Trigger warning: Historia zawiera opis myśli i zachowań typowo depresyjnych i wspomina o próbie samobójczej. Nie czytaj, jeśli uważasz, że może to sprokowować u ciebie myśli i zachowania autodestruktywne.
800 70 22 22 - Polski telefon zaufania dla osób zmagających się z kryzystem emocjonalnym. Samobójstwu da się zapobiec.
“You’re suicidal, you’re allowed chips. Trust me, it’s the only perk.”
- Sherlock Holmes (BBC TV SERIES, s04e02 “The Lying Detective”)
Niektórzy rodzą się i wszystko wygląda na to, że wygrali życie już od samego początku. Jakby podczas podczas wyboru poziomu trudności w symulacji, w której wszyscy żyjemy, wybrali easy mode. Czy później to spieprzą i z easy zrobi się hard to już inna kwestia. Symulacja, nazywana też czasem życiem, w przypadku Hayley była od razu ustawiona na hard mode. Urodziła się miesiąc za wcześnie, od pierwszego oddechu musiała walczyć o przetrwanie. Jakby to powiedział Vader,
Force is strong with this one. Przetrwała, chociaż musiała już jako noworodek, walczyć o każdy oddech… a potem miało być tylko gorzej.
Podobno kiedyś między jej rodzicami było lepiej, jak była zbyt mała by to pamiętać. Kiedy miała 4 lata, rodzinny biznes jej ojca upadł. Może nie mieli nigdy luksusów, ale do tamtego czasu młoda para żyła, nie martwiąc się o jutro. Po bankructwie firmy, skończyli w niewielkiej klitce na obrzeżach Queens a i tak ledwo im starczało na opłacenie rachunków. O dziwo, pieniądze na alkohol, by utopić w nim smutki minionej przeszłości, zawsze się znajdowały. Rodzice wiecznie się kłócili. Po pijaku albo na trzeźwo. O rachunki, o to, że Hayley potrzebuje nowych butów, o przeszłość, o upadłą firmę, o to kto wymiotował na ich weselu. Lista była długa i Hayley potrafiła grać w bingo, o co się będą kłócić w tym tygodniu. Czasem sama była wplątywana w awantury, manipulowana z jednej i z drugiej strony. To z pewnością nie działa dobrze na psychikę dziecka, a potem nastolatki.
Była początkowo dość problematycznym dzieckiem, lubiła zrywać się z zajęć i tego typu rzeczy, głównie dlatego, że chciała zwrócić czyjąś uwagę na jej problemy. Jednak szybko się okazało, że to nie było wystarczające. Powoli przestawała pragnąć atencji, a raczej chciała po prostu zniknąć. Owinąć się kołdrą i nigdy spod niej nie wychodzić. Nie miała siły, by wstać a samo oddychanie stawało się bolesne, jakby cały czas starała się oddychać pod wodą. Zamiast typowo wagarować, leżała w łóżku scrollując telefon, a czasem to nawet stawało się zbyt wymagające. Pewnego dnia po prostu miała dość, po pewnej kłótni rodziców, chciała skoczyć z budynku, w którym mieszkała. Jednak za długo zwlekała, rozmyślając o tym jak bardzo będzie bolesny upadek. W tym czasie jej rodzice przestali się kłócić i jej ojciec ją znalazł na dachu i ściągnął ją. Myślała, że to będzie jakiś wake up call dla jej rodziców, że coś się zmieni. To strasznie głupie, w co jesteśmy w stanie uwierzyć by przetrwać.
Nikt nie zareagował. Życie toczyło się dalej, a Hayley dalej miała dość.
Uczyła się bardzo dobrze, wolała spędzać czas w bibliotece niż w domu, jednak czasem jej niechęć do wszystkiego powodowała u niej spadki w wynikach. Była w bibliotece, ale patrzyła się na otwartą książkę, nie mając siły by przełożyć stronę. Zastanawiając się jak łatwo byłoby wyskoczyć przez okno. Pewnie nikt by nie zauważył, chyba że by na kogoś spadła.
W wieku 17 lat podjęła się drugiej próby samobójczej, tym razem był to romans z żyletką, jednak nie nacięła wystarczająco głęboko, nie wykrwawiła się wystarczająco szybko… zaczęła się wahać, ostatecznie opatrzyła sobie ranę i poszła spać. Wtedy dopiero matka zdecydowała się zabrać ją do specjalisty. Rozpoznanie, różne leki, kilka wizyt i dość prosta diagnoza. Depresja. Terapia i tego typu rzeczy. Stanęła na nogi, jej rodzice też się zaczęli ogarniać… ale czy da się naprawić tyle lat patologii?
Skończyła szkołę z bardzo dobrymi wynikami, dostała stypendium i poszła na Belgrave, gdzie poznała się z pewną grupą uczniów i dołączyła do ich grupki. W wolne weekendy pracuje jako barmanka, życie się toczy. Wygląda jakby wszystko miało być w porządku… To stranie głupie, w co jesteśmy w stanie uwierzyć by przetrwać.