer. Szkoda że nie ma tu Ester, bo to idealna ofiara na pranka. - Oczywiście Carter nie byłby sobą gdyby nie skomentował tego komicznego przedstawienia. Szkoda że Ester i Hay zostały na gastronomicznym. WŁAŚNIE Hay! Wyjął szybko swój telefon z kieszeni szortów i zaczął nagrywać to przedstawienie. Będzie musiał jej to koniecznie pokazać. Nawet korciło go żeby powiedzieć że zrobiłby to lepiej, ale po pierwsze, Za dobrze znał swoich przyjaciół i wiedział że powiedzieliby by to zrobił. A po drugie, nie dość że nie miał czego zdejmować prócz szortów, to nie zamierzał robić z siebie widowiska. W tym samym momencie Faye postanowiła pójść wraz Idrisem na gastronomiczną i zostawić go samego wraz z Ann. No pięknie, miał nadzieje, że jednak uda mu się tego dzisiaj uniknąć. Właściwie to zaczął się zastanawiać dlaczego czuje się z tym tak niezręcznie. Przecież układ ich związku był całkiem prosty, sypiali ze sobą, głębszych uczuć w tym nie było. Tak mu się przynajmniej wydawało, czyżby jednak się mylił? A może przerodziło to się w coś więcej, a on tego nawet nie zauważył... Nie mógł jej jednak tego powiedzieć, jeśli okazałoby się że on może coś do niej czuć, podczas gdy dla niej to nic nie znaczyło, wyszedłby na głupka. Co prawda przy Hay czy Ester ciągle robił z siebie głupka ale to była zupełnie inna sytuacja. Plotki w ekipie rozchodzą się w błyskawicznym tempie, zostałby pośmiewiskiem. Coś jednak musiał powiedzieć i już zamierzał to zrobić kiedy ktoś się wpierdolił w ich "konfrontacje". Kojarzył typa z bractwa, jak mu tam było, Heineken Shneider? Czy może Hayden? Mało istotne to było dla niego w tym momencie. Z jednej strony strony wyrwał ich z tej niezręcznej sytuacji, z drugiej, wpierdolił się akurat w momencie kiedy już chciał coś powiedzieć. Kurwa. Nie będzie wyciągał brudów prywatnych przy nieznajomych.
- Wychodzi na to że musimy to przełożyć kiedy będziemy mieli więcej prywatności. - Spojrzał krytycznie na "intruza". Niby nie jego wina, skąd mógł wiedzieć że są w środku rozmowy (milczenia)? Mimo wszystko Carter jak to Carter, zachowa się niekoniecznie adekwatnie do sytuacji. Po prostu zrobi po swojemu.
Powrót do góry Go down
Czw 20 Sie 2020 - 19:50

Sponsored content

STREFA DANCE Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» STREFA FUN
» STREFA CHILL OUT
» STREFA GASTRONOMICZNA

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.