Właściwie to nie wie jak do końca określić ich relację. Uważa ją za osobę o niezwykłej i przyciągającej aparycji, jednakże wybór Cartera na swojego chłopaka sprawił, że Blaine zaczął ją postrzegać jako desperatkę. Kto wie, może właśnie tak było, bo chciała uciec od jakiś niewygodnych myśli? Czasem wydaje się jakby na siłę próbowała się uśmiechać i chować za maską "dziewczyny, która ma wszystko i jest z szczęśliwa".

Lloyd:
Poznali się podczas pracy nad projektem naukowym, który wymyślił we współpracy z wykładowcą oddziału chemicznego. Do zbierania informacji i materiałów wykorzystał różne platformy informatyczne, za których oprawę graficzną odpowiadała Annabelle. Dzięki temu zdarzeniu udało mu się poznać całkiem inną stronę dziewczyny, do tego stopnia, że czasem ciężko było mu się powstrzymać od uszczypliwych komentarzy w kierunku związku z Carterem. No bo...JAK?

Kobieciarz, egocentryk, ktoś, kogo musi znosić ze względu na wspólną przynależność do "Alfabeciaków". Nie do końca odpowiada mu jego styl bycia i system wartości jaki wyznaje, chociaż nigdy tak naprawdę go nie poznał (przynajmniej nie zagłębiał się mocniej). Posiadają dosyć skomplikowaną relację, która z jednej strony objawia się docinkami, zgryźliwymi uwagami, a z drugiej potrafią stworzyć całkiem zgrany duet. Od czego to zależy? Mianowicie, od sytuacji w której się znajdują. Jeśli któryś z nich jest w tarapatach, to zawsze może liczyć na pomoc i wsparcie.

Rodzina, a dokładniej kuzynka od strony mamy. Ich znajomość była więc narzucona przez łączące ich więzy krwi, ale to nie znaczy, że jako dzieci zmuszali się do obcowania ze sobą. Miło wspomina czasy wczesnej młodości, kiedy razem z Ester i Faye biegali po podwórku bawiąc się w piratów, kosmonautów, a czasem nawet...księżniczki. Lecz jeśli spytacie go o tą ostatnią "zabawę", to zawsze się wyprze. Panna Torres jest jedną z tych osób, które mogą mu docinać i wylewać mu na łeb wiadro pomyj, a on i tak będzie to uważał za przejaw sympatii i zdrowej, rodzinnej miłości.
Rozpoczął szemrany biznes z jej ojcem i to właściwie pod jego wpływem rozpoczął produkcję “uszczęśliwiających krążków” oraz prowadzi podwójne życie. Początkowo miało być to tajemnicą, ale ze względu na większe powodzenie misji "Lloyd" podzielił się swoim sekretem z kuzynką i Fajką. Ufa im i liczy na ich wsparcie w tej sprawie, chociaż nie chce dzielić z nimi "mrocznej strony", którą posiada.

Jeśli nigdy nie widzieliście prawdziwego friendzone'a, to teraz macie szansę! Żart. Chociaż może nie tak do końca? Faye, to przyjaciółka z dzieciństwa, która była jego rówieśniczką i sąsiadką przez wiele lat. Początki znajomości były trudne, ponieważ liczył, że do domu obok wprowadzi się jakiś chłopak i razem będą biegać po okolicy z patykami udającymi miecze świetlne. Ku jego rozczarowaniu pojawiła się mała, słodka blondyneczka. Potraktował ją niezwykle stereotypowo, więc kiedy doszło do pierwszego kontaktu nawet nie próbował silić się na grzeczności. Jako, że rodzice Blaine'a zajmowali się Fajką, to byli zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie. Dzięki temu odkryli, że nadają na tych samych falach, a chłopak zrozumiał, że dziewczyny nie plotą tylko wianków z kwiatów, a potrafią też wspinać się po drzewach! Wraz z biegiem lat spędzali ze sobą mniej czasu, ale zawsze wieczorami znaleźli chwilę, by porozmawiać. Stworzyli między sobą więź, której nikt do końca nie potrafi określić. Przeżyli ze sobą swój pierwszy pocałunek.

Lloyd: Wie, że to Blaine.

Gdyby nie fakt, że Gavin jest bliźniakiem Cartera, to można by powiedzieć, że są od siebie niesamowicie różni. Są idealnym przykładem, że nie od parady powstało powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają, a w ich przypadku- uzupełniają. Wielką niespodzianką był fakt, że G. jest bardziej stonowany w swoim zachowaniu i nie traktuje kobiet jak rękawiczki, a przecież śmiało mógłby wykorzystywać do tego popularność swojego brata. Lubi słuchać filozofowania w jego wydaniu, choć nie zdarza się często, aby był tego świadkiem.

Początkowo podchodził sceptycznie do nawiązania bliższych relacji z Hayley ze względu, że wszystko- dosłownie WSZYSTKO kamerowała. Było to dosyć problematyczne biorąc pod uwagę jego podwójne życie, szemrane biznesy na boku i nietuzinkowe hobby. Szybko jednak zorientował się, że może w zupełnie inny sposób odwracać jej uwagę jeśli zrobi z siebie filmikowego błazna. Najlepiej dać jej przecież to, czego chce, prawda? Nigdy nie odmawia, gdy najeżdża na niego okiem swojego sprzętu (lol, jak to brzmi XD) i chętnie przejmuje inicjatywę, ustalając często narrację do uwiecznianych wydarzeń. Momentami nawet udaje mu się "wejść w kamerę" pokazując swoje dziurki od nosa, albo oko.