"
I give my life to the cause.




#1 where did you sleep last night?
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2  Next
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



|z imprezki

Colt bardzo rzadko bywał w swoim mieszkaniu, większość czasu spędzając w Norze. Nie, żeby wygląd apartamentu mu się nie spodobał, albo było z nim coś nie tak - po prostu o wiele wygodniej było być wilkołakiem i transformować się w niego w środku lasu, niż w centrum miasta. Wpadał więc tutaj raz na jakiś czas, zazwyczaj gdy przychodziła pani, która sprzątała, żeby jej otworzyć i się pokręcić, udając, że jednak tutaj mieszka. Normalnie nie stanowiło to dla niego problemu, jednak kiedy znalazł się pod drzwiami z Seliną, przypomniało mu się, że przecież nie brał kluczy. Tak, to już było problematyczne. Niestety będąc jedynie w spodenkach kąpielowych, nie miał za bardzo gdzie trzymać takie drobiazgi, więc najzwyczajniej w świecie zostawił klucze w Norze. Na szczęście Colt był jedną z tych osób, które zawsze miały jakiś plan awaryjny: w tym przypadku było to po prostu schowanie kluczy pod wycieraczką. Niby totalnie przewidywalne, niby łatwo ktoś przez to mógł się do niego włamać, ale tego w ogóle się nie obawiał - inni mieszkańcy budynku raczej złodziejami nie byli, a potencjalni włamywacze najpierw musieliby wejść do środka, co raczej nie było zbyt łatwe. Tak czy inaczej, klucze znajdowały się pod wycieraczką, więc Colt schylił się, żeby ją podnieść i wyciągnąć je. Liczył na to, że jego towarzyszka nie uzna za dziwne, że tak nawet ze sobą kluczy do własnego mieszkania nie nosi, ale... no nie miał kieszeni! Powinno mu więc zostać to wybaczone. Chociaż był dżentelmenem, to jednak nie przepuścił Seliny przodem, tylko wszedł pierwszy, żeby zapalić światło i dopiero wtedy zaprosił ją do środka. Gdy weszła zamknął drzwi, rozglądając się dookoła, jakby sam pierwszy raz w życiu to się znajdował. Albo bywał bardzo rzadko... - Trzeba jeszcze trochę świateł pozapalać, ale czuj się jak u siebie. No i lodówka świeci niestety pustkami, więc jak jesteś głodna, to trzeba będzie coś zamówić - tak, lodówka była pusta. Może stał tam jakiś karton popsutego mleka, ale raczej niczego, co by się do jedzenia nadawało, nie znajdzie się w niej. - No i truskawek też niestety nie mam - dodał, bo ten fakt był nawet smutniejszy niż brak jedzenia. Niestety nie był czarodziejem, nie umiał wyczarować takich rzeczy, więc jedyne co mógł zrobić, to przyrządzić jej dobrego drinka. Dlatego skierował swoje kroki w kierunku baru, który zdecydowanie lepiej się prezentował. Zapalił nad nim światło, dzięki czemu Selina mogła podziwiać te wszystkie równiutko ustawione butelki, a było ich naprawdę sporo. Stanął za barem, wskazując gestem dłoni dziewczynie krzesełka, które stały przed nim. Tak, Colt bywał tutaj naprawdę rzadko, ale jego bar był totalnie profesjonalny. - Masz jakieś specjalne życzenie, czy wiesz... zaskoczyć Cię? - zapytał, posyłając jej uśmiech. Może i truskawek nie miał, ale był pewien, że da radę zrobić coś, co jej posmakuje o wiele bardziej niż to, co piła na imprezie.
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 11:22
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Selina ze zdziwieniem stwierdziła, że jego apartament wcale nie znajdował się tak daleko od jej domu - mieszkali niedaleko, odwiedzali w dodatku ten sam bar, więc tym bardziej była zdziwiona, że nigdy nie mieli okazji na siebie wpaść. Już nie mówiąc o tym, że studiowali na tej samej uczelni, a dane im było poznać się na imprezie u Delt - jednak lepiej późno, niż wcale, prawda?  Tak czy inaczej, trochę zaniepokoiło ją to gdy zobaczyła minę Colta, kiedy - jak się domyślała - zorientował się, że nie ma przy sobie kluczy. Ciężko było jednak je nosić, jak miało się kąpielówki bez kieszeni, prawda? To było jak najbardziej zrozumiale. Selina też z racji tego, że miała na sobie kostium kąpielowy to żadnymi kieszeniami nie dysponowała i co najwyżej swoje klucze mogłaby wsadzić między cycki, ale no, zdecydowanie bardziej wolała je zostawić sąsiadom albo po prostu włożyć do doniczki, która stała na tarasie. Trochę zaczęła się obawiać, że z tych obiecanych drinków będą nici, pocałują klamkę i noc spędzą na poszukiwaniu jego kluczy, ale na całe szczęście, czekały cierpliwie pod wycieraczką, aż właściciel je znajdzie. Wydała z siebie wtedy ciche westchnięcie ulgi i mogli wejść w końcu do jego mieszkania; światło rozbłysło, ukazało jego wnętrza i Sel zagwizdała mimowolnie pod nosem. Co prawda nie widziała całości, bo nie wszystkie światła były zapalone, co dodawało nieco klimatu, ale po tym co udało jej się zobaczyć, musiała przyznać, że było całkiem ładnie urządzone. Nawet bardziej niż całkiem. Ściągnęła buty ze stóp, żeby mu w nich po mieszkaniu nie łazić i weszła nieco głębiej, żeby się rozejrzeć. - Ładnie masz tutaj - skomentowała z podziwem, unosząc przy tym ciemne brwi. Miał dobry gust co do urządzenia wnętrz, to musiała przyznać. Chociaż zawsze mógł przecież urządzać to ktoś inny, a nie Colt, ale o tym nie mogła wiedzieć. - Jak u siebie, mówisz? - uniosła ku górze kącik ust w zawadiackim uśmieszku. Tak, łapała go za słówka, ale zawsze lubiła to robić. Jeśli ich znajomości miało być dane przetrwać nieco dłużej to musiał się do tego przyzwyczaić. - I nie, nie jestem głodna, ale jak mówiłam wcześniej, bardzo chętnie napiłabym się drinka. Dobrego. Żeby zatuszować to okropne doświadczenie z imprezy - lekko skrzywiła się z niesmakiem na sam koniec, ale co tu się dziwić, bo ten drink naprawdę był okropny. Dlatego potrzebowała czegoś naprawdę dobrego, by o nim zapomnieć, a miała dziwne przeczucie, że szatyn może jej to zagwarantować. - Nic nie szkodzi. Może będą na następny raz - mruknęła niemal obiecująco, puszczając mu przy tym perskie oczko. Nie, żeby tutaj Selina coś planowała... ale no, kto wie, co się wydarzy? Nie powiedziane było przecież, że ten wieczór i koniec, nie będzie dane im się spotkać nigdy więcej. Ściągnęła okulary przeciwsłoneczne z głowy i odłożyła je gdzieś na pobliskim stoliku, a sama wskoczyła na barowy stołeczek, który jej wskazał. Założyła nogę na nogę i pochyliła się w przód, opierając brodę na wierzchu dłoni. - Zaskocz mnie - odpowiedziała krótko i uśmiechnęła się słodko. Tak, bar Colta wyglądał bardzo profesjonalnie i robił wrażenie, przez które naprawdę czuła się tak, jakby była w jednej ze swoich ulubionych knajp, a nie w jego salonie. Tylko w tym przypadku było o niebo lepiej, bo z barmanem, który miał zaraz zrobić jej drinka była sam na sam i miała go tylko dla siebie.
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 18:58
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Być może jakby Colt spędzał więcej czasu we własnym mieszkaniu, to wcześniej dane byłoby im się spotkać; może nawet w jakimś pobliskim sklepie, albo piekarni. Niestety nie było im to dane, chociaż najważniejsze było to, że w końcu na siebie wpadli. Właściwie to tylko to się liczyło, bo czy naprawdę było ważne kiedy do tego doszło? Nie bardzo. Większym problemem byłoby gdyby Colt nie miał tych kluczy, bo chociaż teraz miał całkiem dobrą wymówkę dlaczego nie miał ich przy sobie, to gdyby jego strój składał się z czegoś więcej, niż te spodenki, to byłoby to dosyć ciężkie do wytłumaczenia. Sytuacja jednak została uratowana, klucze odnalezione, a wieczór można było tak naprawdę uznać za dopiero rozpoczęty. Colt rzucił klucze na jedną z szafek, z nadzieją, że jak nadejdzie odpowiedni czas to je odnajdzie. Teraz jednak tym sobie zbytnio głowy nie zaprzątał i nawet telefon rzucił byle gdzie, żeby móc całą swoją uwagę poświęcić Selinie i tylko jej. - Dzięki. Nie, żebym sam go meblował czy coś. Tylko bar jest moim udziałem - przyznał, nie widząc powodu, żeby sobie przypisywać jakiekolwiek zasługi. Lubił otaczać się stylowymi rzeczami, ale raczej nie miał ochoty i cierpliwości, żeby zajmować się dekorowaniem mieszkania w którym nawet zbyt często nie bywał. Jak ma się pieniądze, to i ludzi do tego można znaleźć. - Oczywiście. Jesteś gościem, a ja jestem dobrym gospodarzem - rozłożył ręce, bo hej, skoro ją zaprosił, to miał zamiar ją ugościć tak, jak na to zasługiwała. Nie miał też zupełnie nic przeciwko temu, żeby łapała go za słówka. Można byłoby wręcz powiedzieć, że mogła go łapać za co tylko by chciała, ale czegoś takiego raczej na głos by nie powiedział. Mógłby co najwyżej sobie pomyśleć! - To raczej nie będzie zbyt trudne do zrobienia, bo jednak poprzeczka została zawieszona naprawdę bardzo nisko - zaśmiał się. Oczywiście ten fakt wcale nie oznaczał, że Colt miał zamiar pójść po najmniejszej linii oporu i przyrządzić jej coś ze średniej półki. Nie, zdecydowanie nie. Miał zamiar zrobić jej takiego drinka, żeby zapamiętała jego smak do końca życia. Tak, to właśnie było wyzwanie, którego się podejmował. Być może to było lekko zarozumiałe z jego strony, ale był pewien, że mu się uda. Jak tylko raz Selina posmakuje jego koktajli, to już nigdy nie będzie chciała wypić żadnego innego. - Dodam je do listy zakupów - powiedział, kiwając głową. Mogła to uznać co prawda tylko za takie gadanie, ale naprawdę miał zamiar to zrobić. I tak, Colt przez ostatnie lata unikał związków, ale... cóż to wcale nie oznaczało, że po dzisiejszym wieczorze miał zamiar zacząć unikać Seliny. Noc wciąż młoda jeszcze była, a brunetka była naprawdę miłym towarzystwem, więc chyba nic nie stało na przeszkodzie, żeby jeszcze kiedyś to powtórzyć. Niczego z góry niby nie zakładał, ale gdy tak na nią patrzył, to nie mógł nic poradzić na to, że gdzieś tam w jego wnętrzu błyszczała malutka iskierka nadziei, że to nie był pierwszy i zarazem ostatni raz. Postukał się palcem po brodzie, zastanawiając się co mógłby jej tutaj zaserwować. - Mam coś idealnego - uśmiechnął się, żeby już po chwili zacząć szukać odpowiednich składników. Postawił na barze trzy butelki i dwa kieliszki koktajlowe. - Jeszcze jedna rzecz - mruknął, bardziej do siebie niż do niej, bo chociaż powinien cieszyć oczy jej widokiem, to jednak kiedy robił drinki jego świadomość przenosiła się na zupełnie inny poziom. Wyszedł z zza baru, żeby udać się do kuchni i wrócić z niej z butelką syropu miodowego. - Chyba powinienem czymś odmierzać odpowiednie porcje, ale za dużo z tym zachodu, więc mam nadzieję, że wybaczysz mi, jak będę to robił na oko. Jeżeli będzie za mocne to... następnym razem będę wiedzieć, żeby tak nie szaleć - tak ostrzegł z góry, bo chociaż pewnie gdzieś miał specjalną miarkę, to nie chciało mu się jej aktualnie szukać. Zresztą zazwyczaj robił drinki na oko i nikt nie narzekał, toteż liczył, że i tym razem mu się uda. Wrzucił do szklanica barmańska lód, a następnie zaczął wlewać do niej po kolei odpowiednie trunki. Wszystko to wymieszał i już po chwili gotowy koktajl przelał do kieliszków. - Ładniej by to wyglądało z jakimś kawałkiem pomarańczy jako ozdobą kieliszków, ale... cóż, pomarańczy też nie mam - westchnął z lekkim smutkiem, teraz trochę żałując, że jednak częściej we własnym mieszkaniu nie bywał i nawet odpowiednich zapasów nie miał. Poza alkoholem oczywiście. Przesunął niestety nie ozdobiony kieliszek w stronę Seliny, a drugi wziął w rękę i okrążył bar, żeby usiąść na krześle obok dziewczyny. - Mam nadzieję, że będzie Ci smakować - powiedział, unosząc kieliszek, żeby mogli się stuknąć. Żadne toasty tutaj nie były chyba potrzebne, a przynajmniej on nie miał zamiaru żadnego wygłaszać. Po prostu liczył na to, że uzna trunek za odpowiedni, dzięki czemu będzie mógł trochę obrosnąć w piórka. Nie, żeby tego potrzebował, albo wymagał, jednak naprawdę miło by mu się zrobiło na serduszku, gdyby okazało się, że trafił dobrze z tym koktajlem.
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 20:39
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Nie było powodu, by takie rzeczy roztrząsać i również Selina nie miała zamiaru tego teraz robić - wolała zdecydowanie bardziej skupić na innych rzeczach, bo jednak w końcu się spotkali, w końcu do tego doszło i Selina w końcu miała tą sposobność, by z nim porozmawiać, poznać go i przypatrzeć mu się z bliska. Najwyraźniej los musiał patrzeć na nią naprawdę przychylnym okiem, skoro spotkała go akurat teraz, kiedy zdawało się, że jej podły nastrój osiągnął jakieś apogeum. A tutaj jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknął, a ona całą swoją uwagę skupiała na swoim nowym towarzyszu. Ten wieczór to naprawdę była dla niej miła odmiana po tych kilku ostatnich naprawdę okropnych dla niej dniach i Selina miała zamiar wykorzystać je do maksimum. Kto wie, może właśnie to cierpienie miało się dzisiaj zwrócić? Bo wyglądało na to, jakby właśnie to miało się stać i miała w nagrodę dostać nie tylko wspaniałego drinka, ale coś znacznie więcej i nie miała zamiaru się przed tym wzbraniać - nie, ona miała zamiar do tego doprowadzić. A Colt wcale jej nie wyglądał na kogoś, kto byłby niechętny na taką propozycję. - Och, okej - zaśmiała się, po czym wzruszyła ramionami, bo tak czy siak, jego mieszkanie było po prostu ładnie urządzone, bez względu na to, kto się tym zajmował. - W takim razie gratulacje dlatego, kto to projektował. A bar również wygląda wspaniale - pochwaliła, przy czym mówiła to jak najbardziej szczerze i nie tylko dlatego, żeby mu się przypodobać i trochę rozpieścić jego ego. Potrafiła też zrozumieć to, że lubił otaczać się stylowymi rzeczami, bo również taka była, chociaż już jeśli chodziło o urządzanie mieszkania, zdecydowanie bardziej lubiła robić to sama, w czym było widać jej rękę i to, że jej dom był po prostu jej, a nie kogoś innego. To miał być jej azyl i miejsce, w którym czuła się bezpiecznie, więc raczej nie pozwoliłaby nikomu się tym zająć. W odpowiedzi na jego słowa skinęła tylko głową i uśmiechnęła się tajemniczo - cóż, jeśli takie było jego życzenie i by jej o tym głośno powiedział, to na pewno z wielką chęcią byłaby gotowa je spełnić. Chociaż... nie wiem, czy była w ogóle potrzeba, by o tym mówił skoro i tak miała to zrobić, ale kiedy, w jaki sposób i gdzie, to Colt nie musiał o tym wiedzieć. Jeszcze nie, hehs. - Trudno się z tym nie zgodzić - zachichotała, palcami ogarniając ciemne kosmyki włosów za uszy, które nieproszenie opadły na jej twarz. Tak, ta poprzeczka była naprawdę niska i nietrudno byłoby ją pobić, nawet Selina by potrafiła, chociaż nie miała zbyt dużych umiejętności jeśli chodziło robienie koktajli czy ogólnie, o dziedzinie miksologii. Jednak też nie spodziewałaby się po nim też czegoś, co ledwie wyściubiałoby nos zza tej poprzeczki albo byłoby po prostu średnie; coś jej mówiło, że dokładnie trafi w jej gusta, szczególnie po tej rozmowie, którą odbyli na imprezie. Wtedy mógł mieć zagwarantowane, że nie zapomni nie tylko o drinku, ale też o tym, kto jej go zrobił. I będzie wracać, czy tego chciałby czy nie. - Dobrze, to rozumiem, że jesteśmy w takim razie umówieni? - spojrzała niego, trzepocząc przy tym rzęsami. Były tak długie, że niemal kładły się cieniami na jej brzoskwiniowych policzkach. Zdecydowała pociągnąć się to o krok dalej, nawet jeśli nie mówił tego na serio, ale teraz była już pewna, że ona sama całkowicie poważnie jego obietnicę odbierała. Tak, chciała tu wrócić i spróbować też truskawkowego koktajlu alkoholowego jego roboty. Może i było za wcześnie na takie osądy, ale coś Selinie mówiło, że jeszcze nie raz się tutaj pojawi. Nawet jeśli jej podejście do związków było raczej lekkoduszne, ale kto wie w jaką stroną ich relacja się rozwinie? Nigdy nie przekreślała tego, że może spotka kiedyś kogoś, kto sprawi, że zmieni zdanie. - Coś idealnego? - uniosła ku górze jedną brew z zainteresowaniem i krzywym uśmieszkiem. Widać było, że całkowicie skupił się na swoim zdaniu i nie wiedziała, czy powinna się odzywać, żeby mu za bardzo nie przeszkadzać. Potem zauważyła, jak niesie ze sobą syrop miodowy i aż otworzyła usta ze zdziwienia. - Syrop miodowy? Widzę, że poważnie się do tego zabrałeś, Colt - skomentowała, wskazując na butelkę podbródkiem. No, nie każdy miał w domu takie rzeczy, ale widząc kolekcję różnych rodzajów alkoholi, jakie miała przed sobą to nie wątpiła w to, że miał również takie cuda. A to cudo należało do jednych z jej ulubionych dodatków. - Następnym razem. Dobrze - powtórzyła za nim, mrużąc przy tym powieki. Tak, kolejny hint co do tego, że raczej ich znajomość nie miała zakończyć się tylko na jednym spotkaniu. W dodatku przyjemnie było jej obserwować tą zmianę, jaka pojawiła się na jego twarzy, gdy zajął się przygotowaniem dla nich drinków - był skupiony, sprawnie uwijał się za barem, a Selina z błyszczącymi oczyma mogła się temu przyglądać. No dobra, bardziej była skupiona na nim samym niż na tym, co w ogóle robił i jak, ale ciężko jej było skupić się na czymś innym, okej? - Jak powiedziałam wcześniej: nic nie szkodzi - uśmiechnęła się zawadiacko. Przejęła od niego kieliszek napełniony drinkiem i podsunęła pod nos, żeby powąchać jego zawartość. Zawsze tak robiła i miała nadzieję, że to jakoś nie będzie Coltowi uwłaczało, że najpierw wącha, a potem próbuje. A pachniał naprawdę ładnie, o ile tak mógł pachnieć alkohol. Może to już było kolejne stadium uzależnienia od alkoholu? Ech. - Nawet bez pomarańczy wygląda obiecująco - skomentowała i tak jak na to liczyła, nie stał dalej za barem, tylko znalazł się bliżej niej. Bardzo dobrze. - W takim razie na zdrowie - uśmiechnęła się i stuknęła z nim swoim kieliszkiem. Potem umoczyła usta w drinku, a następnie lekko przechyliła szkło, by wypić nieco więcej. Powoli oblizała usta, rozkoszując się smakiem. - Tak jak się spodziewałam, jest przepyszny - pochwaliła go, uśmiechając się przy tym z zadowoleniem. Naprawdę jej smakował i trafiał dokładnie w jej gusta, więc jak mogłoby być inaczej? Na pewno będzie do niego wracać, by napić się go znowu i pewne było już to, że zapomni o tym okropnym drinku z wcześniej. - Myślisz, że mógłbyś mi zrobić jeszcze takiego jednego? - zapytała niewinnie i jak gdyby nigdy nic, szturchnęła go lekko swoim kolanem. Ot, taka zaczepka. Znowu upiła trochę trunku, po czym odstawiła go na bar i puszkiem palca zaczęła leniwie przesuwać po krańcach szklanki, przyglądając się Coltowi - a dokładniej tej części jego twarzy, której bardzo chciała teraz nie tylko dotknąć, ale też spróbować.
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 22:56
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Wszystko dobre to, co się dobrze kończyło, a przecież w ich przypadku wszystko potoczyło się wręcz idealnie. Teraz mogli się cieszyć swoim towarzystwem, zwłaszcza, że oboje byli raczej otwarci na każdą propozycję, a także to, jak ten wieczór będzie wyglądać. Nie, żeby Colt miał zamiar Selinę w jakikolwiek sposób tutaj wykorzystywać, albo upijać, żeby nie pamiętała jak się nazywa. Co to, to nie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że większość ludzi nie była w stanie mu dorównać w ilości wypitego alkoholu, a przecież brunetka, która przecież zbyt wielkich rozmiarów, nie mogła mieć zbyt mocnej głowy. Miał zamiar więc zrobić jej dobrego drinka, ale o upijaniu się nie było mowy. Tak, Colt był dżentelmenem i miał zamiar pozostać nim do końca swoich dni. Które w sumie mogły przyjść szybciej, niż później, ale o tym aktualnie nie myślał. Właściwie to o niczym nie myślał za bardzo, bo wszystkie jego myśli kierowały się w stronę jego towarzyszki. I to nie tylko dlatego, że była ładna! - To byłoby trochę nieuczciwe, jakbym sobie przypisał wszystkie zasługi - wzruszył ramionami. Oczywiście mógłby to zrobić, pewnie dałby radę skłamać bez mrugnięcia okiem, ale na co mu to było? Wierzył, że i bez tego uda mu się zdobyć parę plusów w jej oczach, więc wolał w tym przypadku od razu powiedzieć jak jest. - Jestem z niego naprawdę dumny. Zwłaszcza z jego zawartości - powiedział z całkowitą powagą, bo dla niego te wszystkie butelki to prawie jak dzieci były. Oczywiście nie miał żadnego problemu z alkoholem, prawda. Colt lubił ładne i dobre rzeczy, lubił się nimi otaczać, więc nawet to mieszkanie musiało odpowiednio wyglądać. Więcej jego ręki było jednak widać w Norze, do której z wiadomych (przynajmniej dla niego) przyczyn nie mógł zabrać Seliny. Podobał mu się jej uśmiech, a do tego był tak zaraźliwy, że ciężko było mu nie odpowiadać tym samym. W sumie to można było powiedzieć, że cała mu się podobała. Do tego miała w sobie to coś, przez co zapominał o całym bożym świecie, ograniczając się jedynie do tej chwili i tego miejsca. Gdy tak na nią patrzył, jak zakładała włosy za uszy, to naprawdę żałował, że to nie on to robił. Aż musiał potrząsną głową, żeby te wszystkie nachodzące go myśli przegonić z głowy i powrócić do rzeczywistości. - Nie wiem w sumie czy to takie dobre. Takie obniżanie poprzeczki. Nie wiadomo będzie, czy koktajl będzie dobry, bo jest faktyczne dobry, czy może tylko dlatego, że jest trochę lepszy od tamtych - powiedział, marszcząc brwi. Nie, żeby wątpił w swoje umiejętności, jednak zawsze przecież istniała szansa, że coś nie wyjdzie. Chociaż Colt był perfekcjonistą, to jednak czasami zdarzało się, że coś zrobił źle. Rzadko, bo rzadko, ale zawsze. A teraz ostatnią rzeczą jakiej chciał, to żeby się okazało, że obiecał jej złote góry drinków, a dostanie coś przeciętnego. Zwłaszcza, że naprawdę ciężko było mu się skupić, gdy była obok. Najchętniej by po prostu usiadł i się w nią wpatrywał jak w obrazek, ale no. Był dorosłym, poważnym mężczyzną. Był Rycerzem. Nie mógł tak zrobić, dlatego starał się jak mógł, nie wzdychać z rozczuleniem gdy tak się śmiała, albo trzepotała rzęsami, ani nie robić do niej maślanych oczu. To było trudne, ale on był twardym człowiekiem i był w stanie to robić. Do czasu oczywiście. - Wygląda na to, że tak - odpowiedział jej, z uśmieszkiem. Teraz będzie musiał znaleźć gdzieś jakieś truskawki, żeby nie być takim gołosłownym. O ile oczywiście po tym wieczorze Selina będzie miała ochotę jeszcze się z nim spotkać, heh. Mówił jednak jak najbardziej poważnie. Chociaż oboje mieli podobne podejście do związków, to przecież wcale nie oznaczało, że jak się spotkają jeszcze raz, to będzie to czymś złym. W końcu życie na tym polegało, żeby je spędzać w towarzystwie takich osób, których się dobrze czuło, prawda? - Oczywiście, że tak - powiedział, ponieważ to było przecież oczywiste. - Po tym co musiałaś wypić, to teraz zasługujesz na coś idealnego, wartego Twojego podniebienia - dodał jeszcze. Niby mógł powiedzieć, że dla kogoś tak idealnego, tylko idealne rzeczy można podawać, ale to zabrzmiałoby strasznie tanio i słabo, a Colt nie miał w zwyczaju tak rzucać na prawo i lewo słabymi tekstami na podryw. Zmarszczył brwi, słysząc jej słowa. - Jeżeli jest coś, co traktuję naprawdę poważnie to robienie koktajli. Jaki jest sens robienia ich na półgwizdka? - nie było żadnego sensu, ot co. Zresztą naprawdę chciał dobrze wypaść w jej oczach, więc tym bardziej miał zamiar się postarać. Do tego ciężko byłoby też znaleźć jakiś składnik koktajli, którego by nie posiadał. - Mogę nie mieć w lodówce jedzenia, ale syrop miodowy zawsze mam - priorytety, prawda. Do tego wszystkiego miło było w końcu robić coś dla kogoś, kto naprawdę doceniał sztukę miksologii, a nie tylko pił po to, żeby się upić. Uśmiechnął się na jej słowa. Tak, jak najbardziej odpowiadał mu ten następny raz i zdecydowanie by tym nie pogardził. Można byłoby powiedzieć, że też właśnie dlatego tak się starał przyrządzić jej idealnego drinka, ale Colt za każdym razem, kiedy stał za barem to dążył do perfekcji. Być może niektórzy by to uznali za alkoholizm, uzależnienie na tyle poważne, że powinien zapisać się do AA, ale on uważał się za miłośnika alkoholi. - Niby tak, ale mógł się prezentować ładniej - stwierdził. Jasne, nic nie szkodziło, że nie miał pomarańczy, no ale! Gdyby się spodziewał tego, że będzie gościł w swoich czterech ścianach gościa, to na pewno lepiej by się do tego przygotował. Musieli się jednak zadowolić nie ozdobionym drinkiem, chociaż to i tak nie umniejszało jego smakowi. Przyglądał się jej, gdy tak wąchała drinka i chociaż wydawało mu się to niemożliwe, to jeszcze bardziej go zauroczyła jej osoba. Jak mógł myśleć trzeźwo, gdy miał koło siebie kogoś, kto nie tylko był piękny, ale do tego rozumiał jego zamiłowanie do koktajli alkoholowych? To było jak trafienie szóstki w lotto. - Wiesz, śmieszna rzecz, bo ten koktajl nazywają koktajlem księżycowym - tak ją poinformował, żeby wiedziała, co pije. I tak, wybrał go specjalnie, bardziej na nazwę niż sam smak. Żaden przypadek to nie był. Zanim sam upił łyk ze swojej szklanki, to przyglądał się jej przez chwilę, żeby móc zobaczyć jej reakcję. Dopiero, gdy zobaczył i usłyszał, że jej smakuje, sam również się napił. - Nie będę ukrywał, że liczyłem na to, że będzie Ci smakować - przyznał. W sumie troszkę się czuł tak, jakby do jakiegoś testu podchodził, czekając tak na jej opinię, jakby od tego jego cała przyszłość zależała. Uśmiechnął się do niej i obrócił się na krześle tak, że teraz zmniejszyła się między nimi odległość, do tego stopnia, że siedzieli ramię w ramię. Może i trochę było to naruszeniem przestrzeni życiowej, ale było coś przyjemnego w tej bliskości; w tym jak ona była tak blisko, że mógł poczuć zapach jej perfum, czy nawet włosów. - Myślę, że mógłbym dla Ciebie zrobić wszystko co byś chciała - powiedział, spoglądając w jej niebieskie oczy. Oczywiście, że mógł jej zrobić kolejnego drinka, jeżeli tylko miała na to ochotę. Mogła go jednak poprosić o co tylko by chciała i to też by zrobił. Tak się bowiem złożyło, chyba całkiem dobrze dla Seliny, że miał do niej naprawdę wielką słabość, która z każdą minutą coraz bardziej wzrastała. Zwłaszcza teraz, kiedy czuł ciepło jej ciała tuż obok siebie. -Chciałabyś teraz? - zapytał, a jego wzrok przesunął się z jej oczu na usta. Pewnie, że mógł jej zrobić kolejnego drinka. Nawet kolejne dwa. Mogliby jednak też porobić coś innego, jeżeli by tylko miała na to ochotę, a coś mu mówiło, że miała ją równie mocno, jak on. Drinka zawsze jeszcze mogli się napić, prawda?
Powrót do góry Go down
Nie 23 Sie 2020 - 1:08
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Raczej nie spodziewała się z jego strony żadnego wykorzystania - ani w kwestii upicia, ani jakichkolwiek innych. Okej, może powinna być bardziej ostrożna i uważać, nie dawać się zapraszać na drinka ani do jego mieszkania, bo zawsze mógł przecież czegoś jej do niego dosypiać, już nie mówiąc o tym jak niebezpiecznie było iść do domu osoby, którą ledwie co się poznało. Intuicja jednak podpowiadała jej, że nie miała czego obawiać się z jego strony i wręcz oboje skorzystają na tym, jeśli tylko skusi się na jego propozycję i w ogóle nie żałowała, że to zrobiła. Co zaś tyczyło się kwestii alkoholu, to cóż, głowa Seliny do najmocniejszych nie należała (choć sama uważała, że jest zupełnie inaczej), więc z pewnością by mu nie dorównała, nawet jak bardzo chciała. No chyba, że zostałaby gdzieś po drodze jakimś wilkołakiem, ale takich planów nie miała, więc to było miłe, że Colt miał na uwadze to, żeby zbytnio jej nie upijać; zdecydowanie chciała pozostać trzeźwa przez resztę tego wieczora, by go zapamiętać i potem go miło wspominać. A kto wie, może nie będzie on ostatnim? Chciała się o tym przekonać. - Nie mogę zaprzeczyć, to się chwali - przyznała z uznaniem, bo mógł przecież skłamać, jak to się nie zna na dekorowaniu wnętrz, żeby jej się przypodobać, ale naprawdę nie musiał tego robić, bo podobał jej się i bez tego. I tak cały czas zdobywał u niej plusy. Poza tym nie była to rzecz która miała dla niej aż takie znaczenie. Zdecydowanie bardziej doceniała inne cechy, jak na przykład właśnie szczerość, pewność siebie i śmiałość, a on zdecydowanie je posiadał. - No nie powiem, całkiem niezłą kolekcję tu posiadasz. Pewnie niejeden bar by się jej nie powstydził. I w sumie ja też nie - skomentowała z uśmiechem, pochylając się nad barkiem, żeby bardziej przypatrzyć się butelkom i ich etykietkom, które tam stały. Sama posiadała niezłą kolekcję całkiem porządnych trunków, ale nie była oczywiście tak rozbudowana i bogata jak ta jego. I nie - Selina nie nazwałaby go alkoholikiem, a bardziej alcohol aficionado, o. Sama siebie też tak nazywała, chociaż ktoś inny by pewnie powiedział, że nie jest to zamiłowanie, a poważny problem alkoholowy, ale czy tym się przejmowała? Chyba byłaby ostatnią osobą, która by rozpaczała nad tym, że ktoś by tak o niej powiedział. Ale Selina nie była też człowiekiem, który przejmowałby się zdaniem innych, bo zwykle robiła to, na co miała po prostu ochotę. A teraz miała chęć na to, by zrobić wiele rzeczy, tylko jeszcze nie wiedziała czy jej towarzyszowi nie przeszkadzałoby fakt, że musiałaby w dość znaczny sposób narazić jego przestrzeń osobistą. Dlatego musiała trzymać rączki przy sobie i czekać, choć musiała przyznać, że było to bardzo ciężkie zadanie, kiedy jak urzeczona wpatrywała się w jego oczy w kolorze błękitu, jak tak pięknie się uśmiechał, jak światu objawiały się jego dołeczki w policzkach, które miała ochotę ucałować. Teraz jej postrzeganie rzeczywistości zmniejszyło się tylko do tej jednej, jedynej osoby i nie potrafiła myśleć o niczym innym, tylko o nim. A było to dość przejmujące zajęcie. - Oczywiście, że nigdy nie jest dobre. Takie postrzeganie zabija ambicję - machnęła ręką, zgadzając się z nim, bo jako osoba ambitna nie była fanką robienia rzeczy na pół gwizdka, ale raczej wątpiła w to, żeby to, że poprzeczka była zawieszona niska powodowało, że tylko dlatego stwierdzi, że jego drink będzie lepszy. Wierzyła w jego umiejętności i w to, że jej nie zawiedzie. - Ale mam dziwne przeczucie, że Ty akurat należysz do osób, która zna się na rzeczy i liczę na to, że mnie też kiedyś nauczysz - dodała z uśmiechem, lekko dźgając go palcem w pierś. Tak, właśnie na to miała nadzieję, że kiedyś znajdzie dla niej czas i nauczy jej tej wspaniałej sztuki, jaką była miksologia, co powinno się ze sobą łączyć ze sobą a co nie, jakie komponenty były najlepsze do poszczególnych rodzajów alkoholi. W swoich odczuciach też nie był osamotniony, bo Selina najchętniej tylko tylko i wyłącznie by się w niego wpatrywała, ale no... trzeba było zachować chociaż jakieś pozory, prawda? Też była już dorosłą kobietą, musiała się zachować jakieś pozory. Miała być drapieżną kotką, która miała podbić jego serce, tak? Chociaż na ten jeden wieczór, a coś jej mówiło, że jest na jak na najlepszej drodze do spełnienia swojego życzenia. Selina w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i skinęła głową. Jego słowa brała jak najbardziej na poważnie i była raczej pewna, że tutaj wróci, więc miło by było, jakby zaopatrzył się w te truskawki, ale oczywiście nie musiał tego robić, wiadomo. Ona zawsze je miała, więc co szkodzi, żeby następnym razem to u niej się spotkali? Hehe. Uniosła zawadiacko jedną brew ku górze i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Było to bardzo dziwne zjawisko, bo dziewczyna z reguły tak często się nie uśmiechała, ale może w końcu miała ku temu jakieś powody? Bo naprawdę, zrobiła to już tyle razy, że aż policzki ją od tego bolały. - No żałuję, że zamiast wylać to tego spróbowałam - odparła, marszcząc przy tym nosek. Na pewno najchętniej by o tym po prostu zapomniała, jakie okropne to było i zapamięta na przyszłość, żeby na studenckie imprezy przynosić swój alkohol. - I uważaj, bo potem nie dam Ci spokoju i będę chciała pić tylko Twoje drinki - zapowiedziała ze zgryźliwym uśmieszkiem, starając się jakoś zatuszować tym fakt, że na jej policzkach wykwitł rumieniec. Niby były to tylko słowa, ale no... rozczuliły ją do tego stopnia, że wywołały u niej taką reakcję, a nie inną. Co było dziwnym zjawiskiem, bo Selinę bardzo trudno było zawstydzić, jako że postrzegała samą siebie jaką tą, która zwykle u innych to powodowała. A ona? Była niezłomna, twarda i temperamentna, to ona była podbijaczką męskich serc, a nie na odwrót. Aż musiała odchrząknąć, bo tak się na niego zagapiła po tym wszystkim, że nie odzywała się przez dłuższą chwilę. Wytrącił ją z równowagi, skubany. - Bardzo podoba mi się Twoje podejście. W końcu ktoś, kto rozumie jak ważne jest przyrządzenie dobrego drinka i że nie tylko wymieszanie coli z wódką - mruknęła, wywracając przy tym oczyma i nieco reflektując się po poprzedniej... gafie? Wtopie? Nieważne! Ale bardzo cieszyło ją to, że mieli co do tego takie samo zdanie, dlatego ani przez sekundę nie zwątpiła co do jego umiejętności. Zachichotała pod nosem po usłyszeniu jego odpowiedzi i wzruszyła ramionami. - No cóż... ciężko jest mi się z tym nie zgodzić. Trzeba mieć pewne priorytety, prawda? - zaśmiała się pod nosem. Też mogła nie mieć w domu jedzenia, ale dobry alkohol? Musiał być. No i truskawki. Truskawki w jej domu były czymś obowiązkowym, nie mogła się bez nich obejść, szczególnie wtedy, jak miała paskudny humor. Chociaż teraz nie była taka pewna, żeby aktualnej sytuacji były jej aż tak potrzebne, skoro miała Colta... i całą masę alkoholu do dyspozycji, hihi. - Następnym razem - powtórzyła po raz kolejny. Teraz nie było już odwrotu i pewne było, że Selina ponownie zawita w jego progach, więc będzie miał szansę, żeby zagwarantować jej ładne ozdobienie drinków, chociaż tak naprawdę to w ogóle tego nie potrzebowała. Wygląd i prezencja była ważna, nie było co się tutaj sprzeczać, ale najważniejszy w tym wszystkim był smak, a on był obłędny, tak samo jak i zapach. Znowu upiła troszkę trunku, przyglądając się uważnie Coltowi w tym czasie i mrużąc przy tym oczy w skupieniu, jakby chciała odgadnąć, o czym jej towarzysz w tej chwili myślał, jak się w nią tak wpatrywał. Odsunęła szklankę od ust i oblizała je ze smakiem. - Mmm? - mruknęła, bo nie była pewna, czy dobrze go usłyszała. Dopiero po paru sekundach dotarło do niej, co właśnie powiedział. - Naprawdę? - odparła zaskoczona, unosząc przy tym brwi z nieskrywanym zdziwieniem. Raczej wątpiła, by to był przypadek, a po jego uśmiechu ewidentnie było widać, że wcale nie myliła się w swoim osądzie. Trochę ją zatkało, ale oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu, bo po prostu się tego nie spodziewała! - Cóż mogę powiedzieć... to będzie chyba mój ulubiony drink od dzisiejszego dnia - odparła, uśmiechając się przy tym uroczo. Tak, zdecydowanie u niej plusował i doceniała jego starania. A to tylko upewniało ją w tym, że chyba powinien za to dostać coś w zamian, prawda? Może nie drinka, ale... uważała, że mogłaby mu dać coś, co mogłoby mu się przypaść do gustu. - No i się nie przeliczyłeś - przyznała, ale już nieco ciszej, jakby szeptała mu do ucha jakiś skrywany sekret. Podobało jej się to, że był taki śmiały i pewny siebie; nie czekał, aż to ona wykona kolejny krok, tylko robił to sam, tak jak właśnie teraz. Sam się do niej przysunął i nie reagował na jej bliskość jak wystraszony dzieciak, a co więcej, Selina miała wrażenie, że jakby mógł to chciałby być jeszcze bliżej, niż był teraz. Nie mogłaby zaprzeczyć, że sama by tego nie chciała - bo chciała, a teraz przynajmniej mogła nie tylko dokładniej mu się przyjrzeć, ale też poczuć zapach jego perfum i ciepło jego skóry. - Nie potrzebuję wszystkiego - odpowiedziała, przy czym lekko zadrżał jej głos z powodu napięcia, które wzrastało między nimi coraz bardziej, już nie mówiąc o rosnącej temperaturze. Teraz Selina naprawdę cieszyła się, że miała na sobie tylko strój kąpielowy, bo było jej bardzo, ale to bardzo gorąco. Siedziała tak bez ruchu i wpatrywała się w niego, a w jej oczach było widać błyszczące iskierki, które igrały z błękitem jej oczu. Przełknęła głośno ślinę, bo powoli jej silna wolna zaczynała ją opuszczać, ukrócała się z każdą kolejną sekundą, kiedy jej tęczówki zamiast wpatrywać się prosto w jego niebieskie oczy, ciągle ześlizgiwały się w dół. Ale nie było co z tym walczyć. Na co by jej to było? Przecież po to tutaj przyszła. Między innymi. I właśnie zaraz miała to dostać. - Może później - wyszeptała, a jej palec, którym wędrowała po szklance nagle się zatrzymał, tak samo jak i świat wokół nich. Mogła się mylić, to prawda, ale coś jej mówiło, że tak naprawdę wcale nie chciałby teraz raczyć jej kolejnym drinkiem, tylko zrobić coś, co z pewnością naruszyłoby granice osobiste ich obojga. - Teraz chciałabym spróbować czegoś innego - mruknęła i powoli, delektując się tym momentem wyczekiwania, mimowolnie zaczęła nieco zmniejszać dystans, jaki dzielił ich twarze. Przez to o wiele wyraźniej czuła zapach jego perfum, gorąc jego oddechu na policzkach. W końcu zbliżyła się na tyle, że ich wargi dzieliły zaledwie milimetry, więc przekrzywiła głowę i go po prostu pocałowała - delikatnie, aczkolwiek kusząco, jakby ten pocałunek to był taki aperitif. Od miękkości i ciepła jego ust zakręciło jej się w głowie i z trudem odsunęła się od niego, ale niezbyt daleko, bo chciała dać mu dać szansę na podjęcie decyzji o tym, czy chce to kontynuować, czy ma zaprzestać swoich czynów.
Powrót do góry Go down
Nie 23 Sie 2020 - 14:25
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Nie należał do ludzi, którzy wykorzystują naiwność innych, czy też dosypują czegoś do drinków; był w końcu Rycerzem, prawda? Selina może i o tym nie wiedziała, bo wiedzieć nawet nie powinna, ale Colt bardzo poważnie traktował swoją misję, którą przecież nie tylko było zwalczanie złej magii, ale także chronienie niewinnych. Bez względu na to jak bardzo była twarda, charakterna, czy też odważna, wciąż pozostawała właśnie niewinna, a do tego Colt miał przeczucie, że pomimo tego co pokazywała swoim zachowaniem i dumnie uniesionym podbródkiem, to naprawdę łatwo byłoby ją zranić. Nie, żeby miał takie coś w planach. To tyko bardziej pobudzało jego rycerską stronę, a on nie był do końca pewien, czy ten odruch traktowania jej jak delikatną i kruchą istotę, pochodził bardziej od niego samego, czy może od jego wilka. Nie był to jednak czas na roztrząsanie takich rzeczy, więc Colt w ogóle nie planował teraz wnikać jakie są tego wszystkiego przyczyny. Upijać też jej nie miał zamiaru, bo gdzie w tym przyjemność? Nie po to robił koktajle, żeby już po paru łykach osoba, która je piła, leżała nieprzytomna pod stołem; nie, nie, one były po to, żeby się nimi delektować, poczuć ich smak na języku, a przy okazji spędzić miło czas podczas spożywania ich. Oczywiście mógł jej tutaj nakłamać, opowiadać niestworzone historie, bo nie tylko umiał dobrze kłamać, ale też i nie miałaby jak sprawdzić tego, czy mówi prawdę. Nie było mu to jednak do niczego potrzebne, a on nie chciał dodatkowo budować kolejnych przepaści między nimi; w końcu jeżeli ich znajomość miałaby potrwać dłużej, to przecież było mnóstwo rzeczy o których nie mógłby jej powiedzieć. Jaki był więc sens kłamać jeszcze bardziej? Popatrzył na butelki, które elegancko stały ustawione jedna koło drugiej. - Jak się bawić, to na całego. Zwłaszcza, że nigdy nie wiadomo na co się będzie miało ochotę - odpowiedział. Prawda była taka, że gdyby tylko Colt spędzał w mieszkaniu więcej czasu, to pewnie połowa z tych butelek już dawno zostałaby opróżniona. Można było więc powiedzieć, że Selina miała naprawdę mnóstwo szczęścia, że to miejsce traktował bardziej jako tymczasową przechowalnię rzeczy, niż prawdziwy dom. Lubił jednak dobre trunki, więc nawet ci niewdzięcznicy w Norze mieli do nich dostęp. Czy był alkoholikiem? Chyba ciężko było nazwać tym mianem kogoś, kto praktycznie nie mógł się upić, a jak już nawet do tego dochodziło, to potrzebował wypić taką ilość alkoholu, że normalnego człowieka by to pewnie zabiło. Wiec nie, zdecydowanie nie uważał się za alkoholika, tylko za miłośnika dobrego alkoholu, a to przecież była znacząca różnica. Podobnie też jak Selina, nie należał do ludzi, którzy przejmowali się czyimiś opiniami; bardziej był tym, kto narzucał swoje zdanie innym, niż na odwrót. Teraz jednak cała jego uwaga i wszystkie myśli były skierowane w stronę brunetki. Średnio go interesowało co wyrabiało się na imprezie Delt, ani nawet to, czy ta wilcza dzieciarnia była tak głupia, żeby spróbować narkotyków - jeżeli wpakowali się nawet w jakieś bagno, to sami musieli się z niego wyplątać. Dla niego aktualnie nie liczyło się nic, poza jego czarującą towarzyszką, której uśmiech rozmiękczał mu całkowicie serce. - Nie ma niczego gorszego niż człowiek bez ambicji - przyznał, nie mogąc się z czymś takim nie zgadzać. - Jak już coś się robi, to powinno się to robić dobrze - dodał jeszcze. Bez względu na to, czy robił koktajl, czy też planował jakąś wyjątkowo krwawą rzeź nekromantów, zawsze starał się, żeby było to idealne. - Nie nazwałbym się mistrzem w tej dziedzinie, bardziej amatorem samoukiem. Jednak jakbyś chciała, to mógłbym Cię co nieco nauczyć - powiedział, wcale tutaj nie żartując. Selina wydawała się być osobą, której uczenie byłoby czystą przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Zwłaszcza, że taka nauka oznaczałaby, że spędziliby z sobą trochę więcej czasu, a na to z pewnością by nie narzekał. Była naprawdę uroczym towarzystwem, a przy tym takim, które mógł podziwiać godzinami i był pewien, że nigdy by mu się ten widok nie znudził. Sposób w jaki się uśmiechała, odrzucała włosy, czy nawet unosiła podbródek... nie wiedział jak to robiła, ale zdecydowanie go oczarowała. I to bardzo mocno. Jak więc miałby nie kupić tych truskawek, żeby następnym razem przyrządzić z nich prawdziwą ucztę? Zwłaszcza, jeżeli miałoby to wywoływać na jej idealnych ustach taki piękny uśmiech, który prezentowała; uśmiech, który wręcz wypadałoby oprawić w ramkę, bo był to widok iście zjawiskowy. Więc tak, Colt miał dosyć spore problemy z koncentracją, a chociaż podczas robienia im koktajlu miał przebłysk jasności umysłu, to nie trwało to jednak zbyt długo. - Skąd mogłaś wiedzieć, że to będzie aż takie niedobre? Ja też spróbowałem - wzruszył ramionami. Tak, dał temu drinkowi na imprezie kredyt zaufania, niestety całkowicie niepotrzebnie. Gdy zobaczył jak marszczy nosek, nie mógł się powstrzymać przed westchnięciem z rozczuleniem, tak bardzo go ten widok za serce łapał. Najchętniej by po prostu ujął jej twarz w dłonie i pocałował w ten nosek, a następnie w każdy jeden centymetr jej pięknej buźki. - Cóż, teraz wiesz gdzie mnie znaleźć - odpowiedział jej, trochę się mijając tutaj z prawdą, no ale - oficjalnie mieszkał tutaj, a skoro o tym wiedziała, to można było uznać, że to połowa sukcesu. Zresztą nie miałby zupełnie nic przeciwko temu, żeby faktycznie chciała pić tylko i wyłącznie jego drinki. Można byłoby wręcz powiedzieć, że przecież taki był plan od samego początku, prawda? Nie, żeby miał nie wiadomo jakie wyobrażenia po tym wieczorze, ale być może miał gdzieś tam w środku niewielką nadzieję? Zwłaszcza jak tak patrzył na jej zarumienione policzki. Jak mógł więc odmówić sobie tej przyjemności jaką było jej towarzystwo? - Niektórzy uważają takie podejście za alkoholizm - stwierdził, z lekkim niesmakiem, bo aż mu się przypomniały zarzuty Jen pod jego adresem, jakoby alkohol zeżarł mu wszystkie szare komórki. Nie, nie zeżarł, Colt wciąż pozostawał mądrzejszy niż duża większość społeczeństwa, a do tego był w stanie zrezygnować z alkoholu w każdym momencie. Po co jednak miałby to robić? - Niby tak, ale czasami brak jedzenia trochę boli - zaśmiał się. Tak, czasami bolał i to bardzo. - Na szczęście mamy jedzenie na wynos - dodał, bo cóż - to była naprawdę dobra opcja, zwłaszcza jak w pobliżu nie było nikogo, komu chciałoby się jakiś posiłek zrobić. Uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał jej słowa, bo nie było sensu ukrywać, że naprawdę chciałby ten następny raz. Być może nie było to dobrym pomysłem, może pchanie się w coś takiego wcale nie przyniosłoby niczego dobrego, ale po prostu chciał ją poznać lepiej, bliżej, dowiedzieć się o niej jak najwięcej. W przeciwieństwie do Jen i jej marzeń, żeby każdego faceta, który jej się spodoba zmienić w wilkołaka (co oczywiście nie było prawdą, ale Colt tak właśnie uważał) nie miał zamiaru wciągać jej w ten cały bajzel, który go otaczał. Po prostu chciał być normalnym facetem spędzającym czas z kimś, kto mu się podoba. To chyba nie było zbyt wielkie, ani nieosiągalne marzenie. Chyba. Zwłaszcza, że aktualnie wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na to, że nadawali na podobnych falach. Jasne, może zamiłowanie do alkoholu nie było tutaj zbyt poważnym wyznacznikiem znajomości, ale Selina miała w sobie coś takiego, że Colt nie tylko nie potrafił oderwać od niej wzroku, ale też coś, co po prostu ciągnęło go w jej stronę. - Tak. Naprawdę - pokiwał głową. - I na wypadek jakbyś się zastanawiała, to nie, nie jest to przypadek - dodał jeszcze z uśmiechem, bo powinna o tym wiedzieć. Jak Colt już miał zamiar starać się o czyjeś względy, to robił to w pełni profesjonalnie. Zwłaszcza, że wcale tutaj nie kłamał i drink naprawdę tak się nazywał! - Na Twoim miejscu poczekałbym jeszcze do spróbowania truskawkowych - powiedział, bo przecież obiecał jej te truskawki i miał zamiar słowa dotrzymać! Dopiero wtedy więc powinna zadecydować, który z koktajli zostanie jej ulubionym, nie wcześniej. - Bardzo mnie to cieszy - och, nawet nie wiedziała jak bardzo ten fakt go cieszył! Nie był małym chłopcem, nie miał zamiaru bawić się w jakieś podchody, czy rzucać w jej stronę tanie komplementy, które nic nie znaczyły. Nie miał też zamiaru trzymać się od niej z daleka, skoro chciał się znaleźć bliżej niej. Byli dorośli i oboje raczej chcieli tego samego, więc jaki był sens udawać, że było inaczej? - W takim razie czego byś sobie życzyła? - zapytał, przesuwając, niby przypadkowo w kierunku jej dłoni, tak że ich palce się ze sobą stykały. Jednocześnie nie spuszczał wzroku z jej twarzy, przypatrując się jej z uwagą, tak jakby chciał w pamięci zachować każdy, nawet ten najdrobniejszy szczegół; jej błyszczące, niebieskie oczy, które zdawały się wręcz promieniować własnym światłem; no i usta, które miały tak idealny kształt, a on nie mógł myśleć o niczym innym, tylko o tym, jakby to było móc na samym sobie sprawdzić ich miękkość i smak. Oczywiście jakby naprawdę chciała, to mógłby jej zrobić kolejnego drinka, lecz szczerze wątpił, czy byłby w stanie się skupić; nie teraz, nie po tym, gdy poczuł na skórze ciepło jej ciała. Nie, zdecydowanie nie mógłby się skupić. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Tak, zdecydowanie chcieli tego samego, a te sekundy w czasie których zanikał dystans między ich twarzami, był jak słodka tortura, kiedy wiesz, że po chwili cierpienia przyjdzie prawdziwa słodycz. I tak też właśnie się stało. Chociaż pocałunek nie był ani zbyt długi, ani nawet nie wiadomo jak namiętny, to w zupełności wystarczył, żeby pobudzić wszystkie zmysły. Jej delikatne usta, smakujące wciąż pitym chwilę wcześniej alkoholem, a do tego ten zapach, który sprawiał, że całe jego ciało pokryło się gęsią skórką. Prawdopodobnie była to wina jego wilczej natury, ale przez tą krótką chwilę był w stanie rozróżnić zapach jej włosów, skóry, czy perfum; i tak, to była dla niego naprawdę zwalająca z nóg mieszanka. Nie chciał, żeby się odsuwała, nawet na milimetr. Jeżeli wcześniej starał się trzymać ręce przy sobie, tak w tym momencie można było powiedzieć, że teraz to wszystko poszło w zapomnienie. Ledwo Selina zdążyła się odsunąć, a Colt z powrotem zniwelował tą dzielącą ich odległość, żeby połączyć ich usta tym razem w o wiele bardziej namiętnym pocałunku; nie mógł się też powstrzymać, żeby nie sięgnąć jedną z dłoni i nie wpleść palców w jej włosy, które okazały się tak miękkie i delikatne, jak się wydawały. Czuł się tak, jakby każda jedna komórka jego ciała wręcz lgnęła do niej. Nie, teraz zdecydowanie nie było już mowy o piciu jakichkolwiek drinków.
Powrót do góry Go down
Nie 23 Sie 2020 - 18:58
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Łatwo było zranić ją tym, którzy ją dobrze znali i wiedzieli dokładnie, w który punkt uderzyć. Bo pewnie, była pewna siebie, była dumna i miała twardy charakter, ale prawda była taka, że pomimo tej gróboskórności, którą sobie wyhodowała, jej wnętrze nadal pozostawało delikatne i kruche, dlatego tak bardzo starała się je chronić przed innymi. Nie był to jedyny powód, dlaczego to robiła - nie lubiła go pokazywać też z tego względu, że dla niej była to tylko i wyłącznie oznaka słabości, a nie chciałaby, by ludzie postrzegali ją jako kogoś, kogo łatwo było złamać i zranić. Dlatego nigdy nie płakała, nie użalała się nad sobą, ani nie pokazywała, że z czymś sobie nie radzi; nienawidziła swojej matki, ale była jej wdzięczna za to, że nauczyła ją jak chodzić z dumnie uniesioną głową, jak sięgać wyżej i tego, że powinna liczyć tylko na siebie, na nikogo innego. Choć to ostatnie czasami utrudniało jej relacje z innymi ludźmi, bo przez to uważała, że wcale nikogo nie potrzebuje, a tym bardziej kogoś, kto miałby ją chronić, ale nawet czasami dla niej samej było tego wszystkiego zbyt wiele, brakowało jej kogoś, na kim mogłaby się oprzeć i przekazać cały ten ciężar. Tym bardziej smutny był fakt, że Colt nie widząc, kim była naprawdę, że uprawiała magię i tak chciał ją chronić, chociaż tak naprawdę była jego naturalnym wrogiem, którego rozszarpałby w mgnieniu oka na kawałki. A tak? Oboje byli dla siebie zwykłymi, normalnymi ludźmi, którzy poznali się na studenckiej imprezie, zapałali do siebie sympatią i pociągiem ku sobie. I tego Selina miała zamiar się trzymać. Naprawdę go polubiła przez ten czas, jaki dany im było spędzić, chciała go znaczniej więcej, bo wiedziała, że ten jeden wieczór jej nie usatysfakcjonuje, choć nie znała całego jego scenariusza. Było jej z nim po prostu dobrze. Już dawno nie czuła się tak swobodnie i lekko, jakby wszystkie jej troski poszły w niepamięć. Być może było tak dlatego, że przez obecność Colta nie potrafiła się skupić na niczym innym, ani racjonalnie przy tym myśleć. Liczył się  fakt, że przy nim mogła po prostu zapomnieć. Być zwykłą dziewczyną, która poznała chłopaka i nie ukrywała sekretu, którym nie mogła podzielić się z nikim. - To prawda. Jak umiałabym robić drinki to na pewno bym się w takie zaopatrzyła - przyznała, kiwając przy tym głową. Nie było co ukrywać, ale zazdrościła mu takiej kolekcji. Co prawda w swoim barku miała dobrej jakości trunki, ale nie były one tak wymyślne jak te, które posiadał Colt. Ale cóż tu się dziwić - jakichś zaawansowanych drinków sobie nie przyrządzała tylko zwykle chadzała na nie do barów. Wolała sama ich nie robić, bo jeszcze wyszłyby źle i by jej nie smakowało. A nie bez powodu było takie powodzenie, że lepiej smakowało wszystko to, czego nie przyrządzaliśmy my sami. Nie było tak oczywiście w każdym przypadku, można tutaj przytoczyć przykład drinka, który piła na imprezie u Delt i żałowała, że umoczyła usta w tym paskudztwie. Na szczęście na ratunek przyszedł jej Colt, chociaż sama to trochę sprowokowała, ale nie wiedziała wtedy, że wyciągnie ją do siebie na drinka, oferując, że sam zrobi jej coś lepszego. Czy mogła trafić lepiej? Raczej w to wątpiła, bo rzadko kiedy wpadało się na faceta, który nie tylko miał coś ciekawego do powodzenia, a zarazem był tak przystojny, że ciężko było oderwać wzrok i przestać się zachwycać. Działało to nawet na Selinę, która nie była typem dziewczyny, która siedziałaby tylko i wzdychała, a teraz łapała się na tym, że niemalże właśnie to robiła. - Prawda? Ja zawsze staram się stawiać sobie wysoko poprzeczkę i dążyć do perfekcji. Nie wiem... nie szanuję ludzi bez ambicji. Po prostu - wzruszyła obojętnie ramionami, wydymając przy tym dolną wargę. Ale szybko jej krzywa mina zniknęła i pięknie się do niego uśmiechnęła. - Dobrze. W takim razie będę trzymać Cię za słowo - zapowiedziała, poruszając przy tym znacząco brwiami. Naprawdę chciałaby się tego nauczyć, a była pewna, że z takim nauczycielem byłaby to bułka z masłem; jednak jasne jak słońce było to, że nie chodziło też tylko i wyłącznie o to. Wtedy miałaby właśnie okazję do tego, by spędzić z nim trochę czasu, a coś czuła, że po tym wieczorze będzie go chciała więcej i więcej; a ta nauka robienia drinków, tak samo jak te truskawki to był tylko pretekst do tego, żeby spotkać się z nim znowu. Miała nadzieję, że po tym wieczorze jej nie odmówi, bo  cóż, nie była też ślepa i dokładnie widziała jak na nią reagował - nie dało się przegapić tego zachwyconego spojrzenie niebieskich oczu, błyszczących w nich iskierek i uśmiechu, który powodował, że był jeszcze przystojniejszy, o ile w ogóle to było możliwe. Tak, to powodowało, że trochę w piórka obrastała, bo co jak co, ale była kobietą, która znała swoją wartość, ale wcale lepsza nie była. Bo zachowywała się dokładnie tak samo, pomimo tego, że bardzo starała się to ukrywać, może troszeczkę zgrywać niedostępną i dumną, kiedy tak mierzyła go wzrokiem i wyniośle unosiła podbródek. Sama wpatrywała się w niego rozmarzonym spojrzeniem błękitnych tęczówek, czy chociażby ciągle przygryzała dolną wargę i uroczo się uśmiechała. Było ciężko, było jej naprawdę ciężko, by usiedzieć na miejscu i nie wyciągnąć mu niemu ręki, by go dotknąć. Gdziekolwiek. Czy to jego dużej dłoni, która aż się prosiła, żeby spleść z nią palce i sprawdzić jeszcze raz, jak bardzo była duża w porównaniu z jej własną, czy to policzka, w którym ciągle pojawiał się ten uroczy dołeczek - to były naprawdę ciężkie chwile dla Weles, do tego stopnia, że w pewnych momentach musiała mocno pilnować się przy tym, żeby faktycznie tego nie zrobić. Pomimo to, że wątpiła, by miał coś przeciwko, ale zawsze mogła się mylić, prawda? - Dlatego dobrze by było jak oboje zapomnimy o tym okropnym doświadczeniu - spojrzała na niego współczująco, bo tak, jemu współczuła i też samej sobie, że musieli tego spróbować. No cóż, Selina nie miałaby nic przeciwko jakby Colt naprawdę teraz zbliżył się, by pocałować ją w nosek czy też postanowił zostawić pocałunek na każdym skrawku jej twarzy. Ba, ona nie chciałaby poczuć jego ust tylko tam, ale no... ten sekrecik wolała pozostawić tylko dla siebie. Przynajmniej do czasu. Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko tajemniczo i poruszyła znacząco brwiami. Uznała, że to nie wymagało żadnego innego komentarza. Wcześniej nie była co do tego za bardzo pewna, ale teraz już wiedziała, że na pewno go odwiedzi; co więcej, była też przekonana, że teraz każdy drink, którego się napije, a nie wyjdzie spod jego ręki nie będzie jej tak smakował jak te, które on je zaserwuje. - Bzdura - prychnęła, wywracając przy tym oczami. Nie potrafiła tego powstrzymać, bo takie podejście było naprawdę durne. - To, że ktoś lubi kosztować drinki i pije je w taki sposób, że się nimi delektuje, a nie od razu upija nie czyni go od razu alkoholikiem - wyjaśniła rzeczowo. No, przynajmniej ona tak to rozumiała i miała takie podejście. - No to prawda. Na przykład brak truskawek może boleć - zaśmiała, mrużąc przy tym oczy, po czym odchrząknęła. - A tak serio, to wiesz, zawsze możemy się umówić, że Ty ogarniesz jakiś alkohol, a ja jakieś jedzenie - zaproponowała, wzruszając przy tym ramieniem. Tak, to była kolejna okazja do tego i pretekst, żeby się spotkać! I mówiła to całkowicie świadomie. To był chyba ewidentnie znak co do tego, że raczej niemożliwe jest, by uniknęli tego drugiego razu, co? A przynajmniej Selina tak uważała i miała nadzieję, że nie była w tym osamotniona. Bo cóż, też nie chciała wciągać go w swój bajzel, ale tak po prostu... chciała pobyć z kimś, kto ją rozumie i naprawdę jej się podoba. Raczej nie było w tym nic złego, a przecież to nie była oznaka tego, że była nielojalna względem Bractwa. Rozmawiało im się tak dobrze, że po prostu chciała poznać go lepiej, a wiedziała, że jeden wieczór to będzie za mało. Dobra, okej - może i jej wystarczył, żeby przekonać się o tym, że nie dość, że dobrze się ze sobą dogaduję, rozumieją się to jeszcze w dodatku czuje do niego niewytłumaczalny pociąg, który nie był tylko pożądaniem. Ale i tak to było zbyt mało. Potrzebowała więcej, znacznie więcej, i nie spocznie, dopóki nie zaspokoi swojej ciekawości. O ile to było w ogóle możliwe. Spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem i uśmiechnęła się rozczulająco. - O dziwo nie zwątpiłam w to ani przez sekundę. I bardzo mi się to podoba - powiedziała szczerze, bo naprawdę ujmowało ją to, co dla niej zrobił. Teraz faceci rzadko kiedy się starali, a tutaj? Spotkała ją bardzo miła odmiana, tym bardziej, już dawno nie miała do czynienia z tak przyjemnym towarzystwem. Czy to w słuchaniu, czy to w patrzeniu... czy czymś więcej. - Tak mówisz? No dobrze, w takim razie wstrzymam się na ten czas z werdyktem - przytaknęła, bo skoro on tak mówił, no to musiała poczekać do czasu, aż zaserwuje jej to truskawkowe cudo i wtedy stwierdzi, który drink smakował jej lepiej. A coś przeczuwała, że oba będą tak dobre, że nie będzie w stanie wybrać. Na kolejne pytanie już mu nie odpowiedziała, ale zamiast tego posłała mu znaczące spojrzenie, które chyba wiele mówiło o tym, czego by chciała. Poza tym, również po to się spotkali, prawda? Żadne z nich nie powiedziało tego głośno, ale oboje podświadomie wiedzieli, że w końcu do tego dojdzie i tak to się skończy. Przynajmniej wtedy, jeśli na pozwolą. A Selina bardzo chciała, by pozwolił jej się pocałować, specjalnie przecież się nawet z tym nie kryła, że właśnie tego pragnęła. Każde zetknięcie jego skóry z jej było jak przyjemna tortura, nawet jeśli był to tak najdrobniejszy szczegół, jak zetknięcie się palcami. Dlatego poszła o krok dalej, układając swoją dłoń, mniejszą, na jego i delikatnie ją uścisnęła, nie zabierając jej, ani potem nie puszczając. Spojrzała mu prosto w oczy, lustrowała nimi twarz i czuła niemal, jak od samego patrzenia na niego zapiera jej dech w piersi. No jak mogłaby go nie pocałować? Nawet ona nie miała tak silnej woli, by się przed tym powstrzymać, a było to coś o czym myślała od momentu, gdy zobaczyła go w tym cholernym barze. Teraz w końcu nadeszła szansa na to, by to pragnienie spełnić i miała zamiar wykorzystać tą chwilę do maksimum, do samego cna, nie zostawiając ani kropelki. Nie chciała od razu rzucać się na niego jak jakaś niewyżyta dziewucha, dlatego jej pocałunek był taki delikatny, ale był on tym przekroczeniem bariery, sprawdzeniem granic i swoistym pytaniem o pozwolenie, czy daje jej zielone światło na to, by mogła zrobić coś więcej. Na jego odpowiedź na szczęście nie musiała długo czekać, bo nie minęła zaledwie sekunda, a Colt natarł na jej usta, co spowodowało, że spomiędzy jej własnych wydobył się cichy jęk, a całe ciało zajęło się ogniem. To był dla niej ewidentny znak, że nie było już miejsca na łagodne i delikatne pocałunki, taki jak ten, którym obdarzyła go wcześniej - te były bardziej dogłębne i zachłanne, zupełnie tak, jakby walczyli o dominację, ale Selina nie potrafiła inaczej. Czuła się jak spragniony, który nie umoczył ust w wodzie przez rok, a tylko on był tylko tym, który mógł to pragnienie ugasić. Gdy dłoń chłopaka wsunęła się na jej kark i jego palce wplotły się w jej ciemne, długie włosy, nie była w stanie powstrzymać nawet mruknięcia, które wydobyło się spomiędzy jej zaróżowionych warg. Tym boleśniej odczuła fakt, że Colt znajdował się za daleko, dlatego nie czekając ani chwili dłużej, wyciągnęła obie ręce, po czym objęła go nimi za szyję, by go do siebie przyciągnąć; przynajmniej na tyle blisko, na ile pozwalały jej te cholerne, barowe stołki, które teraz piekliście przeklinała w myślach. Jakby tego było mało serce waliło jej jak szalone, zupełnie jakby trzepotało skrzydełkami jak mały ptaszek i myślała tylko o tym, czy tego wszystkiego nie było za dużo, bo przecież tak krótko go znała, a odczuwała tak wiele, że nie miała pojęcia, na czym miała się skupić - na jego dotyku, który rozpalał jej skórę, na piżmowym zapachu, który pobudzał jej zmysły, czy na ustach, które prowokowały ją do najbardziej nieczystych myśli? Chciała więcej. Po prostu. To była jedyna czysta i klarowna myśl, która wybrzmiewała teraz w jej głowie.
Powrót do góry Go down
Pon 24 Sie 2020 - 3:28
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Tak to właśnie bywało, że ci, którzy wydawali się być silni i samowystarczalni, nie do końca tacy byli i też potrzebowali kogoś, kto mógłby się o nich zatroszczyć. Oczywiście wiązało się to z tym, że trzeba było zaryzykować zranieniem i zaufać komuś, jednak czasami było po prostu warto. To nie było też tak, że gdyby Colt wiedział kim Selina jest i że należy do Bractwa to od razu by jej serce wyrwał, nawet nie myśląc. Tak, był Rycerzem, walczył ze złą magią, jednak nie oznaczało to, że jest maszynką do zabijania, która likwiduje wszystkich w zasięgu wzroku. Był mądrzejszy niż to, a chociaż problemu z zabiciem nie miał, to zazwyczaj wolał się jednak upewnić, niż potem żałować. Aktualnie jednak w ogóle się nie zastanawiał ani nad Bractwem, ani nad Rycerzami, ani tym bardziej nad zabijaniem. Czasami trzeba było odpocząć od obowiązków i po prostu żyć, jak normalni ludzie, a czy było coś normalniejszego niż po prostu zwyczajne spędzanie czasu z innymi? Oczywiście Colt żadnym psem na baby nie był i nie sprowadzał każdej poznanej dziewczyny, czy tam chłopaka do mieszkania. Jednak tym razem nie widział przeciwwskazań, żeby spędzić trochę czasu sam na sam z Seliną. I nie, nie tylko dlatego, że jakieś same brudne myśli mu chodziły po głowie, bo to nie do końca tak było. - Kto wie, może niedługo się nauczysz i będziesz potrzebować? - lepiej niech uważa, bo jak już się nauczy, to będzie potem płakać, że czegoś jej brakuje! - Chociaż połowa z tego.. - machnął ręką w stronę półek. - To trunki, które... zarekwirowałem moim rodzicom. Oni chodzą często w jakieś różne dziwne miejsca, dostają co chwilę od kogoś alkohole, więc pozwalam sobie, kiedy ich widzę ten raz w roku, przywłaszczyć co lepsze butelki. I tak nie zauważają, że czegoś brakuje - powiedział, wzruszając ramionami. Oczywiście Colt część rzeczy sam sobie kupował, ale jak miał okazję przygarnąć coś, co było ciężko dostać, albo co musiałby sprowadzać na przykład z Azji, to czemu miałby tego nie robić? Chociaż tyle rodzice mogliby mu dać, bo prezenty na święta dostawał od nich zawsze beznadziejne. Przyglądał jej się, troszkę rozbawiony. Nie, żeby się z niej śmiał, jednak jej słowa tak bardzo pasowały do tego, jakie zrobiła na nim wrażenie, że to aż nieprawdopodobne było. - Nie spodziewałbym się po Tobie niczego innego- stwierdził, bardzo poważnie. - W sensie, nie żebym tutaj zakładał, że nie wiadomo co wiem na Twój temat, ale z tego co do tej pory mogłem sobie wywnioskować, to na pewno bym nigdy nie posądził Cię o brak o ambicji i nie dążenie do perfekcji - dodał, coby tutaj nie było żadnych niedopowiedzeń, albo czegoś takiego. Bo tak, sama jest postawa wręcz wołała, że nie tylko jest ambitna i dumna, ale też nie zadowala się niczym, co nie jest idealne. Może to było trochę takie zgadywanie z jego strony, jednak musiał przyznać, że rozgryzanie jej osoby było naprawdę ciekawym i pochłaniającym zajęciem. Już się nie mógł doczekać, czego jeszcze na temat Seliny się dowie! - Teraz już nie mógłbym odmówić i Cię rozczarować - powiedział, bo takie coś by nawet nie wchodziło w grę. Już pomijając to, że bardzo prawdopodobne było, że nie mógłby jej odmówić czegokolwiek i nawet jakby go poprosiła, żeby jej zatańczył i zaśpiewał, to byłby w stanie spełnić jej marzenie. Podobała mu się i nie miał zamiaru tego ukrywać; jednak z każdą minutą, którą spędzali w swoim towarzystwie, coraz bardziej zachwycał się już nie samą jej urodą, bo to, że była śliczna to chyba każdy widział, ale tym jaka była - inteligentna, zabawna, urocza, zadziorna i odważna. Nie byłoby kłamstwem stwierdzenie, że była mieszanką wszystkich tych cech, które zawsze go pociągały, wlanych w jedną idealną formę. Czegóż więcej chcieć? Dlatego też, chyba nie było się co dziwić, że patrzył na nią jak urzeczony, zachwycając się wszystkim tym, a jednocześnie ciągle marząc, żeby dowiedzieć się o niej czegoś więcej; żeby znaleźć się bliżej niej; żeby móc poczuć ciepło jej ciała przy swoim; zakosztować słodyczy ust. Dawno nie czuł tak wiele rzeczy na raz, bo chyba ostatni raz coś podobnego przeżywał przy Kinsey - i nie, to wcale nie oznaczało, że aktualnie miał jakieś flashbacki z Wietnamu z udziałem swojej martwej dziewczyny; albo tym bardziej, że Tundrze w jakiś sposób Selina się spodobała - bo Colt nie był w stanie powiedzieć, gdzie zaczyna się Tundra, a gdzie zaczyna się on, Colt. Po prostu chciał więcej, tak po prostu i w każdej kwestii i mógł tylko liczyć, że i ona czegoś więcej, niż ten dzisiejszy wieczór by chciała. - Właściwie, to już o tym zapomniałem - przyznał, zgodnie z prawdą, bo wszystko to, co było przed tym, zanim ją spotkał dzisiejszego wieczora, wymazał z pamięci. No dobra, może nie wszystko, ale na pewno jego myśli nie zaprzątał już słaby alkohol, Selina sukcesywnie opanowywała jego umysł tak, że nie był w stanie skupić się i myśleć o czymkolwiek innym. Chciałby jej słuchać godzinami, a jednocześnie chciałby ucałować ten jej nosek, czy może raczej od noska zacząć. Był trochę dumny jednak z tego, że wciąż potrafił na tyle jasność umysłu zachować, żeby się na nią nie rzucić, jak jakieś zwierzę. Tak, był wilkołakiem, ale był też przy tym dżentelmenem, prawda. Colt robił drinki raz, że dla samej sztuki, dwa dla smaku. Gdyby przygotowywał coś Selinie, to na pewno zrobiłby to z uczuciem, więc czy byłoby to bardzo dziwne, że żaden inny drink spod czyjejś innej ręki by mógł jej nie smakować? Raczej nie. W końcu żaden barman nie robi ci drinków prosto z serca. - Picie koktajli po to, żeby się upić, jest po prostu bezsensowne, a do tego to po prostu strata. Niektórzy jednak tego nie rozumieją - tak, to było smutne. Już pomijając to, że Colt nie był w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatnio się upił, więc jak mógł niby być alkoholikiem? No nie mógł po prostu. - To byłby bardzo sprawiedliwy podział - pokiwał głową, bo taki pomysł bardzo mu się podobał. Właściwie to najbardziej w tym podobało mu się to, że oznaczało kolejne spotkanie. Dobra, tylko to tak naprawdę się liczyło, bo Coltowi było bardzo wszystko jedno, czy miałby na nie ogarnąć alkohol, czy całą ciężarówkę truskawek. Gdyby tylko Selina tego chciała, to by jej właśnie taki zapas jej ulubionego przysmaku zorganizował. Czy powinien przez to czuć się źle? Być może ktoś uznałby, że tak, ale z perspektywy Colta to nie była ani żadna zdrada niczego, ani Rycerzy, ani tym bardziej misji. Może i oboje mieli obowiązki, jednak prowadzenie normalnego życia w żaden sposób nie powodowało, że byli nielojalni. Wciąż pozostawali ludźmi, którzy nie tylko mieli swoje potrzeby, ale też najzwyczajniej w świecie mieli prawo spędzać czas wolny w taki sposób, jaki chcieli. Colt nie czuł żadnych wyrzutów sumienia z powodu tego, że spędzał czas z Seliną i liczył na to, że nie był to ostatni raz, lecz pierwszy z wielu. Bardzo wielu. - Cóż, może to było lekko tanie, ale idealnie się wpasowało w sytuację - tak, był genialny i nie miał zamiaru ze swojego geniuszu nie korzystać. Nawet jeżeli to oznaczało, że będzie podrywał dziewczynę, która mu się podoba, na drinka powiązanego z jej imieniem. Niby tani chwyt, ale ilu tak by zrobiło? - Powinnaś, bo wiesz, nie można tak zmieniać co tydzień ulubionego drinka. Musi pozostać ulubiony co najmniej na miesiąc. To taka niepisana zasada - powiedział, bardzo poważnie, jakby naprawdę taka zasada istniała. On sam pewnie nie byłby w stanie wybrać tylko jednego ulubionego (chociaż zawsze z radością pił AMF, bo to był idealny drink przypisany do idealnej sytuacji), ale kto wie, może Selinie uda się to zrobić? Może i gdzieś tam podświadomie Colt wiedział, co by chciała, czy na co miała ochotę. Jednak, chociaż mu się szalenie podobała i ciężko było mu się trzymać od niej z daleka, to wolał się upewnić, niż potem pluć sobie w brodę, bo ostatnim czego by chciał, to żeby poczuła się w jakiś sposób wykorzystana. Jasne, że sam jej pragnął, jednak skoro był w stanie zapanować i kontrolować wilka w sobie, to i był w stanie zapanować nad sobą w takiej sytuacji. Chociaż w momencie gdy poczuł jej dłoń na swojej, to jasne się stało, że o wiele łatwiej jest kontrolować wilkołaka, który ma setki lat, niż ro uczucie, które budziło się w nim w tym momencie. Nie miał zdecydowanie nic przeciwko, jakby się na niego rzuciła, bo sam miał ochotę to zrobić. Jej pocałunek był właśnie taki, jaki powinien być - delikatny, subtelny i jedynie zwiększający apatyt na więcej. Co prawda nic nie stało na przeszkodzie, żeby kontynuować to wszystko w taki też sposób, powoli, spokojnie i delikatnie, lecz skoro oboje chcieli od siebie czegoś więcej niż tylko grzecznej rozmowy, to po co czekać i się ze sobą bawić? Od kiedy tylko oczom Colta ukazała się Selina, chciał ją pocałować, a teraz te wszystkie myśli w końcu przekuwały się w rzeczywistość. Nie było tutaj miejsca na nieśmiałość, czy też cmoknięcia, bo oboje byli już wystarczająco głodni siebie nawzajem i nie trzeba było tego apetytu zwiększać. Ten pocałunek był zachłanny, pełen pragnienia i pożądania. Jeżeli wcześniej Colt skupiał swoją uwagę na brunetce, tak teraz istniała tylko ona - jej miękkie usta i gorąca skóra, a każde zetknięcie się z nią było dla niego niczym delikatne wyładowania elektryczne, które wstrząsały nie tylko jego ciałem, ale wręcz całym jestestwem. Wysunął rękę z jej włosów i przesunął ją na policzek dziewczyny, drugą natomiast sięgnął do jej talii; a kiedy usta były niecierpliwe, to dłonie wciąż pozostawały delikatne, tak jakby trochę się obawiał, że wystarczy jeden niewłaściwy ruch, a ona zniknie gdzieś w odmętach jego nocnych marzeń. Chociaż gdyby zniknęła, to byłby prawdziwy koszmar, żadne marzenie. Kiedy poczuł jej drobne ręce na karku, to już całkowicie przepadł. Chciał być bliżej niej, tak blisko, jak to tylko było możliwe i już teraz wiedział, że ona też tego chciała. Niestety, te cholerne stołki barowe - przez nie bez względu na to, jak bardzo by się nie nagimnastykował, to wciąż nie było to. Mimo że było to bardzo trudne, to oderwał się od jej ust, niezbyt daleko, na tyle tylko, żeby móc przejechać nosem po jej nosku i zasugerować jedną, malutką rzecz. - Nie wiem, czy to nie będzie zbyt śmiała propozycja, ale patrząc na to, jak bardzo stołki barowe są niewygodne tak na dłuższą metę, to proponowałbym przenieść się na coś wygodniejszego - zaproponował. Pomimo tego, że przecież byli praktycznie obok siebie, to ten dystans wciąż wydawał się zbyt wielki, a siedzenie na takich stołkach uniemożliwiało swobodę dalszych ruchów. Colt chciał więcej, chciał móc przyciągnąć Selinę do siebie i sprawdzić jakie to by było uczucie, tak poczuć jej ciało przy swoim; chciał po prostu jej w każdym znaczeniu tego słowa i najchętniej nie odrywałby się od niej nawet na milimetr.
Powrót do góry Go down
Sro 26 Sie 2020 - 1:42
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



To nie było też tak, że Selina bała się zranienia, bo nie była człowiekiem ze szkła, który potłucze się przy pierwszym lepszym zetknięciu z ziemią jak szklane lusterko. Owszem, czasami na powierzchni pojawiały się jakieś pęknięcia i szramy, mniejsze lub większe, ale to tylko hartowało jeszcze bardziej jej serce. A było ono twarde, nieugięte i kochało wyzwania. Była jak akrobatka, która w pięknej sukience i wianku we włosach stąpała po cienkiej linii nad przepaścią. Balansowała na granicy sukcesu i przegranej, równocześnie posiadając wszelkie ambicje, by dotrzeć do celu. Tylko czasami... po prostu się nie udawało. Ześlizgiwała się, co skutkowało upadkiem na sam dół, na łeb na szyję, aż do samego dna, do pogruchotania kości. Nie miała nikogo, kto by ją wciągnął na górę, kto by ją złapał, zadbał o nią i się zatroszczył. Dlatego nauczyła się, jak robić to samej. Jak opatrywać rany na tyle dobrze, by stanąć na nogi. Szkoda tylko, że czasami były zbyt rozległe, by wyleczyć je samemu. O ile taki proces byłby szybszy, mając kogoś, kto mógłby o ciebie zadbać i się zatroszczyć? No właśnie. I chociaż bardzo tego nie chciała, to musiała przyznać, zgadzając się z tą wrażliwą częścią swojego głupiego serca, że chciałaby mieć kogoś, kto by ją złapał, albo przechwycił zawszczasu, gdy spadałaby w dół. Każde z nich złożyło swoją przysięgę lojalności, ale jednak nadal pozostawali ludźmi, którzy mieli własny rozum - i chociaż Bractwo było praktycznie jej domem i już nie wyobrażała sobie życia bez magii, stanowiła ona bowiem zbyt wielką część jej jestestwa, to Selina nie była na służbie przez cały czas. Coś od życia jej się należało i miała zamiar z tego korzystać, tak jak właśnie teraz. Teraz jej myśli w ogóle nie kręciły się w ogół stowarzyszenia do którego należała, nie rozprawiała o potencjalnym istnieniu wilkołaków, bo jej uwaga była całkowicie skupiona na jej czarującym towarzyszu. Aktualnie nie liczyło się dla niej nic innego oprócz tego, by go poznać i spędzić z nim przyjemnie czas. Co prawda już podczas ich rozmowy na imprezie podejrzewała, że może być dobrze, ale nie wyobrażała sobie, że będzie aż tak dobrze. Że tak bardzo między nimi zaiskrzy, do tego stopnia, że iskierki, które będą między nimi przeskakiwały będą niemal widoczne dla ludzkiego oka i że będzie łapać się na tym, że czasami jak tak się w niego wpatrywała, to aż zapierało jej dech; to było dość nietypowe zjawisko, bo Selina, no cóż, była takim człowiekiem, którego niełatwo było zachwycić i rzadko kiedy ktoś wywierał na niej aż takie wrażenie, że aż była w stanie zapomnieć o tym, jak się oddycha. A to tylko sprawiało, że fascynował ją coraz bardziej, zmuszał ją do myśli o tym, co takiego sobie miał, że łapał ją off guard, że słabła jej samokontrola, a z jej silnej woli zostawały same okruszki, jakkolwiek by się nie starała. - Może i tak będzie - wzruszyła jednym ramieniem, przywołując na twarz zawadiacki uśmieszek. - Zarekwirowałeś rodzicom? No proszę, no i wszystko jasne. Czyli po zmroku zajmujesz się okradaniem ludzi z ich najlepszych trunków? - uniosła jedną brew ku górze i chociaż starała się zachować poważny ton, to nie potrafiła ukryć swojego rozbawienia. Oczywiście, tylko żartowała i z nim się droczyła, nie miała na myśli tutaj nic złego! - A tak na serio to zazdroszczę, ja od swoich nie dostaję nawet skradzionego alkoholu - niby się zaśmiała, ale jednak zaraz po tym przyszło ciche westchnięcie i mina pełna zawodu. Otrząsnęła się jednak szybko, bo to nie był czas i miejsce na myślenie o tym jak bardzo jej sytuacja rodzinna była popaprana. - Czemu tak rzadko ich widujesz? - zapytała, chociaż nie była pewna, czy za bardzo się nie wychylała i jej pytanie nie było zbyt... osobiste? No trudno, najwyżej jej powie, że ma się nie wtrącać. Ale czuła się przy nim tak swobodnie, że to pytanie samo popłynęło z jej ust. Dziewczyna słuchała go z zainteresowaniem, przekrzywiając przy tym głowę i wspierając policzek na wierzchu dłoni. - Och tak? - zalotnie zatrzepotała rzęsami i wyszczerzyła się. - W takim razie muszę przyznać, że twoje wnioski są bardzo trafne - wysunęła podbródek ku górze - tak jak i to, że też nie wyglądasz mi na kogoś bez ambicji. No chyba, że się mylę? - uśmiechnęła się zadziornie i wyszczerzyła białe ząbki. To z jaką starannością przyrządzał jej drinka mówiło jej tylko o jednym, ale kto wie, zawsze mogła się mylić, prawda? I tylko o drinki i drogocenne butelki tak dbał, o nic innego. Wątpiła jednak, żeby naprawdę tak było, bo czuła pod skórą, że był tak samo ambitny jak ona, jak czegoś chciał to nie oglądał się na nic ani nikogo, tylko po to sięgał, już nie mówiąc o pewności siebie, która wręcz o niego biła. A to były cechy, które Selina bardzo ceniła, były dla niej bardzo pociągające i  czuła się przy nim trochę tak, jakby była taką ćmą, a on jej światłem, takim jedynym punkcikiem, który widziała i miała zamiar dostać się za wszelką cenę. - No lepiej nie ryzykować, nie wiadomo co wtedy mogłoby się stać - odparła z minią niewiniątka. Nie, żeby teraz mu groziła czy cokolwiek w tym guście, bo jakby jej odmówił to nic by się przecież nie stało. Dobra, może byłoby jej trochę przykro, ona udałaby, że to jej w ogóle nie rusza, jednak cieszyła się, że się zgodził i żadne z nich nie musiało przeżywać z tego tytułu jakiegoś zawodu. Bo okej, może zabrzmi to dość nieskromnie, ale wątpiła, by jej odmówił - doskonale widziała jak na nią patrzył, jak na nią reagował, ale czy ona zachowywała się inaczej od niego? Wcale a wcale. Im dłużej siedzieli i rozmawiali tym więcej odkrywała w nim rzeczy, które w nim się jej podobały i dopisywała je na listę, która ciągle się wydłużała. Ba, nie tylko jej się podobały, ale mogła wręcz stwierdzić, że je uwielbiała. Co mogło być trochę szalone, bo znała go przecież tak krótko i tak niewiele wiedziała, ale liczyło się to, że go właśnie poznać chciała, prawda? Może i jej zamiary i myśli były nieco nieczyste i niegrzeczne, ale nadal... zależało jej na tym, żeby więcej się o nim dowiedzieć, zależało jej na kolejnych spotkaniach, już teraz wiedziała, że chciałaby go znowu zobaczyć. Prawdę mówiąc to mogłaby wpatrywać się w niego godzinami i była pewna, że nigdy by to jej się nie znudziło, ba, byłoby to dla niej bardzo pasjonujące zajęcie. Teraz to zapominała się już do tego stopnia, że prawie ciągle chichotała, trzepotała rzęsami i nawijała sobie pasmo ciemnych włosów na palec, a przecież nie była nawet pijana, by zachowywać się jak zauroczona nastolatka z liceum. - No w sumie... ja też - przyznała z lekkim rozbawieniem i przygryzła dolną wargę delikatnie zębami. Przy nim bardzo łatwo było jej się zapomnieć, bowiem skupiał na sobie jej uwagę tak bardzo, że nie była w stanie myśleć o czymkolwiek innym, tylko właśnie o nim. Przy nim czuła nutkę ekscytacji i podniecenia, ale równocześnie wewnętrzny spokój, jakby wszystkie troski i wszystko to co złe odeszło w niepamięć. Nie wiedziała jaki czar na nią rzucił, że przy nim potrafiła się tak zapomnieć, do tego stopnia, że czasami robiła rzeczy, wykonywała takie gesty o które normalnie by się nie pokusiła, nie przy innych ludziach, jakby jej maska, którą przybierała, przy nim zaczynała się odklejać, jakby pękała na krawędziach i na wierzch wychodziło to, co dla innych było kompletnie niedostępne. A to był nawet nie jeden dzień, a zaledwie parę godzin. Jeden wieczór. A co będzie później? Czy byłaby w stanie otworzyć się tak całkowicie, jak przed nikim innym? Była tego ciekawa i przerażona jednocześnie, bo nigdy z takim czymś się nie spotkała. Normalnie ten proces trwał o wiele dłużej i był bardziej złożony, bo nikomu od tak nie pozwalała się do siebie zbliżyć. A on, skubany, potrafił się zakraść. Jak cwany i przebiegły lis. Albo lepiej wilk, zważając na to, kim naprawdę był Colt; wilk, który coraz bardziej podbijał serce czarownicy. - Bo tylko nieliczni rozumieją tą sztukę. Doceniają ich złożoność. Doceniają każdą... kropelkę i rozkoszują się ich smakiem - odpowiedziała i spojrzała na szatyna spod rzęs, posyłając mu przy tym leniwy uśmiech. I taką właśnie kropelkę dostrzegła na krawędzi swojej szklanki, więc zgarnęła ją na palec i jak gdyby nigdy nic go oblizała. Oczywiście nie w jakiś obrzydliwy sposób, wiadomo. - No to... jesteśmy umówieni. Znowu - zaśmiała się, po czym uśmiechnęła się pięknie, z odrobiną satysfakcji, bo już nie mógł się wymigać. Byli umówieni już na tego truskawkowego drinka, na naukę w ich przyrządzaniu no i na wspólną... kolację? O ile mogła to tak nazwać, ale brzmiało to jak kolacja. Randka. Przynajmniej dla niej, a cóż, ona nie miałaby nic przeciwko, jakby to faktycznie randką było. Patrząc na to, co między nimi dwojgiem się tutaj działo. - Nie było tanie - zaprzeczyła, kręcąc głową. W żadnym wypadku nie było to tanie. - Jak powiedziałam, mi się podobało. I było bardzo w moim guście - powiedziała, paluszkami kreśląc różne, nieokreślone kształty na wierzchu jego dłoni, której ciepło było bardzo przyjemne. - Niepisana zasada? - parsknęła, chichocząc potem pod nosem. - No dobrze. Ale w takim razie będziesz musiał mi szybko tego drinka zrobić, żebym mogła podjąć decyzję o tym jaki byłby mój ulubiony drink na ten miesiąc - wyszczerzyła ząbki w pięknym, dumnym uśmiechu. Cóż, jeżeli każdy drink będzie taki dobry jak ten, który właśnie piła to naprawdę ciężko jej będzie podjąć decyzję - już mogłaby rzec, że szatyn był mistrzem w swoim fachu i była pewna, że co by nie wyszło spod jego rąk, to stałoby się jej ulubionym napitkiem. Mogła nawet pokusić się o stwierdzenie, że Colt był trochę dla niej jak taki drink, którym chciała się delektować i rozkoszować; przynajmniej do czasu, bo aktualnie jedyne, czego pragnęła, to po prostu się w nim zatracić, utonąć, przepaść całkowicie. Każdy jego dotyk, nawet ten najmniejszy powodował, że czuła na skórze mrowienie, liźnięcia ognia i wierciła się na swoim stołeczku z niecierpliwości. Mało kto potrafił doprowadzić Sel do takiej granicy, więc nie było nawet mowy o delikatnych i leniwych pocałunkach, o nieśmiałych spojrzeniach i niemych pytaniach o pozwolenie jak daleko mogę się posunąć? Oboje doskonale wiedzieli, czego pragnęli. Wiedziała, że też pragnie tego Colt - czuła to w jego gorących pocałunkach i widziała wcześniej, w wygłodniałym spojrzeniu jego oczu w kolorze lodu, które mimo tego chłodu zdawało się parzyć, niemal ją onieśmielać, wywoływało soczysty rumieniec na jej krągłych policzkach. Była niemal pewna, że kiedy dotknął jednego z nich to wręcz parzył. Nie miał jednak powodu bać się tego, że dziewczyna zaraz zniknie i pryśnie jak bańka mydlana, bo nie zamierzała ruszać się od niego nawet na milimetr; i chociaż urzekała ją delikatność i czułość jego dotyku, tak bardzo odmienna od tego jak wyglądały ich pocałunki, które były pełne pasji i namiętności, to potrzebowała więcej. Chciała się do niego przycisnąć, by poczuć ciepło jego ciała tuż przy swoim, twardość mięśni, jak to by było zakosztować nie tylko ust, ale również smaku jego skóry. I tak bardzo jak nie podobało jej się teraz miejsce w którym aktualnie się znajdowali przez wzgląd na to, że znacznie krępowało to ich ruchy, to i tak pomruk niezadowolenia wydobył się z jej gardła, gdy się odsunął i musiała mocno powstrzymać się przed tym, by nie przyciągnąć go do siebie z powrotem. Dopiero gdy usłyszała, o co mu chodzi, kiwnęła ze zrozumieniem głową. - Nie jest zbyt śmiała - zaprzeczyła zdyszana, wykorzystując tą krótką chwilę, by nieco zaczerpnąć tchu. - Jest idealna - tak, to był świetny pomysł, bo miała już dosyć tych cholernych barowych stołków przez które nie mogła zrobić rzeczy, które by chciała; a chciała bardzo wiele, bo przecież nie zależało im tylko na pocałunkach, prawda? Przynajmniej nie jej. - W takim razie co proponujesz, Colt? - zapytała nieco ochrypłym z emocji głosem, pocierając noskiem o jego nos. Czy chciała go sprowokować? No, może trochę. Dlatego pochyliła się, by dosięgnąć ustami jego ucha i musnęła nimi jego płatek. - Kanapę? Łóżko? - wyszeptała i ześlizgnęła się nieco niżej, na samą szyję, na której też zostawiła pocałunek. - A może to i to? - noc była przecież długa, prawda?
Powrót do góry Go down
Sro 26 Sie 2020 - 18:05
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Prawda była taka, że bez względu kim się było, jak bardzo twardym się było, to nie dało się uniknąć zranienia; czy to z ręki rodziny, czy też przyjaciół - ktoś kogoś zawsze w końcu rozczarowywał, ranił, albo po prostu irytował. Ciężko jednak było żyć samemu, nie mieć nikogo u swojego boku, kto by właśnie pomógł się podnieść po jakimkolwiek potknięciu. Sam Colt również nie należał do osób, które zaprzyjaźniały się z każdym, a już na pewno nie ufał każdemu, to zawsze mógł liczyć na pozostałych Rycerzy, a oni na niego; chociaż nie raz się zdarzało, że się nie zgadzali, to koniec końców i tak stawali za sobą murem. Właściwie to byli dla niego po prostu jak rodzina. I, chociaż to mogło być dziwne i w sumie nawet jemu samemu dziwne się wydawało, to przy Selinie odczuwał tą niczym nie wyjaśnioną chęć, żeby ją po prostu chronić, być przy niej. Oczywiście nie dlatego, bo uważał, że jest słabą osobą, która sama sobie nie poradzi, lecz tak po prostu, żeby miała w nim oparcie i mogła chociaż przez chwilę odetchnąć, nie zamartwiając się tym, że ma chwilę słabości, czy po prostu chce być zwykłą dziewczyną, która spędza zwykły, może trochę leniwy dzień, na nic nie robieniu. Bez względu bowiem na to jakie mieli obowiązki, co robili na co dzień, to wciąż pozostawali po prostu ludźmi, którzy mieli prawo, żeby przynajmniej przez jeden wieczór odetchnąć od wszystkiego i nie przejmować się niczym. Bo tak, aktualnie Colt, nawet jakby chciał (a nie chciał), to nie byłby w stanie przejmować się czymkolwiek. Oprócz Seliny oczywiście. Przyjemnie się na nią patrzyło, ale jeszcze lepiej jej się słuchało. To wszystko tworzyło tak zajmujący obrazek, że nawet jakby w tym momencie usłyszał ten niezbyt przyjemny dla ucha dźwięk uprawianej magii, to po prostu by go zignorował. Był Rycerzem od sześciu lat, ten jeden wieczór całkowitego ignorowania misji z jego strony mu się po prostu należał. Selina była zachwycająca, a on chciał móc się zachwycać nią przez cały wieczór, a może - jak szczęście dopisze - o wiele dłużej. - Nie nazwałbym tego kradzieżą. Bardziej... po prostu braniem? Zresztą, skoro oni się tym nie przejmują i nie potrafiliby docenić tych perełek, to bym nawet zaryzykował stwierdzenie, że wyświadczam przysługę. Głównie sobie - uśmiechnął się, bo okej, może to było trochę okradanie własnych rodziców, ale Colt robił to dla dobra ludzkości. W końcu jak już miał te wszystkie pyszne alkohole, to się nimi dzielił, na przykład z Seliną! Czy to nie był więc dobry uczynek? - Nie ma czego zazdrościć, bo to nie jest dostawanie - poprawił ją. Nie, żeby miał jakieś super złe stosunki z rodzicami, ponieważ nie miał. To, że nie miał z nimi normalnego kontaktu było bardziej jego własnym wyborem, niż ich. - Są zajętymi ludźmi, wędrującymi po dwóch kontynentach, a do tego jeszcze udzielającymi się towarzysko. Ja mam swoje własne sprawy, a oni swoje. To taka chyba kolej życia - wzruszył ramionami. Nie uznawał tego za zbyt osobiste pytanie, bo nie uważał tego za żadną tajemnicę. Jego stosunki rodzinne nie były też niczym wyjątkowym, zwłaszcza w takim miejscu jak Belgrave, gdzie dużo ponad połowa studentów pochodziła z zamożnych rodzin. - Cóż mogę powiedzieć, obserwowanie kogoś takiego jak Ty jest po prostu czystą przyjemnością - odpowiedział, posyłając jej uśmiech. Obserwował ją i to bardzo uważnie, zauważając każdy raz, gdy unosiła podbródek, marszczyła nosek, czy śmiała się w taki sposób, że aż serce rosło. Tak, było to naprawdę przyjemne, a on nie mógł sobie odmówić, żeby się tym wszystkim nie zachwycać. - To zależy co uznamy za ambicję. Mój ojciec na przykład uznał, że nie dostanie się przeze mnie na prawo oznacza brak ambicji. Prawda jednak jest taka, że się dostałem, ale nie chciałem pójść - wzruszył ramionami. Colt miał ambicje, jednak nie zawsze pokrywały się one z tym, co inni od niego oczekiwali, albo - jak w przypadku chociażby rodziców - chcieli. Na pewno mało kto doceniał jego zamiłowanie alkoholi i rozumiał, że przyrządzanie koktajli jest prawdziwą sztuką. Dlatego też tak bardzo doceniał towarzystwo Seliny, która nie tylko zdawała się to rozumieć, ale wręcz nie mogła się doczekać, żeby ich spróbować. Była to oczywiście nie jedyna rzecz, która tak bardzo mu się podobała. Lubił charakterne kobiety, a jeżeli mógł coś o Selinie powiedzieć to, to, że miała w sobie tyle charakteru, tyle pazura, że spokojnie mogłaby obdzielić tym nawet tuzin ludzi. W jej niewielkim rozmiarowo ciałku, znajdowała się dusza wielkie wojowniczki, co jeszcze bardziej dodawało jej uroku. Była tą idealną kombinacją wszystkiego, co mu się podobało, a każda kolejna minuta w jej towarzystwie powodowała, że chciał o niej wiedzieć więcej, chciał jej więcej. Uśmiechnął się na jej słowa, ale nie miał zamiaru sprawdzać co by było, gdyby faktycznie jej odmówił. Właściwie to już teraz był przekonany, że po prostu nie mógłby tego zrobić. Nie umiałby. Nie w momencie, kiedy patrzyła na niego tymi swoimi niebieskimi oczami, a on czuł się tak, jakby każde spojrzenie bardziej go rozbrajało. Nawet nie był w stanie ukrywać tego, jak na niego działała i w sumie nie widział powodu, żeby to robić. Pragnął jej, w każdym znaczeniu tego słowa i jakoś wątpił, żeby to ją w jakikolwiek sposób odstraszało. Wręcz przeciwnie! Nie był w końcu ślepy i był w stanie dostrzec ten głód, to pragnienie, które sam odczuwał w jej spojrzeniu, czy nawet każdym geście. Co prawda nie zaryzykowałby, że trafiła go strzała Amora, albo że jest w niej zakochany, ale na pewno chciał ją poznać lepiej, dowiedzieć się więcej i po prostu na własnej skórze przekonać się jakby to było, gdyby się do siebie zbliżyli. Czy była szansa, że przerodziłoby się to w coś więcej? Nie wykluczał tego, ale gdyby do tego doszło, to na pewno by się nie wzbraniał. You can't fight this feeling, prawda? Dziwić się też nie można było, że potrafił tak przebiegle przebić się przez jej skorupę? Nie bez powodu był przecież czempionem Tundry. - Nie ująłbym tego lepiej - przyznał, bo jej podsumowanie brzmiało naprawdę idealnie. Co mógł tutaj dodać? Nic więcej, ponieważ nie mógł się z nią nie zgodzić, a jej słowa doskonale odzwierciedlały to, co sam myślał. - Znowu - pokiwał głową z uśmiechem. Chociaż można było uznać, że te umawianie się mogło być po prostu takim gadaniem, jednak Colt każdy jeden raz traktował bardzo poważnie i każdy jeden raz uznawał za randkę. - Miałem taką nadzieję i na szczęście ten drink sam w sobie też jest całkiem porządny - stwierdził. Cóż, gorzej by było, gdyby drink był słaby i skończyłoby się to rozczarowaniem, prawda? Może i by dodał coś więcej, może nawet rzuciłby jakimś bardziej ambitnym tekstem na podryw, jednak nie był w stanie się skupić na niczym, gdy tak wodziła palcami po jego dłoni. Niby to nie było nic wielkiego, jednak w jej wykonaniu działało jak naprawdę świetny rozpraszacz wszelakich myśli. - Mam w planach zrobienie więcej, niż tylko tego jednego - odpowiedział, mając oczywiście na myśli drinki. Skoro już byli umówieni na tyle różnych rzeczy, to można było się spodziewać, że na każdym jednym spotkaniu Selina będzie mogła zasmakować czegoś innego i pewne nie będą to tylko koktajle. Miała w sobie coś takiego, że Colt czuł, że mógłby się całkowicie w niej zatracić; chociaż nie narzekał na brak powodzenie, to większość ze znajomości traktował przelotnie, nie zastanawiając się nad nimi, ani tym bardziej nie odczuwając potrzeby, żeby poznać kogoś lepiej. W jej przypadku było inaczej, bo miał ochotę nie tylko skosztować jej ust, ale dowiedzieć się o niej wszystkiego, nawet czegoś tak błahego jak to, jaką kawę lubić pić i czy w ogóle ją lubi. Liczył więc, że to nie będzie ich jedyny raz, zwłaszcza, że aktualnie żadne z nich chyba nie miało za bardzo ochoty, żeby skupiać się na rozmowach; nie teraz, kiedy w końcu ich usta połączyły się w tym wygłodniałym pocałunku. To nie było może i delikatne, ale jak najbardziej prawdziwe, a do tego przyprawiające o dreszcze rozkoszy. Czuł się tak, jakby całe powietrze, które ich otaczało było naładowane elektrycznością; każdy jej pocałunek, każdy dotyk, był niczym porażenie piorunem, a on wciąż chciał więcej. Sprawiała, że czuł się żywy, jak rzadko kiedy, bo każda jedna komórka jego ciała wręcz płonęła żywym ogniem. To wszystko było jednak wciąż za mało, potrzebował więcej, chciał ją bliżej przy sobie, jednak żeby to osiągnąć musieli zmienić miejsce w którym się znajdowali. Odsunął się więc, chociaż bardzo niechętnie. Oboje jednak chcieli czegoś więcej, niż tylko pocałunków, toteż wciąż bardziej nie chcąc, niż chcąc, musiał na te kilka sekund rozstać się z miękkością jej ust. Chociaż spodziewał się takiej odpowiedzi, to nie mógł nie uśmiechnąć się, gdy usłyszał słowa Seliny. Nie wiedział jednak jak to w ogóle możliwe, że nawet w momencie gdy czuł jej ciepły oddech, czy słyszał lekko zachrypnięty głos, to wciąż rozpalało go to do czerwoności. Już nie wspominając o tym, że nie był w stanie skupić się na niczym, czy gdy poczuł jej usta na swoim uchu, czy na szyi. Nawet nie miał pojęcia, że jest w stanie pożądać kogokolwiek tak bardzo, dopóki jej bliskość nie zaczęła go doprowadzać wręcz do szaleństwa. - Jestem pewien, że coś się znajdzie - odpowiedział, zsuwając się ze swojego krzesła tak, żeby nie zwiększyć odległości między nimi nawet na centymetr, po czym zręcznym ruchem podniósł ją do góry, mocno zamykając ją w swoim ramionach. - Być może nawet kilka takich miejsc - dodał jeszcze z zadziornym uśmieszkiem, by po chwili odnaleźć jej usta i połączyć się z nią w kolejnym namiętnym pocałunku. Tak, mieszkanie było całkiem spore, więc na pewno znajdzie się tutaj jakieś wygodne miejsce dla nich obojga.
Powrót do góry Go down
Sro 26 Sie 2020 - 21:33
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Obudziła się, gdy słońce już dawno wisiało na niebie i jego promienie przebijały się przez wysokie szyby; padały na jej twarz i tworzyły refleksy na jej długich, lśniących włosach, które były roztrzepane na poduszce. Selina wcale nie miała najmniejszej ochoty na to, żeby wstawać, było jej zbyt przyjemnie w ciepłym i miękkim łóżku; była niewyspana, ale musiała sprawdzić chociaż, która była godzina i czy miała wystarczająco dużo czasu, by przekręcić się na drugi bok i zdrzemnąć się jeszcze na kilka chwil. Jednak jak tylko otworzyła zaspane oczy to zorientowała się, że to nie było przecież jej łóżko i że leżała naga pod kołdrą. Wtedy przypomniała sobie o imprezie, o Colcie, o tym, że tu ją przyprowadził i do czego między nimi doszło.
A doszło do naprawdę wielu rzeczy. Czy ich żałowała? Oczywiście, że nie. Teraz gdy o tym myślała, to na samym początku nie podejrzewała, że ten wieczór skończy się właśnie w taki sposób - okej, miała swoje nadzieje, ale gdy wyczaiła go wtedy, na imprezie u Delt i podjęła decyzję o tym, że spróbuje odciągnąć go od towarzystwa i do niego zagadać, to bardziej myślała o niewinnym flircie, może i pocałunku, ale głównie o tym, by jakoś przeżyć tą małą katastrofę w jakimś miłym towarzystwie. Nie spodziewała się, że szczęście będzie jej tak sprzyjać, że tak szybko zaprosi ją do swojego mieszkania, zaoferuje o wiele lepszy alkohol, już nie wspominając, że okaże się tak czarującym towarzystwem, że zapragnie o wiele więcej niż zwykła rozmowa, o wiele więcej niż pocałunek. Że nie pójdzie tej nocy do łóżka sama, a nawet... że będzie w innych miejscach, nim tam trafi. Tak, ten wieczór Selina z pewnością mogła zaliczyć do udanych, a nawet jednych z takich o których długo nie zapomni i będzie je z przyjemnością wspominać. Nawet więcej - nie miała zamiaru poprzestawać tylko na tym. Co prawda był teraz ranek, urok poprzedniej nocy mógł zniknąć, ale tak się nie stało - nadal chciała doprowadzić do kolejnych spotkań z Coltem, bo skoro tak bardzo jej się spodobał, a przez tą noc się nie zmieniło, ba jeszcze bardziej nasiliło, to dlaczego mieli zatrzymywać się tutaj? Stwierdzić, że było fajnie, po czym rozejść się i o sobie zapomnieć? Nie, Selina by tak nie mogła. Za bardzo zaszedł jej za skórę, pobudził coś, o czym pojęcia nie miała, że to istniało i tak bardzo nie dawało jej to spokoju, że nie potrafiła odpuścić; zresztą, zdążył chyba poznać ją na tyle, że wiedział, że jest kobietą, która nie boi się sięgać po to, czego chce. No i przede wszystkim - nie odpuszcza. A jego nie potrafiła. Pomimo tego, że znała go zaledwie jeden wieczór i większej części był on wypełniony mieszaniną oddechów, pożądliwych spojrzeń, gorących pocałunków i namiętnych pieszczot. Bo pewnie, mogłoby się na tym skończyć, ale dla niej nadal było to coś, czego by nie chciała. I miała nadzieję, że Colt był tego samego zdania.
Trzeba było jednak zebrać się i wstać, skoro miała zamiar wcielić ten swój plan w życie. Poza tym, nieładnie się tak było wylegiwać w nieswoim łóżku, no i przede wszystkim - musiała znaleźć swoje ubranie, chociaż ciężko było to nim nazwać, skoro składał się na nie tylko strój kąpielowy. Na szczęście poszukiwania zbyt długo jej nie zajęły, bo wisiał na jednym z pobliskich foteli (prawdopodobnie Colt musiał go tam odłożyć?) i szybko się przebrała. Dopiero wtedy zauważyła na szafce nocnej szklankę napełnioną wodą, co było dla niej miłym zaskoczeniem i zbawieniem, bo suszyło ją w gardle i naprędce potrzebowała naprędce je czymś zwilżyć. Dlatego upiła jej trochę, przy okazji zgarniając swój telefon z szafki nocnej i udała się tam, gdzie słyszała odgłosy krzątaniny; czyli nigdzie indziej, jak przy barku, gdzie znalazła właśnie Colta. Uśmiechnęła się szeroko, jak tylko zobaczyła i rześki, różowy rumieniec oblał jej policzki. - Dzień dobry. Czy właśnie zamierzasz przygotować jakiegoś specjalnego drinka na śniadanie? - zapytała rozbawiona, kierując swoje kroki do barowego stołeczka, dokładnie tego, na którym siedziała poprzedniego wieczora. Musiała przyznać, że bardzo ładnie się prezentował w koszuli, krawacie i kamizelce; wyglądał w tym ubraniu równie dobrze, jak bez niego, hehs. - Bardzo elegancko dziś wyglądasz - pochwaliła, bo naprawdę jej się podobał w takim stroju. On w ogóle cały jej się podobał, ale chyba po tym, co się stało poprzedniej nocy to chyba doskonale o tym wiedział i raczej nic nie mówiła mówić w tym temacie - za to zastanawiała się nad tym, czy też dalej mu się tak podobała i czy w ogóle... podobała mu się też ta noc. - I dzięki za wodę. Mam nadzieję, że się wyspałeś? Albo i... nie? - zapytała, chichocząc pod nosem i chowając swój nos w szklance z której upiła trochę wody. Tak, Selina zadała to pytanie zdecydowanie celowo, było w nim pełno dwuznaczności i podtekstu. Ale chciała po prostu wybadać teren i to, czy dla niego czar prysł wraz z zakończeniem poprzedniej nocy czy jednak ta magiczna aura trwała nadal.
Powrót do góry Go down
Czw 27 Sie 2020 - 0:43
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Nigdy nie potrzebował zbyt wiele snu, więc zupełnie go nie zdziwiło, że gdy otworzył oczy Selina jeszcze spała w najlepsze. Nie chciał jej budzić, bo wyglądała tak spokojnie, więc najciszej jak potrafił (a skradać się potrafił całkiem nieźle) wymknął się z łóżka, żeby... cóż, żeby załatwić parę rzeczy. Colt był człowiekiem zapracowanym, mającym mnóstwo spraw, którymi musiał się zajmować, zaczynając od całkiem przyziemnych rzeczy, przez sprawy uczelni, na Rycerzach kończąc. Tym razem jednak nie miał w planach żadnych wielkich czynów, czy faktycznej pracy, tylko całkiem normalne, poranne czynności. Chwilę mu zajęło znalezienie ubrań, bo przez to, że rzadko tutaj bywał, nie do końca pamiętał gdzie trzyma jakie części garderoby. Po szybkim prysznicu ubrał się w granatową koszulę w groszki, zawiązał idealnie krawat, a do założył czarną kamizelkę. Być może dla kogoś byłoby to przesadne strojenie się, jednak dla Colta był to całkiem normalny strój, a zobaczenie go bez krawata, lub w czymś innym niż koszula, było rzadkością. Gdy już się ogarnął, wyszedł do sklepu, uznając, że skoro już ma gościa, to naprawdę bardzo niegrzeczne byłoby go głodzić. Pewnie, nigdzie nie było napisane, że powinien Selinie zanieść śniadanie do łóżka, albo cokolwiek, ale... po prostu chciał to robić. Oczywiście to samo w sobie było lekko problematyczne, bo pojęcia nie miał co dziewczyna je - mogła przecież być wegetarianką, weganką, czy czymś jeszcze innym. Postanowił więc zrobić całkowicie normalne zakupy w postaci jakiejś bagietki, serka, jakiejś wędliny i parę warzyw, które na kanapkę się nadawały, a także truskawki i pomarańcze. Udało mu się wrócić zanim Selina się obudziła, więc pokroił bagietkę, odnalazł jej strój kąpielowy i zostawił go nieopodal łóżka, a do tego postawił na szafce wodę - tak na wszelki wypadek. Gdy już wszystko to zrobił, skierował swoje kroki do baru, bo czy jest lepszy sposób od zaczęcia dnia niż dobry koktajl? Pewnie niektórzy by powiedzieli, że lepiej rano napić się kawy, jednak Colt zdecydowanie nie należał do tej grupy ludzi.
Zabrał się więc do wyciągania odpowiednich składników; być może robił to zbyt głośno, bo minęło ledwie parę sekund, gdy usłyszał ciche kroki na posadzce. Jej widok naprawdę go ucieszył, do tego stopnia, że nie był w stanie powstrzymać się przed uśmiechem skierowanym w stronę dziewczyny. - Trochę nie uznaję zasady, że alkohol można pić dopiero po godzinie dwunastej - odpowiedział, wciąż się uśmiechając. Nie, ta zasada zdecydowanie w jego świecie nie obowiązywała. Zresztą wcale tutaj nie planował przyrządzić jakiejś siekiery, po której normalny człowiek straciłby przytomność na wiele godzin. Nic z tych rzeczy! Po prostu... cóż, chciał wciąż zrobić wrażenie na Selinie. Jasne, poprzedni wieczór był niesamowity, ale właśnie z jego powodu, chciał, żeby w świetle dnia wszystko to wciąż takie właśnie było. Chociaż początkowo wcale nie planował się wdawać w jakąkolwiek dłuższą relację, to teraz, gdy tak patrzył na brunetkę siadającą na przeciwko niego, to nie był w stanie sobie wyobrazić, że mieliby się tak po prostu rozstać i nie spotkać nigdy więcej. Chciał się więcej o niej dowiedzieć, poznać bliżej, a także najzwyczajniej w świecie nacieszyć oczy jej widokiem, bo ten zapierał mu dech w piersiach tak samo wieczorem, jak i w świetle słońca; jej długie, gęste brązowe włosy, które układały się w delikatne fale; jej niebieskie oczy, które patrzyły w tak bardzo intensywny sposób, będące niczym jeziora w których można byłoby bez trudu zatonąć; jak mógłby nie chcieć jej więcej? Słysząc jej słowa popatrzył na siebie, trochę zdezorientowany. - Ach, no tak. To pewnie może wydawać się szokujące, ale taki strój częściej zakładam niż to, w czym byłem wczoraj - odpowiedział, trochę rozbawiony. Co prawda nie miał żadnych problemów ze swoim ciałem, nie miał też jakiś większych oporów, żeby ściągnąć ubrania, jednak naprawdę lubował się w eleganckich rzeczach. - Nie mam niestety nic w Twoim rozmiarze, jednak wydaje mi się, że gdybyś wybrała sobie jakąś koszulę, to można byłoby ją uznać jako sukienkę. Nie, żeby mi w jakikolwiek sposób przeszkadzał taki widok - powiedział, kiwając delikatnie głową w jej stronę. - Jednak podejrzewam, że wolałabyś mieć na sobie coś więcej. Dlatego moja szafa stoi otworem - nie chciał tutaj mówić, że jak wyjdzie to lepiej, żeby miała coś na sobie, bo ani jej wyganiać nie miał zamiaru, ani nawet nie chciał, żeby już teraz gdzieś poszła; sądził jednak, że chciałaby mieć na sobie coś poza tym kostiumem. Do tego też miał takie podejrzenie, że wyglądałaby obłędnie w jednej z jego koszul. No i był dżentelmenem. Nie mógł jej zaproponować porządnego ubrania, bo pewnie nawet w jego krótkich spodenkach by się utopiła, ale koszula... tak, bardzo by chciał ją zobaczyć w takim wydaniu. Wlał do shakera likier irlandzki i sięgnął po kolejną butelkę. Uniósł brwi, a gdy skończyła mówić, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmieszek. - Właściwie to tak. Ale wiesz co mówią, ponoć jak człowiek się wymęczy, to potem śpi jak zabity i ma kolorowe sny - odpowiedział. Okej, nie miał wcale żadnych snów, jednak sen w towarzystwie Seliny mógł zdecydowanie nazwać przyjemnym. Tak jak i wszystko to, co i przed zaśnięciem miało miejsce. - A Ty? Wyspałaś się? - zapytał, unosząc prawą brew do góry. - Ach, byłby zapomniał! W czasie kiedy Ty, tak słodko spałaś, wybrałem się w parę miejsc z produktami spożywczymi - powiedział, wychodząc zza baru i kierując swoje kroki w stronę kuchni i lodówki. Wrócił po niecałej minucie niosąc tacę na której była równiutko pokrojona bagietka i wszystko to, co kupił, a co nadawało się do kanapek, a także truskawki, hehe. - Nie wiedziałem co jesz, ani czy jesteś wegetarianką, więc kupiłem wszystkiego po trochę - postawił tacę obok niej, a sam wrócił za bar. - Niestety nie jestem zbyt dobrym kucharzem - dodał, trochę przepraszająco. Umiał zrobić jakieś podstawowe potrawy typu jajecznica, czy usmażyć kotleta, ale no... mistrzem kuchni nie był! Miał jednak nadzieje, że ten skromny poczęstunek przynajmniej trochę zaspokoi jej głód i nie opuści jego mieszkania niezadowolona. Nie, tego zdecydowanie by nie chciał; nie po tej nocy; nie teraz, kiedy jej osoba z wdziękiem zawędrowała do jego głowy, wygodnie się tam moszcząc i nie pozwalając myśleć o czymkolwiek innym. Pewnie powinien się dowiedzieć o paru sprawach, które wymagały jego uwagi, jednak tak jak i poprzedniego wieczoru, tak i teraz nie potrafił skupić swojej uwagi na niczym innym, tylko na dziewczynie siedzącej na przeciwko niego. Musiał jednak w końcu oderwać od niej wzrok (nie na długo), żeby dokończyć robionego przez siebie drinka. Wyciągnął wysokie szklanki do których wlał zawartość shaker'a i włożył do nich rurki. Podsunął jedną z nich w stronę Seliny. - Jest w nim mleko, więc chyba można uznać, że to zdrowe na śniadanie - stwierdził, całkowicie poważnie. Okej, alkohol nie był wcale zdrowy, a już na pewno nie na śniadanie, ale... Colt nie mógł się upić, a specjalnie ze względu na Selinę użył do przyrządzenia tego koktajlu trochę mniej alkoholu niż powinien. Można więc było uznać, że jest to jedynie koktajl, o lekkim alkoholowym aromacie, a to nie mogło być tak całkowicie nie zdrowe!
Powrót do góry Go down
Czw 27 Sie 2020 - 12:34
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Selina zwykle też nie spała zbyt długo - oczywiście pilnowała zawsze, by przespać chociaż te 8 godzin, wiadomo, beauty sleep i te sprawy, ale zwykle miała tyle na głowie, że nie mogła pół dnia spędzić na wylegiwaniu się w łóżku. Po ostatniej nocy jednak była tak zmęczona, że spała jak kamień i nie śniło jej się kompletnie nic; mogła to uznać za mały sukces, bo przynajmniej nie nawiedził ją żaden koszmar i nie obudziła się z krzykiem, budząc przy tym Colta. Prawdę mówiąc, dawno nie miała takiej spokojnej nocy i chociaż aktualnie nie obraziłaby się, gdyby mogła jeszcze na przynajmniej godzinę zakopać się w jego pościeli i zasnąć, to wcale nie narzekała. Niewyspanie mogła zawsze przecież zabić kawą albo jeszcze lepiej - jakimś drinkiem - a to, że była trochę obolała... no cóż, ciężko jakby nie była, skoro ta noc była taka intensywna, prawda? Bo mimo tego, że już przecież parę godzin minęło to nadal jej usta były nieco opuchnięte od namiętnych pocałunków, a skóra mrowiła na samo wspomnienie miejsc, których dotykał. Pewnie też jej by się przydał jakiś gorący prysznic po tym wszystkim, ale nie chciała nadużywać jego gościnności, więc tą kwestię już pozostawiła. Mogła mieć tylko nadzieję, że nie pachnie jakoś brzydko, a jej włosy nie są aż tak bardzo rozczochrane, chociaż zanim poszła do niego do kuchni to starannie je przygładziła, żeby chociaż jakoś się prezentować. Co było trochę absurdalne, bo przecież miała na sobie tylko kostium kąpielowy, kiedy Colt był wykąpany, pachnący i elegancko wystrojony, a ona... no cóż. Nie śpieszyło jej się jednak jakoś, by popędzić z tego powodu do domu, a wręcz przeciwnie - była zadowolona z tego, że zanim wróci do swojej rzeczywistości to będzie mogła spędzić z nim jeszcze trochę czasu, zamienić kilka słów, nacieszyć oczy jego widokiem i jeśli nadal tego chciał, to może nawet coś więcej? Kto wie, kto wie! - Bzdura. Każda pora jest dobra na alkohol. A ten, kto twierdzi inaczej po prostu się nie zna - wywróciła błękitnymi tęczówkami ku górze. Może Selina brzmiała tutaj jak jakaś alkoholiczka i za takie gadanie ktoś inny chętnie by ją wziął i zaprowadził na jakieś spotkanie AA, ale jak już sam chłopak wiedział, piła alkohol tylko dla przyjemności - tak jak na przykład ludzie lubili pić kawę, ona jeśli miała wybór to wolała wypić drinka. I nie żeby miała cokolwiek przeciwko kawie, bo ją też lubiła; drink jednak zawsze był dla niej numerem jeden, szczególnie taki, który byłby przyrządzony przez Colta. Dlatego nie, nie miała nic przeciwko temu, że chciał jej takiego przyrządzić i nie musiał się zbytnio zamartwiać o robienie na niej wrażenia, bo robił to przez cały czas, nieustannie, odkąd tylko go zobaczyła. Wcześniej sądziła, że nie może być lepiej niż wczoraj, że poranek nieco rozmyje te wszystkie uczucia, które nocą były tak intensywne, ale nie, pomyliła się - w świetle dnia robił na niej dokładnie takie samo wrażenie jak po zmroku, może nawet jeszcze większe. To nie zmieniało jednak faktu, że naprawdę doceniała jego starania, a one tylko sprawiały, że przebijał się przez jej mury obronne coraz głębiej, otwierał sekretne drzwi, które zwykle dla innych ludzi były całkowicie niedostępne. Z tego względu naprawdę ciężko byłoby jej to tak po prostu przerwać i tego nie kontynuować. Nie kiedy ledwo go znała i działał na nią tak, jak jeszcze nikt wcześniej i potrafił ją rozbroić chociażby samym jednym spojrzeniem jasnych, niebieskich oczu, które błyszczały w słonecznym świetle, pięknym uśmiechem, no i dołeczkami - one chyba ujmowały ją najbardziej ze wszystkiego, naprawdę nic nie mogła na to poradzić. - Bardzo szokujące - przytaknęła, chichocząc pod nosem. Ale no cóż, wcale by się nie zdziwiła, jakby faktycznie chodził tylko w kąpielówkach, skoro mógł się pochwalić takim ciałem. Ale Selina musiała przyznać, że w tym eleganckim wydaniu bardzo, ale to bardzo jej się podobał; idealnie trafiał tutaj w jej gusta, o ile kogoś by to jeszcze dziwiło. - Ale wiesz, ja też codziennie nie paraduję tak ubrana, co pewnie też jest zadziwiające - wzruszyła ramionami i rozbawiona, uśmiechnęła zadziornie. Selina na codzień zdecydowanie bardziej preferowała eleganckie sukienki i wysokie obcasy, ale też nie miała problemu z tym, żeby przed kimś się rozebrać; była body positive i lubiła podkreślać swoje atuty. Oczywiście, nie w jakiś ordynarny, paskudny sposób, bo była kobietą z klasą, więc nie w smak były jej takie rzeczy. - Och - uniosła brwi, zdziwiona, bo sama miała zapytać go o to samo - niby chodzenie w samym kostiumie jej nie przeszkadzało, ale przemieszczanie się po ulicach miasta tak wczesną porą, w kostiumie kąpielowym... mogłoby być nieco dziwne, skoro w Belgrave nie było przecież żadnej plaży. - To bardzo miłe z Twojej strony, bo właściwie... miałam zapytać o to samo. Ale skoro taki strój Ci nie przeszkadza to będę musiała sobie to zapamiętać - mruknęła, puszczając mu przy tym flirciarskie oczko. W sumie jak to zaproponował, to wolała od razu pójść i coś na siebie włożyć, więc zsunęła się z krzesełka i od razu pomknęła do jego sypialni, żeby coś dla siebie znaleźć. Oczywiście, nie miała zamiaru grzebać w jego rzeczach, ale jak już tą szafę otworzyła, no to parę rzeczy w oko jej wpadło i musiała przyznać, że kolekcja jego koszul prezentowała się bardzo zacnie. Nie szalała jednak za bardzo i wybrała klasyczną, w śnieżnobiałym kolorze - zresztą, to był przecież jeden z jej ulubionych kolorów. Nie dało się ukryć, że była na nią trochę przyduża, bo jednak dziewczyna była o wiele mniejsza i drobniejsza od szatyna, ale przynajmniej była na tyle długa, że zakrywała jej pośladki i sięgała do połowy ud. Dlatego tak, śmiało mogła potraktować ją jako sukienkę. Zamknęła jego szafę po czym wróciła z powrotem, zapinając kilka guziczków z przodu. - Całkiem niezłą masz kolekcję tych koszul - pochwaliła, gdy już wróciła i z powrotem wskoczyła na swoje krzesełko. Posłała mu szeroki uśmiech i zajęła się podwijaniem rękawów, bo one też były oczywiście za długie. - I dzięki za nią, oddam przy okazji - heh, teraz to już na pewno musieli się spotkać, skoro weszła w posiadanie jego ubrania. Chociaż, jak tak o tym myślała, to najchętniej to by ją sobie przywłaszczyła. Nie dlatego, że takiej nie miała, bo miała na pewno, ale... tak po prostu, chciała mieć coś, co należało do niego. No i przy okazji miała kolejny pretekst, żeby się z nim spotkać. Już następny w kolejce! - A, wracając do Twojego pytania, to chętnie pospałabym dłużej, szczerze mówiąc. Masz bardzo wygodne łóżko - tak, Selina bardzo chętnie by w nim została i spała nadal, albo robiła inne rzeczy. Najchętniej z nim. - Kolejna niespodzianka? Dawno nikt mnie tak nie rozpieszczał, Colt - posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, bo właśnie na to zasługiwał; jak na o wiele więcej. Przy ich następnym spotkaniu - bo Selina miała skrytą nadzieję, że do niego dojdzie - już wiedziała, że będzie musiała bardzo się postarać, żeby mu się odwdzięczyć. No i przede wszystkim, musiała też jakoś zabiegać o jego względy, prawda? Skoro on ewidentnie zabiegał o jej, nawet sama obecność truskawek na tacy jej o tym jasno mówiła. - O tak, zdecydowanie mi tego brakowało - westchnęła z błogą miną i oczywiście pierwsze, co zrobiła, to dobrała się do truskawek. Złapała w jedną w palce i odgryzła kawałek, oblizując potem przy tym usta ze smakiem. Potem dopiero się zreflektowała, że mu przecież nie odpowiedziała. - I bardzo Ci dziękuję, Colt. Naprawdę to doceniam - powiedziała, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech. Bardzo chętnie dałaby mu za to buziaka, ale no niestety, stojący pomiędzy nimi bar to utrudniać, więc musiała zostawić to na później. - A odpowiadając na Twoje pytanie, nie, nie jestem wegetarianką. Akurat jestem wielką fanką mięsa - zaśmiała się, po czym zabrała się za komponowanie kanapki ze składników, które jej przygotował. - I nic nie szkodzi. Ja jestem całkiem niezła, więc postaram Ci się następnym razem odwdzięczyć - zapowiedziała, bo przecież kultura tego wymagała, a poza tym, po prostu tego chciała. Chciała mu się odwdzięczyć, ale też po prostu go poznać; sprawdzić, czy przy bliższym zapoznaniu nadal będzie podobał jej się tak bardzo jak teraz, czy może jej uczucia względem niego będą jeszcze mocniejsze. Niby mogliby uznać sprawę za zamkniętą, a potem udawać, że nic takiego się nie wydarzyło, ale jej zdaniem wydarzyło się między nimi zbyt wiele, by móc to od tak zignorować. Ona przynajmniej nie potrafiła. Musiała się dowiedzieć, co w sobie miał, że tak bardzo na nią działał, tak bardzo ją rozpraszał, czemu tak bardzo ją pociągał; jakby byli dwoma oddziaływającymi na siebie magnesami. Nie wyszła jeszcze z jego mieszkania, a już wiedziała, że gdy to zrobi to nie będzie potrafiła wyrzucić go ze swoich myśli. Zagościł się w nich na dobre. Z ekscytacją zagryzła dolną wargę, gdy w końcu dostała drinka od chłopaka w swoje łapki. - No wiesz, skoro ma mleko to na śniadanie jest wręcz wskazany. Każdy Ci to powie, że mleko dobrze działa na kości i tak dalej - odpowiedziała całkiem poważnym tonem, po czym uśmiechnęła się do niego zawadiacko. Złapała słomkę w palce i upiła nieco tego alkoholowego, mlecznego napoju. Dla niej nie było nic lepszego niż drinka z rana i czuła się teraz tak, jakby była trochę w alkoholowym raju. - Jest pyszny. Ale przez to bardzo mi utrudniasz wybranie mojego ulubionego drinka na ten miesiąc - posmutniała, wydymając przy tym dla efektu dolną wagę. Oczywiście, wcale przykro jej z tego powodu nie było, a gdzieżby tam - czy istniał lepszy poranek, kiedy przystojny mężczyzna serwował ci śniadanie, kupował ci truskawki i do tego serwował takiego dobrego drinka? Nie, Selina nie potrafiła sobie czegoś takiego wyobrazić. To było dla niej tylko kolejnym potwierdzeniem na to, że nie mogła dać mu tak łatwo odejść i go sobie odpuścić. Po prostu nie.
Powrót do góry Go down
Czw 27 Sie 2020 - 16:48
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Tak to już było, że jak się człowiek namęczył, to i lepiej mu się spało, prawda? Do tego jak łóżko było wygodne, a kołderka ciepła, to nie miało się ochoty nawet wstawać. Dlatego też Colt na pewno nie miałby nic przeciwko, gdyby Selina trochę się zakopała i pospała jeszcze przez jakiś czas. On się nigdzie nie śpieszył, a skoro jej było tak przyjemnie i wygodnie, to jedynie cieszył by się z tego, zamiast kręcić nosem. Ta noc była dla nich obojga intensywna, toteż trochę odpoczynku było wręcz wskazane. Jednak skoro już wstała, to nie miał zamiaru jej wyganiać. Nie musiała też się przejmować swoim wyglądem, bo bardzo prawdopodobne było to, że podobała mu się w każdym wydaniu - nawet jeżeli była trochę zaspana i ubrana jedynie w kostium kąpielowy; nie było takiej możliwości, że byłby w stanie uznać ją za nieatrakcyjną. Tak samo jak nie chciał, żeby wychodziła; chciał spędzić z nią dzisiaj jeszcze trochę czasu, porozmawiać, a przy okazji pocieszyć oczy jej widokiem. - Myślę dokładnie tak samo - pokiwał głową, bo lepiej by tego sam nie ujął. - Niektórzy lubią pić dużo kawy, a inni lubią napić się dobrego alkoholu. Kimże jesteśmy, żeby oceniać czyjeś wybory? - on nie oceniał innych, więc nie widział powodu, żeby i inni jego upodobania oceniali. I tak, może oboje brzmieli tak, jakby byli idealnymi kandydatami na spotkania AA, ale skoro żadne z nich nie chodziło wiecznie pijane, nie budziło się w swoich wymiocinach, ani nie upijało codziennie w biały dzień, to problemem raczej tego nazwać nie można było. Przynajmniej sam Colt by tego tak nie nazwał i bardzo cieszyło, że Selina miała bardzo podobny stosunek do tej kwestii. I jasne, niby nie musiał wcale się teraz starać, mógł uznać, że skoro już przychylność brunetki zdobył, to tyle wystarczyło, jednak nie byłby sobą, gdyby tak po prostu osiadł na laurach. Zresztą to nie było też tak, że do czegoś się zmuszał - robił to, bo chciał i po prostu taki był, a do tego zależało mu, żeby Selina nie wyszła stąd z niemiłym wspomnieniami, albo postanowiła, że już więcej nigdy się nie spotkają. Więc tak, chciał ją ugościć, wywołać ten piękny uśmiech na twarzy, bo chociaż zobaczył go dopiero wczoraj, to już teraz był pewien, że był to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek miał przyjemność podziwiać. - Mam nadzieję, że nie jest to zbyt rozczarowujące? - zapytał, lekko rozbawiony. Niby mógł, ale po co? Chociaż był totalnie body positive, to jednak nie miał w zwyczaju chodzić i świecić swoją klatą. Oczywiście poza momentami, kiedy zmieniał się w wilkołaka, jednak tego tematu z Seliną wolał nie poruszać, ani teraz, ani być może nigdy. - Mógłbym powiedzieć, że o faktycznie szokujące, jednak z drugiej strony nie wydajesz się kimś, kto potrzebuje paradować w stroju kąpielowym, żeby zawrócić komuś w głowie - stwierdził, bo takie właśnie wrażenie sprawiała. Do tego był przekonany, że bez względu na to czy była w stroju kąpielowym, czy w zwyczajnych dżinsach i koszulce, to i tak jej widok tak samo zapierałby mu dech w piersiach. Nie chciał, żeby musiała paradować tak po mieście, więc jego propozycja nie była w żaden sposób wymuszona. - Możemy to już zaliczyć pod czytanie w myślach? - zapytał rozbawiony. - Ale oczywiście, wybierz co chcesz i jeżeli czegoś potrzebujesz, to jak mówiłem wieczorem - czuj się jak u siebie. Bez względu na to, czy chciałabyś koszulę, bluzę, czy też prysznic - powiedział, całkowicie szczerze i na poważnie. Pewnie nawet miał tutaj gdzieś jakąś zapasową szczoteczkę, a już na pewno ręczniki! Można byłoby też trochę nazwać go hipokrytą, bo sam się tutaj nie czuł jak w domu, ale! Nie było to chyba aktualnie tak bardzo istotne, prawda? Głupi byłby też, gdyby miał coś przeciwko temu, co aktualnie miała na sobie - w końcu mógł podziwiać jej idealne ciało, a to był naprawdę atrakcyjny widok. Nie był jednak napalonym nastolatkiem, który miał zamiar traktować kobietę przedmiotowo, tylko po to, żeby się patrzeć na nią z wywalonym językiem, zdecydowanie nie! Do tego wszystkiego dochodziło jeszcze to, że Colt był zwierzęciem terytorialnym i, chociaż na Selinę w stroju kąpielowym chętnie patrzył, to nie do końca podobało mu się to, że inni tak w biały dzień mieliby patrzeć na nią wygłodniałym wzrokiem. Nie był zazdrosny, nie zamierzał jej po jednym wieczorem mówić co powinna, ani nie powinna robić, ale... skoro mógł zaoferować jej ubranie, to nie widział przeszkód, żeby tego nie robić. W czasie gdy zniknęła, żeby znaleźć coś dla siebie, on zebrał resztę składników potrzebnych do przygotowania drinka, lecz nie mógł się powstrzymać przed zerkaniem co chwilę w kierunku, w którym zniknęła Selina. Kiedy już wróciła, to gdyby byli postaciami z kreskówek, to pewnie jego szczęka opadłaby do ziemi. Nie wiedział jak to robiła, co w sobie miała, ale za każdym razem, kiedy ją widział, to czuł, jakby go oczarowywała na nowo i na nowo. Może była czarownicą, która rzuciła na niego jakiś czar? A może po prostu była ucieleśnieniem jego wszystkich marzeń i pragnień? - Cóż, po prostu lubię ładne rzeczy, to dlatego - odpowiedział jej, nie odrywając od niej wzroku. Dopiero po chwili się zreflektował, że być może takie wpatrywanie się nie jest zbyt eleganckie, więc potrząsnął lekko głową i przeniósł swoje spojrzenie na stojące przed nim butelki. - Bez pośpiechu. W końcu to nie jest tak, że pozbawiasz mnie jedynej porządnej rzeczy. No i okazja na pewno kiedyś się nadarzy - stwierdził, bo jeżeli o niego chodziło, to mogła zatrzymać sobie tę koszulę i to nie dlatego, że miał pewnie takich z dziesięć, albo i więcej, tylko po prostu, chociaż była trochę na nią za duża, to leżała po prostu idealnie. Jak więc mógłby kiedykolwiek zażądać jej zwrotu? - To czemu wstałaś? Zbudziłem Cię? - zapytał, marszcząc brwi. Tak bardzo starał się zachowywać cichutko, ale może tylko mu się wydawało, że jest taki bezszelestny, niczym zwierzątko w lesie? Naprawdę nie chciał jej budzić, a do tego, chętnie by na nią zerknął jakby spała (nie w żaden creepy sposób), bo wyglądała jak taki śpiący aniołek. - Nie wiem czy to do końca jest niespodzianka - pokiwał głową w boki, ponieważ chyba danie komuś jedzenia niespodzianką być nie powinno, prawda? - Jednak uważam, że rozpieszczanie jak najbardziej Ci się należy. I to trochę wręcz oburzające, że ludzie na co dzień tego nie robią - powiedział, bo jak dla niego to Selina zasługiwała na wszystko co najlepsze, z każdym rodzajem rozpieszczania włącznie. Nie oczekiwał jednak żadnego odwdzięczania się, bo nie uważał, że robił coś nadzwyczajnego. Chciał się zachować porządnie względem dziewczyny, która po prostu niesamowicie mu się podobała i liczył, że dzięki temu będzie chętna na kolejne spotkanie. Nie były to żadne przebiegłe plany, ani nic takiego - po prostu uważał, że wszystko to co robi, jest całkowicie normalne, a normalności w jego życiu naprawdę brakowało. Chciał więc tym razem robić coś, co robią zwykli ludzie, nic niezwykłego, zwykłe przyjemne spędzanie czasu z kimś, kto ci się podoba. Niby to nie było coś dziwnego, jednak w pewnym sensie całkowicie nowego i trzeba było przyznać, że naprawdę mu się podobało. Zwłaszcza w momentach, kiedy Selina tak pięknie się uśmiechała, a on miał ochotę westchnąć z rozczuleniem i ucałować te jej idealne usta. - Wczoraj ich nie było, więc uznałem za stosowne, żeby to nadrobić - uśmiechnął się. Nie znali się zbyt długo, można było nawet powiedzieć, że na dobrą sprawę nie znali się w ogóle, jednak sprawianie jej takich drobnych przyjemności, które wywoływały prawdziwy, szczery uśmiech na jej twarzy, sprawiało samemu Coltowi przyjemność. Tak, jakby to była nie tylko najprostsza rzecz pod słońcem, do której został wręcz stworzony, ale także niesamowicie miła i naturalna. - To nic takiego. Wiesz, cała przyjemność po mojej stronie - wzruszył ramionami, ponieważ tak to właśnie było. Nie próbował tutaj być miły na siłę, ani też zawrócić jej w głowie jakimiś fałszywymi czynami. Chciał to zrobić, chciał jej kupić truskawki i sprawić jej tym radość, dlatego po prostu to zrobił. Ot, taki zwyczajny, prosty gest, który był spowodowany czystą sympatią, którą darzył jej osobę. - Całe szczęście - odetchnął z ulgą, kiedy tylko usłyszał jej słowa. - W sensie, nie żebym miał coś przeciwko ludziom, którzy nie jedzą mięsa. Ich wybór i takie tam, ale po prostu łatwiej jest, jak je jesz - tak, Colt był człowiekiem mocno mięsożernym i nie miał zamiaru udawać, że jest inaczej. W końcu był wilkiem, a nie zające, prawda? - Więc... powinienem to uznać jako zapowiedź randki? - zapytał, nie chcąc, żeby były między nimi jakieś niedomówienie. Nie, nie spodziewał się, że może coś z tego ich spotkania wyjść, ale już teraz wiedział, że chciałby czegoś: aktualnie bliżej nieokreślonego, jednak na pewno nie chciał, żeby ich drogi się tak po prostu rozeszły. Starał się unikać jakichkolwiek poważniejszych relacji, lecz nie był w stanie tak po prostu sobie odpuścić w tym wypadku. Można to było zwalić na pociąg fizyczny, lecz to nie było to - to był coś więcej, coś co czuł pod skórą, za każdym razem, kiedy go dotykała, a także za każdym razem, gdy ich spojrzenia się spotykały; tak jakby połączyła ich ta niewidzialna nić, która sprawiła, że nie byli w stanie po prostu tak od siebie odjeść, zapomnieć i ruszyć do przodu. Colt wiedział, że nie potrafiłby tego zrobić, że bez względu na wszystko wciąż by się zastanawiał, co by było gdyby, a jego myśli samowolnie pędziłby w jej stronę. Nie tylko chciał, musiał wręcz ją poznać bliżej, dowiedzieć się co w sobie ma, że w ciągu paru godzin tak skutecznie zawróciła mu w głowie, że stała się jedyną myślą, na której był w stanie się skupić. - Dokładnie to samo pomyślałem, jak go wybierałem. Mleko to zdrowie, każdy to wie. Można więc uznać, że taki koktajl to tak naprawdę koktajl mleczny, który ma zapewnić siłę na cały dzień - w końcu mocne kości i siła zawsze były potrzebne, a skoro mleko to dawało to... nic nie szkodziło doprawić je paroma kropelkami alkoholu. - Mówiłem, że tak będzie - uśmiechnął się, bo przewidział to! Miał taki trochę siódmy zmysł alkoholowy, albo coś w tym stylu. - To jest właśnie problem z koktajlami: ciężko wybrać jeden ulubiony, dlatego najlepiej wybrać ulubiony, który pije się z konkretnej okazji. Na przykład z okazji urodzin, albo zdanego egzaminu - albo czyjejś śmierci, prawda? Zależy kto co lubił i z jakiej okazji lubił pić. Dla Colta każda była dobra, ale no, to był on. Cieszyło go jednak to, że jej smakowało i była zadowolona. W końcu o to właśnie chodziło, prawda? Jej uśmiech wywoływał automatycznie jego uśmiech, a przez to wszystko ciężko było mu nawet myśleć o tym, że mieliby się rozstać. O ile jednak wizja tego, że mogliby tak spędzić cały dzień w swoim towarzystwie była ogromnie kusząca, to Colt miał sprawy, którymi musiał się niestety zająć i podejrzewał, że i Selina raczej nie mogłaby sobie pozwolić na taki dzień odcięcia się od świata. Ale... może kiedyś by im się to udało? Naprawdę liczył na to, że istnieje dla nich jakieś kiedyś.
Powrót do góry Go down
Czw 27 Sie 2020 - 21:42
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Selina bardzo chętnie by w jego łóżku jeszcze trochę poleżała, ale no właśnie z tym poznawaniem się nigdy też nie było wiadomo, na ile do końca można było sobie pozwolić, bo nie chciała ani przeginać, ani też nadużyć jego gościnności. Zawsze mogło mu to się nie spodobać, prawda? Mogło przecież się okazać, że dla niego nie było to nic więcej niż one stand night, że pomimo tego, że było fajnie to miło by było, jakby się stąd zabrała. Oczywiście, po tym jak się zachowywał poprzedniej nocy to raczej wątpiła w to, by jej tak powiedział; wydawał jej się porządnym mężczyzną, który był dżentelmenem i żadne z uczuć, które odbijały się w jego oczach i gestach, jakie wykonywał nie dostrzegała jakiejkolwiek sztuczności czy też udawania. Wszystko co robił było tak bardzo szczere i prawdziwe, że Selinie aż ciężko było uwierzyć, że tacy ludzie jeszcze istnieli. Świat, w którym ona żyła był pełen intryg i kłamstw, osób, które dbały tylko o siebie i trzeba było mocno wystrzegać się tego, komu się ufało. To była dla niej naprawdę miła odmiana, odciąć się choć trochę i zakosztować świata kogoś innego, zobaczyć, że można było i dało się inaczej. Dlatego nie, naprawdę nie chciała odchodzić. Ani dzisiaj, ani być może na bardzo długo. - No ja nikogo nie oceniam. Jeśli tak bardzo lubi pić kawę, to proszę bardzo. Ale mnie i mój alkohol proszę zostawić w spokoju - uniosła ramiona w obronnym geście, robiąc przy tym minę niewiniątka. Ona tam się nie wtrącała i tego samego oczekiwała od innych; a jak już ktoś miał tą czelność, żeby coś na ten temat skomentować, no to potem po prostu żałował tego, że się odzywał. Selina była takim człowiekiem z którym nie warto było po prostu zadzierać - nadepniesz jej na odcisk, to masz jak w banku to, że ci się odwdzięczy, w dodatku z nawiązką. W szczególności jeśli nazywałeś ją alkoholiczkę, bo dla niej to było po prostu czyste nieporozumienie; gdyby nią faktycznie była to nie piłaby dobrego, wyrafinowanego alkoholu, tylko kupowała byle co i opróżniała z prędkością światła. A nie chodziła nigdzie pijana, tylko zawsze była całkiem trzeźwa. Dlatego według niej nikt nie miał żadnych podstaw do tego, by nazwać ją alkoholiczką. Z tego względu to był bardzo duży plus dla Colta, że zgadzali się w tym względzie, bo nie potrafiłaby się dogadać z osobą, która by jej zarzucała alkoholizm kiedy ona była nikim innym jak zwyczajną smakoszką drinków (i nie tylko!), którym lubiła się delektować. Tak samo podobało jej się, gdy ktoś po prostu zabiegał o jej względy i się starał, pomimo tego, że cel mógł wydawać się osiągnięty, bo przecież już poprzedniego wieczora ją kupił. Jednak czy ludzkie uczucia nie były tak skonstruowane, że należało nieustannie o nie dbać i o zabiegać, żeby nie tylko pięknie się rozwinęły, jak pączek pięknego kwiatu, ale też o niego potem dbać, by listki nie przywiędły i samoistnie nie obumarł? No właśnie. Dlatego Selina tak bardzo doceniała to, jak ktoś był ambitny i po prostu się starał - i jego głód nie został zaspokojony nawet wtedy, gdy zdawałoby się dostał już to, czego chciał. - Oczywiście, że nie jest - odparła, dumnie unosząc przy tym podbródek. Uśmiechnęła się szeroko. - Wręcz przeciwnie. Mi się to bardzo podoba - zatrzepotała rzęsami i tak jak wczorajszego wieczora, wpatrywała się w niego intensywnie, opierając podbródek na wierzchu dłoni. Dla Seliny nie było nic bardziej atrakcyjniejszego niż mężczyzna, który był elegancko ubrany - w koszuli, pod krawatem, już o samej kamizelce nie wspominając. Nie było to jednak jedyne wydanie w którym podobał jej się Colt, bo cóż, może jak do tej pory najczęściej świecił swoją klatą z powodu swojego wilczego zwyczaju, ale... Selina tam by nie miała nic przeciwko, jakby robił to nieco częściej. Szczególnie w jej towarzystwie. Bardzo chętnie ponownie nacieszyłaby nią swoje oczy i liczyła na to, że będzie miała jeszcze do tego okazję. I to niejedną. Na jej buzię wkradł się zadziorny uśmieszek, gdy tylko usłyszała jego słowa. Przekrzywiła zawadiacko głowę i zmrużyła oczy. - Dlaczego tak sądzisz? Czyżbym... zawróciła też w Twojej? - och, tak, musiała zadać to pytanie, nie mogła się powstrzymać. Zbyt była ciekawa tego, co jej odpowie; czy zaprzeczy i powie, że nie, czy usłyszy od niego całkowicie inną odpowiedź. To było po prostu silniejsze od niej. Ale coś jej mówiło, że chyba musiał o niej trochę myśleć, no chyba, że źle odczytywała te jego spojrzenia i uśmiechy, którymi ją obdarzał i od których coraz częściej różowiały jej policzki. Zresztą, nie był w tym sam, bo myśli Seliny, odkąd tylko go spotkała też należały tylko do niego. - Wydaje mi się, że tak - zaśmiała się pod nosem, bo prawdę mówiąc, to wcale by się nie zdziwiła jakby naprawdę tak było. - Będę o tym pamiętać. Tak na przyszłość - posłała mu słodki uśmiech. Bo tak, Selina liczyła na to, że tutaj wróci - miała też taką cichutką nadzieję, że Colt też by tego chciał. Wtedy na pewno nie omieszkałaby się skorzystać z jego szafy, co by mu jeszcze jedną koszulę podebrać, no i z prysznica. Niby teraz też mogłaby to zrobić, ale chyba aż tak źle z nią nie było, że nie mogła po prostu poczekać i zażyć jakiejś gorącej kąpieli u siebie. Nie miałaby też nic przeciwko temu, by zostać w kostiumie kąpielowym, bo czuła się dość swobodnie ze swoim ciałem, no i w dodatku też była świadoma tego, jak to na niego działało. Aż taka ślepa nie była, ale to nie chodziło o to, że się tym chełpiła czy cokolwiek w tym rodzaju, bo po prostu to oznaczało, że w tych wszystkich swoich odczuciach i myślach nie była sama. Nie było tak, że tylko jej waliło serce na jego widok, że brakowało jej tchu za każdym razem, gdy jej wielkie oczy lądowały na jego pięknych tęczówkach w kolorze błękitu, gdy obejmowały spojrzeniem całą jego twarz, a potem skuszone prześlizgiwały się na jego umięśnione ciało. Ciężko jej jednak było nie odczuwać satysfakcji, kiedy wróciła wróciła z pokoju i zobaczyła jego minę, jak wkładała na siebie jego koszulę. Nie, tego palącego spojrzenia na pewno długo nie zapomni, a co zaś tyczyło się jego bycia terytorialnym zwierzęciem to nie miała nic przeciwko, bo ona sama takim była, bo pomimo tego, że znała go tak krótko to już wiedziała, że na pewno by jej się nie podobało jakby jakieś inne dziewczyny obdarzały go wygłodniałym wzrokiem, czy to w ubraniu czy bez. - Jestem w stanie to zrozumieć, bo sama lubię się takimi otaczać - mruknęła, przytakując mu skinieniem głowy. Uśmiechnęła się pod nosem jeszcze szerzej, gdy usłyszała jego chrząknięcie. - Och, czyli sugerujesz, że mogłabym ją sobie przywłaszczyć? - jedna z jej brwi powędrowała ku górze, a kącik ust wygiął się w krzywym uśmieszku. Ona tam nic przeciwko by nie miała, w szczególności, gdyby patrzył na nią tak za każdym razem, jakby miała ją na sobie. Na pytanie szatyna pokręciła przecząco głową. - Nie, nie, coś Ty - uśmiechnęła się delikatnie. W żadnym wypadku jej nie obudził, bo nie dość, że zachowywał się naprawdę cichutko to była tak zmęczona, że spała jak kamień. - Po prostu nie mam w zwyczaju tak długo wylegiwać się w łóżku. Nie lubię tracić dnia - wyjaśniła, wzruszając ramionami. Tym bardziej nie żałowała, że zamiast spać dalej to wstała, bo przynajmniej miała więcej czasu na to, żeby przed powrotem do domu z nim porozmawiać. - Dla mnie jest - wzruszyła ramionami. - Bo... no, nie było to coś, czego się spodziewałam - wyjaśniła, bo niby to był zupełnie normalny gest, ale Selina nauczyła się, żeby niczego nie spodziewać się ani nie oczekiwać względem innych, żeby potem niepotrzebnie się nie zawieść. Co prawda była silna i byłaby w stanie takie coś przeżyć, ale nadal wolała tego po prostu uniknąć. Tak jak chociażby rumieńców na policzkach, ale podejrzewała, że nim było to raczej coś niemożliwego - nie po tym, co od niego usłyszała. Teraz to ona siedziała i na niego patrzyła, o wiele zbyt długo, niż powinna, już nie wspominając o policzkach, które przez niego znowu nabrały różowego koloru. Musiała odchrząknąć, żeby wrócić do rzeczywistości i przestać się tak na niego głupio gapić. Co w nią w ogóle wstąpiło, że tak łatwo traciła rezon?  - No, widzisz, nie mam nikogo takiego, więc sama muszę robić - zaśmiała się, żeby odwrócić uwagę od tego faux pas i odgarnęła za uszy kosmyki ciemnych włosów, które nieproszone opadły jej na twarz. Oczywiście, brunetka nie miałaby nic przeciwko takiemu rozpieszczaniu, w szczególności, gdyby robił to właśnie Colt - i miała tutaj na myśli rozpieszczaniu każdego rodzaju, to mniej intymne i to bardziej. I nie, nie było nawet mowy o tym, że miałaby mu się nie odwdzięczyć, zresztą, nie była kimś, kto tylko leżał, pachniał, przyjmował pieszczoty i komplementy, nie dając nic w zamian. Szatyn mógł być pewien, że sowicie się odpłaci za to, co dla niej robił, nawet jeśli te rzeczy były całkowicie normalne i przyziemne, a w świecie Seliny również były... czymś nowym, bo jak do tej pory to, co znała wyglądało zupełnie inaczej. Tak naprawdę to dopiero zdała sobie sprawę z tego, że zawsze jej brakowało tej normalności od której uciekała, wymawiając się obowiązkami, a może ona była czymś, czegoś potrzebowała? Nie rozwiąże to co prawda jej wszystkich problemów, ale dawało nadzieję na to, że pomimo tego sekretnego życia, jakie wiodła to może było miejsce na taką normalność? Bo cóż, jak do tej pory naprawdę jej się to podobało, nie chciała przestawać, tylko kontynuować i kto wie, być może wprowadzić nawet na dobre? - Myślę, że to było bardzo dobre posunięcie z Twojej strony - wyszczerzyła się, porywając kolejną truskawkę do ust. Były tak słodkie i soczyste, że pozostawiały delikatny, czerwony kolor na jej kształtnych ustach. Tak, zdecydowanie jakby Colt chciałby ją kiedyś przekupić, namówić do czegoś albo po prostu - podbić jej serce - to truskawki i drinki to była ku temu najprostsza droga. Na jego kolejne słowa odpowiedziała po prostu uśmiechem, posyłając mu przy okazji urzeczone spojrzenie, bo niby dla niego to nie było nic, a dla niej to bardzo wiele to znaczyło. Niektóre gesty były mogły wydawać się małe, nic nie znaczące, o zupełnie normalnym charakterze, ale dla Seliny każdy był bardzo ważny i każdy z osobna bardzo doceniała. W szczególności, gdy nie doświadczało się czegoś takiego na codzień. Albo prawie wcale. - No... jest wtedy chyba łatwiej - zaśmiała się, uśmiechając się przy tym szeroko. Bardzo rozbawiła ją jego reakcja. - Mięso jest po prostu zbyt dobre. Nie, żebym nienawidziła warzyw, ale mięso to jednak mięso - wzruszyła ramionami. Nie, nie mogłaby z niego od tak zrezygnować, to raczej byłoby niemożliwe - tym bardziej, że większość potraw, które uwielbiała mięso zawierało, a jakoś nie miała ochoty próbować ich wegetariańskich odpowiedników. - Zdecydowanie powinieneś potraktować to jako randkę - odpowiedziała bez ogródek, nie chcąc, by był między nimi jakieś niejasności. Jasne, mogłaby bawić się z nim w kotka i myszkę i udawać, że wcale by tak nie było, skoro oboje i tak by wiedzieli, że było przecież inaczej i ich spotkanie nie jest tylko czysto towarzyskie, ale jednak też ma ten romantyczny wydźwięk. Skoro oboje tego chcieli, oboje chcieli sprawdzić co by z tego wyszło to nie było lepszego sposobu na to, niż właśnie randka; mogła przecież sprawić, że ich więzy zacieśnią się nieco mocniej jak i to, że nagle czar pryśnie, nie pozostawiając po sobie nic. Jednak po tym, jak wyglądała ich wspólna noc i ten poranek, to raczej przypuszczała, że pójdzie to bardziej w stronę poznania się i zacieśnienia relacji, niż przykrego rozczarowania. Bo pociąg fizyczny owszem, był i to bardzo silny, ale Selina była pewna, że to nie było tylko to, bo jakby było, to teraz nie siedzieliby i nie rozmawiali, wpatrując się w siebie z niemym zachwytem. - I to mi się podoba - oparła z szerokim uśmiechem i popijając swojego drinka ze smakiem. - W takim razie jak to jest koktajl mleczny to podejrzewam, że powinien być wręcz wskazany, prawda? - ona tam bardzo chętnie codziennie by piła na śniadanie, ale znając życie to nie potrafiłaby przyrządzić go tak dobrze, jak Colt. On tutaj był znawcą i jakieś magiczne rzeczy z tymi wszystkimi alkoholami wyprawiał, mieszając je i zmieniając w jeszcze większe cuda, niż nimi były. - No to... - ułożyła usta w dzióbek ze skupioną miną i przekręciła je na prawą stronę, intensywnie się nad czyś zastanawiając. - To niech to będzie mój ulubiony drink na śniadanie, skoro jest z mlekiem, a mleko to samo zdrowie - uniosła nawet szklaneczkę, ale potem ją opuściła, by upić kolejnego łyka przez słomkę. Tak, ten drink zdecydowanie mogłaby sączyć każdego poranka, szykując się do pracy albo na uczelnię. Chociaż tak naprawdę to całkowicie zdanie Colta podzielała i dla niej każda okazja na drinka, nieważne jaka by to była, była po prostu dobra. Nawet bez okazji, kiedy miała po prostu ochotę na to, by się czegoś napić, bo też nie było co szukać jej na siłę. Jej i tak wszystko smakowało to co przygotowywał - czy to był drink, czy zwykła kanapka do której w końcu się dobrała i zajadała ją ze smakiem. Bardzo nie chciała tego kończyć, ale była świadoma, że w końcu kiedyś będzie się musiało; co nie zmieniało faktu, że miała nadzieję na to, że nie będzie to taki definitywny koniec, który sprawi, że już nigdy więcej się nie zobaczą, nie zamienią ze sobą ani słowa, nie będzie miała już okazji wypić jednego z jego pysznych drinków ani też nie będzie mogła go już nigdy więcej pocałować. Dlatego trzeba było temu zapobiec, albo chociaż spróbować to zrobić. No a pierwszym krokiem ku temu, rzecz jasna, było zdobycie jego numeru telefonu, bo jak stąd wyjdzie to musieli pozostawać w kontakcie, prawda? Dlatego przerwała jedzenie bagietki, bo jednak była to sprawa niecierpiąca zwłoki i sięgnęła po swój telefon. - Właśnie, skoro już  umówiliśmy się na te parę rzeczy, w tym randkę, to chciałabym, żebyś podał mi swój numer - poprosiła, bo jednak było to raczej niezbędna do tego, by mogli kontaktować się ze sobą po tym, jak już każde z nich wróci do swojej rzeczywistości i do swoich spraw - a ten numer telefonu był trochę jak taki klucz i przepustka do świata, który dzieli tylko we dwoje.
Powrót do góry Go down
Pią 28 Sie 2020 - 4:02
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Zdecydowanie nie miał zamiaru jej wyganiać i być może, tak na przyszłość, już nie będzie miała żadnych obaw, ani problemów z tym, żeby pospać tak długo, jak będzie miała na to ochotę. Tutaj też była dosyć mocno wyraźna różnica między Bractwem a Rycerzami - podczas kiedy ci drudzy tworzyli wręcz rodzinę z wyboru, wspierającą się, nawet jeżeli czasami mocno wkurzającą, to dla większości członków Bractwa liczył się tylko i wyłącznie własny sukces oraz wybicie się ponad innych. Colt nie miał więc w zwyczaju niczego nie udawać, chociaż to nie oznaczało, że nie knuł intryg. Po prostu... inaczej to wszystko wyglądało w relacjach z ludźmi, a inaczej, kiedy trzeba było wymyślić plan, który pozwoliłby raz na zawsze rozprawić się z Bractwem i jego magią. - Osobiście nie przepadam zbytnio za kawą. Nie, żebym miał coś przeciwko niej, ale jak mam coś innego do wyboru, to zawsze jest to przed kawą - oczywiście jego pierwszym wyborem zawsze był alkohol, ale tego już chyba nie musiał dodawać. Każdy jednak miał prawo lubić to, co chciał i pić to, co chciał i nic nikomu nie do tego. W życiu by mu też przez myśl nie przeszło, żeby w jakikolwiek sposób skomentować upodobania Seliny i to nie tylko dlatego, że wyszedłby wtedy na hipokrytę. Po prostu uważał, że nie jest osobą z którą warto zadzierać. Nie, żeby się jej bał, albo uważał, że byłaby w stanie mu coś zrobić pod względem fizycznym, co to, to nie. Był jednak pewien, że jak się zezłości, to pewnie jest to widok przypominający uwolnienie się wszystkich najgorszych demonów z ich krainy - coś co fajnie byłoby zobaczyć, jednak wolałby, żeby ów gniew nie był skierowany w jego stronę. Gdyby go o to zapytała, to by powiedział, że wcale się tutaj nie stara, po prostu robi to, co jego zdaniem było słuszne. Jasne, chciał jak najlepiej wyglądać w jej oczach i to nie tylko po zapadnięciu zmierzchu, ale także w świetle dnia. W końcu czasami zdarzało się tak (a nawet bardzo często tak właśnie było), że nocą niektóre rzeczy wydawały się lepsze, a w dzień już nie bardzo; dlatego też Colt chciał pokazać Selinie, że nie jest jedynym z tych facetów, którzy tylko o jednym myślą i tylko jednego chcą. Może przez pierwsze dziesięć sekund gdy się zobaczyli tak myślał, ale im dłużej z nią rozmawiał, im dłużej przebywał w jej towarzystwie, tym mocniej sobie uświadamiał, że chciałby czegoś więcej. Nawet pomimo tego, że nie mogła przecież stać się częścią jego całego życia, to chciałby, żeby przynajmniej była częścią chociaż kawałka. Uśmiechnął się, bo cóż, lubił swoje koszule, chociaż nie w taki pedantyczny sposób; częściowo było to pewnie spowodowane to środowiskiem w którym się wychowywał i tak mu po prostu zostało. Jednak zdecydowanie żadnych problemów nie miał z tym, żeby pokazywać się bez ciuszków - wystarczyłoby, że Selina by powiedziała jedno słowo! Przez jego twarz przeleciał uśmieszek, gdy usłyszał jej pytanie. - Czy to nie oczywiste? - odpowiedział, trochę nieładnie pytaniem, jednak właśnie - czy to nie było oczywiste? Był zauroczony jej całą osobą, zaczynając na atrakcyjnym wyglądzie, na bardzo interesującym go umyśle kończąc. Nigdy w życiu tak by się nie starał, gdyby miał zamiar zakończyć tą znajomość po jednym wieczorze. Był dżentelmenem, traktował kobiety z szacunkiem, jednak mało która miała w sobie to coś, co tak mu mogło w głowie namieszać. Właściwie przed Seliną tylko jednej się to udało, ale to już była zupełnie inna historia. Mówił to całkowicie na poważnie, wiec mogła bez jakichkolwiek zahamowań, czy stresów korzystać i brać co tylko by chciał. Colt tutaj i tak nie miał niczego, czego mieć nie powinien, ani nie ukrywał żadnych informacji o swoim sekretnym życiu; mogła więc grzebać, wybierać sobie koszule, śpiewać pod prysznicem i robić co tylko by chciała, takim właśnie dobrym gospodarzem był. Mógłby udawać, że nie robiła na nim wrażenia, jednak po co miałby to robić? Byli dorośli, oboje wiedzieli czego chcieli, więc etap nieśmiałości i podchodów mogliby spokojnie zostawić za sobą. Selina robiła na nim piorunujące wrażenie, a podejrzewał, że to dopiero początek! W końcu aktualnie mógł oceniać jedynie jej wygląd i te strzępki informacji, które o niej zebrał. Na pewno kryła w sobie więcej, a on naprawdę nie mógł się doczekać, aż będzie mu dane dowiedzieć się o niej więcej, poznać bliżej. Skoro już teraz nie był w stanie wyrzucić jej ze swojej głowy, to już teraz trochę się obawiał tego, co może do niej poczuć z czasem. - Życie jest krótkie, więc jaki jest sens spędzać je w otoczeniu brzydactwa? - nie było. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak Colt, który tak po prostu lubił ładne rzeczy i było bardzo możliwe, że nie dożyje trzydziestki. Wolał więc cieszyć swoje oko atrakcyjnymi widokami, dopóki mógł, żeby w swoich ostatnich chwilach niczego nie żałować. - Jeżeli masz na to ochotę, to nie widzę żadnych przeciwwskazań - uśmiechnął się do niej, bo nie, w ogóle mu nie przeszkadzałoby, gdyby zostawiła sobie tę koszulę. - I tak, być może zwrócenie jej byłoby dobrym pretekstem do spotkania się, ale jestem pewien, że znajdziemy pełno innych - dodał jeszcze, wciąż się uśmiechając. To chyba już nie podlegało nawet dyskusji, że będzie jakieś kolejne spotkanie. Wręcz można byłoby dodać tutaj liczbę mnogą, ponieważ może i Colt był trochę śmiały, ale uważał, że jedno, czy dwa, to zdecydowanie będzie zbyt mało. - Tak nigdy nigdy? Nigdy nie miałaś ochoty tak całkowicie odciąć się od świata i stracić cały dzień na leniuchowaniu i wylegiwaniu się? - zapytał, przyglądając się jej uważnie. On sam bardzo chętnie by spędził taki dzień, ale - tych ale było właściwie bardzo dużo. Zaczynając od tego, że chociaż bardzo niechętnie, musiał się dowiedzieć co się wczorajszej nocy na tej imprezie wydarzyło, bo pomimo tego, że jego myśli były zajęte, równie mocno co on sam, to nie mógł nie słyszeć tego irytującego dźwięku rzucanych zaklęć. Liczył tylko na to, że żaden z Rycerzy nie był temu winny, ani też żaden nie zrobił niczego głupiego. Chociaż może i powinni w końcu ponieść jakąś karę za tę samowolkę i uważanie się za najmądrzejszych, bo może, ale to może, jak by zdarzało im się częściej Colta posłuchać, to wszystko wyglądałoby inaczej. Teraz jednak wolał przynajmniej jeszcze trochę poświęcić swoją uwagę Selinie, bo to jednak było o wiele przyjemniejsze niż banda niepokornych wilkołaków. - A czego w takim razie się spodziewałaś? - zdziwił się lekko, bo on sam nie miał pojęcia jak inaczej mógłby się zachować. Nie chciał też zgadywać, co myślała, ani czego się spodziewała, wolał usłyszeć to od niej. W końcu to były kolejne strzępki informacji na jej temat, a nie było niczego, czego bardziej teraz chciał, niż dowiedzieć się o niej więcej - zarówno o tym kim sama była, jak i to w jaki sposób postrzega świat. Teraz też wiedział już, że była zdecydowanie za mało dopieszczona, bo zasługiwała na rozpieszczanie pod każdym względem. Dla niego to wszystko było całkowicie normalne i zwyczajne, jednak może życie Seliny wyglądało inaczej i faktycznie nie miała nikogo, kto mógłby czasami się o nią zatroszczyć i trochę umilić życie. To było dla niego naprawdę nieprawdopodobne i wręcz smutne, bo wydawała się być kimś, kto jak najbardziej zasługiwał w życiu na wszystko co najlepsze. Przyjrzał jej się uważnie, starając się zinterpretować jej słowa i nie mógł nie zauważyć, tego delikatnego opuszczenia przez barier obronnych, bo teraz miał przed sobą już nie tylko silną i wiedzącą czego chce kobietę, ale też dziewczynę, która chciałaby mieć kogoś, kogo mogłaby złapać za rękę, albo wypłakać się w rękaw, gdy jej źle. Może źle to odczytywał, ale wydawało mu się, że pod tą twardą skorupką, kryje się naprawdę delikatne i wrażliwe wnętrze. - To teraz wiesz, że nie wszystko sama musisz robić - odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie chciał sugerować, że on mógłby dla niej coś robić, bo jednak nie był do końca pewien, czy takie obietnice na tym etapie nie byłby nad wyraz, ale liczył na to, że może pewnego dnia to się zmieni. Nie, żeby teraz w jego głowie tworzył się obraz jakiejś nie wiadomo jak romantycznej przyszłości, ale gdzieś tam w środku miał nadzieję, że jednak nie będzie to koniec, że będą dla siebie tą ucieczką od dziwności, ostoją normalności i małych radości. - I zdecydowanie nie przypadkowym - dorzucił tak do jej słów, żeby nie myślała sobie, że to był jakiś dziwny zbieg okoliczności, czy coś w tym rodzaju. Colt nie lubił zbiegów okoliczności równie mocno jak tego, gdy coś nie szło po jego myśli. Skoro już wiedział, że Selina jest tak wielką fanką truskawek, to miał zamiar to wykorzystywać tak długo, jak tylko się da. Oczywiście nie do tego stopnia, żeby jej ulubione owoce obrzydzić, ale było mnóstwo różnych truskawkowych rzeczy, prawda? Jeżeli nikt jej wcześniej nie rozpieszczał, to Colt obrał sobie za punkt honoru zacząć to robić. - Jak nie jeszcze mięsa, to musisz tyle wymyślać, czytać składy i w ogóle. To tak trochę... po co tracić czas? - wywrócił oczami. Nie do końca to rozumiał, ale z drugiej strony jak mógł to w ogóle rozumieć, skoro był wilkołakiem i zjedzenie takiej sarny, czy jelonka nie było dla niego niczym nowym? Ciężko było sobie wyobrazić wege wilkołaka. - Idealnie - uśmiechnął się, bardzo zadowolony, bo to właśnie chciał usłyszeć. Mogliby rzucać tutaj jakimiś aluzjami, udawać, że jest inaczej, ale... no po co? Skoro oboje tego chcieli, chcieli się jeszcze zobaczyć, spędzić ze sobą czas, to nie było sensu udawać, że mogłoby być inaczej. Colt chciał się z nią jeszcze spotkać i nawet, jakby mu teraz powiedziała może, albo zobaczymy to i tak zrobiłby wszystko, żeby do spotkania doprowadzić. Nie było jednak sensu ukrywać, że to co od niej teraz usłyszał o wiele bardziej mu się spodobało. Wydawało się to trochę niemożliwe, ale nawet humor mu się jeszcze bardziej poprawił. - Oczywiście, że tak. To trochę tak jak w barze mleczny, co nie. Nie ma nic lepszego niż pójście do baru mlecznego na śniadanie, bo tam tyle rzeczy na mleku. Dlatego taki koktajl jak najbardziej można pod to podciągnąć, jestem tego pewien - pokiwał głową, robiąc przy tym bardzo poważną minę, prawie tak bardzo jak wtedy, kiedy prowadził zajęcia ze studentami. - I to jest właśnie postawa, która mi się podoba. Ten na śniadanie, kolejne na inne okazje - powiedział, bo sam miał takie podejście i ucieszyło go, że Selinie też się spodobało. Czasami nie trzeba było mieć okazji, ale zawsze można było ją po prostu wymyślić - wtedy picie nabierało wręcz sensu! Nie powinna się tak obawiać końca, bo Colt nie rzucał słów na wiatr i naprawdę miał zamiar wybrać się z nią na randkę, chociaż aktualnie nie zastanawiał się jeszcze co to mogłoby być. Najważniejsze jednak było to, że nawet w grę nie wchodziło, że mieliby się już więcej nie zobaczyć, chociaż może początkowo przez myśl by mu nie przeszło, że sam chciałby się w jakąkolwiek dłuższą znajomość pchać. Nie był jednak wstanie opędzić się od myśli o Selinie, a perspektywa tego, że będą musieli się niedługo rozstać, ciążyła mu nieprzyjemnie na żołądku. Jedynym pocieszeniem było to, że oboje chcieli więcej. - Och, tak a propo numeru... tak jakby pozwoliłem sobie wpisać mój do Twojego telefonu jak spałaś? To co prawda naruszenie trochę prywatności, ale no... masz tak mocny sen, że nawet się nie obudziłaś, jak go odblokowywałem i w ogóle - zaczął mówić, gestykulując przy tym rękoma. Okej, nie chciał naruszać jej prywatności, ani nic, jednak uznał, że jak już będzie mieć jego numer w telefonie, to nawet jakby się nie umówili, to może zachce zadzwonić! Rzecz jasna od razu, jak już sobie pozwolił na to, to i jej numer u siebie zapisał. Takie trochę upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu!
Powrót do góry Go down
Nie 30 Sie 2020 - 14:42
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



Niestety, Bractwo miał to do siebie, że jeśli chodziło o jego członków bardziej patrzono na nich pod kątem tego, jakie mieli umiejętności i co mogliby mu dać; raczej ciężko byłoby się dopatrzeć tutaj takich zażyłości jak w przypadku Rycerzy. Tak jak tam górę stanowiło to, że pomimo niesnasek jeden obroniłby drugiego bez względu na wszystko, tutaj pomimo tego, że ktoś mógł nazywać się twoim przyjacielem to nie wiadomo kiedy ten ktoś mógłby cię wykorzystać i wbić nóż w plecy, więc należało być niezwykle czujnym. Bractwo nie było miejscem które tak łatwo wybaczało popełniane błędy, a każdego, kto mu zagrażał, najzwyczajniej świecie pozbywano się wykorzystując do trgo zaklęcie Pulveris Memoria i sypiąc proszkiem prosto w twarz. Pomimo to dla Seliny było wszystkim, co miała, wszystkim, co znała. Magia była nieodłączną częścią jej życia i czymś, jeśli by tego zabrakło, to czułaby jak ktoś oddarty na pół. To miejsce było też jej jedyną szansą na to, by stać się na tyle silną, by pewnego dnia, w przyszłości stanąć oko w oko z matką i się z nią zmierzyć, jak równy z równym. - Na przykład co? Herbata? Taka z prądem? - zachichotała i posłała mu zgryźliwy uśmieszek. - Ja akurat kawę lubię, ale taką wiesz... z dużą ilością mleka, syropem karmelowym, bitą śmietaną i cynamonem. Bo takie espresso jest paskudne - aż nosek z niesmakiem skrzywiła na samą myśl. Nie lubiła gorzkich rzeczy, więc w jej przypadku taka mocna, czarna kawa odpadała już na samym starcie. Najczęściej piła po prostu taką z mlekiem, którą nalewała sobie do termosu, kiedy szła na uczelnię albo do pracy, ale jak mogła to lubiła wypić taką na wypasie. Ale i tak, jak bardzo ta kawa by dobra nie była, to jakby miała wybierać, to wolałaby napić się drinka. Więc tak, Colt bardzo mądrze postępował, że Selince nie chciał się narażać i komentować jej wyborów, bo jak już do tego dochodziło to wręcz drzwi Piekieł się otwierały, także najlepiej byłoby wtedy nie znajdować się w polu rażenia. Na pewno byłby to bardzo fascynujący widok, nie da się zaprzeczyć, ale lepiej było z Seliną na takie grząskie tereny się nie zapuszczać. A jak na razie to szło mu naprawdę nieźle w podbijaniu jej zimnego serduszka, które jak do tej pory było całe skute lodem i pociąganiu za te struny, które już od dłuższego czasu były nieporuszone. Po tym Selina wiedziała, że na pewno to nie będzie przygoda na jedną noc, na o wiele więcej nocy jak i dni, o ile sobie na to pozwoli, bo przecież mogła zawsze uciec jak przestraszona myszka, wystraszona tą burzą, którą wywołał w jej myślach i ogniu, który raz po raz roztapiał jej zimne serce. Selina jednak taka nie była i jak coś ją interesowało, zamierzała tym śladem podążać, nadal zachowując ostrożność, ale z ciekawością kota wyczekując tego, co będzie dalej. A co jak co, jeśli miała okazję ku temu, by lepiej go poznać, a przy tym mieć jeszcze możliwość, żeby ściągnąć z niego tą piękną i elegancką koszulę razem z krawatem, to jak mogłaby z niej nie skorzystać? - No ciężko byłoby temu zaprzeczyć - odparła zuchwale, unosząc przy tym dumnie podbródek ku górze, ale zaraz potem posłała mu piękny, szeroki uśmiech. Bardzo ją ta odpowiedź ucieszyła i usatysfakcjonowała, no bo nie było co się okłamywać, że nie czuła względem niego tego samego, czegoś, czego nie czuła od bardzo dawna, a może nawet i wcale? Nie przypominała sobie, żeby ktoś od dłuższego czasu zainteresował ją tak bardzo jak Colt, ani nie sprawiał, że czułaby się w jego towarzystwie tak wyjątkowo, jak właśnie teraz. Jakby była jedyna na świecie i poza nią nie było nikogo innego, a znali się ile? Zaledwie jedną noc? Dlatego nie, nie było mowy o żadnym odpuszczaniu, musiał być ciąg dalszy i ona musiała go poznać. Może to było za wcześnie na takie stwierdzenia z jej strony, ale naprawdę nie chciała, by ich historia skończyła się tak szybko, a może i wcale? To było dla niej naprawdę coś nowego i zarazem dziwnego, ale kusiło ją na tyle, że wręcz nie potrafiła sobie tego opuścić, tylko wręcz zrobić wszystko, by do tego kolejnego spotkania doprowadzić. Bo nie było co tutaj udawać, że tego nie chciała, grać wielce niedostępną, rzucać jakieś aluzje i liczyć na to, że załapie; nie chciała się w to bawić, nie tym razem. Czasami owszem, lubiła powiedzieć coś niejasno, czego trzeba byłoby się domyśleć, ale zwykle należała do tego typu ludzi, którzy otwarcie mówili o czego chcieli i się tego nie bali. Trochę ciężej było jeśli zaś chodziło o kwestię wyznawania uczuć; było to zdecydowanie coś z czym sobie nie radziła, ale co tu się dziwić, jak przez większość życia było było ci wpajane, że jak czegoś pragniesz, jak coś czujesz, jak coś kochasz, to czyni cię tym słabym, a nie silniejszym. - To też prawda - kiwnęła głową, bo kto nie lubił się otaczać ładnymi rzeczami? Mogli też sobie tutaj rękę podać, bo dni Seliny z zapędami jej matki też były już policzone, chociaż jeszcze nie była tego świadoma. Dziewczyna wyszczerzyła pięknie ząbki do swojego towarzysza. - Zawsze mogłabym Ci ukraść więcej koszul. Byłoby więcej pretekstów - poruszyła żartobliwie brwiami i zachichotała pod nosem. Spoważniała jednak nieco i przekrzywiła głowę, przyglądając mu się przy tym z uwagą. - Chociaż wydaje mi się, że wcale nie potrzebujemy żadnych pretekstów do tego, by to zrobić - dodała, ale już nieco ciszej, patrząc przy tym prosto w jego jasnoniebieskie tęczówki.  Myślała o tym, że mogliby wymyślić sobie miliony powodów do tego, by się spotkać, ale osobiście uważała, że tak naprawdę ich nie potrzebowali, skoro ewidentnie tego chcieli, tak po prostu, dla samych siebie. Żeby poznać się bliżej i spędzić nieco więcej czasu w swoim towarzystwie. Naprawdę nie chciała, by Colt był tylko przygodą na jedną noc i cichutki głosik w jej głowie mówił jej, że chciałaby czegoś więcej. Zdecydowanie więcej. - No mooooże i miałam - odparła z lekkim przeciąganiem w głosie, wywracając przy tym oczami z żartobliwym uśmiechem. - Ale i tak nie mogłabym, bo świat ciągle się o mnie dopomina - wyjaśniła, wzruszając przy tym ramionami. Choć musiała szczerze przyznać, że taki dzień wolnego, kiedy mogłaby zwyczajnie powylegiwać się w łóżku, nie zamartwiając się niczym, bardzo by jej się przydał. Nie miała jednak zamiaru też za bardzo narzekać, bo sam ten wieczór spędzony z Coltem był dla niej takim oderwaniem się od rzeczywistości i rzeczy, które ostatnio ją dręczyły i martwiły, więc to już był też dla niej swoisty odpoczynek. Słysząc jego słowa lekko przygryzła policzek od środka, tak jak robiła zawsze, kiedy się denerwowała i spuściła wzrok na blat. Czuła się głupio przez to, jak trudno było jej mówić o takich rzeczach, bo przecież to nie było nic takiego, ale zahaczało o te tereny, które sama bała się poruszać. - No... po prostu niczego. Nauczyłam się nigdy nie spodziewać niczego od nikogo i dlatego mnie to... zaskoczyło - wydusiła z siebie w końcu, brodą wskazując na wszystko, co dla niej przygotował. Niestety, to w jaki sposób postrzegali świat nieco się rozjeżdżało, bo to co dla Colta było zupełnie normalną rzeczą, dla niej było czymś, czego nigdy by się po nikim nie spodziewała. Mogło to być śmieszne albo nawet głupie, ale nie potrafiła tego zmienić. Raczej trudno było przestawić swój tok myślenia, kiedy ktoś wpajał ci coś niemal przez całe życie. Dlatego tak, Selina była raczej typem realistki, niż optymistki, wolała aż tak na nikim nie polegać, nie ufać mu, ani niczego się nie spodziewać. A jeśli już to robiła to był to naprawdę długotrwały proces, nikt nie stawał jej się bliski od tak po prostu, coś musiało w tym kimś być, że Selina pozwoliła na to, by go do siebie dopuścić. - To byłaby bardzo miła odmiana - przyznała z ciepłym uśmiechem, oczywiście niczego się nie spodziewając ze strony Colta ani niczego nie zakładając. Coś jej jednak mówiło, że faktycznie mówił prawdę i przez chwilę naprawdę się tak poczuła, ale czy to będzie faktycznie prawda i nie będzie musiała? Czas pokaże, chociaż Selina nie mogłaby kłamać, że naprawdę by tego chciała. Tego oderwania się, zupełnej normalności, drugiej osoby u boku do której mogłaby się przytulić w cięższych chwilach. Tak strasznie i cholernie jej tego brakowało. - Domyślam się - mruknęła, bo ewidentnie żaden przypadek ani zbieg okoliczności to nie był, tylko bardzo przemyślany ruch ze strony Colta, a ona bardzo to doceniała. Ewidentnie się starał, chociaż mogłoby się to wydawać niczym wielkim, bo to były tylko truskawki - ale zapamiętał, że je lubi i kupił je specjalnie dla niej. Z tego powodu Selina tym bardziej cieszyła się, że się spotkają i będzie mogła mu się odwdzięczyć; wtedy to on będzie tym rozpieszczanym, a Selina już się o to postara, by było mu równie dobrze, jak jej. - No, to też prawda - przyznała z zastanowieniem, stukając się palcem po brodzie. A Selina bardzo, ale to bardzo nie lubiła tracić czasu. - Niby wiesz, teraz w internecie wszystko znajdziesz, pewnie są jakieś przepisy na spoko dania bez mięs, ale no... to mnie i tak zbytnio nie przekonuje - bezradnie rozłożyła ręce na boki. Nie to, żeby nie wyobrażała sobie obiadu bez mięsa, ale i tak wolała z niego całkowicie nie rezygnować, bo po prostu je lubiła, nie było w tym żadnej filozofii. - A tak w ogóle... co najbardziej lubisz jeść? - podpytała, bo skoro on już wiedział, że miała obsesję na punkcie truskawek to chciała wiedzieć, czy on też miał takie swoje truskawki, które też tak uwielbiał. Byłaby też to dla niej wskazówka co do tego, co mogłaby kiedyś przygotować, bo przecież zawsze też lepiej było wiedzieć zawczasu, niż zrobić coś i żeby potem się okazało, że ta osoba tego nie lubiła. Tym bardziej, że teraz już oficjalnie potwierdzone było to, że kolejne ich spotkanie miało randką być i prawdę mówiąc nie było nic innego, co Selinę bardziej by w tej chwili uszczęśliwiło. Uśmiechnęła się do niego pięknie w odpowiedzi i wróciła do sączenia swojego drinka, z rumieńcem, który przyozdobił jej policzki. - No nie wiem czy ten bar mleczny jest taki najlepszy - stwierdziła z powątpiewaniem, drapiąc się przy tym po policzku. - Tam nie podają takich drinków, więc nie mogę się z tym zgodzić - wzruszyła bezradnie ramionami, robiąc przy tym minę niewiniątka. Nic nie mogła poradzić na to, że drinki stawiała ponad wszystkim innym. - No właśnie zastanawiam się z jakiej okazji mogłabym ten księżycowy pić... był tak dobry, że mogłabym go pić z każdej i prawdę mówiąc to szkoda mi go przydzielić tylko do jednej - westchnęła z udawanym żalem, chociaż tak naprawdę to aż taki udawany żal to nie był; drink, który zaserwował jej poprzedniego wieczora był równie pyszny, jak ten, który piła aktualnie, ale musiała też przyznać, że dla niej był takim drinkiem specjalnym - nie tylko ze względu na nazwę, ale też dlatego, że był tym pierwszym, który Colt jej przygotował. I co tu dużo mówić, raczej oboje nie spodziewali się na samym początku, że ostatecznie ich znajomość nie skończy się na jednym wieczorze, a umawianiu się na randkę, ale Selina musiała przyznać, że była z takiego obrotu spraw bardzo zadowolona. Nie spodziewała się też tego, że Colt sam się obsłuży i wpisze swój numer do jej do telefonu - i tak jak z jednej strony ją to bawiło i uważała nawet za cwane (co oczywiście jej się spodobało) to modliła się w duchu o to, żeby przypadkiem nie natrafił na jakieś informacje dotyczących Bractwa, chociaż była pewna, że raczej nic na ten temat by nie znalazł, bo bardzo tego pilnowała; jednak jakby tak się stało to naprawdę byłoby źle, bacząc na to, że tak naprawdę Colt był wilkołakiem, a nie zwykłym człowiekiem, za jakiego miała go Selina. - No to ciesz się, że spałam jak go odblokowywałeś - posłała mu karcące spojrzenie, kręcąc przy tym głową, ale uśmiechała tajemniczo pod nosem. - Kto wie co mogłoby się wtedy stać... - westchnęła, robiąc przy tym taką minę, jakby właśnie nad tym się zastanawiała. Przy okazji zerknęła w swój telefon, by sprawdzić, czy jego numer faktycznie znalazł się na liście jej kontaktów, no i owszem, był - tak jak i dwie nieodczytane wiadomości od jej przyjaciół z poprzedniego wieczora, mówiące o tym, że coś poważnego stało się na imprezie Delt. Ech, a Selina miała taką wielką nadzieję na to, że nie będzie musiała jeszcze wracać do swojego świata. Jeszcze nie. Ech.
Powrót do góry Go down
Pon 31 Sie 2020 - 4:02
Rycerze
Rycerze
Colt Atherton
Colt Atherton

DODATKOWE INFO :
I order one drink then I drink the flood

#1 where did you sleep last night? Empty



Patrząc na to w jaki sposób Bractwo traktowało swoich członków, nie można się było dziwić, że byli bandą snobów, która sobie nawzajem nie ufała. Oczywiście to wcale nie oznaczało, że Rycerze byli chodzącymi ideałami, bo chociaż stanowili w pewnym sensie rodzinę, to była to mocno dysfunkcyjna rodzina. Bez względu jednak na wszystko zawsze mogli na siebie polegać, a chociaż nie raz dochodziło do sprzeczek, to i tak w końcu się godzili i było jak dawniej. Chociaż i jedni, i drudzy zazdrośnie chronili swoje tajemnice, a także nie mieli problemów z zabijaniem niewygodnych świadków, to ciężko było nie przyznać, że jednak Rycerze byli o wiele zdrowszym towarzystwem. Pomijając oczywiście ten cały wypijany przez nich alkohol, bo raczej mało kto byłby w stanie dotrzymać im w piciu kroku. - Nie będę kłamać, herbata z rumem jest naprawdę dobra, ale nie. Nie pijam takich rzeczy na co dzień - odparł, trochę rozbawiony. - No i to nie tak, że nie lubię, albo nigdy nie pijam kawy. Jak tak teraz o tym myślę, to pewnie dlatego tak jest, bo zawsze piję alkohol - stwierdził, marszcząc brwi, bo jak to powiedział, to automatycznie zaczął myśleć czy aby na pewno nie ma jakiegoś problemu z trunkami wysoko procentowymi. Pokręcił głową, bo duh, oczywiście, że nie miał żadnego problemu, w końcu nie chodził całymi dniami pijany, prawda? - To chyba bardziej napój o smaku kawy, niż sama kawa, co? - zaśmiał się, bo w takiej kawie z dużą ilością mleka i wszystkimi dodatkami, które Selina wymieniła, to jednak mało samej kawy pozostawało. - Ale dobrze wiedzieć - pokiwał głową, bo tak - to była kolejna rzecz, którą mógł sobie dopisać do listy rzecz, które o niej wiedział. Oczywiście, że mógłby teoretycznie skomentować jej wybory, lecz gdyby to zrobił, byłby hipokrytą, a chociaż pewnie wiele złych rzeczy można było o nim powiedzieć, to jednak nie była to hipokryzja. Może i oglądanie Seliny w stanie furii byłoby ciekawe, ale Colt zdecydowanie wolał oglądać jej piękny uśmiech; było w nim coś uspakajającego, a przy tym całkowicie szczerego, co czyniło go tylko jeszcze bardziej wyjątkowym i czarującym. Jakby mógł nie chcieć się z nią więcej spotkać? Chociaż wiedział, że to wszystko, te uczucia, które w nim budziła, mogą doprowadzić do czegoś złego, to aktualnie w ogóle się tym nie przejmował. Czasami po prostu trzeba było przestać wiecznie zadręczać się konsekwencjami, dać się ponieść emocją i sięgnąć po to, czego się pragnęło. Tak, może i było to głupie, lekko też naiwne i totalnie stereotypowe, ale Colt czuł się w towarzystwie Seliny po prostu dobrze, lekko i radośnie; tak jakby nic więcej się nie liczyło, tylko oni dwoje i ta chwila, która mogłaby trwać wiecznie, a to i tak byłoby za krótko. - Nawet bym nie śmiał tego robić - odpowiedział, całkowicie zgodnie z prawdą. Umiał kłamać, robił to całkiem często i w wielu sytuacjach, jednak tutaj nie było nawet sensu kłamać. Po co miałby to robić, skoro właściwie każde jego spojrzenie, gest, czy uśmiech chyba dosyć jasno i klarownie pokazywało jej co myśli na jej temat. Jasne, można było to zwalić na to, że po prostu jest dobrze wychowanym człowiekiem, ale nawet Colt miał swoje granice. Gdyby Selina go aż tak nie zauroczyła, to na pewno nie poszedłby z samego rana do sklepu, tylko po to, żeby zrobić jej jakieś śniadanie. No i do tego nie wpatrywałby się w nią takim rozmarzonym wzrokiem, niczym ciele na namalowane wrota. Chciał z nią spędzić jeszcze trochę czasu, tak samo jak chciał, żeby spotkali się jeszcze nie raz. Niby to nie było nic wielkiego, ale był to dobry początek czegoś, co oboje raczej chcieliby kontynuować. - Mogłabyś. Chociaż mam nadzieję, że jakbyś się czegoś takiego dopuściła, to jednak zostawiłabyś mi parę, żeby miał w co się ubierać - dopowiedział, rozbawiony. Jak dla niego mogła brać co chciała! W sumie nawet jakby przywłaszczyła sobie wszystkie koszule, które miał w szafie tutaj, to i tak miałby jeszcze całkiem spory zapas w innej szafie. - Racja, w końcu możemy po prostu to zrobić. Bez żadnego pretekstu - przyznał, kiwając głową. Właściwie sama chęć spotkania się byłaby już dobrym pretekstem i Colt zdecydowanie nie potrzebował żadnego więcej. - Niestety, nie ważne jakby się mocno chciało odpocząć od świata, to ten zawsze o sobie przypomni wcześniej czy później - westchnął ze smutkiem, ponieważ taka właśnie była smutna prawda. Nawet jakby udało im coś takiego wypróbować, to oboje byli takimi osobami, które by raczej całkowicie myśli o otaczającej ich rzeczywistości nie potrafili by się pozbyć. Nie chciał sprawiać, żeby poczuła się nie swojo, czy żeby się denerwowała; nie potrafił po prostu zrozumieć jak to możliwe, że ktoś taki jak ona potrafił się zadziwiać takimi prostymi rzeczami, które dla niego były całkowicie zwyczajne. Wręcz przeciwnie! Wcześniej był przekonany, że miała w okół siebie mnóstwo ludzi, którzy spełniali każde jej życzenie i rozpieszczali na każdym kroku. W jak wielkim był jednak błędzie! Sięgnął ręką w jej stronę, żeby ując ją za podbródek i delikatnie ją po nim pogładzić. - Może więc nadszedł czas, żebyś zaczęła się spodziewać wszystkiego co najlepsze - powiedział, a jej słowa naprawdę go zasmuciły. Nie dlatego, że uważał je za głupie, albo wręcz żenujące, tylko dlatego, że to było po prostu smutne, gdy tak bardzo zaskakiwały ją takie drobne, życzliwe gesty. W jak bardzo toksycznym towarzystwie musiała się obracać, skoro zupełnie niczego dobrego po innych się nie spodziewała? W tym też momencie poczuł jeszcze silniejszą chęć, żeby po prostu się o nią zatroszczyć, zaopiekować i być tą ostoją, kimś na kim mogłaby polegać. - Wiem, że często ludzie mówią, że należy liczyć tylko na siebie, ale osobiście nie do końca się z tym zgadzam - wzruszył ramionami, bo chociaż w tym momencie trochę lepiej ją rozumiał, całe jej podejście i zdziwienie, to wciąż uważał, że... no nie do końca było to zdrowe. Nie miał oczywiście zamiaru teraz jej wyznać, że od dnia dzisiejszego może na niego liczyć i zrobi dla niej wszystko, ale być może kiedyś do tego dojdzie? Zaufanie bowiem nie przychodziło tak z dnia na dzień, a chociaż to nie było pierwszą rzeczą o jakiej pomyślał, gdy ją ujrzał, to teraz naprawdę by chciał, żeby mu zaufała; nawet pomimo tego, że przecież nie mógł jej powiedzieć wszystkiego o sobie, to jednak ani przez chwilę nie zamierzał jej oszukiwać. Uśmiechnął się, bardzo z siebie samego zadowolony, skoro jego wszystkie przemyślane ruchy były tak doceniane. Kto by się z tego nie cieszył? Oczywiście cieszyło go również to, że sprawił jej tym przyjemność, ale z siebie samego też był bardzo, ale to bardzo zadowolony. - Przepis można znaleźć, ale niektóre składniki są takie, że pewnie nawet po odwiedzeniu każdego sklepu z artykułami spożywczymi w Belgrave i tak by się nie dostało - stwierdził. Nie, żeby próbował, ale jak czasami gdzieś mu się jakiś wegetariański przepis mignął przed oczami, to się łapał za głowę, gdy widział jego składniki. Oczywiście łapał za głowę jedynie metaforycznie, gdzieś w duszy, ale nie naprawdę. - Wszystko? - odpowiedział, trochę niepewnie. Nie byłby w stanie raczej wymienić takiej jednej rzeczy, którą by najbardziej lubił, bo smakowało mu praktycznie wszystko. To chyba można było zwalić na apetyt jego wilczej strony. - Oprócz dań czysto warzywnych oczywiście. Pomijając ten jeden wyjątek, to wiesz... O skrzydełka z The Blade and Chalice są świetne! No i każda dobra pizza. Ogólnie jedzenie jest dobre - wzruszył ramionami. Mógłby tak wymieniać i wymieniać, ale jednej rzeczy wybrać by nie potrafił. Nie miał żadnej takiej rzeczy, jak Selina swoje truskawki, bez której nie byłby w stanie się obejść. Jasne, mógłby powiedzieć, że jego rzeczą jest alkohol, ale to by brzmiało trochę źle, toteż wolał ten fakt przemilczeć. Być może taka odpowiedź jej za dużo nie mówiła, ale przynajmniej nie musiała się obawiać, że jakby faktycznie miała ochotę coś do jedzenia przyrządzić i go zaprosić, to mogła być pewna, że na pewno będzie mu smakować. O ile nie zaserwuje mu warzywnej zapiekanki, albo sałatki. - W sumie to nigdy nie byłem w barze mlecznym, tak po prostu zgaduję, że takie rzeczy na mleku głównie można tam dostać - powiedział, uśmiechając się lekko. Tak, Colt raczej nie chodził po miejscach w których nie można było dostać alkoholu, więc bar mleczny też nie leżał w jego sferze zainteresować. - Jak księżycowy, to powinien być pity podczas pełni księżyca. Wilki wyją wtedy do księżyca, a Ty byś mogła popijać księżycowy drink - zaproponował. Oczywiście Colt dobrze wiedział, to wycie podczas pełni, czy jakieś inne magiczne księżycowe i wilcze sprawy były jedynie bujdą, ale ludzie wciąż wierzyli w takie bajki; wilkołaki przemieniają się podczas pełni, zabija je srebro i inne bzdury - ludzie uważali to za prawdę i chyba lepiej, żeby tak właśnie pozostało. - Jak będziesz go tak pić za często i bez okazji, to straci na swojej wyjątkowości - dodał jeszcze. Jasne, można byłoby uznać, że jej nigdy nie zbrzydnie, ale skoro był taki dobry, to zasługiwał na jakieś prawdziwie poważne wywyższenie i picie jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Oczywiście mógł poczekać aż wstanie i dopiero wtedy wymienić się numerami, ale co by było, jakby o tym zapomnieli, albo by nie chciała? Wolał dmuchać na zimne i sam załatwić sprawę, nawet jeżeli to było lekko nie na miejscu. Może nawet bardzo nie na miejscu, jednak Colt był kulturalnym człowiekiem i nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby cokolwiek na jej telefonie sprawdzać. - Wiem, wiem, to było lekkie naruszenie prywatności, ale przysięgam, że na nic tam nie patrzyłem - nawet sobie rękę do piersi przyłożył, żeby dodać prawdziwości swoim słowom, które oczywiście też takie był. Chociaż przekroczył tą delikatną granicę, to jednak jedynie wysunął za nią jeden palce, nie wchodząc z butami w jej życie i sprawy prywatne. Sam w końcu też nie chciałby, żeby ktoś przeglądał jego telefon w którym pewnie było pełno głupich wiadomości od Rycerzy. - W takim razie całe szczęście, że mi się to udało - uśmiechnął się do niej szeroko. Co prawda dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że może postąpił trochę głupio i nie do końca to przemyślał, nawet nie zastanawiając się co by się stało, gdyby Selina faktycznie się obudziła, ale skoro do tego nie doszło, to chyba nie musiał się martwić? Nie miał w ogóle w planach więcej dotykać jej telefonu, bo skoro już miał jej numer, a ona jego. Mimo że bardzo by chciał, żeby ten poranek się nie kończył, żeby mieli jeszcze trochę więcej czasu, to nie mogli raczej odkładać wszystkiego jeszcze dłużej, bo rzeczywistość prędzej czy później musiała się o nich upomnieć. A chociaż Colt nie dostał żadnej wiadomości, to właśnie ich brak go martwił. Może był przewrażliwiony, ale miał naprawdę złe przeczucia co do wczorajszej imprezy.
Powrót do góry Go down
Pon 31 Sie 2020 - 19:00
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

#1 where did you sleep last night? Empty



To nie było też tak, że wszyscy ludzie, którzy należeli do Bractwa byli materialistycznymi i nadętymi snobami, którzy byli zaślepieni pragnieniem tego, by być ponad innymi i nie mieli skrupułów przed niczym. Owszem, taka Selina miała swoje za uszami, nie była najlepszym człowiekiem na świecie, ale nie była też przesiąknięta złem do szpiku kości. I to nie tyczyło się tylko jej, bo takich osób było więcej, ale niestety - stanowili oni znaczą mniejszość. Ale już zwykle tak było, że na swojego wroga automatycznie patrzyło się jak na tego złego nie zastanawiając się nad tym, kim ten ktoś tak naprawdę był. Poza tym wszystkim, poza tym etykietą, która była mu automatycznie przyczepiana. - O tak, herbata z rumem jest bardzo dobra - przyznała, bo sama czasami taką piła i nawet będąc w pracy to dolewała sobie do niej kilka kropelek trunku, który akurat miała w swojej piersiówce. Jednak nawet to nie mogło się równać z alkoholem, a w szczególności z drinkami, takimi dobrze przyrządzonymi. Trzeba było sobie zresztą jakoś radzić, prawda? - Tak cały czas? To w takim razie zazdroszczę wątroby - westchnęła, bo ona najchętniej też przez cały dzień alkoholem się raczyła, ale niestety, wtedy jej wątroba prawdopodobnie przestałaby istnieć (o ile już to się nie stało), no i była posiadaczką raczej słabej głowy, więc niestety, chociaż bardzo by chciała to musiała czasami spasować. - Oj tam, to nie ma znaczenia - wywróciła teatralnie błękitnymi tęczówkami ku górze i lekceważąco machnęła ręką. - Jest po prostu dobre. A kto nie lubi pić dobrych rzeczy? - zapytała, choć to było bardziej pytanie retoryczne, bo oczywistym było, że przecież nikt dla przyjemności nie pił czegoś, czego nie lubił. - Ale wiesz, jak coś, to zawsze wybiorę najpierw alkohol - dodała, puszczając mu przy tym zawadiackie oczko. Owszem, czasami Selina lubiła napić się takiego jak to Colt nazwał napoju o smaku kawy, ale działo się tak wtedy, gdy musiała wybrać opcję, która nie zawierała w sobie ani jednego procenta. Jeśli Colt tak bardzo lubił jej uśmiech, to teraz śmiało mógł go podziwiać, bo nie było co ukrywać, że w jego towarzystwie Selina uśmiechała się niemal bez przerwy. Zresztą, jak nie mogłaby tego robić, skoro przez sobą miała takiego czarującego faceta, który nie tylko był przystojny, miał najpiękniejszy uśmiech i dołeczki w policzkach, ale również fascynujący umysł? Jeszcze miał te cholernie urzekające jasnoniebieskie oczy, którymi cały czas się na nią patrzył i tak jak Selina miała nadzieję na to, że jak już będzie całkowicie ubrany to będzie mogła się skupić, ale nie, niestety - przeliczyła się i to bardzo. Miał też w sobie coś takiego, że jak tylko był w pobliżu niej to z jednej strony czuła wielką ekscytację i ciekawość, a z drugiej błogi spokój, jakby wszystkie jej zmartwienia i bolączki po prostu zostały zepchnięte na tył jej głowy albo całkowicie odeszły. To było naprawdę miłe móc tak się oderwać od własnych problemów i rzeczywistości, ale z drugiej strony było też niepokojące; tak jak jej uczucie do niego, które dopiero się w niej budziło i zaczęła być świadoma jego obecności. Pewnie, mogło prowadzić do czegoś złego - czegoś, co chciałaby uniknąć - ale czy tak naprawdę było? Czy tak w głębi serca nie chciała dać się porwać uczuciu, po ludzku zakochać, otworzyć przed drugą osobą jak jeszcze przed nikim innym? Pomimo tego, że była silną i niezależną kobietą, która nikomu się nie dawała to nadal pozostawała dziewczyną, która pod tymi wszystkimi warstwami marzyła o wielkiej i romantycznej miłości. - Bardzo dobra odpowiedź - pochwaliła zadowolona, nonszalancko odrzucając długie włosy na plecy. Bo jasne, mógłby przecież skłamać i jej odpowiedzieć, że wcale tak nie jest, ale Selina nie była ani ślepa, ani niedomyślna. Potrafiła dostrzec, jeśli komuś się podobała, a tym było to przyjemniejsze, że to uczucie było w pełni odwzajemnione. Sama po sobie wiedziała, że jakby nie chciała komuś się tak przypodobać to nie pędziłaby rano dla niego po świeże bułki na śniadanie, ani nie trudziła się tym, żeby kupić jakieś truskawki. Mogła co prawda tutaj się mylić, bo przecież go nie znała, ale ufała swojej intuicji i podejrzewała, że to nie była zwykle, ludzka życzliwość tylko kryło się za tym coś więcej niż to. - Może bym zostawiła, może nie, kto wie - odparła wymijającym tonem z miną niewiniątka. - Ale na razie mam jedną i to mi wystarczy - uroczo się uśmiechnęła, poprawiając przy tym kołnierzyk koszuli, którą od niego pożyczyła. Albo już ukradła na zawsze? Kto wie, kto wie... - No nie wiem jak Ty, ale ja właśnie dlatego chcę to zrobić - szczerze przyznała, bo nie miała zamiaru udawać, że było inaczej. Chociaż te preteksty przez które mieli się ponownie spotkać były jak najbardziej prawdziwe i miała zamiar jak najbardziej je zrealizować, ale prawda była taka, że chciała tylko dlatego, żeby poznać go i spędzić z nim czas, na niczym nie zależało jej bardziej, niż na tym. - Niestety, ale... przyznaję, że czasami chętnie bym z niego uciekła. Choć na chwilę - skrzywiła się nieco, trochę tak, jakby przed chwilą zjadła coś kwaśnego, przymykając przy tym jedno oko. Co prawda dziewczyna lubiła to, jak wyglądało jej życie, ale czasami naprawdę miała ochotę na to, żeby odpocząć i wziąć sobie od niego wolne. Tak jak właśnie robiła to teraz, ale niestety z przykrością musiała stwierdzić, że jej czas z Coltem powoli się kończył i miała nadzieję, że następnym razem będą mieli go dla siebie znacznie więcej. Selina nie była zbytnio przyzwyczajona do towarzystwa ludzi, którzy byli nie dość, że byli szczerze życzliwi, to jeszcze w dodatku się starali, dlatego każdy taki miły gest wywoływał u niej wielkie zdziwienie. Bo niestety, ale żyła w przekonaniu zwykle ludzi robili wszystko tylko z korzyścią dla nich samych, a nie bezinteresownie; no i niestety, choćby chciała to nie miała w życiu tak dobrze, jak Colt sobie myślał i jej rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej - tak naprawdę była zdana sama na siebie, sama musiała o siebie dbać i się troszczyć. Dlatego to była dla niej naprawdę miała odmiana, że spotkała kogoś, kto chciał z nią czegoś więcej niż samego kontaktu w łóżku. Z tego też powodu jego gest tak bardzo ją rozczulił i aż westchnęła pod wpływem jego dotyku, unosząc podnosząc wzrok i wpatrując się w niego w błyszczącymi, wielkimi oczyma. Niby taki mały, drobny gest, a potrafił robić takie wrażenie, co? Nawet Selina nie potrafiła tego pojąć, dlaczego tak było. - Może - oparła po chwili ciszy, nieco bardziej ochrypłym głosem niż wcześniej. Musiała przyznać, że naprawdę chciałaby, że to była prawda i coś jej mówiło, że może właśnie z Coltem byłoby to możliwe? Bardzo by tego chciała, choć ciągle musiała upominać się o tym, żeby nie mieć zbyt wielkich nadziei na cokolwiek, ale był to ten rodzaj tęsknoty do czegoś, czego nigdy nie miała i nie potrafiła tego już powstrzymać. - No może i tak, ale wiesz... - przyznała, przygryzając przy tym dolną wagę. - Wtedy jest mniejsze ryzyko, że się zawiedziesz - a przecież nikt nie lubił się zawodzić, prawda? Szczególnie Selina. Być może lepiej by zrozumiał powody dlaczego tak myślała, gdyby znalazł się na jej miejscu, był dzieckiem, które nie mogło nawet obdarzyć zaufaniem własnego rodzica, wręcz się go bało i któremu wmawiano, że musi nauczyć się jak być silnym i niezależnym, bo tak naprawdę jest zdany na samego siebie. Nie było to coś, co dało się tak łatwo zmienić i od tak przejść do porządku dziennego - ale kto wie, może Colt będzie tym, któremu się to uda i w końcu będzie w stanie komuś w pełni zaufać? Chyba tylko czas był tym, który im to pokaże, jednak najpierw sami pomimo tego, kim naprawdę byli z czym by się to wiązało, musieli dać sobie szansę. - No wiesz, raczej nie spodziewałabym się w Belgrave takich rzeczy - zachichotała pod nosem. Belgrave było małe, więc nie było co się spodziewać, że znalazłoby się chociażby te wszystkie dzikie przyprawy z przepisów dla wegetarian. - Tak wszystko, wszystko? No to dajesz tutaj niezłe pole do popisu - stwierdziła, kiwając przy tym głową z rzeczową miną. Oczywiście, od razu domyśliła się, że to jego wszystko raczej nie obejmowała potraw składających się z samych warzyw, skoro sam jej powiedział, że za nimi zbytnio nie przepada. - O tak, te skrzydełka są bardzo dobre - przyznała, bo sama miała okazję jeść je nie raz; zresztą, The Blade and Chalice to był jeden z jej ulubionych barów, więc ciężko by było, żeby nie spróbowała tam tych osławionych skrzydełek. - Każda dobra pizza? Czyli jaka? - pochyliła się z zainteresowaniem w jego stronę, wspierając podbródek na dłoni i powoli dopijając już o końca swojego drinka. No bo przecież nie mógł lubić każdej pizzy, prawda? Już wiedziała, że te bez mięsa na pewno by mu nie przypadły do gusta, ale chciałaby wiedzieć, czy na przykład należał do tej grupy ludzi, które akceptowały ananasa na pizzy. - No prawdę mówiąc to ja też nie - przyznała, wzruszając przy tym ramionami, bo cóż, można było powiedzieć, że w kwestii alkoholu była takim małym klonem Colta, bo tak samo jak on miejsca w którym alkoholu nie podawano, niezbyt ją interesowały i jakby mogła, to poiłaby się drinkami całymi dniami bez oporu, ale no niestety... nie miała tak wspaniałej wątroby jak on, która by się regenerowała, już nie mówiąc o mocnej głowie. - No brzmi to dość sensownie - zgodziła się, chociaż nie była już taka pewna co do tego, czy będzie w stanie wytrzymać do czasu pełni, żeby go wypić, jednak ten drink ewidentnie zasługiwał na to, żeby uczynić go wyjątkowym. Wymieszała słomką w szklance resztkę mlecznego trunku, jaki tam jeszcze pozostał i uśmiechnęła się pod nosem cwanie jak lisek. - Tylko że wiesz, że wtedy, jak byłaby pełnia to też musielibyśmy się spotkać, żebyś mógł mi go zrobić, prawda? - no bo co jak co, ale jak to miał być taki specjalny drink, to musiał wyjść spod jego rąk, nie mogłoby być inaczej. Co prawda oboje już wcześniej uznali, że nie potrzebują pretekstów do spotkań ze sobą, ale Selina i tak lubiła o tym napominać. W kwestii numeru faktycznie lepiej było dmuchać na zimne, chociaż mało prawdopodobne było, że Selina mogłaby o czymś tak ważnym zapomnieć - zresztą, sama go o niego zapytała, a to o czymś świadczyło, prawda? A w razie jakby po prostu zapomnieli, to wiedziała przecież, gdzie mieszkał, więc to też był jakiś sposób. Pojęcia do prawda nie miała o tym, że w tym mieszkaniu ledwo co bywał i nie traktował go nawet jak hotel, ale przynajmniej jak już miała wpisany ten jego numer, to uratował ją przed potencjalnym pocałowaniem klamki. - Całe szczęście - powtórzyła za nim, odwzajemniając przy tym uśmiech, chociaż był on trochę smutny; niestety po tym, jak zajrzała w wiadomości to wiedziała, że skończył się jej już czas, a świat, który pozostawiła za plecami, kiedy przekroczyła przez próg mieszkania Colta, boleśnie się o nią dopominał. Z westchnięciem wystukała wiadomości zwrotne do swoich przyjaciół i dopiła resztę drinka, żałując, że ten też się skończył, ale najwyraźniej nic, co było dobre nie mogło trwać wiecznie - dlatego miała nadzieję, że jej rozłąka z Coltem nie potrwa to długo i wkrótce znowu się zobaczą. - Ech, najchętniej posiedziałabym z Tobą dłużej, ale niestety, pora już na mnie - uśmiechnęła się z wielkim żalem, porywając przy okazji kolejną truskawkę i ześlizgnęła się z wysokiego krzesełka. Najchętniej to w ogóle by od niego nie wychodziła, bo zdecydowanie to było dla niej za mało, ale niestety, gonił ją czas. To oczywiście, nie oznaczało, że miała miała zamiar wyjść od niego bez pożegnania, nie po takiej wspólnej nocy i tym, jak ją ładnie ugościł. Zresztą, wypadało przecież, żeby mu też za wszystko podziękowała, prawda? Dlatego bez słowa weszła do chłopaka za bar, przystając przed nim i jak gdyby nigdy nic, złapała go za poły kamizelki, by go do siebie przyciągnąć. - Ale skoro mamy swoje numery, to będziemy w kontakcie, prawda? - zapytała z nutką nadziei w głosie i niewinną minką, chociaż jej zamiary wcale takie nie były; bez ogródek stanęła wysoko na palcach, żeby dosięgnąć wargami jego ust i go pocałowała - i nie, ten pocałunek na pewno nie był delikatny i nieśmiały, już postarała się o to, żeby zapamiętał go na długo. Miał przecież im wystarczyć do następnego spotkania, prawda? Bo naprawdę liczyła na to, że po wszystkim mu się nie odwidzi i nadal będzie chciał się z nią zobaczyć. Tak bardzo, bardzo tego chciała.
Powrót do góry Go down
Wto 1 Wrz 2020 - 2:24

Sponsored content

#1 where did you sleep last night? Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next


Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.