"
I give my life to the cause.




ZAROŚLA
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Konto specjalne
Konto specjalne
Belgrave
Belgrave

ZAROŚLA Empty





Zarośla




Nawet zarośla w lesie w Belgrave wyglądają pięknie, ale tak jak piękne są jadowite stworzenia, tak i one kryją w sobie mnóstwo niebezpieczeństw. Nikt rozsądny nie powinien się w nie zagłębiać, ponieważ śliskie kamienie, nierówny grunt i połamane gałęzie jedynie z pozoru nie stwarzają żadnego zagrożenia.


Jak sobie uwarzysz...
MUCHOMOR
dostępne

Powrót do góry Go down
Nie 26 Lip 2020 - 21:29
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Victor Blackborn
Victor Blackborn

ZAROŚLA Empty



Z biblioteki

Chcąc rozwiązać tajemnice palącej mapy musieli udać się do miejsca, do którego mapa poprowadziła ich aż dwukrotnie. Nie widział czego się spodziewać, ani na co mógł liczyć. Dobrze wiedział jakie ryzyko jest chodzenie po lasach, zwłaszcza że niedawno co doszło do tych dziwnych morderstw. Czyżby tutaj mieli spotkać się z tym napastnikiem? Jeżeli to zaklęcie naprawdę działało to czy jego wewnętrzna chęć odnalezienia mordercy była większa niż wypowiedziany w inkantacji pierścień? Było dużo pytań, a zero odpowiedzi, to go najbardziej wkurzało. Nie wiedział dlaczego za pierwszym razem udało się wytypować akademik, a już następne próby wskazywały na ten las. Co się tutaj kryło?
Szedł jako pierwszy. Miał na sobie kurtkę, a także plecak, a w nim podręcznik z zaklęciami. Szedł według mapy na telefonie, cały czas patrząc na skrawek map jakie przetrwały spalenie. Z jego obserwacji wynikało że się zbliżają. Stawiał kroki dość ostrożnie ponieważ droga nie była zbyt przystosowana dla ludzi. Śliskie kamienie i wszędzie zarośla. Nie chciałby się wywalić i coś sobie zrobić.
- To chyba tutaj. - rzucił za siebie do Hayley, że chyba dotarli do miejsca gdzie powinno się... coś znajdować. Niestety, po względnym rozejrzeniu się nie mógł niczego interesującego dostrzec. Wszystko wyglądało naturalnie, lecz nie zbadał jeszcze dokładnie tego terenu. - Co o tym wszystkim myślisz? - zapytał się chcą poznać zdanie dziewczyny.
Powrót do góry Go down
Sro 28 Paź 2020 - 12:31
Rycerze
Rycerze
Hayley Anderson
Hayley Anderson

DODATKOWE INFO :
Lost forever, nine by nineteen.

ZAROŚLA Empty



Hayley przez całą drogę zastanawiała się co się do cholery odwala z jej życiem. Zamiast skupiać się na mordercach i ich historiach, łazi po jakiś krzakach rozwiązując zagadkę magicznych sztuczek ze średniowiecza. Victor zdradził jej już, że myślał o pierścieniu, który znajdował się w akademiku. Jednak później mapa zaczęła wskazywać jakieś miejsce w lesie. Dwukrotnie. Czyżby Victor miał jakieś inne pragnienia, które okazały się silniejsze? Hayley na litość Bundy'ego, kiedy zaczęłaś wierzyć w takie rzeczy?
Przyszli w jakieś ciemne, mokre zarośla. Zapewne za moment wszyscy powiemy rest in peace białemu sweterkowi Hayley, który miała na sobie. Przynajmniej miała wygodne trepy na taki teren, no ale z kolei torba przerzucona przez jej ramię trochę ciążyła, lepszy byłby plecak na takie piesze wycieczki.
- Ja? - spytała, kiedy Victor wyrwał ją ze swoich myśli. - Nie wiem, ostatnio za dużo dziwnych rzeczy się dzieje dookoła mnie. - przyznała, kręcąc głową. Była bardzo sceptyczną osobą, ale kiedy się dzieje tyle takich rzeczy dookoła, to powoli nawet jej umysł zaczął się uginać.
- A ty? - odbiła piłeczkę, stąpając ostrożnie po kamieniach, co by nie upaść. Jedna część jej mózgu była święcie przekonana, że marnują tutaj tylko czas, druga zaczynała się uginać i trochę panikować, nie wiedząc co może ich tu spotkać, ale szła przed siebie. W końcu ciekawość była najsilniejsza.
Powrót do góry Go down
Sro 28 Paź 2020 - 17:46
Mieszkaniec
Mieszkaniec
Victor Blackborn
Victor Blackborn

ZAROŚLA Empty



Jeżeli Hayley nie chciała chodzić po zapyziałym lesie to nie musiała. Victor jej nie przymuszał. Jego wewnętrzna ciekawość była wielka, dlatego też tutaj przyszedł, ale nie miał zamiaru namawiać kogoś żeby chodził z nim. Jeżeli by ją namówił i by się jej coś stało pewnie miałby to na "sumieniu", a przynajmniej tak to powinien odczuwać, ale jak przyszła z własnej woli nie musi się o coś takiego martwić. Nie był facetem, który bierze sobie do serca misje ratowania księżniczek z opresji. Uważał siebie za bardzo postępowego człowieka, dlatego uważał jak najbardziej równouprawnienie. Jeżeli ktoś wpadł w kłopoty nie powinien liczyć na bezinteresowną pomoc. Taka osoba ma dwa wyjście. Samemu się z tego wykaraskać, albo poprosić o pomoc.
Wysłuchał dokładnie to co Hayley miała do powiedzenia. W pewnym sensie mógł ją zrozumieć. Cały światopogląd może ulec zmianie, jeżeli okaże się że magia istnieje. Dla większości ludzi zmiany to coś strasznego, ponieważ nikt nie wie czy nie wyjdą na gorsze. To jest dobre uzasadnienie, raczej żaden człowiek nie chce spierdzielić sobie życia.
- Ja... jestem zaintrygowany. W dalszym ciągu w siedemdziesięciu procentach mam wątpliwości co do istnienia magii, ale to tylko mnie zachęca do dalszego jej badania. Myślałem że wszystko zostało już odkryte i opisane, a także bez żadnego problemu mógłbym o tym czytać, ale to co innego. Zastanawia mnie, jeżeli magia istnieje, to Bractwo Niebieskiej Róży może również istnieć, a co za tym idzie są ludzie, którzy wiedzą o tej sztuce, może ją nawet praktykują w tajemnicy. Jedno jestem jednak pewny. Jeżeli magia istnieje to czeka tam cały, nowy świat do odkrycia. - opowiadając rozglądał się po okolicy. Być może wpadną na coś ciekawego. Hayley mogła zauważyć bardzo dokładnie, że Victor jest podekscytowany. Złapał trop niczym pies myśliwski i nie odpuści dopóki nie odkryje prawdy.
Powrót do góry Go down
Czw 29 Paź 2020 - 13:04
Rycerze
Rycerze
Hayley Anderson
Hayley Anderson

DODATKOWE INFO :
Lost forever, nine by nineteen.

ZAROŚLA Empty



Proszę cię, jakby Hayley w którymkolwiek miejscu pasowała do opisu księżniczki w opałach. Gdyby tylko próbował ją tak przedstawić, skróciłaby go głowę i sprawiła, że nikt nie znalazłby jego zwłok. Absolutnie nie potrzebowała nikogo, kto by ją ratował. Phi. Sama sobie świetnie radziła ze wszystkim. Po prostu jej mózg dalej był w tym dziwnym obszarze zawieszenia, kiedy nie wiedział jak interpretować dane rzeczy. Czy naprawdę powinna zacząć wierzyć w magię przez to wszystko co się ostatnio wydarzyło? Była ciekawa tego wszystkiego, ale jej logiczny mózg się buntował. Przecież tyle lat odmawiała wierzenia w Boga, duchy czy inne pierdoły a teraz co? Miała uznać, że jest to prawda? To wywracało jej cały światopogląd do góry nogami. Nie miała takiej łatwości z zaakceptowaniem nowych faktów jak Victor, ale może ona po prostu już dłużej trochę w tym siedziała i miała więcej obserwacji na ten temat niż on.
- Jeśli Bractwo istnieje, to dalej ta dziewczyna z forum, która chciała ich znaleźć zaginęła. - stwierdziła, wzdychając ciężko. Też zazwyczaj była jak Victor, dążąca do odkrycia prawdy. Teraz też chciała ją odkryć, jednak ta może okazać się niekoniecznie ekscytująca tak jakby chcieli.
- Na pewno nie jesteśmy pierwsi, którzy wpadli na taki trop. Coś się jednak z poprzednimi stało, skoro magia nie jest wszechobecnie znana. - stwierdziła. Skoro bractwo było takimi debilami, że rozrzucało swoje magiczne książki po bibliotekach, to na pewno Hayley i Victor nie byli pierwszymi, którzy się natknęli. Patrząc na informacje w internecie, dużo osób szukało prawdy o bractwie. Hayley rozejrzała się po okolicy w której się znaleźli.
- Huh, na razie nic ciekawego nie widzę. - stwierdziła, próbując znaleźć cokolwiek.
Powrót do góry Go down
Czw 29 Paź 2020 - 15:19
Konto specjalne
Konto specjalne
Mistrz Gry
Mistrz Gry

ZAROŚLA Empty



Spacerowali po zaroślach

w celu znalezienia wskazanego na mapie miejsca. Choć zaklęcie było wykonane poprawnie, a ofiara złożona odpowiednio, spalona mapa pokazywała dość ogólny teren lasu. Przeszukanie go mogło zająć dobre kilka godzin, a zarówno @Hayley Anderson jak i @Victor Blackborn nie przygotowali odpowiedniego sprzętu, by znaleźć jakikolwiek pierścien, którego próbowali szukać inkantacją. Nie można było ich winić. W końcu wybrali się na tę misję pod wpływem chwili, spontanicznie podejmując decyzję po przypadkowym znalezieniu magicznej księgi.
Zarośla szumiały, a wieczór robił się coraz ciemniejszy. Ich sytuacji nie poprawiała również mgła, która stopniowo zaczęła wypełniać las, stwarzając w połączeniu z mokrymi kamieniami niebezpieczne warunki przechadzki. Nim zdążyli się zorientować, mgła zaczęła gęstnieć pozostawiając coraz mniejsze pole widzenia. Choć z początku mgła w lesie nie była niczym niezwykłym, ot zwykłe zjawisko pogodowe, ta zaczęła przesłaniać im wzrok coraz bardziej i coraz bardziej. Ciemniała z każdą sekundą przypominając siwy dym. W lesie rozbrzmiało huczenie sów, zarośla zaczęły szumieć głośniej, a para nie mogła oprzeć się wrażeniu jakby ktoś ich obserwował. W całym zamieszaniu ta dwójka zaczęła się od siebie oddalać. Choć próbowali się odnaleźć nic nie przynosiło skutku: krzyki, nawoływania, światła latarek... Wydawało im się, że stoją w tym samym miejscu, że nie zmienili położenia. Tak naprawdę znajdowali się już po dwóch różnych stronach lasu...

Victor zagubiony w mgle, wyszedł z niej na pustą, zieloną polanę. Mimo że próbował odnaleźć Hayley, dostęp do lasu zasłaniała szara mgła, a w oddali słychać było złowieszcze grzmoty burzy. Nie miał również zasięgu. Jeśli chciał się skontaktować z nową koleżanką musiał opuścić to miejsce i spróbować wysłać wiadomość. Być może odnajdą się i przedyskutują magiczne wydarzenia tego wieczoru. Jeśli jednak nie przejmował się na tyle, mógł odpuścić dziwną znajomość z panną Anderson, zapomnieć o dzisiejszych przeżyciach i żyć dalej jakby nigdy nic się nie wydarzyło.

Hayley zaś kręciła się przez dłuższą chwilę nim trafiła na drewniany dom, który z pozoru wyglądał na stary i zaniedbany. W telefonie nadal nie miała zasięgu, a spowijająca ją mgła nie odpuszczała. Choćby chciała nie dałaby rady wyjść z lasu sama. Na dodatek z nienacka rozległ się donośny grzmot, za którym ciemne niebo rozerwało jasne światło pioruna. Ten dom to jedyne w pobliżu miejsce na schron dla Hayley...


Powrót do góry Go down
Czw 29 Paź 2020 - 23:44
Bractwo
Bractwo
Isaac Wright
Isaac Wright

ZAROŚLA Empty




Spacer z Kędziorem szybko przestał być przyjemny, kiedy dźwięk SMSa zaburzył wewnętrzny spokój niestety-trzeźwego Isaac'a. Sygnał z przychodzącej wiadomości wybrzmiewał glośno, zwiastując rychłe rozkazy od Imperatora. Tak, patolog zdecydowanie uważał, że "Marsz Imperialny" to idealny dźwięk na wiadomości przychodzące od Aelli. Odkąd została Magiem Świątynnym, włos jeżył mu się na karku, bardziej niż przed jej awansem, wtedy, gdy wypełniał powinności wobec Bractwa na drugim końcu stanu. Jakoś tak... trudno mu było powściągać język, a doskonale wiedział, poznając to na własnej skórze, że kobieta nie lubiła impertynencji.
Kędzior był psem wybitnie paskudnym - na zbyt wysokich nogach, ze zbyt długą kufą. Szara, zmierzwiona sierść sprawiała wrażenie, jakby całe zwierzę było jednym, wielkim kędziorem. Buszował gdzieś w kwiatkach pod świątynią, nie zwracając uwagi na resztę świata. Dopiero, kiedy do uszu Isaac'a dobiegł znajomy głos, kędzior wywalił język na wierzch, zupełnie jakby uśmiechał się szeroko, by zaraz pobiec w stronę jego źródła. Wright nawet nie próbował powstrzymywać psa - z doświadczenia wiedział, że jest to nierealne. Szczególnie, że to właśnie od nadchodzącej osoby dostał Kędziora, gdy ten jeszcze był szczeniakiem.
- Sel. - mruknął mężczyzna, chwilowo zupełnie ignorując swojego praktykanta. Przyjaciółki nie widział parę lat, ale nie uważał za stosowne, rzucanie się teraz w jej ramiona. Dlatego dziewczynę przywitał skinieniem głowy, by zaraz obrócić swój telefon ekranem w jej stronę. - Kopę lat. Zdaje się jednak, że mamy teraz bardziej istotne rzeczy do zrobienia. Jak mniemam, wy również ruszacie na poszukiwania? - zapytał, nie zamierzając jednak nawet czekać na odpowiedź. I Haydenowi skinął głową, aby chłopak nie czuł się pominięty, po czym wskazał na stronę miasta, zza której wyłaniał się niewielki las. - I tak miałem iść na spacer. Jeśli macie ochotę na grzyby, Kędzior zaprasza. - mruknął i jak gdyby nigdy nic udał się we wskazaną stronę. I tak, doskonale zdawał sobie sprawę, że jego własny pies miał go głęboko w dupie i za nic nie zamierzał odkleić się od boku Sel.
@Selina Weles @Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Wto 22 Gru 2020 - 14:48
Bractwo
Bractwo
Selina Weles
Selina Weles

DODATKOWE INFO :
the line. Looking for the wrong affection; Night after night

ZAROŚLA Empty



18.
outfit

Kiedy nadeszła wiadomość od Aelli, Selina razem z Haydenem przekopywali się przez zakurzone tomy w relikwiarzu - szukali informacji na temat wilkołaków, oficjalnie z powodu tego, że nakazała im to Aella, a nieoficjalnie dlatego, że Hayden, jak się ostatnio okazało, dołączył do ich grona i zdaniem Seliny ich obowiązkiem było znaleźć na ich temat cokolwiek, w szczególności o sojuszu, który podzielił oba te gatunki i tego, co ten rozłam spowodowało. Nie wiedziała jakie podejście do tego mieli inni członkowie Bractwa, ale ona nie miała ochoty iść z wilkami na wojnę; podejrzewała, że Hayden również się do tego nie palił, by poderżnąć czarownikom kilka gardeł, zresztą, również był jednym z nich i byłaby to czysta hipokryzja. Zresztą, znała go już dość długo i na tyle, by wiedzieć, że był pacyfistą i będzie szukał bardziej pokojowych rozwiązań, jeśli była taka możliwość, a Selina postanowiła na to przystać. Nie lubiła bezsensownej walki, kiedy sprawę można było rozwiązać bez rozlewu krwi. Tym bardziej, że ostatnimi czasy przelało się jej już wystarczająco dużo, a jeszcze z jej matką na czele, mogło być jej znacznie więcej.
Wiedziała, że coś się święci jak tylko ujrzała imię i nazwisko ich Maga Świątyni na wyświetlaczu. Uniosła brwi. Najwyraźniej Aella nie przebierała w półśrodkach i jak tylko pojawiał się problem, zamierzała coś z nim zrobić. Co prawda większość ludzi z Bractwa, jak mniemała, niezbyt ją polubiła, ale Selina rozumiała tą surowość i wyrachowanie, jakim się odznaczała - jak i ceniła to, że Aella miała głowę na karku i wiedziała, co robi. Inni narzekali, ale czy było im lepiej, jak po zaginięciu Nevry byli pozostawieni samym sobie? I nie wiedzieli co mają zrobić? Ona o wiele bardziej wolała to od bezczynnego siedzenia, chociaż nadal pod znakiem zapytania stało to, czy mogą jej w pełni zaufać. Posłuszeństwo było jednak jedną z zasad przyświecającą Bractwu i razem z Haydenem przerwali przekopywanie się przez sterty książek i zwojów w relikwiarzu i wyruszyli na poszukiwanie składników do przygotowania eliksiru. Jak tylko wyszli z Świątyni, z zaskoczeniem dostrzegła Issaca, który kręcił się ze swoim psem pod Świątynią - i to nie byle jakim psem, bo tym wyrośniętym szczeniakiem, którego kiedyś mu podarowała. To jej przypomniało o tym, jak sama bardzo chciałaby takiego mieć, ale niestety - jej czas i napięty grafik w ogóle na to nie pozwalał.
- Isaac! - zawołała, przeskakując żwawo stopnie i kierując się w jego stronę. Również powitała go skinieniem głowy, jak zwykle powściągliwa w okazywaniu uczuć, ale jak tylko dostrzegła Kędziora, który pędził w jej stronę, uśmiechnęła się szeroko. - I Twój towarzysz - gdy czworonóg do niej podbiegł, pochyliła się, żeby psiaka pogłaskać, wytarmosić za uszkiem i obdarować go wszystkimi czułostkami, na jakie zasłużył. Cóż, z reguły Selina była raczej zamkniętą i zimną osobą, ale jeśli chodziło o jej podejście do zwierząt, zmieniała się diametralnie - zupełnie jakby jakaś inna, czuła i rozpromieniona osoba, zajęła jej miejsce, a cały ten chłód znajdujący się w każdej cząsteczce jej ciała dosłownie wyparował. Pies pochłonął jej całą uwagę, więc minęła chwila, nim mu odpowiedziała. - Skoro on zaprasza, to nie mogłabym odmówić - uśmiechnęła się znów, drapiąc lekko psiaka po głowie. Westchnęła i się wyprostowała, nawet z lekką miną rezygnacji. Obowiązki niestety wzywały i nie mogła spędzić całego dnia, na głaskaniu jego psa, ale chociaż tyle, że pies nie zamierzał odstąpić jej boku, z czego oczywiście była bardzo zadowolona. - Na długo przyjechałeś? - zapytała, bo wiedziała, że był Adeptem i przenosił się z miejsca na miejsce, nigdy nie zostając w jednym miejscu zbyt długo. - Jak nam się poszczęści to może i nie tylko muchomora znajdziemy, ale i poroże - liczyła na to, że dość szybko uwiną się z poszukiwaniem tych składników, jednak nigdy nie było wiadomo na jakie przeciwności trafią, prawda? W szczególności w lesie, który po tych wszystkich wydarzeniach wydawał się Selinie mroczny i niebezpieczny, jednak szła z uniesioną głową.

@Isaac Wright
@Hayden Seigner
Powrót do góry Go down
Wto 22 Gru 2020 - 17:33
Bractwo
Bractwo
Hayden Seigner
Hayden Seigner

DODATKOWE INFO :
I see us written in the stars

ZAROŚLA Empty



   Rzeczywiście, znalezienie jakichkolwiek informacji na temat wilkołaków i ich sojuszu z Bractwem, było zadaniem priorytetowym. Nie wiedząc czemu, ale Hayden uważał, że właśnie w tym kryło się rozwiązanie ich obecnych problemów. No i Bractwo coś ukrywało, a to nie dawało chłopakowi spokoju. Musiał wiedzieć, co się stało, bo być może udałoby mu się dzięki temu ułożyć wszystko w jedną całość i może zażegnać kryzys. Oczywiście wątpił, żeby było to takie łatwe. Zależało mu jednak na tym, żeby nikt niewinny nie ucierpiał, bo faktycznie był raczej pacyfistą. Nigdy nie uważał, żeby spory należało rozwiązywać siłą, bo to rodziło tylko i wyłącznie kolejne konflikty.
   Siedzieli z Seliną w Relikwiarzu, szukając czegoś konkretnego, gdy dostali SMSa odnośnie kolejnego zadania. Poszukiwanie składników do eliksirów było zrozumiałe. Zastanawiało go jednak to, dlaczego niektórych składników nie było w Świątyni. W końcu warzenie eliksirów traktował dokładnie tak samo jak zajęcia z chemii. W salach, w których nauczano tego przedmiotu mieściły się wszystkie potrzebne odczynniki. Ze Świątynią powinno być przecież tak samo. Na całe szczęście z wyborem miejsca do rozpoczęcia poszukiwań nie było trudno. Postanowili bowiem poszukać muchomorów, które były jednym ze składników. W tym celu wspólnie z Seliną udali się do lasu.
   Musiał przyznać, że ulżyło mu, mając świadomość, że Selina jednak nie zmieniła nastawienia do niego po tym, gdy przyznał się do bycia wilkołakiem. Wszystkiego się spodziewał, bo sytuacja ta nie była typowa. Wątpił, by ktokolwiek z Bractwa myślał o scenariuszu, w którym dowiaduje się, że jego przyjaciel został wilkołakiem. Nie mówiąc już o tym, że z automatu przechodził na stronę wroga, chociaż wcale tak nie było.
   Wychodząc ze Świątyni szybko dostrzegli Isaaca, który spacerował z psem. W sumie lepiej się czuł będąc tylko z Seliną, bo mogli porozmawiać na wiadome tematy, niemniej jednak nie miał nic przeciwko temu, żeby Isaac im towarzyszył, nawet jeśli się do tego nie przyzna, to lubił spędzać z nim czas. Oczywiście wiedział również, że Isaac znał się z Seliną, więc rozumiał że ta dwójka chciałaby ze sobą porozmawiać. Na chwilę skupił swój wzrok na psie, pozwalając by pozostała dwójka sobie porozmawiała.
   – Muchomory to dość pospolity gatunek grzyba, myślę, że nie potrzebujemy z nimi szczęścia, ale z porożem może być ciężko – westchnął. Jeśli miał być szczery, to w swoim życiu tutaj w Nowym Orleanie jeleni widział całkiem sporo, nigdy jednak nie był w stanie zauważyć porzuconego poroża.
Powrót do góry Go down
Sro 23 Gru 2020 - 19:33

Sponsored content

ZAROŚLA Empty



Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 

Strona 1 z 1


Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
MIASTO
 :: LAS
-

Forum stworzone na podstawie serialu The Order - opisy uniwersum zostały opracowane z wykorzystaniem informacji z serialu. Styl oraz grafika są dziełem administracji. Część kodów na forum jest zaczerpnięta ze stron CCCrush + Terrible.