"
I give my life to the cause.




ŚCIEŻKA
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : Previous  1, 2
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



   Można powiedzieć, że trafił swój na swego, bo dwie rzeczy, które Hayden lubił to wymądrzać się i mieć rację. Ego nie skakało mu bardziej, niż w sytuacji kiedy to ktoś przyznawał mu rację. Trudno jednak było mówić o tym, żeby w tym wypadku faktycznie cokolwiek wiedział. Jedyne, czego był pewny, to to że ofierze brakowało serca, a wszystkie pozostałe rzeczy były jedynie przypuszczeniami. Prawda też była taka, że gdy nie dało się znaleźć właściwej hipotezy, to stawiało się tą, która była najbardziej prawdopodobna. W tym wypadku postawiono na niedźwiedzia, bo ta opcja nie dość, że „była” prawdopodobna, to nie wzbudzała tak wielkiej paniki jak wizja grasującego mordercy. Haydenowi również żyło się z tą myślą znacznie lżej.
   – Na pewno niedźwiedź nie wzbudza takiej paniki – stwierdził w końcu. Z całą pewnością zarówno policji jak i władzą uniwersytetu zależało na tym, by nie wzbudzać paniki. Trudno jednak zgodzić się z tym postępowaniem, jeśli po kampusie na serio biega jakiś psychol, wycinający ludziom serca prosto z klatki piersiowej. Blondyn chciałby o tym wiedzieć, jeśli nie miałby już takiej teorii w głowie. No i wydawało mu się, że Jacob dochodzi do podobnych wniosków, bo hipoteza ze zwierzęciem faktycznie była mocno naciągana. No i z ich dwóch, to Jacob znał się na zwierzętach, więc wiedział do czego te mogą być zdolne. On sam o niedźwiedziach wiedział tylko tyle ile przeciętny mieszkaniem Stanów Zjednoczonych, no i potrafił odróżnić czarnego niedźwiedzia od brunatnego i polarnego.
   – Na całe szczęście – powiedział, chociaż on miał nad Jacobem taką przewagę, że wiedział, że magia istnieje i że teoretycznie wiele rzeczy było możliwe, które dla innych ludzi wydawać by się mogły nieosiągalne. Z tego właśnie względu domyślał się, że o wielu dziwnych rzeczach, które dzieją się na świecie, ludzie mogą nie mieć pojęcia. W końcu skoro magia jest pilnie strzeżona, to jakie inne tajemnice chronią się jeszcze przed ludźmi?
   Pobieranie próbek okazało się całkiem przyjemną pracą, dzięki której mógł skupić się na czymś innym niż zbrodnie i problemy. Robienie wymazów szło mu całkiem sprawnie. Miał w tym już wprawę, więc szybko się uwijał. Więcej czasu ludzie spędzali na wypełnianiu formularzy. Wcale go to nie dziwiło, bo on sam na pewno siedziałby nad tymi papierkami dość długo. Nie miał do siebie o to zaufania i zawsze musiał sprawdzić po kilka razy czy na pewno wszystko ma wpisane tak, jak powinien i czy jest wyraźnie. Nie chciałby, żeby jego niedbałość przysporzyła mu problemów.
   – Przy martwych nie ma tak dużej presji ale są inne niedogodności – uśmiechnął się. Oczywiście przez niedogodności rozumiał wrażenia wizualne i zapachowe, które naprawdę potrafiły wryć się w ludzką pamięć i pozostać w niej na długo. Hayden nie miał zbytnich problemów z nieprzyjemnymi zapachami, bo chociaż z początku były nieprzyjemne, to szybko można się było do nich przyzwyczaić. Podobno ludzkie nosy znieczulały się do zapachów już po kilkunastu minutach. – Praca w prosektorium bardzo mi się podoba, zwłaszcza na tym stażu, gdy wiem, że pomagam policji – dodał jeszcze na szybko.

@Jacob Sullivan
Powrót do góry Go down
Czw 10 Wrz 2020 - 15:24
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Jacob Sullivan
Jacob Sullivan

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



W kwestii zwalania winy na niedźwiedzia Hayden miał zupełną rację. Zresztą Jacob sam doszedł w pewnym momencie do podobnych wniosków. Nawet jeśli ta opcja była mało prawdopodobna, zdawała się być najłatwiejsza do przyswojenia przez ludzi. Unikało się paniki i szeroko rozumianego zamętu, więc po co doprawiać sobie kłopotów? Nawet nie znali wyjaśnienia tamtej śmierci, więc brak jakiejkolwiek odpowiedzi dla społeczeństwa oznaczałaby kolejne wątpliwości. Nie daj Boże próbowaliby jeszcze prowadzić własne śledztwo. Czasami, kiedy nie ma postawionych faktów, znajdzie się ktoś kto zacznie wymyślać bajki i mity, za którymi podąży większa grupa. Wszyscy dobrze wiedzą jacy są ludzie, a zwłaszcza nastolatkowie i studenci. Wystarczyłoby puścić plotkę, że w lesie straszy i niegodni kończą bez serca, a ci wyjątkowi są nagradzani, a w ciągu paru dni grupki młodych osób zaczęłyby się tam kręcić w poszukiwaniu wrażeń.
- No tak, panika by tylko utrudniła sprawę i uczelni, i władzom.- uzupełnił jedynie myśl swojego kolegi. Nie znał się na sprawach organizacyjnych takich instytucji jak uniwersytet, ani nigdy nie zagłębiał się w to jak się rozwiązuje takie problemy w świetle prawa. Mógł się jedynie domyślać, że brak wyjaśnienia lub obarczenie winą człowieka spowodowałyby niepotrzebny zamęt i nieporządek. Potem ktoś musiałby to zacząć sprzątać, a i dalsze badania zostałyby trochę utrudnione.
Jacob nie miał pojęcia o istnieniu magii. Gdzieś tam zdążył zasłyszeć o rzekomych tajemniczych bractwach, ale uznał to za mit, za którym nie chciało mu się gonić. Jego myśli były obezwładnione innymi sprawami przez ostatnie lata. Razem z śmiercią Joanne stracił zainteresowanie studenckimi tajemnicami i rozrywkami. Brak wiary i wiedzy o nadprzyrodzonych rzeczach sprawiły, że Jacob uznał, że co się dzieje w horrorach to tam zostaje. Magia była miłym dodatkiem dla filmów, gier i powieści, niczym więcej.
Sullivan słynie ze swojego słomianego zapału. Dlatego z każdym kolejnym studentem, który wypełniał papiery był coraz mniej dokładny i skrupulatny. Na starcie zwracał uwagę na to, by dokładnie ze wszystkim się zapoznali i informował ich o skutkach ewentualnej pomyłki. Potem rzucał okiem na to czy wszystkie pola są uzupełnione, a podpisy w odpowiednich miejscach złożone, zamiast wczytywać sie we wszystko, jak to robił na samym początku. Ukradkiem zerkał na Haydena, który zdawał się dobrze odnajdywać w swojej części tego zadania. Jacob też niespecjalnie narzekał, więc uznał podział obowiązków za dobrze trafiony.
- Racja, martwego już nie będziesz mieć na sumieniu w razie pomyłki lub nieuwagi.- stwierdził po chwili zastanowienia, rozumiejąc w jakimś stopniu blondyna. Jacob, gdy pomagał mamie w gabinecie weterynaryjnym, zajmował się raczej mniej odpowiedzialnymi zadaniami. Przygotowywał sprzęt, podawał jakieś preparaty, które nie wymagały wkłuwania, mierzył temperaturę lub oglądał powierzchowne objawy. Jego matka zajmowała się tymi trudniejszymi rzeczami, wymagającymi kucia, krojenia i podejmowania bardziej ryzykownych decyzji. Tym co robił młody Sullivan trudno było zaszkodzić zwierzęciu.- Kto wie, może dzięki temu odkryjesz jak popełnić zbrodnię doskonałą?- zażartował i zaśmiał się krótko. Wątpił w to, by jego kolega wykazywał jakieś mordercze predyspozycje, więc pozostało mu tylko żartowanie z takich rzeczy, choć w pewnym stopniu mogło mieć to swoją rację bytu.
Powrót do góry Go down
Sob 12 Wrz 2020 - 16:58
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



   Nikt, zarówno policja, jak i władze uczelni nie chciałyby siać paniki. Ludziom łatwiej jest przyswoić informację, że po kampusie grasuje niedźwiedź aniżeli człowiek, bo niedźwiedzie nie były w stanie myśleć abstrakcyjnie i znacznie łatwiej byłoby się ich pozbyć. Z człowiekiem było nieco więcej problemów, zwłaszcza że morderstwa były dość często zaplanowane. Na pewno w Haydenie mroziłoby krew w żyłach przekonanie, że po kampusie grasuje morderca i że każdy mijany student, profesor czy pracownik może nim być. Czuł się z tym lepiej nawet jeśli wiedział, że hipoteza z niedźwiedziem jest fałszywa. Z całą pewnością z takiego rozwiązania cieszyła się miejscowa policja, która nie musiała robić dodatkowego dochodzenia. Trochę im się nie dziwił, bo to też stresująca sytuacja i na pewno mnóstwo sprawy, ale przecież po to była policja, a nie od siedzenia na tyłkach i zajadania się pączkami. Hayden miał dość specyficzne zdanie o policji, wynikające z tego, że doskonale wiedział, że była ona potrzebna i że dzięki niej ludzie mogli czuć się trochę bezpieczniej, niemniej jednak z drugiej strony nie mógł przejść obojętnie obok tego, jak policja się zachowywała. Nie podobało mu się to. Znał też statystyki, jednak nie ma się co rozwodzić na różnicami rasowymi w stosunkach do policji, bo nie o to chodzi.
   – No właśnie! – zgodził się ze swoim towarzyszem. Sam nawet nie chciał się zastanawiać nad tym, jak bardzo utrudnione byłoby pogodzenie niektórych spraw i radzenie sobie z morderstwami. Oczywiście spokój był, jeśli wypadki przytrafiały się członkom Bractwa, bo zawsze można było rzucić odpowiednie zaklęcie i był spokój. Niestety w tym wypadku było to raczej niemożliwe (a przynajmniej tak w tej chwili sądził Hayden, bo nie wiedział jeszcze o istnieniu wilkołaków).
   Niestety, chociaż o istnieniu Bractwa nie wiedział nikt niepowołany, to legenda o nim żyła i miała się całkiem nieźle. Hayden czasami zastanawiał się, czemu nie wymazano się pamięci, co zapobiegłoby wycieknięciu informacji do świata niewtajemniczonych. Hayden z całą pewnością postąpiłby właśnie w taki sposób. Może jednak istniał ku temu jakiś powód? Niemniej jednak takie legendy wymuszają w niektórych ludziach chęć do poznania prawdy i wtedy rodzą się kłopoty. Magia nie powinna być dostępna dla każdego, bo Hayden nie ufał ludziom. Im mniej wiedzieli, tym lepiej. Aż strach pomyśleć, do czego mógłby doprowadzić jakiś szaleniec znający tajniki magii. Było to bardzo niebezpieczne, więc dobrze, że pozostawało jedynie dla zamkniętego grona. Owszem, było to nieco niesprawiedliwe, ale nie mógł na to nic poradzić. No i oczywiście komuś z członków Bractwa mogło odbić, niemniej jednak ze względu na ich ograniczoną liczbę, znacznie łatwiej było ich kontrolować.
   Tak, bardzo przyjemnie robiło mu się wymazy, nie musząc się przejmować żadnymi papierkami. Jedyne rzeczy, które musiał pisać, to opisywanie próbek, ale z tym nie miał większego problemu, więc również szło mu dość sprawnie. Wspólnie z Jacobem tworzyli świetną drużynę.
   – Dokładnie, nie masz takiej presji, ale znów praca lekarza wiąże się z tym, że pomagasz ludziom – stwierdził. Jeszcze nie mógł się przekonać co do przyszłej ścieżki rozwoju, niemniej jednak nie chciał o tym myśleć jeszcze. Miał na to trochę czasu, więc teraz skupiał się na poznawaniu wszystkich możliwych dziedzin, żeby móc zdecydować się na którąś. Uśmiechnął się, bo Jacob doskonale zrozumiał, o co mu chodziło.
   – Nie ciągnie mnie do mordowania innych – zaśmiał się. W końcu był na medycynie, więc z założenia miał pomagać ludziom a nie szkodzić im. Miał nadzieję, że jego podejście się nie zmieni. – A ty, co byś chciał robić? – zapytał.

@Jacob Sullivan
Powrót do góry Go down
Nie 13 Wrz 2020 - 13:43
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Jacob Sullivan
Jacob Sullivan

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



To przykre, ale prawdziwe, że niektóre sprawy tuszuje się tylko po to, żeby zaznać odrobiny spokoju. Tak działało ludzkie społeczeństwo, ale Jacob nie mógł tego kwestionować, skoro częściowo to podzielał. Panika i zamęt nie sprzyjałyby dalszemu dochodzeniu, a z drugiej strony to niesprawiedliwie, że ludzie nie znają prawdy. Kto wie, możliwe, że nigdy nie znajdą prawdziwego sprawcy, a ten będzie dalej się kręcił między studentami uniwersytetu. W takim wypadku przydałoby się ich uświadomić, może nabraliby ostrożności, a może nawet ktoś posiadał wiedzę, którą mógłby się podzielić. Niewykluczone, że ktoś mógł coś widzieć, ale nie mówił o tym nikomu, bo wydawało mu się to zbyt niepozorne. Cóż, można by debatować o słuszności takich a nie innych decyzji. To była kwestia perspektywy. Jacobowi i Haydenowi było łatwo teraz gdybać, bo oboje byli już gotowi na różne wersje. Mieli o tyle łatwiej, że nie do nich należała decyzja o tym kogo i na ile informować w tej sprawie.
- Dlatego o wiele łatwiej jest siebie oszukiwać.- odparł i zaśmiał się z tego niedorzecznego, a jednocześnie prawdziwego stwierdzenia. Pokręcił głową, rozumiejąc jak ten świat kpi sobie z nich wszystkich, ale pozostawało mu się z tym pogodzić. Nie miał w zwyczaju się angażować w większe sprawy, więc postanowił zostawić to w rękach specjalistów. Zgodnie ze swoimi słowami, wolał udawać, że nic się nie stało i mieć jak na razie spokój.
Sullivan zerknął na blondyna i zastanowił się nad jego słowami na temat pracy w prosektorium. Może i to kłóciło się z pierwotną ideą medycyny, bo w końcu martwego już się nie uratuje. Rzeczywiście była to praca, która służyła bardziej skomplikowanym dochodzeniom, choć jednocześnie pomagała lekarzom w odkrywaniu jakiś nowych rzeczy na temat chorób. Objawy u pacjentów nie zawsze są jednoznaczne i dopiero sekcja zwłok pokazuje co tak naprawdę było przyczyną zgonów. Można się nieźle zdziwić, kiedy dolegliwości wskazują na jakąś chorobę, a potem okazuje się, że był to jakiś objaw pośredni lub rzadko spotykany dla innego schorzenia.
- Wiesz, medycyna to także niezły biznes.- stwierdził, choć nie oceniał swojego kolegi przez pryzmat tych słów.- Słyszałem o przypadkach, gdzie prowadzono niepotrzebne operacje lub podawano jakieś dziwne leki, bo szpital lub lekarze na tym zarabiali.- powiedział i uśmiechnął się ponuro. Być może za dużo naoglądał się o szpitalnych spiskach i niewyjaśnionych przypadkach, ale niestety prawdą było to, że medycyna to także korporacja i biurokracja.- Pewnie wiesz o tym coś więcej, bo się tym bardziej interesujesz..- dodał, by nie zabrzmieć jakby upierał się przy tej kontrowersyjnej teorii. Jacob był po protu świadom tego, że na pewnym etapie swojej kariery lekarze są już na tyle znieczuleni na ludzkie choroby, że pacjentów potrafili traktować jak źródło dochodu, a nie osobę potrzebującą ich pomocy. Nie uważał, że Hayden mógłby należeć do takiego grona. W końcu nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Poza tym, praca w prosektorium odrobinę wykluczała go z grona osób o takim podejściu. Trudno dorobić się na trupie.
- Chciałbym zostać zoologiem. Ale wiesz, takim rodem z programów na Animal Planet.- zaśmiał się.- Prawdopodobnie skończę w jakimś rezerwacie albo ośrodku badawczym, ale na szczęście marzenia są za darmo.- dodał. Był w pełni świadom tego, że nie każdemu udaje się badać losy zwierząt na szerszą skalę i w bardziej wyszukanych klimatach. Praca zoologia była fajna, jeśli ma się dobrą okazję. Dlatego był także otwarty na inne możliwości biologii, ale skupiał się głównie na swoich upodobaniach.
Powrót do góry Go down
Pon 14 Wrz 2020 - 10:21
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



   Wymiar sprawiedliwości był wyjątkowo specyficzny. Hayden mógłby mówić o tym problemie przez bardzo długi czas, niemniej jednak nie było to w tej chwili konieczne. Zapewne większość osób doskonale wiedziała, co działo się w Stanach Zjednoczonych. Nierówności rasowe były czymś, co w kulturze i społeczeństwie istniało od wielu lat i zapewne będzie istnieć jeszcze przez jakiś czas, chociaż na szczęście coraz więcej osób zaczyna to dostrzegać i walczyć z tym. Policja była jednak specyficzna. Hayden nigdy się nie spotkał z niczym negatywnym z jej strony, ale znał osoby, które miały nieprzyjemne starcia. No ale musiał przyznać, że podejście policji do sprawy na kampusie nieco go rozczarowało, bo spodziewał się, że będą oni drążyć temat i doszukiwać się potencjalnych sprawców, bo nie chciał wierzyć, że tylko jemu przeszło przez myśl, że chłopak mógł zostać zamordowany.
   – Podobno jak będziesz mówić jakieś kłamstwo wystarczająco dużo razy, to będziesz myśleć, że jest prawdą… czy jakoś tak – powiedział, dopisując ostatnie literki w próbce, którą przed chwilą pobrał. Sprawdził oczywiście czy nie pomylił się gdzieś po drodze. Oszukiwać się nie chciał, bo przecież doskonale wiedział, jaka mogła być prawda, niemniej jednak w chwilach zwątpienia i trwogi zawsze pocieszała go myśl, że być może był to jednak niedźwiedź. No i skoro poprawiało mu to humor, to nie miał zamiaru z tego rezygnować.
   – Takich lekarzy powinno się karać – stwierdził. Owszem, każdy chciałby zarabiać krocie. Hayden z całą pewnością pragnął zarabiać dużo, bo w końcu miał zamiar poświęcić się dość wymagającej profesji, więc nie miał zamiaru nawet myśleć o tym, że mógłby dostawać stawkę minimalną, bo ilość nauki jaką włożył w swój zawód była warta znacznie więcej. Niemniej jednak był on osobą honorową i uczciwą do bólu, nie mógłby pozwolić sobie na to, żeby dopuścić do czegoś takiego, jak zlecanie niepotrzebnych operacji. W końcu miał nie szkodzić, taką przysięgę będzie składać w przyszłości. W lustro by nie spojrzał, gdyby miał na sumieniu takie kombinowanie. – Na pewno coś w tym jest – powiedział. W sumie nie wiedział o takich rzeczach zbyt dużo. Domyślał się, że ludzie mogliby tak kombinować, bo zawsze spodziewał się po ludziach najgorszego, ale w sumie nigdy nie dociekał, jaka była prawda. Nie interesowało go, co robili inni. Wychodził z założenia, że każdy pracuje na siebie i jeśli doprowadzi się do jakichś problemów, to tylko z własnej winy, a Hayden wolał tych problemów uniknąć.
   – Nie poddawaj się, może zostaniesz kolejnym Stevem Irwinem, tylko wiesz… bez płaszczek – pokiwał głową, bo nie chciał by Jacobowi coś się przytrafiło. O ile praca przyrodnika wydawała się przyjemna i całkiem interesująca, to należało pamiętać, że była również bardzo niebezpieczna. Zwierzęta fascynowały, ale były nieprzewidywalne i nawet potencjalnie niegroźne zwierzę mogło zrobić całkiem poważną krzywdę. – Chociaż praca w ośrodkach badawczych brzmi całkiem spoko – powiedział.

@Jacob Sullivan
Powrót do góry Go down
Pon 14 Wrz 2020 - 23:40
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Jacob Sullivan
Jacob Sullivan

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



Cóż, nie wystarczało mówić ciągle jakiegoś kłamstwa, a wystarczało niekiedy, że słyszało się je wystarczająco często. W dzisiejszym świecie dość trudno jest odróżnić prawdę od fikcji. Jeśli ktoś się uparł, potrafił poczęstować swojego rozmówcę na tyle wiarygodnymi argumentami, że trudno było im zaprzeczyć. Gdyby ktoś się uparł to i do teorii o niedźwiedziu dorzuciłby parę ciekawych sugestii, dzięki którym by ktoś w to dostatecznie uwierzył. Rzuciłoby się jakąś statystyką, której słuchacz by nawet nie sprawdził.
- Co nie zmienia faktu, że nadal jest kłamstwem.- odparł jedynie i uniósł bezradnie ramiona. Nie był jakimś obrońcą prawilności i moralności, więc nie był też przejęty tym, że ludzie wmawiali sobie różne rzeczy. Ba, był nawet za tym, by czasami kogoś okłamać, jeśli miałoby to temu komuś pomóc. To tak jak powiedzenie małemu dziecku, że jego chomik uciekł zamiast mówić mu, że tatuś go przypadkiem zdeptał.
- Chyba macie tam jakąś komisję od etyki zawodowej czy coś takiego, no nie?- spytał, zerkając na Haydena spod ukosa. Jacob nie twierdził, że w każdym szpitalu dzieją się takie rzeczy, ale słyszy się o tym i owym. Może i nie biorą zdrowego pacjenta do pokrojenia na stali operacyjnej, ale z pewnością są przypadki, gdzie chirurgowie podejmują się zabiegu zamiast oddanie pacjenta leczeniu za pomocą farmakologii, jeśli jest to możliwe.
- Kto wie, może jestem jego zaginionym synem?- zażartował, mając przed oczami blondwłosego przyrodnika. Trudno mu było stwierdzić ile z pracy naukowej i badawczej było w tych programach, choć wyglądało to zjawiskowo. Sullivan nie chciał występować w programie, ale działać tak jak to w nich wygląda. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kulisy takich show były zupełnie inne.- Z pewnością. Moja mama sugerowała mi, bym wyszkolił się z weterynarii dodatkowo. Mógłbym wtedy leczyć i ratować dzikie zwierzęta, a nie domowe pupilki.- kiedy o tym myślał, wydawało mu się to przekonujące, ale wiedział też ile wiąże się z tym nauki. Ludzie w swej anatomii byli tacy sami, nie to co zwierzęta.
Powrót do góry Go down
Czw 17 Wrz 2020 - 18:22
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



   Jacob miał sto procent racji. Współcześnie ludzie zdawali się nie być w stanie odróżnić prawdy od fikcji. Kłamstwa podawane były ludziom na złotych tacach przez prezenterów telewizyjnych, którzy chcieli wpleść w umysły ludzi swoje władne poglądy. Szczególnie widoczne było to w mediach politycznych, których Hayden nie był wielkim fanem. Blondyn interesował się polityką, niemniej jednak wybierał jedynie te źródła, które nie wciskały mu swojej opinii, tylko pozwalały na wypracowanie własnej. Blondyn nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, do jakiej partii jest mu bliżej, bo jego ideologia mieszała się z tą wyznawaną przez republikanów jak i demokratów, ale z żadną nie mogła pokryć się w wystarczającej części.
   – Oczywiście, że nie zmienia – przyznał, uśmiechając się lekko. Nie chciał udawać, że było inaczej. Kłamstwo pozostawało kłamstwem nawet wtedy, gdy ludzie udawali, że jest inaczej. Hayden nie przepadał za kłamstwami, co sprawiało że był niesamowitym hipokrytą musząc udawać, że jeden z aspektów jego życia w ogóle nie istnieje. Nie lubił jednak kłamców, zwłaszcza gdy kłamali oni na temat czegoś, co mogło zaszkodzić nie tylko im ale również osobom w ich otoczeniu.
   – Niby mamy, ale różnie z tym bywa – powiedział. Niektórzy lekarze mieli bowiem odpowiednie kontakty, dzięki którym wszystkie problemy były zmiatane pod dywan i nikt o niczym nie wiedział. Takie zachowania również mu przeszkadzały. Hayden bardzo lubił zajęcia z etyki, które były prowadzone na uczelni. Wiele się z nich dowiedział i na wiele rzeczy musiał odpowiedzieć. Z resztą bardzo lubił takie moralne zagwozdki.
   – A to nie jest głupi pomysł, z tą weterynarią – powiedział. W sumie weterynarze większość zdobywali na zajęciach praktycznych ze zwierzętami, które były dostępne. Wiadomo, że nigdzie w USA nie nauczą się operować tygrysy ale poznają podstawową anatomię i później zawsze mogą doszkolić się w miejscu, w którym będą chcieli się zatrzymać i wtedy właśnie tam będą mogli pracować i pomagać zwierzętom, którym chcieli się zajmować. Wbrew pozorom nie była to jednak dziedzina łatwa do opanowania, zwłaszcza że skupiano się przede wszystkim na zwierzętach domowych i gospodarczych.
   – Myślę, że powinieneś spróbować, jeśli oczywiście tego byś chciał – odpowiedział, kiwając głową. Zawsze uważał, że ludzie powinni dawać sobie szanse i próbować różnych rzeczy, żeby później nie było, że okazja przeleciała im koło nosa.

@Jacob Sullivan
Powrót do góry Go down
Nie 27 Wrz 2020 - 15:22

Sponsored content

ŚCIEŻKA - Page 2 Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» ŚCIEŻKA
» ŚCIEŻKA
» ŚCIEŻKA
» ŚCIEŻKA
» ZAPOMNIANA ŚCIEŻKA

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.