"
I give my life to the cause.




Siłownia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

Siłownia Empty





siłownia




Na uniwersyteckiej siłowni można skorzystać z dosłownie każdego rodzaju sprzętów: od ciężarków, przez bieżnie, po rowerki. Przy wejściu zanjdują się również automaty z butelkami wody, ręcznikami, a nawet odżywkami. Wstęp jest darmowy dla wszystkich studentów.


Powrót do góry Go down
Sro 5 Sie 2020 - 19:29
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




Dzień dał mu wystarczająco w kość. A przynajmniej tak myślał, dopóki nie wpadł na masochistyczny plan odbębnienia treningu. Morderstwo na kampusie, zaginione serca, zbyt duża dawka procentów... Organizm Isaac'a zdecydowanie nie był zadowolony z takiego obrotu wydarzeń. A choć mężczyzna już jakiś czas temu obiecał sam sobie regularne treningi, to jak na razie spalały się one na panewce, co ciało patologa przyjmowało z wybitnym niesmakiem. Godziny pochylania się nad trupami robiły swoje, do tego chłód i przeciąg w prosektorium - złe samopoczucie gotowe. A czy jest lepsze miejsce do produkcji endorfin niż siłownia? Hm... Jakby się zastanowić, to Wright wymieniłby przynajmniej trzy takie miejsca. Każde z koncesją na alkohol.

Do roboty wziął się kierowany głównie sentymentem - to w końcu uniwersytet, na którym sam, nie tak wcale dawno, studiował. Chciał więc zobaczyć, co się zmieniło, jakie nastąpiły przebudowy i udoskonalenia. Jeśli nastąpiły. Choć szczerze wierzyć, że Belgrave, mimo dość osobliwych stowarzyszeń, o swoich studentów dba. I nie mylił się.
Wchodząc na siłownię musiał powstrzymać się od westchnięcia. Za jego czasów te mury wyglądały zgoła inaczej i zdecydowanie mniej... profesjonalnie. Pierwszy raz widział w jednym miejscu kampusu tyle nowoczesnego sprzętu i nagle, zupełnie nie wiadomo skąd, poczuł niepohamowane pragnienie, żeby każdy z tych sprzętów wypróbować. Jaka szkoda, że jego kondycja wołała o pomstę do nieba.

Po 30 minutach solidnego wycisku na bieżni i krzesełku, postanowił dać sobie chwilę na oddech. Gęste krople potu, spływające po czole mężczyzny, próbowały uświadomić mu, co alkohol robi z jego mięśniami. Bezskutecznie. Isaac nie mógł narzekać na swoją rzeźbę ciała, ale z jego kondycją zdecydowanie nie było najlepiej. I pewnie odpoczywałby jeszcze dłużej, gdyby nie znajoma sylwetka, jaka mignęła mu w rogu, tuż przy worku bokserskim. Znał tego chłopaka - zdaje się, że to on przedwczoraj oprowadzał go po Bractwie, pokazując, co zmieniło się przez ostatni rok.
- Carter, prawda? - mruknął do niego, podchodząc od drugiej strony worka, aby przytrzymać go znajomemu.
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Wto 1 Gru 2020 - 23:59
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



Dzień jak wiele innych w życiu Cartera. Nic nadzwyczajnego się dziś nie wydarzyło, więc postanowił iść na siłownie. Bicepsy, klatka oraz nogi. Musiał dbać o formę, nie tylko dlatego że był kapitanem drużyny, ale także dlatego że prócz tego, był również bokserem. Zwykle trenował z bratem, jednak z racji tego że ten nie był dziś dostępny postanowił potrenować sam. Dlatego też po treningu postanowił również poćwiczyć boksowanie. Najpierw zaczął trening z powietrzem, praca nóg oraz rąk jest ważna w boksie. Uniki wyprowadzanie ciosów w odpowiednim momencie, to było czymś, czym Carter żył przez większość czasu. Jego marzeniem było zostanie zawodowym bokserem, nie interesowały go zawody jakimi zajmowali się jego starzy. Ojciec prawnik, matka chirurg... Praca ojca wydawała mu się nudna, jeśli chodzi z kolei o zawód matki, cóż. Zawód sam w sobie nie był nudny ale wymagał lat uczenia się, wykuwania na blachę, ślęczenie w książkach i ogólnie poświęcanie większości wolnego czasu na to, to samo zresztą w przypadku bycia prawnikiem. Carter nigdy nie był zwolennikiem zakuwania, wolał działać, podejmować akcje. Oczywiście potrafił podjąć dyplomatyczną rozmowę jeśli było trzeba, nie był wcale taki głupi na jakiego wyglądał, pozwolił jednak ludziom myśleć że jedyne na czym mu zależało to siłą i żeby komuś obić mordę. Czasem to było po prostu wygodniejsze. W bractwie co prawda również musiał czytań mnóstwo ksiąg, jednak to uważał za dużo ciekawsze, w końcu magia. Coś co uważał za fikcje, zanim dołączył do bractwa. A magia odpowiednio użyta mogła być bardzo pomocna, niestety była też niebezpieczna, w nieodpowiednich rękach, wręcz dewastacyjna.
Przez chwilę stał przed lustrem jak opętany, zagubiony we własnym myślach, kiedy w końcu się opamiętał, postanowił uciszyć własne myśli uderzając w worek. Dla Cartera był to idealny sposób na pozbycie się trosk, lub po prostu wyładować złość. Mógł na chwilę przestać myśleć wyprowadzając ataki na worek. To go relaksowało, na swój sposób.
W pierwszej chwili nie dostrzegł że ktoś do niego podszedł, usłyszał pytanie, jednak był zbyt skupiony na treningu, dopiero gdy intruz zaczął trzymać jego worek doszedł do zmysłów.
- Huh? Co? A tak, Carter Williams, to ja. - Dopiero po chwili zajarzył kim jest osoba trzymająca worek. Osoba z bractwa, a dokładniej adept. Ostatnio nawet został przydzielony, by oprowadzić go po kampusie. Przez chwilę próbował sobie przypomnieć jego imię. - Umm... Isaac, prawda? Wybacz jeśli pomyliłem imiona, raczej rzadko się na nich skupiam. - Czasami zapominał imion członków bractwa z którymi widuje się często, a co dopiero imię adeptów którzy z reguły przebywają poza kampusem. - Co Cię tutaj sprowadza? W sensie wiadomo, siłownia, miejsce ogólnie dostępne. Ale czy jest jakiś powód dla którego wtrącasz mi się w trening? - Jego mina nie wyrażała gniewu, był po prostu ciekawy. Wtrącenie być może też nie było dobrym określeniem, nie przywykł jednak do tego że ktoś znikąd nagle próbuje trzymać mu worek. Oczywiście prócz jego brata.

@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 0:47
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




Trzymał worek niespełna minutę, a już wiedział, że chłopak, który wczoraj oprowadzał go po Bractwie, nie tylko ma parę w łapach, ale także wie, co robi. Musiał przyznać, że był pod wrażeniem, nawet jak na tak starego i doświadczonego bójkami w barach dziada. Jakby nie patrzeć, Carter zdawał się potrafić coś więcej niż po prostu prać po pysku, a Isaac poczuł przemożną chęć dowiedzenia się, jak on to robi. Przynajmniej teraz, bo jeszcze piętnaście minut wcześniej podszedł do mężczyzny jedynie po to, by usprawiedliwić brak swojej formy i nie siedzieć przy sprzęcie, ciężko dysząc. Nie był wcale aż tak stary, choć gdyby jakiś młodszy student dokładnie mu się przyjrzał, doszedłby do wniosku, że ma do czynienia z jakimś zmęczonym życiem doktorem, nie jurnym dwudziestosześciolatkiem. Wygląda na to, że powinien w końcu wziąć się za siebie.

Zauważył konsternację na twarzy Williamsa z opóźnieniem, zupełnie jakby złapał ten worek niezainteresowany zdaniem jego aktualnego użytkownika. Nie była to oczywiście w żadnym stopniu prawda. Wright był zdecydowanie pod wrażeniem techniki i precyzji, z jaką jego przyszły rozmówca uderzał i planował ciosy. Tak, taktyka walki to zdecydowanie rzecz, o której patolog nigdy chyba nie słyszał i nie wiedział, czy uda mu się usłyszeć. Alkohol znacznie utrudniał walkę z finezją, ale w zamian oferował ogólne znieczulenie.
- Isaac Wright. - uśmiechnął się mężczyzna, nie do końca wiedząc, jak dalej pociągnąć rozmowę. w przypływie spontaniczności podszedł do tego worka, chcąc ułatwić Carterowi trening, ale tak naprawdę nie wiedział, z jakiego powodu to zrobił, ani czego właściwie oczekuje. Ot tak, nagły przebysłk ludzkości. - Nie szkodzi. Mało osób w ogóle wie, jak się nazywam. Choć może to kwestia tego, że moi pacjenci nie są zbyt rozmowni... - mruknął, wyraźnie odlatując myślami w stronę swojego zawodu. Jakby nie patrzeć, ludzie, z którymi zwykle ma do czynienia, nie wykazują żadnych oznak życia. No i są zimni jak lód... - Nieważne. Zapomnij o mojej pracy. - dodał szybko, wracając na ziemię - Staram się utrzymać względną formę, pomimo raczej stojącej pracy, ale widząc Twój trening musiałem przystanąć na moment. - kłamstwo poszło gładko, bez nawet jednego niepożądanego drgnięcia na twarzy mężczyzny. Zdaje się, że udało mu się w końcu wytłumaczyć przerwę w treningu czymś innym niż alkoholem. - Ostatnie, co chciałem zrobić, to się wtrącić. - dodał jeszcze, unosząc dłonie w obronnym geście - Chociaż może trochę jednak chciałem... Nie brakuje Ci kompana do treningu? Od jakiegoś czasu szukam kogoś, kto pokazałby mi nieco bardziej... wyrafinowany styl prania po mordach.  - rzucił miękko, nie dając po sobie poznać, że cały argument wymyślił na poczekaniu. Kto wie? Może jego nieprzemyślane akcje w końcu przyniosą dobre skutki?
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 10:04
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



Kiedy jego niezapowiedziany gość się przedstawił, jego usta również drgnęły w uśmiechu, choć raczej mało zauważalnym. Rozluźnił się na chwilę i wyciągnął rękę by uścisnąć mu dłoń. Właściwie mnie miał mu za złe za wtrącenie się, więc wypadało okazać minimum szacunku do drugiego człowieka. Carter mógł miewać ciężki charakter ale nie był przecież chamem. Zwykle.
- Mało rozmowni pacjenci powiadasz? Czyżby twoi pacjenci byli w śpiączce? Albo mieli inną przypadłość przez którą nie mogli mówić? - Trupy właściwie nie przeszły mu jakoś przez myśl. Jeśli pracował ze zmarłymi to rzeczywiście też nie byli by rozmowni, nie pomyślał jednak o tym. - Och ależ proszę, mów. Skoro już podszedłeś, to równie dobrze możemy pogadać, nawet o pracy, nie mam nic przeciwko. Zresztą skoro zacząłeś, to wypadałoby skończyć. - Uśmiechnął się, tym razem już bardziej zauważalnie. - Co do zachowania WZGLĘDNEJ formy, jak to ująłeś. To polecam zrobić sobie po 10 pompek i brzuszków przed pracą. Niby nic, ale przynajmniej pobudzisz nieco mięśnie do pracy. A skoro mówisz że masz pracę stojącą, to polecam pobiegać od czasu do czasu. Zapewni ci lepszą cyrkulacje krwi. - Carter jak zwykle zaczął się rozgadywać. Nawet jego przyjaciele mu mówili że jak zacznie gadać to się zatrzymać nie może. No ale cóż poradzić. Chcąc powiedzieć nawet prostą rzecz, wychodzą mu przemówienia. No o zachowaniu formy co nieco wiedział, wszak sam musiał dbać o formę więc co nieco wiedział na ten temat.
Roześmiał się lekko kiedy Isaac nie bardzo mógł się zdecydować czy faktycznie chciał mu przeszkodzić czy jednak nie. Nie mówiąc o tym że gdyby nie chciał się wtrącić to by tego nie zrobił. Nie żeby to teraz specjalnie Carterowi przeszkadzało. Co się stało to się nie odstanie, będzie z tym żyć. - Kompana do treningu? Zwykle trenujemy razem z bratem, ale nie jest teraz dostępny. Myślę że możemy nieco potrenować. Dasz radę nadążyć? Pranie po mordzie to mój chleb powszedni. - Zaśmiał się. Co prawda boks to nie jakieś karczemne awantury, ale jakby na to nie spojrzeć, znajomość paru technik mogła być przydatna jak trzeba było obić ryj jakiemuś pijakowi co się nie potrafił odpowiednio zachować. Carter sam nie stronił od alkoholu więc co nie co wiedział w tym temacie.
- No dobra, może zacznijmy od małej zamiany, przytrzymam ci worek, a ty mi pokażesz jak walczysz. Wtedy będziemy wiedzieć od czego zacząć. - Nauka kogoś innego nie była niczym nowym dla Cartera, parę lat wstecz sam uczył brata. Teraz są bardziej na równi i często robią wspólne sparingi by udoskonalać swoje techniki.
@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 12:38
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




Na wzmiankę o pracy tylko podrapał się po karku, nie będąc przekonanym, co do dzielenia się jej szczegółami. Zauważył, że większość osób ciekawiła jego praca, ale tylko do momentu, kiedy wspominał, czym tak naprawdę się zajmuje. I, jakby nie patrzeć, reakcja środowiska była dość zasadna - mało kiedy słyszy się, żeby człowiek wypowiadał się w tak dziwny, czasem groteskowy sposób o umarłych. Sam Wright czuł, że jeszcze chwila, a naprawdę zostanie jakimś medium, a jego pacjenci w końcu zaczną mu odpowiadać. Wtedy dopiero będzie niezręcznie. Na razie jednak głowa nie płata mu jeszcze figli, a wszystkie komentarze, rzucone w eter w prosektorium, pozostają bez odpowiedzi.
- Tak, myślę, że ich małomówność można zrzucić na pewną przypadłość... - mruknął w chwili, w której sięgnął po butelkę z wodą, więc niemal zakrztusił się, wypowiadając ostatnie słowo. Oj tak, zdecydowanie była to przypadłość poważna. - Natomiast nie sądzę, by którykolwiek z moich gości kiedykolwiek o własnych silach opuścił szpitalny przybytek. Nogami do przodu bez problemu, ale samemu... Nie, nie sądzę. - dodał marszcząc brwi w geście zastanowienia. Przez chwilę całkiem rozważał taką możliwość, ale doszedł do wniosku, że bez pomocy magii do niczego takiego nie dojdzie. Nie istnieją cuda. - Jestem patologiem. - odparł w końcu, nie trzymając dłużej znajomego w niepewności. Uważnie obserwował jego twarz, spodziewając się jakiejś reakcji, gotów natychmiast odpowiedzieć, jeśli coś będzie budziło wątpliwości. - Jeszcze żaden trup nigdy mi nie odpowiedział. - wzruszył ramionami, odstawiając butelkę pod ścianę i rozluźniając barki. Szkoda czasu na gadanie, a szybka zmiana tematu może uniknie rozgrzebywanie szczegółów pracy mężczyzny, które, jakby nie patrzeć, nadal objęte są tajemnicą lekarską.

- Nie jestem może skrajnie zaniedbany, koleżanki nie na... Zresztą, nieistotne. Biegam. Zwykle. Oczyszcza mi to głowę. - odparł na komentarz o możliwej aktywności fizycznej, zupełnie tak, jakby przez chwilę poczuł się urażony. A przecież Carter nic takiego nie powiedział. Isaac nie lubił jednak, gdy ktokolwiek wjeżdżał mu na ambicję, zwłaszcza, jeżeli wiązała się ona z chęcią zmiany trybu życia. Dlaczego chęcią? Dlatego, że nigdy nie zamieniła się w nic więcej - Wright wciąż obiecywał sobie poprawę aktywności fizycznej i na tym temat się kończył. -Aż tak źle chyba nie jest, myślę że dotrzymam tempa. Gorzej z techniką. - mruknął, przygotowując się do zaprezentowania swoich umiejętności. Nie był najgorszy na świecie, coś tam potrafił. Do tej pory jednak liczyła się dla niego skuteczność, nie finezja, więc zdecydowanie nie poruszał się z taką gracją, z jaką przed chwilą robił to Carter. I choć Isaac pewnie nie przyznałby się do tego otwarcie, to zdawał sobie sprawę, że młodszy kumpel może go wiele nauczyć.
@Carter Williams

Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 13:30
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



Musiał przyznać że Cartera bawiło to enigmatyczne tłumaczenie gdzie pracuje. Będąc szczerym to nie zrozumiał ani słowa z tego co gadał. Co prawda już na początku nie przeszła mu przez myśl patologia, ale po tym jego "tłumaczeniu" jeśli w ogóle można było tak nazwać, to już kompletnie odleciał. Gdyby to była kreskówka, to nad jego głową pojawiłby się wielki znak zapytania powiększający się z każdym jego słowem. W taki sposób sobie Carter wizualizował siebie w tamtym momencie. Carterowi zdarzało się rozgadywać, ale z reguły mówił w sposób klarowny i zrozumiały, żeby nie powiedzieć dosłowny. Tak mu się przynajmniej wydawało, nie mówiąc o tym że mało kto posądzał by Cartera o jakiś skomplikowany język skoro większość miała go za tępego mięśniaka.
- Ziom, weź mi powiedz na chuj tak komplikujesz proste rzeczy? - Roześmiał się. - Jesteś patologiem, wielkie mi halo. Jak rozumiem, badasz przyczyny śmierci, kroisz zwłoki, palisz je, lub oddajesz do domu pogrzebowego. Znaczy pewnie robisz więcej, ale na tym moja wiedza na ten temat się kończy. - Wziął szybki oddech. - Wstydzisz się swojej profesji, czy jak? Bo takie odniosłem wrażenie przy twojej enigmatycznej wypowiedzi. Dla mnie to nawet całkiem ciekawe. Zdążyłem się już na oglądać trochę trupów i nie rusza mnie to zbytnio. A poza tym ktoś to musi robić, co nie? - Mówił szczerze, jak zawsze zresztą. Carter ogólnie miał w dupie jego profesje, gdyż wychodził z założenia że nie to co czym się zajmujemy decyduje o tym kim jesteśmy. (To było głębokie.) Zastanawiał się właściwie co powodowało że był taki nieswój mówiąc o patologii. W sensie mógł sobie wyobrazić że ludzie różnie mogli podchodzić do tematu ale czym się przejmować? Carter oficjalnie miał wyjebane na opinie innych, był sobą a jak się komuś nie podobało to wypierdalać. Prosta zasada.
Na twarzy Cartera pojawił się zawadiacki uśmiech, oczywiście wiedział co ma na myśli. Chłop zaczynał gadać w jego języku. - Wcale nie stwierdziłem że jest tobą tak źle, żebyś nie mógł zaspokoić panienki. W przeciwnym razie co byłby z ciebie za facet. - Zaśmiał się i uderzył przyjaźnie Isaaca w ramie. - Po prostu powiedziałeś że chciałbyś zachować względną formę więc podałem ci przykłady co możesz w związku z tym zrobić. Nie wiedziałem czy ćwiczysz regularnie czy biegasz. Tyle. - Wzruszył ramionami. Nie miał na celu go obrazić.
W końcu Issac zaczął prezentować swoje umiejętności. Carter przyglądał mu się bacznie. Widać było że potrafi walczyć. Jednak jego ciało było dość sztywne, przypominało to styl uliczny. Skuteczny, jeśli trzeba się obronić, będąc napadniętym na ulicy, nie baczący jednak na własne zdrowie. Bokser musi uderzać skutecznie, tym samym dbając o własne ciało, wszak jeśli bokser zwichnąłby nadgarstek podczas walki, to marne szanse by wygrał walkę.
- Widzę że potrafisz walczyć i nie wątpię że potrafisz się obronić. Brak ci jedynie finezji. Będziemy musieli popracować nad twoją pracą nóg, oraz technikę wyprowadzania ciosów. W boksie nie liczy się jedynie siła, ale także technika. Niemniej jednak, sporo potrafisz, więc bez problemu nadążysz. - Uśmiechnął się. - Co powiesz żeby po treningu skoczyć na drinka? - Carter alkoholu nie odmawiał, mimo że nie było to dla niego zdrowe, to jednak nie mógł sobie odmówić by się napić. Zresztą, ciężko było nie pić skoro w sigma sigma delta odbywało się tyle imprez. Najlepsze imprezy na kampusie to tylko tam. A że niedawno został prezydentem... trzeba będzie coś urządzić.
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 17:19
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




Gdyby Isaac zastanowił się nieco głębiej, pewnie doszedłby do słusznego wniosku, do którego dojść powinien już długi czas temu - dopowiadanie sobie alternatywnych zakończeń jakiejś konwersacji nie ma większego sensu, jeśli nie usłyszałeś jeszcze tego prawdziwego zakończenia. Gdyby mężczyzna postępował w ten sposób, prawdopodobnie nigdy nie brzmiałby jak ktoś, kto wstydzi się własnego zawodu. Bo Isaac wcale się go nie wstydził. Ba, lubił go nawet - gładko wchodzący w skórę skalpel uspokajał, a cisza odbijająca się echem od metalowych lodówek pozwalała zebrać myśli. Znajdowanie przyczyn śmierci było wciągające, niemal tak, jak każde uzależnienie i sprawiało mężczyźnie ogromną satysfakcję. Reakcje niektórych ludzi wprawiały go po prostu w bardzo nieprzyjemne osłupienie, gdy ktoś zarzucał mu rzeczy tak absurdalne, jak szaleństwo czy nekrofilia. Oj nie, Isaac zdecydowanie był z pełna zmysłów. Po prostu lubił alkohol.
- Różnych ludzi już spotkałem i różnie reagowali, kiedy dowiadywali się, że stoi przed nimi patolog. - wzruszył ramionami, gotowy zaraz zaprzeczyć temu, co powiedział Carter - Nie, wstyd to ostatnie, co przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o tej robocie. Po prawdzie to całkiem interesująca sprawa. Ale reakcje są zróżnicowane, szczególnie wśród... damskiego towarzystwa. - dodał jeszcze, wyraźnie kończąc temat swojego teoretycznego zawstydzenia. Bo w rzeczywistości czuł się niemal odwrotnie - duma, jaka emanowała z niego po ukończeniu tak wymagających studiów, nadal pozostała.

Zaśmiał się na słowa Williamsa o zaspokajaniu panienek. Oj, to zdecydowanie miał w małym palcu. Szkoda tylko, że jego umiejętności nie szły w parze z lojalnością i wiernością kobietom. Co prawda każda, z którą kiedyś spał, w jakiś sposób go zauroczyła, zafascynowała, ale ta fascynacja znikała jeszcze szybciej, niż się pojawiała. I chociaż Wright o swoich podbojach miłosnych mógłby mówić pół tygodnia, to nie znalazłaby ani jednego stałego związku, którym rzeczywiście byłby w stanie się pochwalić.

Prezentując swoje umiejętności nie czuł większego skrępowania. Gdyby był trochę młodszy, pewnie nawet odczułby zdenerwowanie, ale w tym momencie nie czuł nic. Wiedział, że w konieczności będzie w stanie obronić siebie i ewentualnych innych, a to wystarczało, by budować pewność siebie. Nie zmieniało to jednak faktu, że sama technika jego walki pozostawała wiele do życzenia, a mierząc się z profesjonalnym bokserem prawdopodobnie przegrałby z kretesem. I chociaż poruszał się sprawnie, a w rękach miał sporo siły, to prędzej czy później, uderzając w worek zrobiłby sobie krzywdę. Gdy więc Carter nakazał mu przestać, nawet nie próbował, jak to miał w zwyczaju, kłócić się czy przechwalać - wiedział, że chłopak potrafi więcej od niego i chciał się tego nauczyć. - Dobrze to słyszeć. Czyli nie jest ze mną tragicznie. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, gotów na trening. Gdy jednak usłyszał o drinku, od razu się ożywił, a wyprostowany stał się jeszcze wyższy niż zwykle. - Nigdy nie odmawiam alkoholu. Zwłaszcza ludziom, od których się uczę.
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 20:18
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



A więc mówił iż nie wstydzi się swojego zawodu. No cóż, nie mógł go winić za to że tak pomyślał po tym jego unikaniu odpowiedzi. Jednak kiedy usłyszał że ludzie reagują dziwnie, w szczególności jeśli chodziło o damskie towarzystwo, Carter również nie mógł winić Isaaca. Nie był co prawda kobietą, jednak to nie miało znaczenia. Niejednokrotnie się zdarzało gdy kobieta potrafiła być na przykład lepszą kompanką do picia niż nie jeden facet i to samo w drugą stronę. Czasami jedyną różnicą oddzielającą płci był zwykły pociąg seksualny danej osoby. Zresztą tak jak w przypadku Cartera jeśli chodziło o boks, część dziewczytn była podekscytowana, bo silny mężczyzna, który potrafi zadbać o siebie i tak samo o nią, jeśli byłaby w nim związku. Tak niektóre uważały to za kompletny bezsens, no bo jaki był sens w naparzaniu się po mordach w imię sportu. Co człowiek to inna opinia.
- Więc powiem Ci tyle Isaac. W moim towarzystwie możesz śmiało mówić o pracy, jeśli zechcesz. Kto wie, może nawet nauczę się czegoś nowego. Zdążyłem już zobaczyć tyle że nawet jakbyś mi zaczął opowiadać sekcje ze szczegółami to nie ucieknę rzygać. - Nieświadomie wypiął nieco klatkę do przodu pokazując to że martwe ciała nie ruszały go. Nie było się co prawda czym tutaj chwalić, w szczególności w obecności patologa, ale to była po prostu podświadoma reakcja. - Wybacz moją bezpruderyjność, ale w serialach czy filmach często widywałem jak patolodzy rozmawiali z trupami. Czy ty też rozmawiasz ze swoimi "pacjentami"? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. Wiedz jednak że nie zamierzam Cię z tego tytułu osądzać, jestem po prostu ciekawy. - Miał nadzieje że nie uraził tym Isaaca. Nie było to jego intencją. Po prostu ciekawość wzięła górę i Carter jak zwykle powiedział głośno to co myśli. Tym bardziej że nigdy wcześniej nie spotkał na swojej drodze patologa, a nawet jeśli, to nie zdawał sobie z tego sprawy.
Zdecydowanie nie było z nim tragicznie. Nie był zawodowym bokserem, nic dziwnego w tym że nie stosował taktyk, czy też nie przykładał wagi do pewnych aspektów. Prawdopodobnie walki nauczył się sam lub od kogoś z podwórka. Było również prawdopodobieństwo że mógł mieć ciężkie dzieciństwo i musiał się nauczyć walki by przetrwać. Nie zamierzał w to wnikać, wiedział jednak że ci którzy walczą w imię przetrwania bywają najbardziej niebezpieczni. Kiedy walczysz o przetrwanie, nie zważasz na reguły. Chwytasz się wszystkiego, byle tylko wyjść z walki żywym. Trenując boks, uczysz się również reguł, gdyż twoim celem jest nokaut lub opadnięcie przeciwnika z sił. Nie walczysz o życie, walczysz by wygrać. Co prawda dla niektórych sama wygrana potrafi być warta więcej niż życie, ale właśnie po to zostały stworzone reguły walki by zminimalizować ryzyko śmierci do minimum. Był XXI wiek, życie ludzkie jest warte o wiele więcej niż lata wstecz. Choć z jakby się zastanowić. Na tym kampusie walka czasami naprawdę oznaczała walkę o przetrwanie, w szczególności gdy przed sobą masz wielkie monstrum o kształcie wilka...
- Wybacz, zamyśliłem się przez chwilę. Jednak tak, przyznaje że twoja forma nie jest wcale zła. Będą z Ciebie ludzie. - Wyszczerzył się. - Na początek popracujmy nad postawą. Wielu ludzi myśli że uprawiając boks musisz tylko dobrze operować pięściami. Bardzo ważna jednak jest praca całego ciała, w szczególności nóg. Kiedy stajesz twarzą w twarz z przeciwnikiem i zaczyna się gong. Oprócz wyprowadzania ciosów, musisz również umieć je przyjmować. Trzymając gardę, otrzymujesz mocne ciosy na ręce blokując. Dlatego musisz mieć odpowiednią pozycje nóg by się utrzymać. - Sięgnął po tak zwane łapy trenera, które założył na ręce. Były one niczym więcej jak swego rodzaju poduszkami, które redukowały szansę kontuzji, siłę uderzenia jednak w dalszym ciągu można było odczuć. Przyjął standardową pozycję bokserską, przygotowany na atak, zasłaniając się łapami. Nogi lekko ugięte, lewa noga wysunięta do przodu, prawa wychylona nieznacznie do tyłu.
- Uderz we mnie całą swoją siłą, ile razy zechcesz. Jeśli normalnie walczysz również nogami, również możesz ich użyć. Ja będę się tylko bronił, przychwytując twoje ataki przy użyciu tych poduszek. Przyjrzyj się również mojej postawie. Gdyż zaraz zrobimy to w drugą stronę. Twoim celem jednak będzie utrzymanie się na nogach. Sounds good? - Uśmiechnął się. Był ciekawy ile faktycznie siły może być w jego atakach. A potem, czy będzie w stanie przyjąć mocne ataki, nie tracąc przy tym równowagi. Ucząc się dobrej postawy, można uniknąć krytycznych sytuacji.
@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Sro 2 Gru 2020 - 22:18
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




- Uważaj, czego sobie życzysz. - zaśmiał się Isaac, korzystając z przerwy w treningu. Docenił ten gest Cartera - dobrze wiedzieć, że komuś nie przeszkadza temat trupów i można z nim spokojnie wymienić spostrzeżenia lub poopowiadać dziwne historie związane z kolejnymi ciałami. Ostatnia historia z kobietą bez serca bez wątpienia należała do historii dziwnych i ciekawych, ale w związku z ostatnimi wydarzeniami, Wright celowo pomijał ewentualne wzmianki o wilkołakach i brakujących mięśniach sercowych. Lepiej nie napędzać paniki; niepokój i tak sączył się już intensywnie z większości osób na kampusie, a mężczyzna nie chciał ryzykować tego, że w temacie martwej kobiety powstaną kolejne plotki. Poza tym, koniec końców serce się przecież odnalazło...

Uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył, jak postawa jego trenera zmieniła się, jakby chciała potwierdzić poprzednie słowa. Sam Wright też miał tendencję do takich bezwarunkowych odruchów. Choć, gdyby się nad tym zastanowić, to pewnie połowa mężczyzn z silnymi charakterami zachowywałaby się w podobny sposób - ot, reakcja pozostała w męskich przedstawicielach gatunku homo sapiens, pozostawiona przez zwierzęcych przodków. Całkiem ciekawa sprawa, gdyby tak przysiąść nad nią nieco dłużej i porządnie się zastanowić. Na to jednak czasu nie było, trening sam się nie skończy, a skoro Isaac chciał się czegoś nauczyć, to swoje myśli powinien skupić na tej konkretnej czynności, nie bezsensownych obecnie dywagacjach.
- Patologia to... wymagająca kromka chleba. Najpierw sześć lat uczysz się o żywym ciele, mając tylko pojedyncze przedmioty i fakultety dotyczące stanu post mortum człowieka, a potem rzeczywistość rzuca cię na kolana, żądając od ciebie, abyś wiedzę o żywym organizmie potrafił sobie przełożyć na organizm od jakiegoś czasu już martwy. Siedzenie całymi dniami w prosektorium byłoby nie do zniesienia, gdyby nie nasze pogawędki. Co prawda zwykle mówię po prostu sam do siebie, ale jestem prawie pewien, że prędzej czy później ktoś mi odpowie. Nie wiem tylko, czy wtedy nie zamkną mnie w pokoju bez klamek. - podczas ostatniego zdania wyraźnie się uśmiechnął, niemal rozbawiony perspektywą utraty poczytalności powodowanej własną robotę. Miał jednak nadzieję, że w praktyce nigdy do tego nie dojdzie.

Słuchał porad i poleceń chłopaka z uwagą, przyglądając się uważnie temu, co pokazywał, zgrabnie naśladując jego ruchy. Nie były one oczywiście ani szczególnie pewne, ani wybitnie płynne, choć można powiedzieć, że jak na pierwszy raz szło mu całkiem nieźle. Przynajmniej do czasu, kiedy nie okazało się, że ma wyprowadzić cios po swojemu. Wright rzeczywiście miał parę w łapach, a gdy w coś uderzał, zostawiał zwykle widoczny i trwały efekt. Uderzając raz po raz w poduszki bokserskie, pakował w ciosy całą swoją siłę, wyćwiczoną na przesuwaniu trupów, obijaniu mord w barach i na dziwnych zadaniach swojej adepckiej misji. Zauważył jednak, że jego postawa różni się znacznie od postawy Cartera, a gdyby udało mu się naśladować chłopaka, jego ciosy stałyby się bardziej wydajne. Przestał w końcu uderzać, a ręką otarł pot z czoła. - Chyba zaczynam rozumieć, co miałeś na myśli. Choć jestem więcej niż pewien, że jeśli zamienimy się miejscami, to nie zdołam wyłapać Twoich ciosów i dostanę po mordzie. - zaśmiał się zasapany Isaac. Trening sprawiał mu dziś wyjątkowo dużą satysfakcję.
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Pią 4 Gru 2020 - 0:48
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



Gdyby tylko Isaac znał Cartera lepiej ta uwaga nie miałaby w ogóle miejsca. Dla niego to brzmiało jak wyzwanie, Carter często robił rzeczy wbrew ludzkiej opinii. Coś co ludzie uważali za błędne, niepotrzebne lub niebezpieczne, Carter uważał to za przygodę. Dlatego na ostrzeżenie Isaaca uśmiechnął się zbójecko.
- Brzmi jak wyzwanie, które skłonny jestem przyjąć. Wierz mi lub nie, ale po widoku... dajmy na to rozwleczonych flaków, niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć. - Rytuały, zjedzone serca przez wilkołaki, eksplodujące ciała zwierząt przy nieudanym zaklęciu. A top i tak tylko część tego wszystkiego. Po 3 latach w tej szkole i bractwie niebieskiej róży... czasami miał wrażenie że widział już prawie wszystko. Więc tym bardziej nie zaskoczyły by go opowiadania patologa. Nie zmieniało to jednak faktu że chętnie by posłuchał.
Słuchał z uwagą jak mówił o patologii i gadaniu z trupami. Końcówka jednak rozbawiła Cartera i zaczął się śmiać kiedy wspomniał o pokoju bez klamek. - Jakby domyślałem się że to nie łatwy temat do łyknięcia, jak zresztą chyba każda dziedzina medycyny. Nawet pielęgniarki nie mają łatwo ze szkołą, choć na pewno łatwiej niż którykolwiek lekarz. Co do trupa który prędzej czy później ci odpowie. Gorzej jeżeli to nie będą twoje wymysły a początek apokalipsy zombie. A słowa trupa który ci odpowie to będzie "JEŚĆ MÓZGI". - Roześmiał się na dobre. Oczywiście nie robił sobie żartów z Isaaca, bardziej z samego tematu. Nie mówiąc o tym że Carter po prostu nie potrafił mówić poważnie zbyt długo. Wcześniej czy później zacznie robić sobie żarty żeby złagodzić sytuacje. Jednym to przeszkadzało, dla innych bywało kojące. Carter jednak nie zamierzał tego zmieniać dla nikogo. Taki po prostu był, jeśli komuś to nie pasowało, to był problem danej osoby.
Na słowa o zamianie miejscami również się zaśmiał, uderzając poduszką w ramię Isaaca. - Nie martw się. Nie mam w zamiarze lać Cię po mordzie, chyba że na sparingu, albo gdybyś mnie wkurwił, haha. Jak na razie jednak nic ku temu nie prowadzi, więc możesz czuć się bezpieczny. - Znowu się zaśmiał. Całkiem przyjemnie mu się rozmawiało, doliczając do tego wspólny trening, Carter uznawał to za całkiem dobrze spędzony czas. A z racji tego że po treningu, w planach było wyskoczenie do baru. To ten dzień nie mógł zapowiadać się lepiej. Oddał poduszki partnerowi, dał mu czas na przyjęcie pozycji i zaczął uderzać w poduszki z całej siły. Co jakiś czas uderzał w inne miejsca, celowo jednak spowalniając cios, tak by pozwolić na reakcję Isaacowi. Wyprowadził również parę kopniaków. Mimo że ręce były jego narzędziem walki na zawodach, to poza zawodami, jeśli przychodziło do walki w okoliczności samoobrony, to warto było również umieć wyprowadzać kopnięcia. Nie mówiąc o tym że przynosiło to również korzyści w samym treningu.
@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Pią 4 Gru 2020 - 12:02
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




- Nie jestem pielęgniarką, ale wydaje mi się, że ich studia są zupełnie inne od tych medycznych. Gdybym miał uczyć się dbania o pacjenta, chyba bym skoczył z mostu. Nie miałbym takiej cierpliwości, jak one. - mruknął z uśmiechem, gdy chwilę później usłyszał żartobliwą odpowiedź Cartera na rozmowę o pracy. Był o krok od przyznania się, że tak otwarta konwersacja o swoim zawodzie naprawdę go relaksuje i odpręża. Dzień od razu stawał się lepszy, kiedy ktoś naprawdę cię słuchał.
- Co do zombie, to całkiem serio miałem kilka sytuacji, w których przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że właśnie zaczyna się koniec świata. Pośmiertne odruchy ciała są niezbadane, ale zdecydowanie potrafią sprawić, że serce podchodzi do gardła. Przy najmniej to patologowe serce. Bo moi pacjenci zaskakująco często nie mają serc. Naprawdę nie wiem, od czego to zależy. Przecież wilki nie mogą być sprawcami tylu morderstw. A może mogą? - mruknął zastanawiająco, po raz kolejny myślami uciekając do swoich hipotez i wyobrażeń. Dobrze, że w porę się z tych rozmyślań otrząsnął, po rzeczywiście, mimo obietnic chłopaka, prawdopodobnie oberwałby po mordzie. Odbieranie ciosów na poduszki wcale nie było takie proste, nawet mimo tego, że Carter zauważalnie spowalniał tempo co trudniejszych ciosów, chcąc dać Isaac'owi szansę na porządne opanowanie tych czynności. Może gdyby nie przeżywał teraz okropnego kaca, byłby nieco bardziej skoordynowany. Całe szczęście, że jego nauczyciel to wyjątkowo wyrozumiały facet. Ktoś inny z pewnością nie oparłby się pokusie, żeby sprzedać Wrightowi chociaż jeden cios w twarz. Dobrze więc, że Carter nie jest w jego wieku i nigdy wcześniej się nie poznali.
- Wow. Niezły jesteś. A zakładam, że nie jest to pełnia Twoich umiejętności. W końcu próbujesz ze mnie zrobić boksera, więc gdybyś miał walczyć całymi swoimi umiejętnościami, prawdopodobnie sam skończyłbym gdzieś w klinice. - zaśmiał się głośno, choć kiedy pomyślał o tym nieco dłużej, to całe to wyobrażenie wcale nie było takie znowu zabawne. Może dlatego, że zdawało się okropnie rzeczywiste. Niemniej jednak Isaac nie gadał już więcej, gotów na kolejną turę treningu. Ciosy, które Carter wyprowadzał nogami fascynowały go, uważnie więc obserwował pracę jego kończyn. Było w nich coś praktycznego i mniej widowiskowego. Bo choć finezja była czymś, czego mężczyzna z pewnością chciał się nauczyć, to liczyło się dla niego przede wszystkim praktyczne zastosowanie. - Pokażesz mi dokładnie jak wyprowadzić tego kopniaka? - zapytał zdyszany, gdy tylko Williams po raz kolejny wyprowadził ten konkretny cios.
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Pią 4 Gru 2020 - 13:03
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



- Haha, mnie to mówisz? U mnie skończyłoby się na tym że jak trafiłbym na kłopotliwego pacjenta to mam tylko jeden lek na takich, nazywa się piąchopiryna. Jeden strzał i grzecznie śpi. - Zaczął się śmiać. Coś czuł że w przypadku jego kompana reakcja byłaby całkiem podobna. Nie wyglądało na to żeby oboje należeli do osób z anielską cierpliwością. Carter wręcz całkiem odwrotnie. Miał całkiem krótki zapalnik. Może nie na tyle żeby bić ludzi bez konkretnego powodu, ale jak ktoś się prosił o strzała to się nie zastanawiał dwa razy.
- Pośmiertne odruchy powiadasz? Jedynie słyszałem o takich przypadkach, no ale w twoim przypadku nie wątpię że mogłeś być świadkiem takich. Muszę przyznać, nie jestem strachliwą osobą, ale widząc coś takiego... Nawet ja bym mógł ześwirować. - Mówił serio. Niewiele rzeczy było w stanie go przestraszyć, ale widok trupa który na przykład poruszył ręką, wiedząc że ten nie żyje... nieprzyjemna wizja. - Co do brakujących serc. Obstawiam że wszelkie trupy z brakującym sercem jakie do Ciebie trafiły miały jakby wyrwane z wielką siłą. Wątpię żeby grasował tu seryjny wyrywacz serc, więc jestem skłonny stwierdzić że wszystkie te przypadki to sprawka wilkołaków. - Rozejrzał się odruchowo dookoła upewniając się że nie ma wokół nich nikogo w zasięgu słuchu. Z jednej strony gdyby ktoś ich usłyszał to pewnie by pomyślał że są niespełna rozumu, ale nadal lepiej zachować dozę ostrożności.
- Będąc szczerym, w przypadku prawdziwej walki, ciężko powiedzieć kto wyszedłby na tym zwycięsko. W moich atakach jest więcej finezji i potrafię włożyć sporo siły w cios. Twój sposób walki jest jednak bardziej nieprzewidywalny. Walcząc na poważnie użyłbyś wszelkich sztuczek żeby przetrwać. W walce nie wszystko jest czarno-białe. - Taka była prawda. Podczas walki skacze adrenalina, umysł zaczyna pracować inaczej, w przypadku boksu są ograniczenia, reguły, zasady. Kiedy walczysz z kimś na ulicy, najważniejsze jest przetrwanie, reguły, lub ich brak wyznaczamy sami a w walce ulicznej rzadko stosuje się zasady. Chyba że walczysz o honor lub kobietę. Wtedy twoim celem jest zwycięstwo i nie zabicie swojego przeciwnika. Walcząc w obronie własnej reguły często przestają mieć znaczenie.
Kiedy Isaac zapytał czy nauczy go wyprowadzać kopnięcia, uśmiechnął się. - Jasne, nauczę cię. To będzie jednak ostatnia rzecz której Cię dziś nauczę. Potem idziemy pić. Tym bardziej że obojgu z nas przyda się chwila odpoczynku. - Widział że Isaac powoli czuł zadyszkę, poza tym nie da się wszystkiego nauczyć w jeden dzień. A skoro był patologiem, to jak sam wspomniał, ma pracę stojącą. Pomimo nie najgorszej formy miał dość kiepską kondycje, nie obwiniał go za to. Odsunął się od Isaaca i w zwolnionym tempie zademonstrował mu kopnięcie. Noga zgięta w kolanie, prostowanie nogi w trakcie obrotu bioder, noga w pełni wyprostowana w momencie uderzenia. - Aby włożyć możliwie jak największą siłę w kopnięcie, musisz wykorzystać do tego siłę swoich bioder, nadając ciału moment obrotowy. Dzięki temu twoje kopnięcia będą o wiele silniejsze niż gdybyś spróbował to zrobić samą nogą. Wymaga to jednak praktyki. W teorii wygląda to prosto, jednak żeby nauczyć się wykonywać to skutecznie oraz szybko, to wymaga ćwiczeń. Nie znokautujesz kogoś na hita przy pierwszym podejściu, nie mówiąc już o podniesieniu nogi tak wysoko i z zachowaniem pędu. To tego musiałbyś również się trochę porozciągać. - No i znów się rozgadał. Gdyby Faye tu była to pewnie skomentowałaby Cartera że nawija jak katarynka, albo coś w tym rodzaju.
@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Pią 4 Gru 2020 - 16:47
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

Siłownia Empty




- Zapraszam Cię kiedyś na sekcję. Oj, zdziwiłbyś się, co zmarli potrafią robić ze swoimi kończynami... Czasem się boję, że naprawdę dostanę od jakieś dziewki po ryju. - zaśmiał się w przerwie między jednym ciosem a drugim. Pot lał mu się z czoła już w zasadzie strumieniem, kapiąc na długie rzęsy i błądząc pomiędzy kilkudniowym zarostem. Nie przygotowywał się na tak intensywny trening, gdy wychodził dziś z domu. Gdyby nie fakt, że Carter okazał się naprawdę przyjemnym towarzyszem rozmów, Isaac prawdopodobnie już dawno dałby sobie spokój z aktywnością fizyczną na dzisiaj, plując sobie w brodę, że w ogóle zdecydował się na ćwiczenie przy kacu. Kto normalny tak robi? Mdłości łapały go regularnie przez ostatnie pół godziny, a gdy zbyt nagle przerzucił ciężar ciała z jednej nogi na drugą, świat wirował mu przed oczami, zwiastując niechybny upadek. Jakimś cudem udało mu się, jak na razie, na nogach utrzymać, ale utrzymanie sensownego tempa przy takim treningu naprawdę wymagało od niego wysiłku. A mimo to, choć czuł się naprawdę tragicznie, kiedy procenty uciekały z jego ciała, czyniąc je na powrót wątłym, zniszczonym workiem mięsa, to satysfakcja, jaka rozlewała się po wyczerpanych mięśniach była lepsza niż niejeden narkotyk, z jakim miał do czynienia. Nawet zaczynał nieco rozumieć sportowców - popychanie siebie w stronę własnych granic, wysiłek uprawiany aż do upadłego, roznosił po ciele, euforyczną, niemal ekstatyczną przyjemność. Było to prawie tak intensywne jak dobry seks, za którym, notabene, Wright od jakiegoś czasu tęsknił. Wracając do Belgrave, zostawił za sobą całe życie, tak pieczołowicie budowane przez ostatni rok. I jakby nie patrzeć, w miejscu swojej uczelni, musiał zaczynać to życie od nowa. Dzisiejszy wieczór spędzony z Carterem mógł być początkiem tej odbudowy.
- Gdybym wiedział, że z poprawną walką jest tyle zachodu, pewnie już dawno zostałbym jakimś mistrzem jujitsu. - mruknął kąśliwie, po raz kolejny próbując wyprowadzić cios z biodra. Rozchwiana kacem równowaga nie pomagała, ale mężczyzna po prostu nie mógł się poddać. Jakaś dziwna siła trzymała go za mordę, zmuszając do kolejnych powtórzeń, zapisując ruch w pamięci mięśniowej. Trwało to dobre parę minut, podczas których Isaac wyprowadzał nieudane ciosy, powodowane nie tylko zmniejszoną dziś koordynacją ruchową, ale też niedostatecznym rozciągnięciem ciała, ale w końcu mu się udało. A gdy ten jeden raz oddał poprawny cios, kopiąc przy tym worek z największą możliwą siłą, wydarł się radośnie na całą siłownię, przyglądając się z satysfakcją właśnie temu workowi, który teraz chybotał się całkiem mocno. - Zajebisty jesteś, Williams, wiesz? - wyszczerzył żeby w uśmiechu, przyglądając się chłopakowi z niekrytym zadowoleniem - Ale teraz... Teraz idziemy chlać. - dodał, klepiąc  Cartera w ramię. Taki sukces zdecydowanie należało sowicie uhonorować.
@Carter Williams
Powrót do góry Go down
Czw 10 Gru 2020 - 23:05
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

Siłownia Empty



Carter uśmiechnął się gdy usłyszał zaproszenie na sekcje. Tak jakby Isaac czytał mu w myślach, bo Carter sam chciał zaproponować że go odwiedzi któregoś razu by być może przy okazji nauczyć się czegoś nowego. Poza tym słuchanie o tych odruchach pośmiertnych naprawdę do zainteresowało.
- A żebyś wiedział że przyjdę. Zaciekawiłeś mnie tymi odruchami. Chciałbym to zobaczyć na własne oczy. - Idąc tokiem rozumowania Isaaca, to mógł nawet uznać Cartera za świra. No bo kto normalny chciałby w wolnym czasie oglądać trupy? Carter jednak nie takie już miewał pomysły, często nie baczył na niebezpieczeństwa, szukając przygód, nowych doświadczeń oraz emocji. W końcu życie było za krótkie żeby zamykać się we własnej strefie komfortu. Oglądanie zmarłych, czy tym bardziej ich wnętrzności nie należało no przyjemnych, w wielu przypadkach prowadziło do mdłości. Ale to właśnie było wychodzenie z własnej strefy komfortu. Zresztą przynależność do bractwa i tak często skutkowała nieprzyjemnymi widokami.
- Mistrzem jujitsu powiadasz? Być może i rzeczywiście byś nim został. Jujitsu jest jednak sztuką walki, czego nie można powiedzieć o boksie, a już tym bardziej o walce ulicznej. Sztuki walki moim zdaniem są o wiele bardziej skomplikowane. Chwyty, podduszania, odpieranie... Całkiem sporo tego. Boks jest prostszy. - Zaczął się śmiać. Po co komplikować sobie życie z jakimiś chwytami itp. Fakt, z boku wyglądało to efektownie, ale to była właśnie sztuka. Co prawda sztuki walki były w wielu przypadkach również sportami walki, ale boks nie był sztuką, był po prostu sportem. W końcu jak można nazwać sztuką zwykłe lanie się po mordach. Zaśmiał się znowu kiedy usłyszał że jest zajebisty, raczej nie przywykł do przyjmowania komplementów od facetów, więc obrócił to w żart. - Wiesz, takie rzeczy to ja zwykle słyszę od kobiet podczas seksu, ale nie na treningach. - Nadal się śmiał uderzając lekko Isaaca pięścią w ramię. Oczy mu rozbłysły kiedy Isaac zdecydował się na chlanie. - To jest dokładnie to, co chciałem usłyszeć. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Proponuje wziąć najpierw prysznic żeby się odświeżyć, a potem ruszamy do baru! - Pozbierał swoje rzeczy po czym udał się do szatni by wziąć szybki prysznic i ruszyć do "The Blade and Chalice.
//zt oboje --> The Blade and Chalice
@Isaac Wright
Powrót do góry Go down
Nie 13 Gru 2020 - 18:09

Sponsored content

Siłownia Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 1


Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.