"
I give my life to the cause.




SZATNIA
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

SZATNIA Empty





szatnia



Powrót do góry Go down
Pon 28 Wrz 2020 - 19:34
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

SZATNIA Empty



Drużyna futbolowa miała dzisiaj mecz, w tym oczywiście Carter, Gavin i Blaine. Carter pomyślał więc że to będzie dobry czas by zacząć kampanie wyborczą. Raz że Blaine i Gavin byli w jego sztabie wyborczym, dwa że większość członków drużyny należała do Sigma Sigma Delta. Idealny moment bo wiadomo, testosteron podwyższony po meczu, cała trójka była kapitanami, mieli szacunek wśród kolegów no i oczywiście większość chłopaków lubiła od czasu do czasu zabalować, a czasem nawet częściej. Nie bez powodu ich akademik miał taką reputacje a nie inną. I raczej chłopaki nie chcieliby tego zmieniać, zresztą tak jak właśnie Carter nie chciał tego zmieniać. Tak więc zebrał przy sobie Gavina i Blaina po czym wszedł na ławkę.
- Chłopaki! To był dobry mecz, trzymajcie tak dalej, a zdobędziemy puchar stanowy! Zresztą co tam stanowy, nie mierzymy przecież tak nisko. Będziemy robić co w naszej mocy by zdobyć puchar państwowy! - Chłopaki oczywiście ryknęli w geście aprobaty, wybory, wyborami, ale morale drużyny też było bardzo ważne. - Teraz jednak chciałbym powiedzieć o czymś innym. Jak być może część z was wie, zgłosiłem się do wyborów naszego domu Sigma Sigma Delta, obecni tutaj mój brat Gavin oraz Blaine zgodzili się być w moim sztabie wyborczym, sami jednak niewiele zwojujemy. A przecież nie chcemy żeby jakiś ulizany lizus został wybrany i całkiem zmienił nasz dom. Jedna z naszych wartości brzmi tradycja. I moim zdaniem to właśnie tradycja podtrzymuje nasze pozostałe wartości, czyli: Przywództwo, Stypendium i Służba. No ale wam chyba tego mówić nie muszę. W każdym razie. Jeśli zostanę wybrany mam zamiar zapewnić wam jeszcze lepsze imprezy, coraz to bardziej wyszukane inicjacje, a jak wiadomo każdy z nas przez to przechodził i wie że te już i tak potrafią być nieźle porąbane. A może i nawet panienki się uda lepsze ogarniać na imprezy - Tutaj mrugnięcie okiem do drużyny. - No ale tego nie mogę wam obiecać, co nie znaczy że nie będę się starał. Ale do rzeczy. Jak startować w wyborach, to robić to na pełnej kurwie, tak jak to robi Sigma Sigma Delta musimy pokazać wszystkim że nasz dom rządzi! Jednak by to zrobić, musimy opracować solidny plan działania. W tym celu oddam teraz głos mojemu sztabowi wyborczemu. - No to się rozgadał. Aż sięgnął po butelkę wody bo mu w gardle zaschło. Co jak co, ale kiedy trzeba było to gadkę miał niczego sobie. Tak przynajmniej sobie myślał.
Powrót do góry Go down
Wto 29 Wrz 2020 - 0:50
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Blaine Astor
Blaine Astor

DODATKOWE INFO :
Potem

SZATNIA Empty



Po ciężkim i zaciętym meczu trafili w końcu do szatni, gdzie jak zwykle mozolnie zabierał się do ściągania ciuchów z zamiarem pójścia pod prysznic. Niby opuścił boisko, a myślami cały czas był na nim. Żył jeszcze hukiem uderzanych o siebie kasków, a także nieustającym dopingiem masy zebranych ludzi. Warto dodać, że na mecze drużyn uniwersyteckich przychodzi właściwie więcej osób, niż na rozgrywki narodowe. Głównie z tego powodu, że mieszkańcy miasta odprowadzając podatki, kierują jakąś ich część na drużynę i czują się z nią mocno związani. Tak samo z jej sukcesami, jak i porażkami- dlatego musieli być świadkiem każdego meczu. Oglądało ich całe miasto. Każdy błąd, potknięcie, bo na tym skupiał się teraz Blaine. Nie mógł wybaczyć sobie niektórych zagrywek, w których dał się podejść przeciwnikowi. Musi popracować nad szybkością. Z tego całego zamyślenia wyrwał go głos Cartera i słowa o rozpoczęciu kandydatury na głowę domu Sigma Sigma Delta. Kto mógł być lepszym kandydatem do tej roli jak nie kapitan drużyny futbolowej, której większą część stanowili jej zawodnicy?
Znaczy no, Carter był dosyć kontrowersyjną postacią dla Blaine'a i sam nie wiedział jak dał się wciągnąć w ten cały sztab wyborczy, ale prawdopodobnie chciał mieć spokój. Przecież to tak dobrze wygląda...Trzech kapitanów, którzy walczą razem nie tylko na murawie, ale również udzielają się w sprawach życia kampusu. Idealna reklama.
Wstał energicznie z ławki, kiedy wypowiedziano jego imię i przybrał zadowolony wyraz twarzy. Musiał przyznać, że Williams nieźle zaczął i aż był pod wrażeniem, że czasem potrafi sklecić coś sensownego!
Może to złe określenie, bo Carter był ogarniętym facetem, który wiedział to i owo o ludziach, a świadczyć mogła o tym ilość wyrwanych panienek (bo nie oszukujmy się, do tego trzeba mieć gadane!). Możliwe, że ne jest to najlepszy przykład, bo również on był właśnie powodem dystansu jaki Astor utrzymywał między sobą, a jednym z bliźniaków.
- No tak, końcówkę musiał zjebać. Nie mogło być dobrze - Przygryzł policzki od środka. Na pewno spojrzą na nas przychylniej kobiety, jak będziemy je uprzedmiotawiać...Miał nadzieję, że żaden z zawodników nie puści tego dalej, bo będą spaleni już na starcie.
Spojrzał na Gavina, chcąc zobaczyć, czy ten planuje przejąć inicjatywę po bracie. Nie widząc jednak jakiejkolwiek reakcji, wystąpił krok do przodu i odchrząknął.
- Wiecie jak ważna jest dla nas przynależność do drużyny i wartości jakie ze sobą niesie. Jako jednostki tworzymy całość, która świetnie funkcjonuje, a świadczyć mogą o tym nasze wybitne wyniki. Dostosowujemy się do sytuacji i sprawiamy, że każdy z nas jest mocniejszy- tak oddziałuje nasza grupa. Jesteśmy rodziną i dla nas nie liczy się tylko to kim jesteście na boisku, ale również to jak radzicie sobie poza nim. Dlatego zawsze jak któryś z nas ma problem, to sobie pomagamy. Nie inaczej będzie teraz. - Zrobił krótką przerwę analizując wyrazy twarzy zebranych. Wiedział, że będą słuchać, ale nie marzą też teraz o niczym innym jak o wannie z lodem, aby zregenerować stłuczone tkanki.
- Oczekujcie naszych działań wkrótce, bo na pewno będą widoczne - Uniósł w górę kącik ust. Nie mogą wydać wszystkiego, kiedy jeszcze przygotowania są w trakcie. No jeszcze któryś coś palnie konkurencji i co?
Gdy drużyna się rozeszła, a w szatni zostali we trójkę zaczął ponownie.
- Myślałem o pomocy naukowej dla sportowców na kampusie. Nie tylko dla futbolistów. Musimy patrzeć na te wybory szerzej i złapać aprobatę tam, gdzie jej nie mamy, a raczej w miejscach neutralnych, bo tam mamy największe szansę na kogoś wpłynąć i pokazać, że futboliści to nie tylko nadęte dupki. - Wzruszył ramionami. Niestety stereotypów się nie obejdzie tak łatwo. To tak upierdliwy problem jak guma do żucia w kobiecych włosach. Nie od dziś również wiadomo, że uniwersyteccy sportowcy często zawalają lekcje kosztem przygotowań do sezonu i często niestety ich średnia jest okropnie niska. Jak tylko wymyślą coś, co pozwoli im zaoszczędzić czas i przygotować się LEGALNIE do każdych zajęć, będą mieli ich głosy w garści.
- O tych laskach i przedmiotowym traktowaniu musisz trochę spasować Carter. Kobiety też na ciebie głosują, pamiętaj - Czuł się jak jego matka. No serio.
- No i standardowo musimy walnąć plakaty, ulotki i przypinki - Dodał
- Musimy cię też przygotować do debaty - Wyliczał.[/b]
Powrót do góry Go down
Sob 3 Paź 2020 - 10:15
Konto specjalne
Konto specjalne
Mistrz Gry
Mistrz Gry

SZATNIA Empty



Cameron również należał do drużyny.

Nie zawsze był z tego dumny, jako że większość z tych półgłówków jedynie myślała o tym jak wygrać w następnym meczu, wyjść na imprezę i wyrwać kolejne panienki bez myślenia o wizerunku drużyny i ich Domu Studenckiego. Ucieleśnieniem typowego członka Belgrave Wolves był właśnie Carter Williams, a przynajmniej tak się Cameronowi wydawało. Nie znał go zbyt dobrze, grywali razem i imprezowali, ale nie pałali do siebie miłością. Może gdyby poznali się bliżej, brunet nie byłby aż tak uprzedzony do kolegi z drużyny. Tego jednak nie dane było im sprawdzić, bo gdy tylko dowiedział się, że to właśnie on jest kontrkandydatem w wyborach prezydenckich Sigmy, nawet nie zamierzał próbować się z nim zaprzyjaźnić. Od dzisiaj byli wrogami. Stereotypy są krzywdzące, ale ta dwójka zdecydowanie przedstawiała dwóch samców alfa, którzy zwyczajnie nie potrafili się dogdać, choć Cameron chciał zachować spokój i cywilizowaną dyskusję. Przynajmniej na czas wyborów, gdzie zamierzał pokazać się z jak najlepszej strony.
Wysłuchał jakże wyniosłej przemowy Cartera, którą skwitował jedynie nieszczerym uśmiechem. Oh, jakże pozornie się różnili. Pozornie albowiem Cameron wcale nie negował wartości, czy też raczej zabaw, praktykowanych przez kapitana drużyny. Nie, nie. Wręcz przeciwnie. Sam uwielbiał się zabawić na szalonej imprezie czy też spędzić wieczór w towarzystwie pięknych kobiet. Różnica jednak polegała głównie na tym: Cameron na co dzień grał porządnego, kulturalnego i ambitnego chłopaka. Oczywiście, ambicją odznaczał się niebywałą, jednak jeśli chodzi o jego sposób na kampanię wyborczą to była gra. Teatrzyk jaki odstawiał miał za zadanie uspokojenie dziekana narzekającego na Sigmę, a także samych inwestorów, którzy wkładali w dom studencki spore pieniądze. Cameron nie zamierzał rezygnować z dotychczasowego życia Sigmy. Zamierzał jedynie wprowadzić złudzenie porządnych i ułożonych członków, jednocześnie prowadząc podwójne życie w tajemnicy. Zapewniało to utrzymanie nienagannego wizerunku Sigmy, co pomogłoby im w przyszłości i dostaniu się na wyższe, lepsze stanowiska pracy, jednocześnie zachowując przywileje bycia członkiem jednego z najbardziej popularnych bractw na kampusie. Oczywiście chwilowo nie zamierzał zdradzać tego wszystkim głosującym. Wiedział, że poparcie kobiet zyska głównie zmieniając Sigmę w "pantoflarzy", za to zaufanym Sigmom powie co naprawdę ma na myśli. W ten sposób będzie mógł zyskać przewagę.
Przebrany czekał za szafkami, nie wychodząc dopóki jedynie trójka zainteresowanych została w szatni. Wyszedł zza rogu słuchając rad niewinnego Blaine'a. Szczerze powiedziawszy, z nim mógłby się dogadać, gdyby nie to jak blisko trzymał się z Williamsami. Klasnął wolno i dramatycznie w ręce.
- Proszę, proszę. Widzę, że porządnie planujecie swoją klęskę. - przerwał drugiemu kapitanowi drużyny z uśmiechem na ustach. - Po Twojej przemowie Carter, nie dziwię się, że Gavin milczy. - zaśmiał się lekko. Nie wiedział jeszcze czy w planach miał przedstawić tej trójce swoje plany i liczyć na to, że dadzą mu wygrać, gdyż jednak mieli odrobinę wspólnego, czy jednak zachowa swój sekret dla siebie.




@Carter Williams
@Blaine Astor
@Gavin Williams
Powrót do góry Go down
Sro 7 Paź 2020 - 2:53
Bractwo
Bractwo
Gavin Williams
Gavin Williams

DODATKOWE INFO :
Podstawą szczęścia jest wolność, a podstawą wolności odwaga

SZATNIA Empty



Krew wciąż wartko krążyła w żyłach, gdy ściągał kask i wkraczał do szatni. Adrenalina utrzymywała przylejmy poziom, dawno temu rozganiając chmurne myśli. Treningi, mecze były czymś, czym mógł rzeczywiście żyć i nie wahał się by wykorzystać dobrodziejstwa podobnego stanu. Wbrew pozorom, nie polegał wyłącznie na impulsach podczas rozgrywki. Musiał być obserwatorem, pilnować, by w odpowiednim czasie zadziałać, zgrać się z drużyną, a przede wszystkim - być szybki. I to na tych konkluzjach zazwyczaj skupiał uwagę po meczu. Inaczej było dziś. Wiedział przecież, jakie plany miał brat i czemu służyć miało spotkanie.
Chociaż określenie sztab wyborczy, gryzło mu się z jego własną osobą i Blaine, to nie miał wątpliwości, że taka ekipa - kapitanowie Wilków stanowili trzon sukcesu w wyborach na prezydenta domu Sigma Sigma Delta. I nie chodziło nawet o zadufanie, czy zbytnia pewność siebie (chociaż pewności też nie brakowało), ale wartości, które nieśli za sobą i ze sobą. Tradycja, tradycją, mieli swoje rytuały, imprezy, okazje. Ale to wciąż nie wszystko. Tylko młotki, które nie były w tym domu i traktowały powierzchownie wszystkie bardziej widoczne działania, pomijając - ile właściwie robili dla Belgrave. I tak dziekan i rektor byli tego świadomi. Mniej lub bardziej przymykali oczy na pomysłowe wybryki, czy krzykliwe imprezy (których sami czasem byli autorami), ale doskonale zdawali sprawę, ile prestiżu i wkładu dawali dla uczelni (i zapewne dotacji). Metka "bogatych, rozkapryszonych dzieciaków" nadawana była tylko przez złośliwość. I w dużej mierze - zazdrość. Tym bardziej, że plan mieli, a kolejne wypowiedzi, potwierdzały wstępne pomysły. Dodałby do kolekcji jeszcze fakt, że rzeczywiście - to oni trzymali na barkach większość ciężaru reprezentacji. Studenci chcieli czy nie, to oni musieli trzymać poziom i wszystko co robili - robić z rozmachem. Przywództwo, Stypendium i Służba. Trzy echa, pod którymi mieli się podpisać.
Milczał, gdy odezwał się brat. Przynajmniej początkowo, oddając swój głos w drużynowym okrzyku. Zanim coś powiedział, analizował. I to nasuwające się spostrzeżenia miały stanowić trzon jego wypowiedzi. Zaczekał też, gdy Baline dodał od siebie kilka ważnych słów. I gdyby nie fakt, że coś jeszcze przyciągnęło jego uwagę, i on zaserwowałby kilka pomysłów. Często miał tendencję zwlekać.  Cień, który nie zniknął, gdy pozostali z drużyny się rozeszli. Cień, który wkroczył do szatni, niby pretendent do przejęcie królestwa, które wcale do niego nie należało. Wysunął się na przód, stając naprzeciw Camerona - Klaskać już potrafisz. Brawo. Powtórzysz jak Carter wygra. - odezwał się po pierwszych słowach - I milczał tylko dlatego, że czekał aż skitrany cień się ujawni - przechylił głowę, przyglądając się chłopakowi i celowo określając siebie z perspektywy obserwatora - lubisz podglądać innych? - nie uniósł dłoni, których często używał w boksie, nie tylko podczas treningów z bratem. Stał wyprostowany, z uniesioną brodą, jakby rzucał wyzwanie. Ale - tak się komunikowali - po męsku. Szanował każdego, kto działał w drużynie i to nie podchodziło pod dyskusję. Na boisku stanowili team prowadzony do zwycięstwa. Niezależnie od tego, czy się poza nim lubili. Nie znaczyło to także, że pozostawał obojętny na zaczepki - Jak masz coś do powiedzenia, to zrób to. A jak nie, to zjeżdżaj i daj nam w spokoju pracować - bo o tym, że mieli jeszcze sporo do ustalenia, wiedział każdy. Kilka wstępnych słów do drużyny to jedno i stanowiło wierzchołek góry lodowej w przeprowadzanych wyborach. Do ustalenia zostało sporo. W tym, sama forma ich kampanii.
Kątem oka zerknął na brata i Astora.
Powrót do góry Go down
Pią 9 Paź 2020 - 23:56
Bractwo
Bractwo
Carter Williams
Carter Williams

DODATKOWE INFO :
Kind, subtle, polite? I could be that way. But you have to deserve it.

SZATNIA Empty



No co jak co. Nie zawsze się zgadzali z Blainem w pewnych kwestiach, ale jak już przychodziło do wzajemnej pomocy to mogli na siebie wzajemnie liczyć. Nie inaczej było tym razem, kiedy oddał głos, Blaine przejął pałeczkę i dorzucił coś od siebie, co było jak najbardziej trafne. Gavin milczał, jednak nie miał mu tego za złe. Co miało być powiedziane, już dawno zostało, więc nie było sensu by powtarzał słowa pozostałej dwójki. Jednak kiedy drużyna się rozeszła, została jedna osoba która najwyraźniej próbowała pokazać swoją  wyższość i pokazać "kto tu jest Panem. Carter na to oczywiście jedynie parsknął. Nie odezwał się jednak i dał się obronić bratu, który oczywiście sprowadził go do poziomu podłogi.
- Skitrany cień powiadasz? - Zwrócił się do brata. - Wiesz co brachu, chyba mam sposób na taki skitrany cień. Jak mu wykurwie ostry cień mgły to zamiast skitrany to będzie nieśmiały. - Zaśmiał się z własnego żartu.
- A ty mnie posłuchaj pantoflu. - Tu zwrócił się do Camerona. - Jeśli sądzisz że taka cipa jak ty może się z nami równać to zapraszam do tańca. Tylko nie płacz potem jak zostaniesz zmiażdżony pod naszymi butami. - Na twarzy Cartera pojawił się drwiący uśmieszek. Miał na celu go sprowokować, co prawda nie był w stanie go sprowokować do tego stopnia by rzucił się z łapami czy coś, bo raczej miał na tyle zdrowego rozsądku że gdyby to zrobił to i tak nie miał najmniejszych szans. Gavin oczywiście jak zawsze rozbrajał swoim stoickim spokojem, podczas gdy Carter wolał stosować metodę otwartej pogardy, a Blaine zapewne uważał jego metody za niepotrzebne. No cóż. Carter taki już był. Oczywiście podłapał też to jak Gavin kazał mu zjeżdżać, więc i w tym wypadku nie mógł się powstrzymać od swojego komentarza.
- Właśnie, gadaj albo spierdalaj w podskokach, mamy ciekawsze rzeczy do roboty niż oglądanie twojego cipowatego ryja. - Zwrócił się jeszcze do Blaina i Gavina. - Ej w ogóle słyszeliście jego przemowę? Tak wchodził w dupę nauczycielom że bardziej to się chyba już nie da. - Zaśmiał się po czym przestał zwracać na Camerona uwagę dopóki ten nie zaczął gadać, jeśli w ogóle.
Powrót do góry Go down
Nie 11 Paź 2020 - 15:45
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Blaine Astor
Blaine Astor

DODATKOWE INFO :
Potem

SZATNIA Empty



Domyślał się, że prędzej czy później ktoś będzie również chciał zagrzać wygodne miejsce przy korycie. Wygranie posady przewodniczącego Sigmy otwierało bardzo dużo drzwi- nie tylko do kariery, ale również sprawiało, że zyskiwało się coś, co pozornie nie istnieje. Pelerynę niewidkę. Praktycznie wszystkie wybryki szło wtedy zrzucić na kogoś innego, lub po prostu wykładowcy puszczali je płazem. Kto będzie zadzierał z młodzieniaszkiem, który ma za sobą oddanych wyborców (żeby nie powiedzieć "poddanych")?
Zgarniał już swoje rzeczy, które w trakcie przebierania rozrzucił na ławce i usłyszał, że jednak nie wszyscy zawodnicy opuścili szatnię. Rozprostował się sztywno, sprawiajac, że mięśnie na karku spięły się automatycznie. Nie lubił takich niekontrolowanych sytuacji, a tym bardziej kiedy nieproszonym towarzyszem była konkurencja. Zdawał sobie sprawę, że wybory to zwykle nieczysta gra i wiele chwytów jest dozwolone, ale nie spodziewał się, że rywal uderzy tak szybko.  Wiedział, że nie ma po co zabierać teraz głosu- zrobili to bliźniacy. Carter oraz Gavin działali na swój własny sposób i chyba nikogo nie dziwi, że bardziej popierał metody tego drugiego. Raczej nigdy nie ukrywał, że z Czarterem i jego poglądami trochę mu pod górkę. Mimo wszystko teraz stanowią jedność i tak zamierzał się również pokazać.
W końcu jego oczom ukazała się sylwetka Camerona. Kojarzył go, a nawet można było powiedzieć, że znał bardzo dobrze- tak jak resztę zawodników w drużynie. Zmrużył oczy niczym drapieżnik na polowaniu. Z nim nie będzie łatwo. Miał argumenty, które przekonałyby Blaine'a z miejsca, ale teraz się to nie liczyło. Stali po dwóch innych stronach barykady.
Powrót do góry Go down
Czw 22 Paź 2020 - 7:01
Konto specjalne
Konto specjalne
Mistrz Gry
Mistrz Gry

SZATNIA Empty



Zaśmiał się słysząc żart

Gavina. Nie był to jednak śmiech sarkastyczny bądź kpiący. Był szczery i pełen wesołości. Musiał przyznać, że ten z bliźniaków miał poczucie humoru, które również Cameronowi nie było obce. Uśmiechnął się jedynie w odpowiedzi na pytanie Gavina. Prawda była taka, że ich podglądał i czekał na moment, by się ujawnić. Jednak nie podglądał ich w celach jakie tamten na pewno miał na myśli.
Nie zamierzał się jeszcze z nimi kłócić. Jego celem było wybadanie sytuacji, sprawdzenie czy może im zaufać i ewentualne przekonanie Williamsa do wycofania się z wyborów i podążenia za nim. Mimo tego złość Cartera w kontraście do spokoju Gavina i Blaine'a, rozśmieszyła go. Każdy z tej trójki kapitanów reagował inaczej. Jeden milczał, przyglądając się Cameronowi w skupieniu, w każdej chwili gotowy do ataku. Reid mrugnął do niego okiem w rozbawieniu. Drugi zaczął wygłaszać swoje słynne monologi, na co brunet tylko przewrócił oczami, naprawdę chcąc uniknąć bójek i kłótni. Trzeci kapitan za to jako jedyny w spokoju zareagował na jego obecność zadając mu proste pytanie, po którym oczywiście ich chwilowy lider musiał dorzucić swoje trzy grosze, ale to już pomińmy.
- Williams, ja tu nadal stoję. Możemy zachowywać się jak cywilizowani ludzie. - uśmiechnął się kpiąco, zakładając ręce na piersi i oparł się o szafki. - Nie przyszedłem się kłócić ani podsłuchiwać waszej jakże ciekawej strategii. Panienki i te sprawy. - prychnął, nadal nie pochwalając tak otwartego afiszowania się zaletami Sigmy.
Stał tak przez chwilę zastanawiając się czy ta grupa warta jest zdradzenia jego sekretów i zaraz pokręcił głową. - To był błąd. Powodzenia. Niech wygra lepszy. - rzucił na odchodne znikając z szatni. Uznał, że z tak agresywnym i podekscytowanym podejściem nie miał szans, by dwóch Williamsów i Astor zachowali jego sekret. Tajemnicze działania Sigmy pod przykrywką poważnych i odmienionych studentów nie mogły wyjść na jaw, a Cameron obawiał się, że ta trójka nie byłaby w stanie utrzymać języka za zębami. Wyszedł więc zostawiając ich samym sobie, może nawet nieco zdezorientowanych jego dziwnym zachowaniem.


/zt.




@Carter Williams
@Blaine Astor
@Gavin Williams
Powrót do góry Go down
Pią 23 Paź 2020 - 1:56
Bractwo
Bractwo
Gavin Williams
Gavin Williams

DODATKOWE INFO :
Podstawą szczęścia jest wolność, a podstawą wolności odwaga

SZATNIA Empty



Nie był pewien, jak to nazwać, ale stojąc przed Cameronem czuł nieustająco pulsującą w skroniach krew. I jednocześnie, coś się w nim burzyło i jednocześnie rozlewało chłodem. A nawet nie czuł gniewu, a jakąś irytację. Było w tym więcej męskiej dumy, niż realnej przepychanki, ale fakt faktem - nie miał zamiaru pozwolić nikomu stanąć na drodze Carterowi. Jeśli już brat decydował się brać udział w czymś tak poważnym, to mógł być i jego cienieniem, byle całość zakończyła się sukcesem. Gavin miał swoje pomysły, wyobrażenia i działania, ale gdy chodziło o brata, większość rzeczy schodziła na dalszy plan. I nawet jeśli byli tacy, którzy kpili z braterskiej lojalności, miał głęboko w dupie opinie na ten temat.
Nie odwzajemnił śmiechu, który rozlał się w szatni, chociaż kącik ust drgnął w krzywej imitacji sarkazmu. Tym bardziej, gdy odezwał się jego brat, przejmując pałeczkę w konfrontacji z Cameronem. Młodszy Williams nie ruszył się z miejsca, ale założył ramiona, krzyżując  przed sobą - Najwyraźniej, ale to twój błąd. I powodzenia z Twoją własną strategią - dodał nawet uprzejmie, gdy chłopak zakończył, tak naprawdę - z niczym. I jeszcze przez moment stał, wbijając spojrzenie w plecy wychodzącego zawodnika i dopiero wtedy odzywając się ponownie, spoglądając najpierw na brata, potem na Baline - to mimo wszystko było dziwne - zmarszczył brwi, wciąż nie rozplatając ramion - czego on właściwie chciał? - standardowo nie wierzył, by ich przeciwnik z czystej życzliwości pojawił się w ich progach. Na coś musiał czekać. Wybory zbliżały się wielkimi krokami, dlatego dostrzegał tu raczej próbę... no właśnie. W jednym miał rację - o tym, jaką politykę działań przyjęli, nie było trudno zgadnąć. Pomijając, ze nie zdradzili się z żadnymi metodami i narzędziami, które do tego celu mieli wybrać.
Odetchnął przeciągle i w końcu rozluźnił ramiona - tak czy inaczej... mam znajomą graficzkę, która będzie mogła nam zaprojektować plakaty i ulotki, bo bez tego się nie obejdzie. Zależy tylko od ich formy i tego - co ma się na nich znaleźć - mówił, jednocześnie ściągając ochraniacze - jak prześlemy jej treści, to coś nam klimatycznego przygotuje - kontynuował przebieranie wiedząc, ze tym razem już raczej nikt nie będzie zakłócał ich rozmowy. No chyba, że w zupełnie innych celach. O podglądaczy wcale nie było trudno. I wbrew pozorom, to nie tylko damskie szatnie były ich celem. Nie mówiąc o tym, ze kiedyś przyłapał grupę pierwszorocznych studentek na próbie robienia im zdjęć. Na dziś chyba wystarczyło im podobnych wrażeń. Chociaż bywały w jego ujęciu zabawne. Nawet, jak nie lubił, gdy go nagrywano. Jako przedstawiciel Williamsowej kampanii wyborczej, raczej tego nie mógł aktualnie uniknąć - Blaine... a ty czemu milczysz? To podobno moja domena - posłał chłopakowi krzywy uśmiech, ostatecznie zbierając większość swoich rzeczy. Jeszcze tylko prysznic i mogli ogarnąć się z czymś większym do działania.
Powrót do góry Go down
Sro 28 Paź 2020 - 20:28

Sponsored content

SZATNIA Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» SZATNIA

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.