- Konto specjalne
Belgrave
|
|
|
Ulica
Jedna z ulic przechodzących przez starą część miasta.
|
|
- Konto specjalne
Mistrz Gry
|
|
| Nic nie zwiastowało żadnej tragedii. To był dzień jak każdy inny, zwyczajny wieczór. Ludzie śpieszyli się do domów, na spotkania, albo w sobie tylko znanym kierunku. Tate Herring również zmierzała w swoją stronę, pewnym krokiem z uśmiechem na ustach. Nie, żeby czuła się niezniszczalna, albo nieśmiertelna, ale czy miała się czego bać właśnie w tym miejscu? Zdecydowanie nie. Znała Belgrave jak własną kieszeń, a drogę, która prowadziła do jej mieszkania, mogła pokonywać nawet z zamkniętymi oczami. Stanęła, mając zamiar przekroczyć ulicę, czekając, aż jeden z pojazdów się zatrzyma. Kierowca autobusu zwolnił, machając przy tym ręką, żeby przechodziła, a ona w podzięce również mu pomachała. Jednak ledwo co weszła na pasy dla pieszych, jej uszy zaczął rozsadzać ten nieprzyjemny dźwięk, który zwiastował jedno - magię. Nie było to też jakieś zaklęcie rzucane przez akolitę, który chce zaszpanować w towarzystwie; nie, to było o wiele silniejsze zaklęcie, a ktoś, kto się tego dopuścił, był gdzieś w pobliżu. Dziewczyna rozejrzała się szybko, próbując znaleźć źródło dźwięku, narażając się tym samym na trąbienie samochodów. Jej wzrok w końcu padł na kobietę z długimi ciemnymi oczami, która przyglądała się jej z delikatnym uśmiechem, jakby znała jakąś tajemnicę. Tate zrobiła pierwszy krok w stronę nieznajomej, a uśmiech kobiety stał się jeszcze szerszy. W tym też momencie kierowca autobusu nagle ruszył gwałtownie do przodu, uderzając z pełną siłą w dziewczynę, żeby potem jeszcze przejechać po jej ciele. Przechodnie rzucili się na pomoc, jednak było już za późno - zmarła na miejscu w wyniku odniesionych ran, które nawet nie miały jak się zregenerować. Na twarzy kobiety, którą widziała Tate przed śmiercią, pojawił się wyraz zawodu. Nie, nie żałowała dziewczyny; żałowała tego, że jej plan po raz kolejny nie wypalił, a ona straciła czas. Śmierć brunetki w ogóle jej nie ruszyła, nawet pomimo tego, że to właśnie jej zaklęcie było za nią odpowiedzialne: to ona opętała kierowcę autobusu, który nawet nie był świadomy tego co robił, a teraz będzie musiał do końca swoich dni żyć z myślą, że pozbawił kogoś życia. Nic z tych rzeczy jej nie obchodziło, jedynie to, że po raz kolejny jej plan się nie powiódł. |
|