Hayley przyglądała się temu wszystkiemu z dystansu. W jej głowie powstawał niezły bajzel. Naprawdę nie wiedziała co z tym wszystkim zrobić. W jej głowie panował niezły chaos. Zwłaszcza, kiedy Victor potwierdził, że myślał o pierścieniu, który znajdował się w jego akademiku. Pokręciła głową, to się robiło powoli too much dla jej bardzo realistycznego widzenia świata.
- Ostatnio na hawajskiej imprezie Jacob robił jakieś podmuchy wiatru, wcześniej te fajerwerki na imprezie z palców, a teraz lokalizujesz pierścień za pomocą krwi, słów po łacinie i ognia. Świetnie, po prostu świetnie. - Hayley ewidentnie zaczynała się gubić w tym wszystkim i miała niezły zamęt w głowie od tego wszystkiego. W końcu dużo czasu spędziła nad analizą video, by ustalić w jaki sposób Jacob zrobił te fajerwerki - nic z tego nie wyszło, po prostu pojawiły się w jego ręce i chuj, nie mogła znaleźć innego sposobu na to. Później te dziwne podmuchy wiatru... a teraz to. Musiała przyznać, że odetchnęła trochę z ulgą, kiedy za drugim razem efekt był inny. Jednak potem znów pokazał się ten sam las, co było już znów... dziwne.
- Prawie jak Randonautica, huh? - spytała, unosząc brew do góry w bardzo klasycznym dla niej wyrazie skonfundowania.
- Jasne... mogę się przejść. Co mi szkodzi. - przyznała po chwili, wyciągając iqosa z kieszeni swoich spodni, kiedy zdecydowali się pójść do tego lasu. Najwyżej umrą z wyrwanym sercem, tak jak ostatnio kilka ofiar na uczelni. Zabrali książkę ze sobą, fragment mapy i poszli do wskazanego miejsca.
/ zt x2