"
I give my life to the cause.




#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



#1

To był jego ulubiony bar na kampusie... zresztą jedyny, więc w wyborze swojego ulubionego raczej nie miał zbyt dużego wyboru. Nie mniej tego dnia postanowił wyjść sobie na piwo, w końcu odrobina procentów w organizmie mogła się przełożyć na lepsze wyniki w nauce. Taką myślą pocieszał się Curtis, który ostatnimi czasy nieco zaniedbał uczelnię skupiają się za bardzo na magii, którą szlifował codziennie. Gdyby miał taki zapał do nauki socjologicznych aspektów zarządzania to pewnie studia ukończyłby przedwcześnie i to z wyróżnieniem. A przynajmniej ten konkretny przedmiot, który stanowił dla niego niemałą bolączkę. W końcu co kogo obchodziło, co czują inni ludzie, przecież zarządzanie polegało na tym, żeby nimi kierować i manipulować.

Tego dnia ubrał się jak zawsze na wpół elegancko. Dobrze dopasowana koszula doskonale sprawdzała się w dość upalny dzień, tym bardziej, że była dość zwiewna. Oczywiście odpiął kilka górnych guzików ukazując swoją dobrze zbudowaną klatę, na której widniał złoty wisiorek. Podobno złoto doskonale komponowało się z karnacją osób czarnoskórych, coś w tym było. Na jego palcach połyskiwały z kolei nieodłączone sygnety. Zdecydował się także na długie spodnie, czarne jeansy. To co, że było gorąco? Musiał przecież dobrze się prezentować! Poza tym i tak zamierzał iść na zimne piwo, które raczej było ratunkiem tego dnia. Kto wie? Może wypad do baru będzie udany i spotka kogoś kto znowu dołączyłby do niego na noc? Na razie jednak skupiał się na piwie... i ewentualnie przekąskach, które tutaj były obłędne.

Wchodząc od razu ujrzał dość przystojnego kelnera, jeśli dobrze pamiętał to kiedyś dawał mu swój numer. Nie pamiętał tylko, jak to się skończyło. W końcu był ledwie jedną kropelką w morzu jego dotychczasowych nocnych przygód. Przywitał się z kilkoma znajomymi, w końcu był dość popularny, niemalże na każdym kroku spotykał kogoś kogo znał, chociaż z widzenia. Każda znajomość była na wagę złota, szczególnie jeśli umiało się wykorzystywać ludzi do własnych celów.

Wybrał jeden z pustych stolików przy oknie, uprzednio oczywiście zamówił sobie piwo. Następnie zanurzył usta w tym złotym napoju bogów (do którego grona również z czasem miał plan dołączyć) i westchnął z ulgą. Momentalnie na jego szyi pojawiła się gęsia skórka, przejechał po niej palcami i spojrzał nieco zmęczonym, a również po części rozmarzonym, wzrokiem na kampus. Potrzebował chwili... spokoju, szczególnie po kilku godzinach nauki. Chociaż był uznawany za ekstrawertyka, to jednak musiał raz na jakiś czas przystopować ze swoimi różnymi ekscesami. Zatrzymać się. Napić piwa. Po prostu być samemu ze swoimi myślami.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Sob 15 Sie 2020 - 23:45
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



@CURTIS TOWNSEND

   Po wejściu do pokoju rozpakował się i przebrał w coś luźniejszego. Nigdy nie zależało mu na tym, by wyglądać nienagannie, niemniej jednak starł się jakoś prezentować. Po długich godzinach jazdy samochodem nie mógł jednak ubierać jeansów ani dopasowanych koszul, więc postawił na czarny dres. Była to zapewne jedyna okazja do tego, by zobaczyć go o tej porze dnia w takim ubraniu, ale jego ciało było wyczerpane. Tego dnia musiał zdecydować się więc na wygodę. Przed wyjściem z pokoju ogarnął jeszcze truskawki, które wpakował do plastikowego pudelka i zalał miodem. Była to jego ulubiona przekąska, z którą można go było spotkać niemal zawsze.
   Nie chciał siedzieć na świeżym powietrzu, bo wszędzie kręciło się pełno studentów, którzy próbowali zaznajomić się z murami uczelni. Hayden doskonale pamiętał swoje pierwsze kroki w tej okolicy. Również czuł się zagubiony i nie wiedział, gdzie iść i co ze sobą zrobić, więc starał się nie narzekać na ten początkowy chaos. Z czasem wszystko umilknie i będzie można przyjemniej spędzić czas na zewnątrz. Teraz jednak skierował się prosto do baru. Obstawiał, że niewiele osób ogarnie tę miejscówkę, więc miał okazję do tego, by nacieszyć się samotnością. No i rzeczywiście nie pomylił się.
   Od razu podszedł do baru, gdzie też zamówił sobie piwo z sokiem imbirowym i gdy tylko je dostał, to ruszył przed siebie z zamiarem zajęcia jednego z wolnych stolików, ale jego oczom ukazała się znajoma sylwetka. Zmienił więc swoje plany i skierował się w stronę Curtisa. Uśmiechnął się przy tym szeroko, dobrze było zobaczyć znajomą twarz na początku roku akademickiego.
   – Curtis, dla kogo się tak wystroiłeś? – zapytał, dosiadając się do chłopaka.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 0:22
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



W spokoju pił sobie piwo, do czasu kiedy znajomy głos nie wyrwał go z zamyślenia. Zerknął na nowo przybyłego chłopaka i na jego ustach również pojawił się uśmiech, może nieco bardziej cwany i nie do końca szczery. Hayden był osobą, którą znał praktycznie od początku uczęszczania na Uniwersytet. Byli nawet w tej samej grupie neofitów, którzy na początku studiów zostali przyjęci do Bractwa. Dogadywali się całkiem nieźle, a przynajmniej na tyle, na ile można było dogadać się z samym Curtisem.  Ich kontakt nieco osłabł, kiedy Hayden został awansowany w hierarchii bractwa pozostawiając Townsenda w tyle. Nie przyznał tego, nigdy tego nie zrobi, ale zazdrościł mu, od tego momentu zaczął się jeszcze bardziej starać, aby zostać Magistratusem i zyskać dostęp do większego arsenału zaklęć.

- Dla tego, kto odwiedzi mnie dziś w nocy w pokoju. Jak się postarasz to może nawet dla ciebie - odparł. Zawsze potrafił dobierać słowa do charakteru danej osoby. Nie wiedział czy tekst ten podziała na Haydena, ale spróbować nie zaszkodziło. Dodatkowo wiedział, że może sobie na to pozwolić, w końcu traktowali się jak bardzo dobrzy kumple, nawet jeśli ten był wyższej w hierarchii bractwa.
- Jak tam minęły wakacje? A raczej te ochłapy wolnego, które rzuca nam edukacja szkolnictwa wyższego w Stanach Zjednoczonych?  - spytał.

Krytyka obecnego systemu zawsze doskonale wychodziła Curtowi, w końcu miał dość spore ambicje jeśli chodziło o rządzenie, czy to państwem, czy to Bractwem czy jakąkolwiek instytucją, w której byłby podziwiany i słuchany. Lubił władzę, kochał rozkazywać ludziom, był zwyczajnym dominantem, który nie znosił sprzeciwu i potrafił czekać bardzo długo na zemstę jeśli ktoś śmiał mi się sprzeciwić. Na przykład teraz, gdyby Hayden mu się sprzeciwił, raczej nie zrobiłby nic. Zaczekałby do czasu, kiedy osiągnąłby ten sam poziom w hierarchii lub nawet byłby wyżej. Wtedy chętnie przypomniałby mu dlaczego nie warto kłócić się ze zdaniem Curtisa Townsend.

- Ja z rodzicami byłem na wycieczce w Europie, Stary Świat jest pełen cudów, chętnie przestudiowałbym tajniki sztuki pochodzące stamtąd.  - Poprzez "sztukę" miał oczywiście na myśli magię. Mimo wszystko wolał nie mówić tego słowa głośno, w otoczeniu pozostałych mniej znaczących ludzi, którzy myśleli, że skoro dostali się na Belgrave to są wyjątkowi.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 10:50
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



@Curtis Townsend

   Rzeczywiście, Curtis należał do tego wąskiego grona znajomych, z którymi Hayden faktycznie potrafił o czymś porozmawiać. Blondyn starał się być otwarty na ludzi i pomocny, bo nigdy nie wiadomo, kto w przyszłości mógłby mu zaszkodzić, przez to że Hayden nie chciał pożyczyć mu swoich notatek. Jego nastawienie do ludzi było dokładnie przemyślaną taktyką. W przypadku Curtisa na szczęście nie musiał nic udawać, bo tak naprawdę obaj jechali na tym samym wózku i jeśli Townsend chciałby zaszkodzić jemu, to on z całą pewnością odpłaciłby się tym samym. Łączyła ich specyficzna relacja, bo dogadywali się, ale Hayden potrafił wyczuć napięcie spowodowane faktem, że awansował on na Magistratusa, podczas gdy Curtis trwał na Medicum. Blondyn był cholernie dumny ze swojego osiągnięcia, a widok zazdrości w oczach znajomego dodatkowo łechtał jego ego.
   – Starać się? Mnie wystarczy zapytać… poza tym jeśli już mam kogoś odwiedzać w pokoju, to wolę gdy ten ktoś jest rozebrany – stwierdził, pijąc łyk swojego piwa. Ogólnie za piwem nie przepadał, jednakże był to tutaj najłatwiej dostępny alkohol, więc nie mógł go sobie odmówić. Uśmiech znikł mu z twarzy, chociaż humor ciągle mu dopisywał. – Jeździłem tu i tam… zakręciłem się wokół Kapłanki Voodoo Francuskiej Dzielnicy, ale nie była zbyt chętna do dzielenia się wiedzą – powiedział nieco skwaszonym głosem. Voodoo zawsze go interesowało. Wychował się w końcu w Nowym Orleanie, a miasto to aż kipiało energią, a okultyzm i magia były niemal wszędzie. W tym mieście zanikała granica między wiedzą tajemną, a realiami zwykłych śmiertelników. Bardzo mu się to podobało i już nie mógł się doczekać, aż po skończeniu swojej nauki, będzie mógł wrócić na bagna Luizjany.
   Tak, ambicja była cechą, którą charakteryzowała się większość, o ile nie wszyscy, znajomi Haydena począwszy od Curtisa a skończywszy na Selinie. Uważał to jednak za coś dobrego. Sam był człowiekiem niezwykle ambitnym, więc inne podobne mu osoby dodatkowo potęgowały tę cechę. Był też zdolny do zrobienia wielu rzeczy, byle tylko osiągnąć swój cel.
   – A gdzie dokładnie w Europie byłeś? Chciałbym się wybrać do Wenecji – powiedział. Lubił podróżować, ale nie zawsze mógł sobie na to pozwolić. Jego rodzice byli chirurgami i nie mieli zbyt dużo wolnego w czasie wakacji, więc ich wyjazdy były dość mocno ograniczone. Wyciągnął swoje truskawki i włożył jeden kawałek do ust, starając się przy tym nie pochlapać miodem.
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 13:06
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



Na jego ustach pojawił się znowu ten kuszący uśmieszek, zawsze pojawiał się wtedy, kiedy widział szansę na spędzenie z kimś kilku upojnych godzin. Skoro jednak Hayden postanowił ciągnąć tę grę dalej, kim był Curtis, żeby nie podnieść rzuconej rękawicy? Wygodniej rozsiadł się na swoim siedzeniu, jego koszula z kolei bardziej się rozchyliła ukazując jego ciemny, całkiem dobrze zbudowany tors. Chłopak dość dużo czasu spędzał na siłowni, w końcu w zdrowym ciele zdrowy duch, a czasami siła fizyczna mogła być całkiem przydatna, nawet w starciu z mniej lubianymi członkami Bractwa. Teoretycznie każdy powinien się lubić, jednakże oczywistym było, że Niebieska Róża to polityka, która rozgrywała się na większą skalę niż to, co się działo w rządzie USA czy chociażby innych państw. W końcu polityka magii odnosiła się do wiele więcej sfer niż tylko ludzkiego życia śmiertelników. Wróćmy jednak do tego, co działo się między nim a Haydenem.

- Do tego jeszcze dojdziemy spokojnie. Podobno całkiem dobrze jest być przez chwilę ubranym i dać pole do popisu wyobraźni, prawda? - odparł. Po tym upił łyk swojego piwa, naprawdę przynosiło ono ulgę w ten wyjątkowo upalny dzień. Trochę nie mógł jednak się doczekać, kiedy wróci do pokoju, zasłoni okna i posiedzi sobie w rozkosznym cieniu. W tej chwili siedzenie na dworze byłoby naprawdę wielką katorgą, nawet dla jego ciemnej karnacji. Na szczęście za niedługo miały przyjść nieco chłodniejsze dni, może wtedy będzie lepiej skupić się na nauce, bo na razie kiepsko to szło chyba każdemu. Nawet profesorowie wydawali się być w innym świecie. Możliwe, że wynikało to też z ostatniego zabójstwa, które wstrząsnęło Kampusem, a co dopiero członkami samego Bractwa. Ofiarę znał jedynie z widzenia, mimo wszystko zaczął się obawiać trochę o swoje życie.

- Voodoo? Interesujące... może lepiej byłoby skorzystać z wiedzy samego źródła? W końcu kult ten rozwinął się na Haiti. Podejrzewam, że tamtejsi ludzie o wiele więcej ci powiedzą o tym niż ktoś z USA - odpowiedział. Musiał przyznać, że kwestia voodoo była dla niego dość interesująca, chociaż on raczej swoje zainteresowania kierował wobec magii użytkowej, a także magii śmierci bazującej na kulturze Meksykańskiej. Dodatkowo interesowały go nieco bardziej starożytne praktyki pochodzące między innymi z Europy i Afryki. W końcu o magii starożytnych Egipcjan czy Sumerów krążyły wręcz legendy, niestety ich praktyki dawno zamazały się w pamięci, nawet członków Bractwa.Warto byłoby przywrócić magię, która zaginęła przez wieki. Kto wie jakie to otworzyłoby drzwi praktykującym czary.

- Wenecja... ładna ale trochę śmierdzi. Pokręciłem się po krajach bałkańskich, faktycznie jest tam niezły kocioł. Zwiedziłem też Litwę i Estonię... plus poznałem dogłębnie słowiańską kulturę - odparł na pytanie Haydena. Po ostatnich słowach spojrzał na niego dość znacząco, biorąc pod uwagę reputację Curtisa oraz jego mocno rozwiązły tryb życia, chyba oczywistym było, co miał na myśli. Musiał jednak przyznać, że romanse, które udało mu się przeżyć były całkiem ekscytujące, z dwoma tamtejszymi kochankami ma nawet kontakt do teraz. Może kiedyś ich zaprosi do USA? W końcu relacje z różnych zakątków świata warto rozwijać, szczególnie, kiedy można liczyć na pewne bonusy, które z nich wynikają.

- Za rok planuję odwiedzić Afrykę, chcę dokładnie przyjrzeć się kulturze Egipcjan, szczególnie tych starożytnych - dodał jeszcze. Patrzył jak Hayden wyciąga truskawkę i pakuje ją sobie do ust. Wyglądało to całkiem seksownie, podobno truskawki były naturalnym afrodyzjakiem, szczególnie jeśli dodatkowo zanurzono je w miodzie. Curtisowi z kolei niewiele trzeba było, żeby zaczął kogoś rozbierać wzrokiem... i nie tylko wzrokiem.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Nie 16 Sie 2020 - 13:34
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



   Nie wiedział, czym ten Curtis chciał go skusić, uśmiechając się w ten sposób. Hayden był prostym człowiekiem i jeśli ktoś go chciał zaprosić do siebie, to mógł to zrobić od razu, bez robienia podchodów. Znał jednak chłopaka na tyle dobrze, że wiedział iż ten lubił się bawić z innymi, więc jeśli chciał, to Hayden nie miał zamiaru przerywać mu tej rozrywki. Curtis miał jednak tę swobodę, że był przystojny i podobał się wielu osobom. Hayden pewnie też się do tej grupy zaliczał, ale nie chciał się przyznawać. Na całe szczęście, gdy tylko Curtis cokolwiek insynuował, to blondyn gasił go wzmianką o tym, że jest od niego niższy rangą. Lubił wyciągać tę kartę ze swojego rękawa. Lubił się z nim drażnić i sprawdzać jego cierpliwość, niemniej jednak prawda była taka, że jak długo Curtis był w Bractwie, tak długo Hayden nie miał zamiaru mieć w nim swojego wroga. Ogólnie rzecz biorąc w Bractwie niewiele osób się lubiło, a jeśli już ktoś trzymał się razem, to głównie z pobudek czysto politycznych. Będąc jeszcze Akolitą Hayden starał się zjednać sobie wyżej postawionych członków Bractwa. Pomagał im, chował dumę do kieszeni i spełniał ich dziwne zachcianki, by tylko pomogli mu oni opanować nowe zaklęcie, czy ogarnąć jakiś artefakt. Jego wysiłki na całe szczęście się opłaciły, bo dzięki temu miał wiele osób, na których mógł polegać i szybko osiągnął poziom Magistratusa.
   – Curtis, połowa kampusu wie, jak wyglądasz nago, tu nie ma co sobie wyobrażać – wzruszył ramionami, pakując kolejną truskawkę do ust. Miód przyjemnie zaczął drapać go w gardło. W sumie pewnie właśnie z tego powodu truskawki z miodem są jego ulubioną przekąską, bo bardzo lubi to uczucie. Kawę z cynamonem pije również z tego samego powodu. Nie jest pewien, czy wyjdzie mu to na dobre, ale jest młody i nie musiał się tym przejmować. Napił się piwa, które było przyjemnie schłodzone. Oczywiście nieco go to orzeźwiło. Na zewnątrz było gorąco i pomimo tego, że był do takich temperatur przyzwyczajony, bo Nowy Orlean też był ciepłym i parnym miastem, to jednak nieco mu to przeszkadzało. Głównie przez to, że był zmęczony podróżą i rozpakowywaniem się. Z resztą ogarnianie pokoju w akademiku i tak jeszcze się dla niego nie skończyło, wciąż miał trochę pracy, ale chciał rozprostować nogi i przejść się po kampusie.
   – Bo ja ogólnie jestem interesujący, więc interesującymi rzeczami się zajmuję – stwierdził, uśmiechając się cwanie. – Jedni z najlepszych kapłanów voodoo są właśnie w Nowym Orleanie, najpierw chcę wybadać teren, a jeśli mnie skierują gdzieś indziej, to tam też się udam – stwierdził. W końcu Voodoo przyszło do USA razem z niewolnikami, więc jeśli ktoś miałby się na tym znać, to z całą pewnością może znajdywać się właśnie w Nowym Orleanie. Z resztą Marie Laveau mieszkała właśnie w tym mieście, a była jedną z lepszych praktykantek. Wielu ludzi wciąż przychodzi pod jej grób, zostawiając upominki, by Marie spełniła ich życzenie. Niewiele osób wiedziało, że nie był to prawdziwy grób, ale nic nie stało ludziom na przeszkodzie, by jednak zbierać się przy tym fałszywym.
   – Och, już ja znam te twoje dogłębne poznawania – zaśmiał się, pakując kolejny owoc do ust. – O truskawkę też możesz poprosić, nie musisz się tak patrzeć – zaczepił go.

@Curtis Townsend
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 17:56
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



O ile posiadanie kogoś na wyciągnięcie ręki było całkiem wygodne, to jednak czasami gra prowadząca do zdobycia kogoś również mogła być całkiem intrygująca. Poza tym Curtis lubił testować swoje umiejętności podrywu, a jak wiadomo częsta praktyka czyniła mistrza. Nic więc dziwnego, że połowa kampusu widziała go już nago, co do tego Hayden miał całkowitą rację. On jednak skwitował jego słowa szerokim uśmiechem, tak jakby w jednej chwili przez jego umysł przebyły obrazy wszystkich dotychczasowych razów.. począwszy odkąd skończył siedemnaście lat, bo wtedy własnie przeżył swój pierwszy raz.

- W sumie racja - odparł wzruszając jedynie ramionami. Następnie sięgnął po piwo, którego wypił kilka całkiem dużych łyków. Odstawił opróżnioną do połowy szklankę i nie zamierzał pozostawiać jedynie na tej jednej. Alkoholu i narkotyków nie ograniczał. Jakim cudem jeszcze nie był uzależnionym ćpunem, który zawalił całe swoje życie? Cóż przede wszystkim przy zdrowych (względnie) zmysłach trzymała go ambicja, żądza władzy oraz inteligencja. Narkotyki było jedną ze słabości, o której nie mógł nikt się dowiedzieć, w końcu mogłoby to zostać wykorzystane przeciwko niemu. Wolał uniknąć donosu na policję albo gorzej... do władz uczelni.

- Yhym, szczególnie interesujące jest to co nosisz pod ubraniami oraz jakie cuda potrafisz robić w łóżku... albo poza nim - odparował jedynie z prychnięciem przewracając jednocześnie oczami. W końcu nie mógł pozwolić, żeby jego ukochany przyjaciel popadł w samozadowolenie i poczuł, że jest ważniejszy od Curtisa... w końcu trudno powiedzieć, żeby ktokolwiek inny był mu równy, a myśl, że ktoś mógłby go przewyższać drażniła go najbardziej. Dlatego nierzadko nieco chłodniej odnosił się do Haydena, który był już Magistratusem. Townsend był jednak dopiero na początku swojej kariery, Bractwo miało dopiero się na nim poznać ale niestety potrzebował do tego jeszcze trochę czasu.

- Nie twierdzę, że ci z Nowego Orleanu są chujowi, nawet jeśli są, ale jednak sięgając do źródła możesz się dowiedzieć jeszcze więcej - odpowiedział. Chociaż jakieś siedemdziesiąt procent czasu myślał o tym, jak poderwać kolejnego przystojniaka, to jednak bardzo interesował się magią zarówno jako nauką, jak i filozofią. Uważał, że chcąc poznać prawdziwą magię konieczne jest sięgnięcie do jej źródła, dlatego też nie ograniczał się w podróżach po świecie, szczególnie tych krajach, które tętniły zaklęciami i tajemnicami. Nie było nic lepszego niż odkrywanie tajemnic tego świata. W końcu to one mogły zapewnić mu moc pozwalającą mu na zostanie jedynym, prawdziwym bogiem.

- Jeszcze nie znasz - odparł z lekkim znudzeniem po czym jednak uśmiechnął się cwanie. - Dopiero poznasz jak potrafię głęboko kogoś poznać - dodał. Po tym upił kolejne kilka łyków piwa, jednakże tym razem nieco mniejszych niż ostatnim razem. Zaskakujące jak tego dnia gardło szybko potrafiło wysychać. Odstawił szklankę i językiem dodatkowo zwilżył usta starając się jednocześnie jakby posmakować bardziej tego gorzkiego posmaku jednego z napojów bogów.

- Poprosić? Nie lubię tego robić, przecież doskonale o tym wiesz. Jednakże chętnie przyjmę jedną, pod warunkiem, że mnie nią nakarmisz - odparował z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem i błyskiem, który przyozdobił jego ciemne oczy.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 18:22
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



   Oczywistym jest, że przyjemnie było mieć kogoś na zawołanie. Hayden zdecydowanie bardziej wolał tę opcję niż każdą inną. Nigdy z resztą nie był osobą, która romansowała. Lubił się z kimś spotykać i spędzać z kimś noc czy popołudnie, niemniej jednak nie potrzebował tego. Chciał się uczyć magii i osiągnąć jak najwięcej. To był jego priorytet, a romanse mogłyby przysłonić mu ten cel, a tego oczywiście nie chciał. Pech jednak chciał, że jednocześnie lubił być podrywany, bo to podbijało jego ego. Uśmiechnął się, zmieniając nieco pozycję. Oparł się plecami o okno. Ludzi na całe szczęście nie przybywało. Nigdy nie mógł wyjść z podziwu, że większość uczniów nie zdawała sobie sprawy z tego, że w murach uczelni jest praktykowana magia. Utrzymywanie tajemnicy też mu się podobało, nawet jeśli czasami przychodziło mu to z trudnością.
   Hayden lubił sobie wypić, chociaż nie był alkoholikiem i nigdy nie pił za dużo. Nie pamiętał, kiedy ostatnio miał kaca, z resztą na kierunku takim jak medycyna, jego umysł musiał być trzeźwy przez większość czasu. Musiał przyswajać tyle informacji, że każda wolna chwila była na wagę złota i wykorzystywał ją właśnie na naukę. Czasami ciężko było mu to wszystko pogodzić i nie raz już zarywał nocki. Oczywiście mógł wykorzystywać magię, by wspomóc się w nauce, niemniej jednak nie chciał tego robić. Wolał swoją wiedzę zdobyć uczciwie. Ogólnie Był strasznie uczciwym człowiekiem, wiedział, że mógł dysponować magią, ale jaka satysfakcja byłaby z dyplomu zdobytego magią.
   – Umiem robić różne cuda – stwierdził. Chodziło mu nie tylko o to, co mogło dziać się w łóżku, ale również o tym, co robił poza świątynią. A potrafił robić już naprawdę wiele rzeczy i to takich całkiem przydatnych. Bo jednak lubił korzystać z magii i artefaktów, jednakże były rzeczy do których nie chciałby ich wykorzystywać.
   Narkotyków jednak nie lubił. Nigdy nie brał i nie interesowało go to. Nie miał w tym żadnego interesu i nie chciał niszczyć sobie swojego zdrowia i życia jakimiś chwilowymi przyjemnościami, za które właśnie uważał wszelkie używki. Chwilowe przyjemności nigdy nie satysfakcjonowały go na długo, więc w większości wypadków uznawał je za zbędne.
   – Źródło, źródło, prawdziwe źródło to jest w Afryce – wzruszył ramionami, bo w końcu Voodoo było religią łączącą wierzenia ludów afrykańskich, jak i chrześcijaństwo. Żeby dotrzeć do źródła, to musiałby zmienić kontynent, a na to niestety prędko się nie zanosiło. Chociaż w sumie z wielką chęcią wybrałby się do Afryki, żeby chociażby pozwiedzać i podziwiać widoki.
   – To obietnica? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Lubił flirtować i nie odmawiał sobie okazji do tego. Gdyby Curtis wyłożył kawę na ławę i powiedział, czego chce, to Hayden raczej na pewno by się zgodził. Ale musieli grać, więc blondyn nie chciał tego przerywać.
   – Niech ci będzie, jedną mogę się podzielić – powiedział i z ociąganiem włożył Curtisowi truskawkę do ust. Z bólem serca przyglądał się, jak znika ona między jego wargami i zazdrościł, że nie były to jego usta. Na całe szczęście miał jeszcze całkiem sporo tych swoich truskawek. Nie wiedział, skąd ta miłość, niemniej jednak nie chciał się jej sprzeciwiać.
   – Na imprezę do Delt się wybierasz? Planujesz coś? – zapytał, zawsze bowiem wydawało mu się, że chłopak coś kombinuje.

@Curtis Townsend
Powrót do góry Go down
Pon 17 Sie 2020 - 21:15
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



Niewłaściwe byłoby stwierdzenie, że dla Curtisa liczyło się tylko łóżko oraz to co można było w nim robić. I nie, nie chodziło tutaj wcale o spanie. Lubił romanse, chętnie zapraszał kolejnych przystojniaków do siebie myśląc jednocześnie wyłącznie o sobie oraz swojej przyjemności. Zmieniał facetów jak rękawiczki, a nawet często biorąc pod uwagę, że tych miał dwie pary i nosił je tylko zimą. Jakim cudem Townsend nie dostał jeszcze jakiejś choroby wenerycznej? No cóż... zwykle działał w zabezpieczeniu, więc przed tym ratowała go ledwie bardzo cienka ścianka. Nie zmieniało to jednak faktu, że różnie podrywał facetów. Czasami stawiał sprawę jasno, czasem lubił się nieco dłużej pobawić. Wszystko zależało od jego kaprysu, a ten mógł się zmienić zupełnie nagle. Mógł na przykład teraz wprost zaproponować przejście do jego pokoju albo w inne nieco bardziej ustronne miejsce. Oczywiście, gdyby nagle mu się coś zmieniło, na tę chwilę ciągnął grę między nimi dalej. Był ciekaw, co z tego wyniknie.

- Yhym, w to nie wątpię. Chociaż ciekawe czy spodobają ci się moje cuda - odparł znowu z tym swoim cwanym uśmieszkiem. Zabawne, uśmieszek ten był niemalże cały czas przyklejony do jego twarzy. Chociaż nie zwiastował nic dobrego, to jednak dodawał mu pewnego uroku. No cóż, to nie byłby pierwszy raz, kiedy ledwie jeden uśmiech zapewnił mu długą, wyjątkowo niespokojną noc. No cóż, najwyżej się jutro nie wyśpi, wszystko zależy ile czasu im zejdzie na rozmowach, a przecież te były całkiem interesujące. W końcu poza sprawami typowo seksualnymi, Curtisa bardzo interesowała magia, a własnie o niej gadali. Kto wie, może po drodze Hayden zdradzi mu swoje tajemnice albo dotychczasowe odkrycia? Townsend bardzo na to liczył. O jakie tajemnice chodziło? No cóż, to już musiało pozostać w sekrecie czarnoskórego chłopaka.

- W sumie ciekawie byłoby poznać również sekrety starożytnych Azteków lub Majów. Szkoda, że pozostało po nich zbyt mało po najeździe religii pokoju z Europy - westchnął. Nieco nawet zmarkotniał uświadamiając sobie ile świat stracił przez ludzką chęć dominacji. Sam Curtis pożądał władzy, jednakże w przeciwieństwie do śmiertelnych, ludzkich władców, on szanował historię i kulturę innych, szczególnie jeśli pozostawienie którejkolwiek z nich miało wiązać się z pozyskaniem wielkiej mocy. Moc, władza, pieniądze i seks... to był jego życiowy cel, pragnął być niczym bóg, mieć w swoich rękach magię, która rzuciłaby na kolana cały świat.

- Ha! Nie muszę nic ci obiecywać kotku, po prostu sam się przekonasz - odparował. Chwycił między wargi truskawkę, którą ostatecznie Hayden postanowił go nakarmić. Przez chwilę jego usta wydały się być jakby czerwieńsze, przynajmniej do czasu aż nie zebrał z nich językiem soku zmieszanego z miodem. Cóż, faktycznie zadziałało to na niego jak afrodyzjak w pewnym stopniu i chyba zrozumiał dlaczego jego przyjaciel tak bardzo uwielbiał tę przekąskę.

Wygodnej rozpostarł się na swoim siedzeniu i wbił ciemne spojrzenie w twarz przyjaciela. Kącik jego ust lekko drgnął, kiedy wpatrywał się jak chłopak zjada kolejną truskawkę.
- Yhym i... tak planuję - odparł krótko, jednakże nie zamierzał dzielić się swoimi knowaniami, nawet z tak bliską osobą, jaką był dla niego Hayden. A może szczególnie z nim? W końcu mimo, że się przyjaźnili, wiedział, że chłopak powstrzymałby go przed pewnymi rzeczami, a Townsend nie zamierzał wcale odpuszczać. W końcu nachylił się nad stolikiem.

- Więc, co by mnie czekało panie magistratusie, gdybym teraz na oczach tylu ludzi pocałował ciebie bardzo namiętnie? - spytał unosząc przy okazji brew. Wciąż ten głupi, paskudny uśmieszek. Ich usta smakujące piwem, miodem i truskawkami z całą pewnością były w tej chwili apetyczne. Tym samym całkiem szybko zmienił temat ze swoich planów. Jakkolwiek nie byłyby interesujące, tak w tej chwili wargi Haydena wydawały się być o wiele bardziej kuszące...

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 18:12
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



   Hayden nie miał zamiaru nikogo oceniać. Curtis nie byłby z resztą jedyną osobą, która lubiła poznawać ludzi w łóżku. Wielu z jego znajomych podbijało do kogoś i zapoznawało się z tą osobą właśnie w akademikach. Jemu to nie przeszkadzało. Nie chciał się odzywać. On sam również czasami tak robił. Nie byłby sobą, gdyby powiedział, że było inaczej. Przelotne romanse i upojne chwile w łóżku były bowiem niesamowicie przyjemne. Zwłaszcza wtedy, gdy nic z tego nie wynikało. Hayden miał niewielu przyjaciół i niewiele bliskich relacji. Był towarzyski, jednak uważał, że im więcej osób, jest mu bliższych, tym gorsze życie może się okazać. Zwłaszcza życie w Bractwie, gdzie polityka i władza odgrywały największe znaczenie. Był cholernie lojalny, ale nie każdemu. Na palcach jednej ręki mógłby policzyć osoby, po których stronie by stanął w razie konfliktu. Był lojalny Magowi Świątyni, bo zakładał, że zależy jej na dobru Bractwa, oraz Selinie, bo znał ją od dziecka i to właśnie ona wprowadziła go w świat magii, gdy dołączył jako Akolita. Gdyby nie ona, to pewnie nie osiągnąłby tak wysokiej pozycji tak szybko. Nie mógłby więc się jej sprzeciwić, w końcu nie gryzie się ręki, która cię karmi.
   – Już ich tak nie reklamuj, bo się jeszcze rozczaruję – stwierdził, wzruszając ramionami. Nigdy jakoś nie rozmyślał o tym, by iść z Curtisem do łóżka, bo chociaż był on atrakcyjnym i pewnym siebie facetem, a to wystarczyło, by wzbudzić zainteresowanie Haydena, to jednak nie mógł zwizualizować sobie ich razem, robiących coś innego niż rozmawiać, kłócić się czy siedzieć nad jakimś zaklęciem albo eliksirem. I pewnie to najlepiej obrazuje podejście Haydena do przelotnego seksu. Nie miał na to czasu, wszystko bowiem kręciło się wokół nauki i samodoskonalenia się. Nawet teraz chcąc czy nie, rozmawiali o magii. To również był jeden z ulubionych tematów blondyna, chociaż z całą pewnością pierwsze miejsce zajmowała medycyna. To właśnie nią chciał się zajmować w przyszłości. Władza i potęga nie bardzo go interesowały. No może poza tym, że chciałby kiedyś zamieszkać w Białym Domu.
   – Fajnie by było wiedzieć wszystko – zastanowił się. Nie ukrywał, że poznanie magicznych tajników całego świata było kuszące. Zapewne, gdyby się nad tym dłużej zastanowił, to sam znalazłby rzeczy, które chciał wiedzieć. Teraz jednak chciał się skupić na studiach i Bractwie. Voodoo musiało zostać zepchnięte na dalszy plan.
   – Zobaczymy – uśmiechnął się. To że truskawki były rzekomym afrodyzjakiem wiedział doskonale, ale nie jadł ich z tego powodu. Jeśli jednak działały na jego korzyść, to było to na plus. Uwielbiał jeść truskawki. Nie wiedział, dlaczego tak było i skąd to upodobanie się wzięło. Nie wykluczał, że było to spowodowane jakimś zaklęciem, które ktoś na niego rzucił w ramach żartu.
   – Mam od razu przejść do wybijania ci tego z głowy? – zapytał, uśmiechając się. Znali się nie od wczoraj i Hayden doskonale zdawał sobie sprawę z tego, na co stać Curtisa, jak również to, że nie zawsze te jego pomysły były rozsądne. Blondyn nie chciał, żeby Curtis wpakował się w jakieś kłopoty, z których nikt nie będzie go w stanie wyciągnąć. Wywrócił oczyma.
   – Nie mam pojęcia, co by się stało – wzruszył ramionami, pochylając się nieco w stronę Curtisa.

@Curtis Townsend
Powrót do góry Go down
Wto 18 Sie 2020 - 19:58
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



Rozczarowanie jego umiejętnościami łóżkowymi? To zdecydowanie nie wchodziło w grę, jednakże słowa Haydena nawet lekko ugodziły jego ego. To była jedna z niewielu osób, która swoimi słowami potrafiła wbić szpilę Townsendowi, a przynajmniej której słowami się przejmował na tyle, aby faktycznie w jakiś sposób go one zraniły. Młody Seigner w tej chwili igrał z tajemnymi, mrocznymi siłami, ale przecież miał do czynienia z magią, czemu więc miałby nie mieć do czynienia z Curtisem? Ciemnoskóry mężczyzna nie dał jednak po sobie poznać pewnego rodzaju bólu. Zamiast tego uśmiechnął się. To był ten krok, który sprawił, że nie mogli się cofnąć. A przynajmniej Townsend na to by nie pozwolił, chyba że Hayden naprawdę bardzo by mu się opierał.

- Yhym, wiesz jak najlepiej mi wybijesz to z głowy? Zwyczajnie odwrócić moją uwagę - odparował jedynie po czym ułożył dłonie na jego żuchwie, musnął palcami każde ucho i przyciągnął go do swoich ust chcąc je delikatnie posmakować. Jednakże słodycz miodu zmieszana z sokiem truskawkowym oraz gorycz piwa był miksem, który zawrócił Curtisowi kompletnie w głowie. Przymknął oczy, kiedy tylko językiem musnął warg Haydena wpijając się w niego coraz intensywniej. Całując go poddawał się narastającej pasji, sile która od zawsze rządziła jego życiem. To właśnie pasja sprawiła, że działał zazwyczaj spontanicznie i bardzo rzadko coś planował. Magię też traktował jak swoistą pasję.

Pocałunek był intensywny, tak jak obiecał. Bawił się jego ustami, językiem... aż w końcu oderwali się od siebie, z inicjatywy samego Townsenda. Curtis oblizał swoje wargi, jakby chciał jeszcze chwilę dłużej smakować to wszystko, co działo się w ciągu tej krótkiej chwili. Jakby chciał złapał krótki moment i zatrzymać go na nieco dłużej. Z jego gardła wyrwał się pomruk, musiał przyznać, że mógłby Haydena całować nieco częściej niż tylko okazjonalnie, najlepiej codziennie, za każdym razem kiedy tylko się spotkają. Zamiast jednak wrócić do pocałunku, co go bardzo kusiło, usiadł ponownie na swoim siedzeniu i sięgnął po szklankę z piwem, z której upił kilka łyków.

- Więc... mamy teraz dwie opcje. Możemy iść do mnie, żebyś dalej wybijał mi głupoty z głowy albo zostać dłużej ale ryzykujesz tym samym, że odpierdolę coś na imprezie - powiedział. Na jego ustach wykwitł szeroki acz cwaniacki uśmieszek, którego charakter jedynie podkreślił błysk, który pojawił się w jego czarnych jak noc oczach.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Sro 19 Sie 2020 - 15:51
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



   Cóż, Hayden mógł mieć taką brzydką umiejętność trafiania w ego swoich rozmówców. Uważał to jednak za coś dobrego, bo dzięki temu mógł kogoś zmotywować. W przypadku Curtisa nie chodziło jednak o motywację, a zwykłe, może nieco chamskie, drażnienie się. Od Townsenda bił mrok i niebezpieczeństwo, które Haydena na swój sposób przyciągało. Aura chłopaka wydawała się prowokować do jakichś niecnych działań, którym Hayden na całe szczęście potrafił się jeszcze opierać. Niestety Hayden nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, jak bardzo jest w stanie ugodzić w czyjeś ego. Dlatego też nie wiedział, że jego słowa mogą ranić przyjaciela.
   – Mogę zrobić ci krzyżówkę na pięćset haseł, z których wszystkie będą tyczyć się medycyny – stwierdził, bo przecież doskonale wiedział, o co mogło chodzić chłopakowi. A nawet jeśli w jego umyśle pozostawał jakikolwiek cień wątpliwości, to kolejne działania Curtisa jasno zobrazowały jego intencje.
   Hayden był osobą dorosłą. Pocałunki nie sprawiały już, że czerwienił się jak głupi, gdy tylko ktoś postanowił złączyć swoje wargi z jego. Już prędzej podziałał na niego słodycz truskawek i miodu połączona z goryczą chmielowego piwa. Takie połączenie działało na zmysły chyba nawet bardziej niż kontakt fizyczny, chociaż umiejętności w całowaniu Curtisowi nie brakowało. Najgorsze w tym wszystkim było to, że chłopak doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Z tego względu, gdy tylko ich usta się od siebie oderwały, Hayden postanowił przyjąć niewzruszoną minę. Oblizał jednak wargi z pozostałości miodu i truskawkowego soku. Odchrząknął.
   – Twoją jedyną opcją jest niepakowanie się w kłopoty, więc nie kombinuj, Medicum – powiedział, kładąc nacisk na ostatnie słowo, które rzecz jasna, z wiadomych przyczyn, powiedział niemal szeptem. Nie miał jednak pojęcia, czy tymi słowami nie dolał oliwy do ognia. Pewnym jest jednak to, że z Medicum bardzo łatwo było wylądować na posadzie Akolity, a Curtis z całą pewnością by tego nie chciał. – Widzisz, wybijanie głupot wychodzi mi świetnie również poza twoim pokojem – stwierdził, pakując sobie truskawkę do ust.

@Curtis Townsend
Powrót do góry Go down
Sro 19 Sie 2020 - 16:39
Bractwo
Bractwo
Curtis Townsend
Curtis Townsend

DODATKOWE INFO :
Illegal Freedom

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



Nawet parsknął słysząc odwiedź Haydena. Krzyżówka na pięćset haseł związana z medycyną, no cóż Curtis mógł zrobić podobną tylko związaną z ekonomią. Chociaż leczenie było przydatną umiejętnością, to jednak zarządzanie finansami zdecydowanie bardziej mogło się przydać w życiu Twonsendowi. Czarnoskóry chłopak uwiebliał się drażnić z Haydenem, chociaż ten zwykle prędzej czy później wyciągał z rękawa kartę Magistratursa, to jednak sam Curtis zdołał się na nią w pewnym stopniu uodpornić. Po pocałunku uznał, że jego przyjaciel całkiem dobrze udaje, nie wierzył, że umiejętności Townsenda nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Dlatego mimo jego obojętnej miny, na ustach Curtisa wykwitł uśmieszek.

- Wiesz, co jest zabawne w hierarchii? Możesz być wyżej, ale tyczy się ona jedynie spraw związanych z organizacją, do której się należy. Przecież w końcu nie możesz mi zakazać urządzenia sobie kilkugodzinnego grupowego seksu - odparł. Uniósł po tym piwo do ust i wypił kilka większych łyków. Odstawił niemalże opróżniony kufel i dalej wpatrywał się tymi swoimi ciemnymi oczami w Haydena. Oczywiście nie chciał być strącony do rangi Akolity, mimo wszystko czasami trzeb było temperować dyktatorskie zapędy Magistratusów, w końcu nie mógł sobie dać wchodzić na głowę. Sam nie mógł się jednak doczekać, kiedy tylko uda mu się uzyskać upragniony tytuł i poznać więcej tajników magii.

- Zdecydowanie wolałbym, żebyś wybijał mi głupoty w moim pokoju - dodał jeszcze. Pod stolikiem sięgnął stopą ku nodze Haydena i delikatnie dotknął jego łydki. Wyraz jego twarzy się jednak nie zmienił, nie dał nic po sobie poznać. Nadal czekał na odpowiedź Haydena, w końcu ten jasno nie powiedział, że odmawia Curtisowi. Czarnoskóry chłopak nadal miał nadzieję dobrać się do swojego przyjaciela. Dlaczego akurat teraz? Cóż... nie od dziś było wiadomo, że jego libido było dość wysokie, ba... połowa kampusu o tym wiedziała.

@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 10:40
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



   Tak, lubił się drażnić z Curtisem. Uważał w sumie, że tylko z nim mógł pozwolić sobie na tego typu zabawę. Nie wiedział bowiem, czy inne osoby by to wytrzymały. Wszystko to wynikało z tego, ze Townsend był osobnikiem, którego natura obdarzyła ogromną pewnością siebie, dzięki czemu wiele z Haydenowych docinek, po prostu po nim spływało i nie robiło większego wrażenia. Tak przynajmniej odbierał to blondyn. Z osobami o niskim poczuciu własnej wartości najzwyczajniej w świecie nie dało się żartować.
   – Organizacja jest moim priorytetem, jeśli nie działasz na jej szkodę, to rób co chcesz – stwierdził, wzruszając ramionami. Nie obchodziło go, co Curtis miał zamiar robić. Mógł też urządzać sobie dzikie orgie, o ile nie będzie na nich magii. Ogólnie rzecz biorąc Bractwo miało swoje zasady i reguły, których należało przestrzegać. Hayden z całą pewnością nie chciałby ryzykować swojej pozycji dla jakiejś niepotrzebnej zachcianki, chociaż wiele razy go to kusiło. Do tej pory jednak był niezwykle przykładnym członkiem Bractwa.
   – Jak tak jeszcze wspomnisz o swoim pokoju z trzy razy, to może w końcu skusisz mnie na jego zwiedzanie – roześmiał się, dojadając ostatnią truskawkę. Robił to w sumie z ogromnym bólem serca, bo z chęcią zjadłby ich jeszcze więcej. Teraz jednak mógł się w całości poświęcić piwu, które sobie zamówił, a z którego upił zaledwie kilka niewielkich łyków. Wzdrygnął się jednak, gdy poczuł stopę chłopaka na swojej łydce. Westchnął, posyłając mu zimne spojrzenie.
   – Mam tylko nadzieję, że masz czyste buty – powiedział, nie mając zamiaru dać za wygraną.

@Curtis Townsend
Powrót do góry Go down
Sob 22 Sie 2020 - 17:42

Sponsored content

#1 Curtis Townsend & Hayden Seigner Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 1


Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.